recenzje planszówek,  wszystkie

Valeria: Card Kingdoms – recenzja

https://planszowkiwedwoje.pl/2016/10/valeria-card-kingdoms-recenzja.html

Valeria: Card Kingdoms nie doczekała się w Polsce rozgłosu. Tytuł mimo kolorowej, pełnej bohaterów okładki przeszedł bez echa. Przerost formy nad treścią? Słaba pozycja skryta pod intrygującą grafiką? Daleko nam do oceniania gry po okładce, ale Valeria wyglądała na tyle kusząco, że postanowiliśmy sprawdzić jak wypada w praktyce!

Wiek: 13+

Liczba graczy: 1-5

Czas gry: około 30-45 minut

Wydawca: Daily Magic Games

Tematyka: fantasy

Główna mechanika: budowanie puli kart

Grę przekazało nam wydawnictwo Daily Magic Games.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Valeria: Card Kingdoms zachęca nie tylko okładkową ilustracją, ale też grafikami na kartach. Obrazki są kolorowe i niebanalne. Muszę przyznać, że bardzo spodobał mi się styl pana Dimitrievskiego. Pudełko, oprócz ponad 200 kart, skrywa również prawie dwie setki drewnianych żetonów oraz dwie kostki. Elementów jest więc całkiem sporo, ale giną one w dużej i praktycznej plastikowej wyprasce, ewidentnie przygotowanej już pod dodatki. W grze znajduje się też kilka absurdalnie grubych żetonów (początkowo myślałem, że to dwie sklejone wypraski i próbowałem je rozedrzeć) oraz nieźle wyglądające kostki. To jedna z ładniejszych gier, które miałem w swoich łapkach w tym roku.

Valeria jest bardzo fajnie wykonaną karcianką. Drewniane elementy może nie są tak szczegółowe jak te z Osadników czy 51. stanu, ale mimo wszystko nadano im jakiś sensowny kształt. Karty tasuje się jedynie podczas przygotowywania do zabawy, jednak podnoszenie ich ze stołu może po pewnym czasie zacząć zostawiać na nich ślady. Jak w przypadku większości karcianek warto więc pomyśleć o koszulkach, szczególnie jeśli tytuł się spodoba i będzie chętnie wyciągany.

Kasia:

Oprawa graficzna, to coś koło czego w przypadku Valerii nie można przejść obojętnie. Przyciąga ona wzrok feerią barw, a także nieco bajkową stylistyką. Świetne są przede wszystkim grafiki, choć i oryginalne drewniane znaczniki oraz duże, ciężkie kostki są miłym dodatkiem. Karty zaprojektowano też na tyle dobrze, że udało się wykorzystać niemal całą ich powierzchnię na rysunki, zachowując przy tym czytelność oznaczeń. Sięgające brzegów obrazki sprawiają też, że ewentualne drobne zadarcia nie są aż tak widoczne.

Na pochwałę zasługuje także bardzo praktyczna i porządna wypraska, która pozwala wszystko utrzymać w idealnym porządku. Zaopatrzono ją także w odpowiednie podziałki do kart, które ułatwiają przygotowanie gry. Choć oczywiście charakter rozgrywki sprawia, że odliczenie odpowiedniej liczby kart i rozłożenie wszystkiego na stole zajmuje trochę czasu.

Ocena Wiktora: 8,5/10

Ocena Kasi: 8,5/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Cała zabawa w Valerii opiera się na dwóch kościach, których wyniki aktywują zakupione przez graczy karty i zapewniają tym samym zasoby (manę, złoto i żetony ataku). Maksymalnie będą to trzy różne wartości, przykładowo rzut 3 i 4 odpali nam postacie z numerami 3 (jedna kostka), 4 (druga kostka) i 7 (ich suma). Z rzutów korzystają wszyscy, jednak osoba wykonująca swoją turę, dostaje z aktywowanych kart trochę więcej zasobów, niż pozostali. Wszystko zależy jednak od posiadanych postaci i liczb je aktywujących.

Gdy już wszyscy pobiorą zasoby, aktywny gracz może wykonać dwie dowolne akcje z kilku dostępnych: zabić potwora (odrzucając drewienka ataku), zrekrutować postać lub kupić domenę (płacąc złotem), otrzymać jeden wybrany zasób. Mana jest w grze surowcem uniwersalnym, którym można uzupełniać braki pozostałych (ataku i złota). Celem zabawy jest uzbieranie największej liczby punktów, otrzymywanych za posiadane potwory, domeny i kartę księcia (tajnej tożsamości).

Reguły gry są intuicyjne i zrozumiałe, instrukcja wyjaśnia je całkiem dobrze. Jedynym błędem, który wyłapałem, jest wspomnienie o opisie zasad przygotowywania stosów ze stworami, którego jednak nie ma na wskazanej stronie. Pod koniec książeczki znajdują się sugerowane zestawy kart, a i gra z losowymi potworami przebiega tak, jak powinna.

Kasia:

O ile do przeczytania instrukcji oczywiście niezbędna jest znajomość języka angielskiego, to już sama gra jest w dużym stopniu niezależna językowo. Jest tu całe mnóstwo zrozumiałych ikonek, które ułatwiają szybką orientację w kartach. Napisy znajdują się natomiast na jawnych, leżących na stole lokacjach oraz niektórych bohaterach. Jedynie tajnych kart książąt po dobraniu nie można już wyjaśnić innym. Graczy zaopatrzono w sensowne karty pomocy, z których chętnie korzystałam podczas dwóch czy trzech pierwszych rozgrywek.

Ocena Wiktora: 8/10

Ocena Kasi: 8/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Valeria jest pozycją dość lekką, co dobrze sprawdza się wraz z krótkim czasem rozgrywki. Może nie jest to pudełkowe 30 minut, ale bez problemu można zamknąć się w godzinie. Cała mechanika jest bardzo zbliżona do budowania talii, z tą różnicą, że wszystkie karty po zakupie trafiają odkryte na stół i od tego momentu biorą aktywny udział w zabawie. Bardzo fajnym rozwiązaniem okazało się wprowadzenie kostek aktywujących rożne postacie! Dodaje to trochę losowości, a tym samym nieprzewidywalności.

W grze nie kryje się wiele głębi czy strategii. Decyzje dotyczą jedynie tego, które karty zakupić oraz jakie ubić monstra. Gdyby zabawa trwała około dwóch godzin, byłoby to jej sporym minusem, jednak w przypadku Valerii nie jest to uciążliwe. Rzuty kośćmi dodają tytułowi emocji, a wybór postaci mimo wszystko ma znaczenie. To od niego zależy jakie surowce zdobędziemy i tym samym na czym skupimy się podczas zabawy – punktujących, ale drogich domenach, czy też gwarantujących punkty zwycięstwa, ale i natychmiastowe korzyści potworach. W grze fajnie sprawdzają się karty książąt dobierane na początku zabawy, które punktują na koniec partii. Może się więc okazać, że lepszym rozwiązaniem będzie gromadzenie odpowiednich symboli na postaciach, niż pogoń za domenami czy potworami.

W Valerii występuje niewielka interakcja między graczami, którą wprowadza postać złodzieja (kradnącego zasoby) oraz kilka kart domen. Te ostatnie są jednak na ogół mało dotkliwe dla przeciwników, chociaż przynoszą całkiem sympatyczne korzyści właścicielowi.

Valeria: Card Kingdoms, mimo że nawet w wyprasce przewiduje miejsce na dodatki, sama w sobie gwarantuje sporo dobrej zabawy. Wszystkie postaci, oprócz wieśniaków (5) i rycerzy (6), mają swoją alternatywę różniącą się oczywiście grafiką i zdolnością. Również domeny i stwory podlegają pewnej zmienności, dzięki czemu gra nie powinna znudzić się zbyt szybko.

Muszę napisać jeszcze dwa zdania na temat skalowania się Valerii. O ile dla dwóch-czterech osób działa bardzo fajnie, to tryb pięcioosobowy wydaje się dodany trochę na siłę i co rundę zmusza jednego gracza do pasowania – nie otrzymuje on surowców z wyrzuconych przez aktywną osobę wyników. Nie zmienia to znacznie zabawy, ale może słusznie irytować, dlatego po Valerię sięgajcie raczej grając maksymalnie we czworo.

Kasia:

Rozgrywka w Valerię jest szybka, nie nudzi, gdyż trzeba cały czas śledzić co dzieje się na stole. Dzięki temu, że nasze postaci aktywują się także w turach przeciwników, nie ma tu właściwie żadnych przestojów. Zwykle też oczekiwanie na to co zrobi przeciwnik nie jest długie, gdyż nie ma tu długich łańcuchów przyczynowo-skutkowych, które trzeba by było rozważyć. Zwykle wystarczy spojrzeć na swoje zasoby i na dostępne karty i wiedząc jaką mamy ukrytą tożsamość już mniej więcej widać w co warto zainwestować.

W grze podoba mi się także sposób gospodarowania zasobami, gdzie magia może
zastępować dwa pozostałe surowce. Dzięki temu ewentualne braki nie są
tak mocno odczuwalne i nie trzeba zbyt długo zbierać funduszy na wybrany cel.

Pomimo tego, że ważną rolę w grze odgrywają kości, to nie wydaje mi się by losowość niszczyła wrażenia z zabawy. Znamy wszystkie dostępne karty bohaterów, a także wiemy z jakimi potworami przyjdzie nam walczyć. Tak naprawdę oprócz rzutów, los ma wpływ jeszcze na pojawiające się lokacje. Na szczęście sposobów na zdobywanie punktów jest tu kilka, więc nie jesteśmy skazani na to, by z nich korzystać. Jeśli chodzi o samo turlanie, to dla mnie jest ono ciekawym urozmaiceniem, a sposób w jaki aktywuje poszczególne zdolności uważam za oryginalne i bardzo udane rozwiązanie. Kości to jednak kości i sprawiają, że nie da się tu wszystkiego przeliczyć, a umiejętność statystycznego przewidywania wyników rzutów, pomimo, że się przydaje, to nie gwarantuje zwycięstwa.

Valeria ma sporą regrywalność ze względu na różne możliwe kombinacje dostępnych kart, a otwarta jest też na dalszy rozwój dzięki czemu nie powinna zbyt szybko zacząć się kurzyć. Istotne znaczenie mają tu też różnorodne tajne cele graczy, dzięki którym każda gra wygląda trochę inaczej.

Ocena Wiktora: 8-/10

Ocena Kasi: 7,5/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Valeria dobrze działa we dwoje! Zasady pozostają bez zmian w stosunku do rozgrywek we troje czy czworo, a zabawa przebiega sprawnie i szybko. Odczuwalną różnicą jest chyba tylko mniejsza liczba rzutów, gdyż tury wykonywane są naprzemiennie. Nie ma więc co liczyć na dodatkowe surowce, które mogą wpaść do naszej puli, gdy siada się do stołu w większym gronie. Trochę inaczej podczas zabawy z jednym przeciwnikiem wygląda też interakcja oferowana przez kartę złodzieja – dobranie jednej nie ma zbyt dużego wpływu na grę, jednak czasami może doprowadzić do istnego wyścigu zbrojeń. Nie burzy on jednak balansu, ani nie psuje pozytywnych wrażeń płynących z tej karcianki.

Kasia:

Grając we dwójkę mniej tur mija nim kolejka do nas powróci, a więc i trochę mniej zasobów zdążymy w międzyczasie wyprodukować. Wbrew pozorom nie jest to jednak aż tak odczuwalna różnica, gdyż sami też przecież aktywujemy kostkami swoje postaci. Pozostałe zasady i generalnie przebieg gry są praktycznie identyczne, więc i moja ocena pozostaje bez zmian.

Ocena Wiktora: 7,5/10

Ocena Kasi: 7,5/10  

Klimat i tematyka:

Wiktor:

Valeria: Card Kingdoms osadzona jest w realiach fantasy, jednak klimatu w niej tyle, co goblin napłakał. Z jednej strony wszystko ma jakiś sens, gracze rekrutują mieszkańców zapewniających im surowce, a dzięki tym walczą z potworami i nabywają domeny. Z drugiej jednak, podczas zabawy zupełnie tego nie czuć. Gdyby nie bardzo udane grafiki, to moja ocena w tej kategorii spadłaby poniżej startowej piątki.

Kasia:

Temat Valerii, czyli tworzenie swojego królestwa, rekrutowanie bohaterów i walka z potworami, jest zarówno dość uniwersalny jak też przyjemny w odbiorze. Głębia gry nie jest jednak zbyt duża – za klimat odpowiadają tu wyłącznie grafiki, gdyż tło fabularne nie zostało właściwie zarysowane, poza kilkoma ogólnikami. Tajemnicze postaci, które otrzymujemy na początku gry nie kryją niestety żadnej ciekawej historii, podobnie jak i najmowani przez nas bohaterowie.

Mechanicznie gra również nie wydaje się być szczególnie związana z obranym tematem, choć jest to przypadłość chyba wszystkich gier opartych na budowaniu talii, czy jak w tym przypadku, puli. Nie będę więc taka ostra w swojej ocenie, ponieważ czas przy Valerii płynął przyjemnie i braki klimatyczne wynagradzały mi świetne rysunki.

Ocena Wiktora: 5/10

Ocena Kasi: 5,5/10 

Podsumowanie:

Wiktor:

Valeria jest porządnie wykonaną, dobrze wyglądającą, lekką karcianką. Gra bawi i trwa dość krótko, dzięki czemu niewielka głębia strategiczna nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, staje się zaletą tytułu. Podejmowane decyzje nie są pozbawione znaczenia, ale też na ogół nie ustawiają od razu wyniku. Losowość w Valerii nie przeszkadza, a dodaje jej emocji. Nie pogardziłbym trochę większą interakcją, ale i jej obecny w pudełku poziom nie jest zły. Tytuł dobrze się skaluje, jednak konieczność omijania kolejki przy grze w pięć osób jest raczej słabym rozwiązaniem.

Mimo przyjemnej tematyki fantasy, poza ślicznymi grafikami karcianka nie wciąga w ten klimat, co wiążę się jednak z podobną do budowania talii mechaniką.

Kasia:

Uważam, że jest to gra o ciekawej mechanice, z intrygującym systemem aktywowania zdolności postaci, która jednak nie jest pozbawiona drobnych wad. Cieszy ona natomiast sporą regrywalnością i dobrą skalowalnością. Nie jest to gra, do której wraca się, by odkrywać jej strategiczne czy klimatyczne drugie dno, ale za to przyciąga lekką, przyjemną rozrywką oraz świetnym, cieszącym oko wyglądem.

Ocena:

Wiktor:

Valeria: Card Kingdoms mogłaby powalczyć o znalezienie się w mojej tegorocznej topce, gdyby nie tak silna, bardziej wymagająca konkurencja. Jest to jednak bardzo przyjemny, lekki tytuł, który sprawdzi się w niemal każdym gronie. Mimo że gra jest zależna językowo, to nie powinno być to barierą dla osób chociaż trochę znających angielski (no, może poza instrukcją). Mam nadzieję, że za jakiś czas ujrzymy Valerię w polskiej wersji językowej, bo nie dość, że wygląda świetnie, to również bawi i należy się jej większy rozgłos! Polecam!

Kasia:

Przy Valerii bawiłam się dobrze, dużą przyjemność sprawiło mi obcowanie z fantastycznymi komponentami, szukanie różnych dróg do zwycięstwa oraz turlanie dużych kostek. I choć grze może trochę brakowało głębi, to uważam ją za ciekawą i wartą zainteresowania.

  • Dla kogo?

Dla: początkujących i średnio zaawansowanych, a nawet doświadczonych lubiących lżejsze gry; miłośników fantasy; fanów budowania talii; graczy rodzinnych szukających czegoś szybkiego, lekkiego i ładnego

Plusy:

  • dobre wykonanie
  • bardzo ładne grafiki
  • proste zasady i czytelna ikonografia
  • brak przestojów, szybka rozgrywka
  • przyjemna, lekka zabawa

Minusy:

  • słabo odczuwalny klimat
  • dodany na siłę tryb dla 5 graczy

Grę do recenzji przekazało nam wydawnictwo Daily Magic Games. Dziękujemy!

http://www.dailymagicgames.com/

2 komentarze

    • Planszówki we dwoje

      W życiu zagrałem solo chyba cztery partie (Osadnicy: NI i Zamki króla Ludwika), jakoś nie odnajduję się w tym. Nie moje klimaty. Dlatego też nie testuję trybu solo, bo trudno byłoby mi go rzetelnie i sensownie ocenić – nie czerpię frajdy z takich rozgrywek, więc i tryb solo w recenzjach jest pomijany 😛
      -W.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.