Świat Dysku: Ankh-Morpork – recenzja
Interesując się fantastyką nie można nie znać Sir Terry’ego Pratchetta i wykreowanego przez niego Świata Dysku. Jeśli dodamy do zainteresowań gry planszowe, to wręcz nie wypada obojętnie przejść obok gry Świat Dysku: Ankh-Morpork. Planszówka przenosi graczy do tego tytułowego wielkiego miasta, gdzie będą oni mieli okazję odwiedzić znane sobie dzielnice i spotkać zamieszkujące je postacie. Jako że Kasia jest wielką fanką Anglika (sam też czytałem kilka jego książek), to A-M został pierwszą kupioną przez nas grą. Osoby, które kojarzą mnie z forum gry-planszowe wiedzą, że jestem wielkim miłośnikiem rozgrywki w tę pozycję we dwoje. Dlaczego tak jest przekonacie się w tym tekście.
Wygląd i wykonanie
Wiktor:
W grze mamy do dyspozycji karty, drewniane pionki, domki i znaczniki oraz planszę. Do tego w pudełku znajduje się jedna kostka (sporadycznie używana) oraz karty pomocy graczy i instrukcja. Do wykonania elementów nie mam żadnych zastrzeżeń.
Karty są sztywne i dość odporne, chociaż po jakimś czasie zdecydowaliśmy się wrzucić je w koszulki – pierwsza część talii zaczęła nosić na brzegach ślady użytkowania i odróżniać się od drugiej. Ilustracje na kartach są pratchettowe i raczej ładne. Nawet jeśli zdarzają się słabsze rysunki, to giną one w natłoku tych przyjemniejszych dla oka.
Sama plansza jest dość duża, przedstawia mapę miasta pokrytą rysunkami budynków i ulic. Przez środek Ankh-Morpork płynie rzeka, również zaznaczona na planszy. Gdyby nie numery dzielnic i nadrukowany na nich koszt zakupu, byłaby idealnym kandydatem do powieszenia na ścianie. Jedynie granice obszarów na planszy mogłyby być trochę widoczniej zaznaczone, aczkolwiek na tym zabiegu straciłyby pewnie walory estetyczne gry.
Mimo że omawiana planszówka jest barwna, to kolory nie biją po oczach. Są stonowane, przez co przy grze można śmiało odpocząć po całym dniu spędzonym przy komputerze. Świat Dysku: Ankh-Morpork może nie jest najładniejszą grą, która została< kiedykolwiek wydana, ale prezentuje się estetycznie i dobrze.
Kasia:
Muszę przyznać, że cała gra jest porządnie i estetycznie wykonana, grafiki są bardzo ładne, a znaczniki wygodne w użyciu. Na plus zasługują też karty pomocy, które ułatwiają grę zwłaszcza początkującym, ale i później nieraz się przydają. Są funkcjonalne i przejrzyste.
Jeśli chodzi o wypraskę to jest ona dość wygodna, choć nie idealna, ponieważ ciężko jest wyjąć z niej karty w koszulkach, a elementy mieszczą się „na styk”.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 9/10
Zasady i instrukcja
Wiktor:
(opis zasad):
Gra oferuje różne cele, do których musimy dążyć, w zależności od wylosowanej postaci. Są to: kontrola nad dzielnicami, umieszczenie agentów w dzielnicach (w obu przypadkach różnią się w zależności od liczby graczy), wywołanie niepokojów, doczekanie do końca talii czy zgromadzenie majątku (jedynie w wariancie 3+ graczy). Rozgrywka składa się z naprzemiennie wykonywanych tur. W każdej z nich gracz zagrywa kartę i wykonuje akcje przez nią przewidziane, może też skorzystać z wcześniej zakupionych kart dzielnic. W repertuarze zagrań są między innymi zabójstwo i postawienie agenta, budowa domku (jednoznaczne z zakupem dzielnicy), czy usunięcie niepokojów (reprezentowanych przez czarne znaczniki). Można również korzystać z tekstu umieszczonego na kartach, który wywołuje różne efekty, a od czasu do czasu zdarzy się też zagranie karty reakcji w odpowiedzi na ruch przeciwnika. Gracz ma prawo pominąć dowolne akcje, jest zobligowany wykonać jedynie te oznaczone pentagramem. Znajdują się one na kartach magów i wywołują efekty losowane z osobnej talii. Może to być lądowanie smoka, pojawienie się trolli lub demonów czy też wielka powódź. Na koniec tury dobieramy do 5 kart i tyle. Podczas rozgrywki należy pamiętać, że karty akcji dzielą się na zielone (które leżą na wierzchu talii i są słabsze) i brązowe (znacznie potężniejsze i dostępne później).
(opinia):
Nie sugerujcie się moim zawiłym opisem, bo zasady są naprawdę proste i intuicyjne (inna rzecz, że
przez długi czas graliśmy błędnie – zabijać można tylko
agentów w dzielnicach, w których panuje niepokój, my bez obiekcji
ukatrupialiśmy ich we wszystkich ;)). Dodatkowo, dla każdego gracza
przewidziano kartę pomocy wyjaśniającą symbole na kartach. Gry
szybko uczą się nawet osoby bez wcześniejszego doświadczenia z
planszówkami, dlatego chętnie polecam ją nowym graczom.
Krótka instrukcja jest miłą odmianą
po kilkudziesięciostronicowych książeczkach w niektórych grach.
Uważne jej przeczytanie (podkreślam uważne, bo inaczej będziecie
grali błędnie, jak my ;)) powinno wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
Na stronie wydawcy (Phalanx Games Polska) można znaleźć też polskojęzyczne FAQ,
które rozwiewa resztę pytań powstających w czasie rozgrywki.
Proste zasady, czytelna instrukcja
zapewniają Ankh-Morporkowi maksymalną ocenę ode mnie.
Kasia:
Właściwie trudno cokolwiek dodać,
mogę jedynie potwierdzić, że zasady faktycznie są łatwe, ale
jednocześnie dają sporo możliwości do pokombinowania.
Ocena Wiktora:
10/10
Ocena Kasi:
7/10
Rozgrywka
Wiktor:
W Świat Dysku grałem z różnymi
osobami – wiek/płeć – i wszystkim się podobało. Rozgrywka
jest dynamiczna, a ze względu na ciągle zmieniającą się sytuację
na planszy oczekiwanie na swoją turę nie nuży, cały czas trzeba
uważnie śledzić poczynania przeciwników. Umiarkowany czas jednej
gry (pudełkowe 60 minut jest dobrze oszacowane) wyzwala chęć do
uporządkowania planszy i rozpoczęcia kolejnej partii. Jak na razie,
podczas jednego „posiedzenia” z tym samym przeciwnikiem grałem
aż 5 razy z rzędu – gra wyjątkowo spodobała się mojej
nieplanszówkowej (do tej pory) mamie, która nie pozwalała mi odejść od gry 😉
Sięgając po Ankh-Morpork musicie
pamiętać o dużej losowości. Obecna ona jest już od samego
początku gdy losujemy postać określającą cel gry. W trakcie
rozgrywki co turę dobieramy karty, sporadycznie rzucamy kostką, a
do tego dochodzą jeszcze karty wydarzeń aktywowane pentagramami i,
na ogół, siejące spory zamęt na planszy. Zdecydowanie NIE jest to
gra dla fanów spokojnego i długofalowego planowania, najlepiej
pozbawionego interakcji. A tej w Morporku jest równie dużo co
losowości – zabijanie wrogich agentów, podglądanie i podbieranie
kart oraz zabieranie złota mogą napsuć przeciwnikowi krwi.
Świat Dysku zawsze dostarczał mi
wiele radości płynącej z prostej, losowej i konfrontacyjnej
rozgrywki. Mój faworyt na spotkania ze znajomymi, grę z
początkującymi i luźne partie z Kasią.
Kasia:
Gra
rzeczywiście jest ciekawa, wciągająca, nie dłuży się i nie
nudzi. Nie jest to tytuł ani za ciężki, ani zbyt banalny, idealny,
kiedy nie chcemy zasiadać do gry na kilka godzin, a mamy ochotę na
solidną porcję rozrywki połączonej z rywalizacją.Ankh-Morporkzawiera elementy blefu, podoba mi się
kombinowanie i próba zidentyfikowania tożsamości przeciwnika przy
jednoczesnym unikaniu zdemaskowania. Dzięki temu elementowi gra
naprawdę dużo zyskuje. Ciekawy jest również pomysł z
wydarzeniami losowymi, które nieraz mogą mocno namieszać i zmienić
układ sił na planszy oraz pokrzyżować plany.
Właściwie jedynym minusem jest dla
mnie lekki chaos, jaki powstaje podczas gry 4-osobowej. Bardzo dużo
dzieje się wtedy na planszy i trudno coś konkretnego zaplanować.
Wydłuża się wtedy również czas oczekiwania na swoją kolejkę.
Ocena Wiktora:
10/10
Ocena Kasi:
8/10
Gra we dwoje
Wiktor:
Wisienka na torcie i kwestia, co do
której opinie są podzielone. Jak już wspomniałem na początku,
bardzo lubię wariant dwuosobowy tej gry. Daje on mimo wszystko
większą kontrolę nad planszą, można spróbować cokolwiek
zaplanować, przewidzieć zagrania oponenta oraz skutecznie dążyć do
swojego celu.
Grze zarzuca się, że rozgrywka
dwuosobowa pozbawiona jest elementu blefu, a cele są jasne niemal od
początku. Nie zgadzam się z tym, bo nawet teraz momentami rozgrywka
kończy się nagle, gdy jedno z nas z szelmowskim uśmiechem odwraca
swoją kartę i prezentuje osiągnięty cel. Naturalnie, we dwoje
łatwiej (co nie znaczy, że łatwo!) można przewidzieć dążenia
przeciwnika. Związane jest to z mniejszym chaosem na planszy. Gra w takim wariancie jest też poważniejsza, mniej osób to
mniej śmiechu, tutaj raczej toczymy śmiertelny (jak to u Pratchetta
nawet ŚMIERĆ nie jest całkiem poważna) pojedynek o władanie w
Ankh-Morpork.
Szybkie porównanie rozgrywki dwuosobowej z wieloosobową:
więcej kontroli nad planszą vs. wszechobecny chaos
możliwość planowania własnych ruchów vs. ruchy
uzależnione od poczynań przeciwników
bardziej poważna rozgrywka vs. dużo śmiechu i
zdrowej rywalizacji
łatwiejsze przewidzenie celu przeciwnika vs. niespodziewanie realizujący cele wrogowie
łatwiejsze powstrzymywanie przeciwnika vs. czasem ograniczone możliwości reakcji
Kasia:
Gra
dwuosobowa to zdecydowanie moja ulubiona „konfiguracja” w A-M.
Wystarczy powiedzieć, że często
sięgamy po tę grę w takiej właśnie wersji, bo nam obojgu
rozgrywka sprawia dużą przyjemność.
Ocena Wiktora:
8/10
Ocena Kasi:
9/10
Klimat i tematyka
Wiktor:
Chyba najsłabszym punktem gry jest klimat, bo tematyka Świata Dysku
jest ciekawa i stanowi dobry materiał na grę. Niestety, tę
planszówkę można by osadzić równie dobrze w średniowieczu czy
kosmosie, lekko przemodelować karty i byłaby pewnie równie dobra.
Nie oznacza to bynajmniej, że fani Pratchetta nie znajdą w niej nic
dla siebie. Co to, to nie! Przede wszystkim, osoby zaznajomione z
twórczością Sir Terry’ego docenią dobre odwzorowanie postaci w
akcjach przewidzianych przez karty. Duża ich część wywołuje
uśmiech podczas zagrywania i faktycznie kojarzy się z wykreowanym
przez anglika uniwersum (na zdjęciach znajdziecie przykłady).
Brakuje mi trochę jakichś fajnych, dopasowanych cytatów z książek
umieszczonych na kartach (jeśli mnie pamięć nie myli „tekst”
znajduje się tylko na karcie ŚMIERCI). Mogłoby być o wiele
lepiej, ale nie jest źle. Pewnie gdyby nie umiejscowienie rozgrywki
w znanym nam z powieści świecie, to Ankh-Morpork nie znalazłby się
w naszej kolekcji tak szybko. Ode mnie średnia ocena, która jednak, w
przypadku tej gry, ma niewielki wpływ na ocenę końcową – tutaj nie chodzi o klimat, ale o dobrą zabawę!
Kasia:
Pratchett
należy do moich ulubionych pisarzy, więc Świat Dysku ma u mnie w
związku z tym dodatkowego plusa. Lecz mimo
tego, że gra bazuje na konkretnym fikcyjnym świecie, to jego
nieznajomość nie jest przeszkodą w tym, aby czerpać przyjemność
z rozgrywki.Nie umiem się zgodzić z tym, że gra mogłaby zostać
osadzona w dowolnym innym uniwersum. Trudno mi to sobie wyobrazić,
bo sądzę, że większość elementów gry wynika z tego, o czym
mogliśmy czytać w książkach.
Na uznanie zasługują klimatyczne grafiki i
wyjątkowo ładna plansza. Zgodzę się jednak co do tego, że
dodanie cytatów przynajmniej na niektórych kartach byłoby miłym
gestem w stronę fanów, którzy z pewnością jeszcze bardziej
doceniliby tę pozycję.
Ocena Wiktora: 5/10
Ocena Kasi:
8/10
Podsumowanie:
Wiktor:
Po Świat Dysku: Ankh-Morpork możecie śmiało sięgnąć jeśli
zdarza się Wam grać zarówno we dwoje/dwóch/dwie jak i w większym
gronie. Tego rodzaju gra jest, moim zdaniem, bezpieczną pozycją do
kolekcji, po którą będziecie sięgać z chęcią i uśmiechem.
Możliwość jej zakupu w dość atrakcyjnej cenie sprawia, że
trzeba ją mieć. +1 punkt do końcowej oceny za jej uniwersalność
(działa naprawdę dobrze we wszystkich konfiguracjach od dwóch do czterech graczy).
Kasia:
Podpisuję
się obiema łapkami pod podsumowaniem Wiktora. Najlepszym dowodem na
to, że gra jest uniwersalna, jest fakt, że dali się na nią
namówić nasi rodzice, a dwie (przynajmniej) osoby dzięki niej
wprowadziliśmy w planszówkowy świat 😉
Plusy:
- dobrze działa we wszystkich konfiguracjach (2-4 graczy)
- proste, przystępne i łatwe do wytłumaczenia zasady
- masa wrednej interakcji
- po prostu sprawia frajdę
Minusy:
- mogłaby mieć w sobie więcej pratchettowego klimatu
6 komentarzy
Alina
Wiecie może czy gdzieś jeszcze można ją dostać?
Planszówki we dwoje
Wersję angielską można znaleźć w sieci za około 170 złotych (np. na Rebel.pl), ceny polskiej poszybowały już w górę i najtaniej chyba można ją dostać w sklepie wydawnictwa Phalanx (http://sklep.phalanxgames.pl/swiat-dysku-ankh-morpork,3,27,3). Czasami pojawia się też na Allegro, ale na ogół w wyższych cenach.
Cały problem z Ankh-Morporkiem w tym, że już prawdopodobnie nie będzie dodrukowywany – po śmierci Sir Terrego Pratchetta jego rodzina cofnęła wydawnictwu Treefrog Games licencję. Samo wydawnictwo przyznało, że nie ma już praktycznie szansy na dodruk, a to samo tyczy się edycji polskiej.
-W.
Anonimowy
Właśnie się zastanawiałem czy gra będzie dobra na gwiazdkę dla brata – wiernego czytelnika książek Pratchetta ; ) Główna wątpliwość polegała na tym czy będzie on dobrze się bawił grając sam z mamą (wielka miłośniczka Neuroshimy Hex) i chyba wszystkie wątpliwości się rozwiały 😉 Dzięki wielkie!
Planszówki we dwoje
Sam miałem okazję pokazać grę mojej nieplanszówkowej mamie i bardzo się jej spodobała, a graliśmy początkowo tylko we dwoje 🙂 Niektórzy twierdzą, że ŚD: A-M nie działa w takim zestawieniu, nam się natomiast podoba. W.
Anonimowy
Podpisuję się pod wszystkim w 100%. Kurde jak bym sam normalnie napisał tą recenzję …:)
Anonimowy
ok;)