Atak zombie – recenzja
Intrygujące grafiki pojawiające się w sieci, zafascynowanie autora popularnym serialem o zombiakach, no i sama tematyka żywych trupów sprawiły, że gra trafiła na naszą półkę. Nasze pierwsze wrażenia z rozgrywek były bardzo pozytywne. Czy gra przetrwała próbę czasu i kolejne partie?
Wiek: 12+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: około 60 minut
Wydawca: FoxGames
Tematyka: zombie
Główna mechanika: worker placement
BGG: Atak Zombie
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Atak zombie wygląda świetnie. Jako pierwsza rzuca się w oczy intrygująca i nietypowa okładka gry, a po otwarciu pudełka jest równie dobrze. Plansze utrzymane są w stonowanej, ciemnej kolorystyce, pasującej do klimatu niewesołych realiów panujących podczas apokalipsy. Nie jest to jednak smętna i szaro-bura planszówka, bo koloru nie brakuje na bardzo fajnie narysowanych ilustracjach kart. Poza tym plansza miasta puszcza oko do gracza płytą zespołu Iron Zombie, czy walającymi się po niej żelkami i sześciościenną kostką. Dodajmy do tego drewniane meeple, masę żetonów i różniące się wyglądem plansze kryjówek, a otrzymamy bardzo solidnie i ładnie wykonany produkt. In minus zaliczyć można fakt, że jedna karta instrukcji wypadła ze zszywki, przez co trochę lata – wydaje mi się, że paradoksalnie winny tutaj może być sztywny papier, na którym wydrukowano zasady.
Kasia:
Wykonanie gry stoi zdecydowanie na wysokim poziomie, o czym pisaliśmy już wcześniej w unboxingu. Podobają mi się plansze (zarówno te dla graczy, jak i centralna), grafiki na kartach, małe żetony zasobów oraz meeple. Czterościenna kostka również zasługuje na plus, ponieważ ułatwia odczytywanie wyniku (cyfry znajdują się na wierzchołkach, nie na podstawie kości). Jeśli już muszę ponarzekać, to obawiam się mocno o stan kart. Kilka gier już za nami i zaczyna być na nich widać ślady zużycia.
Jest to o tyle widoczne, że brzegi kart są czarne, a podczas użytkowania wierzchnia warstwa wyciera się i przebija spod niej biel tektury. Nie twierdzę, że karty są słabej jakości, jednak wybór czarnych obramowań w praktyce nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Taką drobnostką, która mi się nie spodobała są białe płaskie znaczniki – może i praktyczne, ale jakieś takie nijakie. Są duże, więc mogłyby się na nich znaleźć jakieś symbole, ewentualnie mogłyby być w ciekawszym kolorze.
Ocena Wiktora: 9/10
Ocena Kasi: 8/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
W Ataku zombie zwycięzcą zostaje ten, kto w 15. turze ma najwięcej punków lub ten, kto ostatni pozostanie na placu boju. Gra podzielona jest na piętnaście tur, z których większość składa się z dnia i nocy. W 5., 10. i 15. turze graczy atakuje horda zombie, przed którą należy obronić swoją siedzibę. Podczas gry w dzień przydziela się ludzi do konkretnych zadań, między innymi do: produkcji różnych potrzebnych do przetrwania dóbr i jedzenia, wyjazdu do miasta, pójścia na zwiad (w poszukiwaniu ludzi, kart znalezisk, czy celem zaatakowania lub obrabowania jednego z przeciwników) oraz walki na barykadach. Pod koniec dnia następuje faza przygotowania siedziby, podczas której można uzbroić swoją bazę zakładając pułapki na barykadach i montując granaty na stanowiskach strzelniczych.
W nocy siedzibę atakują zombiaki, które powstrzymywane są przez beczki na barykadach. Gdy zbyt wielu przeciwników pojawi się w okolicy ostatnią deską ratunku pozostaną wcześniej przygotowane dla umarlaków „wybuchowe niespodzianki”. Gdy one zawiodą – każdy żywy trup zeżre nam jednego mieszkańca.
Zasady Ataku zombie są dość proste, a osoba znająca grę może je wytłumaczyć w kilka minut. Dzięki temu wprowadzenie nowych graczy do świata zombie jest szybkie i bezbolesne (do czasu, aż zostaną pożarci ;)). Dodatkowo zastosowane rozwiązania wydają się naturalne i pasujące do tematyki gry.
Przyczepić można się natomiast do instrukcji, która po przeczytaniu pozostawia kilka niejasności. W opisie zasad pominięto na przykład fakt, że magazyn może przechowywać maksymalnie 6 towarów (niby na planszy widnieje na nim „6”, jednak sami nie wpadliśmy na to, co oznacza). Pewne problemy sprawiło nam działanie izolatki i kuchni. Pomocny okazał się w tych kwestiach autor gry, Piotr Pieńkowski, który rozwiewa wszelkie wątpliwości w temacie na forum. Być może doczekamy się jakiegoś jednostronicowego FAQ do gry, które w jednym miejscu zbierze i wyjaśni kwestie poruszane przez graczy tak, aby wszystko było całkowicie zrozumiałe (aktualizacja – pojawiło się uzupełnienie do instrukcji :)). Nie jest jednak źle, a rzeczy, na które narzekam, nie rujnują rozgrywki. Po przejrzeniu zalinkowanego przeze mnie tematu nie powinniście mieć problemów ze swobodnym rozegraniem partii w Atak zombie.
Kasia:
Atak zombie nie jest grą trudną, ale aby dojść do zwycięstwa można stosować różne taktyki (często jeździć do miasta lub postawić na produkcję i zwiad, mieć dużo mieszkańców lub tylko 3 czy 4 osoby, ewentualnie łączyć te elementy w dowolnych proporcjach). Nie ma jednak uniwersalnej drogi do sukcesu, bo los bywa zmienny. To wszystko sprawia, że musimy poznać pewne reguły rządzące światem Ataku zombie, ale jednocześnie gra szybko się nie znudzi. Jednocześnie, mimo względnej prostoty zasad w trakcie naszych rozgrywek pojawiało się sporo wątpliwości, których nie wyjaśniała sama instrukcja.
Ocena Wiktora: zasady 8, instrukcja 5/10
Ocena Kasi: 7/10
Rozgrywka
Wiktor:
Opisując pierwsze wrażenia twierdziliśmy (dobra, Kasia twierdziła, ale ja nie zaprzeczałem), że jest to spokojna gra o końcu świata. Teraz, po większej liczbie partii stwierdzam, że nie miała ona racji. Z każdą kolejną rozgrywką Atak zombie wzbudza we mnie coraz większe emocje. Teoretycznie powinienem wiedzieć już jak grać, aby wygrać, lecz tak nie jest. Z sukcesem grałem posiadając jedynie trzech ocalałych ludzi, ale też przegrywałem obierając taką taktykę. W przeciwieństwie do Kasi, próbowałem stawić czoła apokalipsie z kryjówką wypełnioną po brzegi i mimo mas zombie, które każdej nocy dobijały się do moich bram – przeżyłem. Każde z rozwiązań wiązało się z korzyściami i kosztami. Fajnie, bardzo fajnie 🙂
Szczególnie wredna w grze jest interakcja z innymi graczami. Pozwalają na nią karty znalezisk (przedmiotów) oraz dostępne akcje takie jak kradzież czy zabójstwo i walka w mieście (dwie ostatnie w oferowanym przez grę wariancie agresywnym), do tego dochodzą jednak jeszcze wybierane przez pierwszego gracza w każdej turze wydarzenia. Już te ostatnie potrafią namieszać zwabiając więcej zombiaków, wywołując choroby lub angażując ludzi w walkę na barykadach. Odpowiednio zagrane znalezisko, kradzież kluczowych zasobów tuż przed nadejściem hordy, czy też wydarzenie, które dotknie tylko przeciwnika potrafią zakończyć grę. Przed napaściami można się jednak bronić. Po pierwsze atakować można tylko siedzibę gracza, który ma 5 ludzi lub więcej. Nawet w przypadku wyjątkowo licznych ocalałych jeden z nich może stanąć przy magazynie w roli strażnika, który uniemożliwia oponentom agresywne działania.
Była mowa o kartach, więc czas poruszyć kwestię losowości w grze. W pudełku znajdziecie ją w postaci wspomnianych wydarzeń i znalezisk, a także czterościennej kostki, która decyduje o liczbie nadchodzących zombie. Brawa dla autora za sprawienie, że ten element Ataku zombie jest zauważalny, ale nie burzy rozgrywki. Jest losowo, ale rozsądnie! Zdarzało się, że jeden z graczy będąc w rozpaczliwej sytuacji rezygnował z prób utrzymania siedziby i wyruszał na zwiad licząc, że dobrana karta (lub karty) pomogą mu przetrwać. I czasami faktycznie tak było, jednak na ogół to zombie miały wyżerkę.
Jeszcze przed zakupem naszego egzemplarza gry spotkałem się z komentarzem, jakoby część akcji, które można podjąć w grze była nieopłacalna. Trochę ochłodziło to mój zapał, ale postanowiłem sam przetestować Atak zombie i zweryfikować tę opinię. I co się okazało? Otóż korzystamy ze wszystkich dostępnych możliwości, od wyjazdów do miasta i zwiadów, po okradanie przeciwnika (ta opcja pojawia się tylko, gdy ten ma 5 lub więcej ocalałych) i walkę na barykadach. W tej planszówce nie ma niepotrzebnych akcji, są tylko takie, które w danym momencie mogą się mniej opłacać. I mimo tego bogatego wyboru czas oczekiwania na swoją akcję nie przytłacza. Ciągle jesteśmy w obiegu, ciągle planujemy i nie nudzimy się. Sytuacja na planszy (a raczej planszach) zmienia się dość dynamicznie, co zmusza do modyfikowania z góry przyjętych założeń, decyzji do podjęcia jest sporo, a nigdy nie wiadomo, czy ta wybrana okaże się najlepszą lub nawet właściwą. Czyż nie tak powinny właśnie wyglądać próby przetrwania apokalipsy?
Kasia:
Atak zombie ma ograniczoną liczbę tur, dzięki czemu nie ciągnie się nadmiernie, a gracze mogą przez cały czas zachować koncentrację. Jak dla mnie ciekawa i dość pomysłowa jest sama mechanika. Podoba mi się budowanie umocnień z beczek, gromadzenie i dysponowanie zasobami oraz planowanie jak najskuteczniej wykorzystać pułapki i pojawiające się wydarzenia. Dzięki tym wszystkim elementom rozgrywka jest urozmaicona. Dodatkowo, aby zapanować nad dostępnymi możliwościami, mamy do dyspozycji praktyczne dwustronne karty pomocy.
Pozytywnym aspektem rozgrywki jest również to, że gra stawia przed nami sporo wyborów i oferuje różne możliwości wykorzystania poszczególnych elementów. W każdej turze trzeba zdecydować jakie wydarzenia zostaną zagrane, wiele kart znalezisk posiada dwa możliwe zastosowania, a nasze zasoby możemy albo zużyć albo wykorzystać do budowy pułapek.
Podczas gry w większym gronie, jak to zwykle bywa, trudniej jest kontrolować wszystkich przeciwników. Dodatkowo może się zdarzyć, że z jakiegoś powodu obrywa nam się mocniej niż pozostałym, co może doprowadzić do wyeliminowania. Wiele osób nie akceptuje gier, w których można odpaść, jednak dla mnie nie jest to wielki mankament.
Ocena Wiktora: 9/10
Ocena Kasi: 7/10
Gra we dwoje
Wiktor:
Podczas gry w większym gronie było więcej śmiechu (chociaż to pewnie zależy też od współgraczy), jednak we dwoje gra się równie dobrze. Atak zombie nie traci swojej świeżości, ani grywalności. Owszem, gra we dwoje może mieć wpływ na zmniejszenie interakcji w postaci napadów i kradzieży (w końcu jest mniej graczy), ale nie jest to zbytnio odczuwalne. Czy poleciłbym Atak zombie komuś, kto grywa tylko z jednym współgraczem? Tak i to śmiało. Zaufałem słowom autora, który twierdził, że warto kupić tę planszówkę do rozgrywek w takim gronie i nie zawiodłem się.
Kasia:
Mimo, że gra przeznaczona jest dla 2-4 graczy, to w wariancie dwuosobowym sprawdza się bardzo dobrze. Ze względu na losowość, jaką wprowadzają karty wydarzeń czy rzuty kością, nie staje się ona przewidywalna. Jeśli gracie głównie (lub tylko) we dwójkę, to nie powinniście czuć się zawiedzeni.
Ocena Wiktora: 9/10
Ocena Kasi: 8/10
Klimat i tematyka
Wiktor:
Zombie! I wszystko jasne 😉 Lubię żywe trupy, czekam na zombieapokalipsę i spodobał mi się Atak zombie. Wydarzenia i znaleziska są ciekawie dobrane, pasują do przyjętej konwencji i powinny spodobać się miłośnikom tej tematyki (nie ma nic lepszego niż użycie miotacza ognia podczas walki na barykadach ;)). Gra, która mogłaby się wydawać sucha i oparta wyłącznie na mechanice broni się też pod względem klimatu. Konieczność karmienia ludzi, presja czasu, aby zdążyć przygotować się na nadejście hordy i zdobywanie towarów sprawiają, że podczas rozgrywki nie zwracam uwagi na liczenie punków i sprawdzanie, któremu z nas jest bliżej do wygranej. Liczy się zabawa i przeżycie.
Kasia:
Żywe trupy mnie nie pasjonują i jeśli zależałoby to tylko ode mnie, to raczej nie sięgnęłabym po grę, której są one motywem przewodnim. Wiedząc jednak, że Wiktor pała do nich bezwarunkową miłością, zgodziłam się na zakup. Liczyłam, że tematyka nie zdominuje mechaniki i będzie to przyjemna odmiana po innych naszych grach. Okazało się, że moje oczekiwania się sprawdziły. Atak zombie, mimo że twardo osadzony w obranych realiach, to jednak nie przytłacza, a nawet sprawia, że tematyka ta staje się bardziej strawna i nawet interesująca.
Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 7/10
Podsumowanie:
Wiktor:
Atak zombie ma wszystko to, czego szukam w grach planszowych. Odpowiednia dawka losowości sprawia, że gra trzyma w napięciu i jest inna za każdym razem. Konieczność planowania swoich poczynań wymaga zastanowienia i zaplanowania najbliższych ruchów. Interakcja natomiast niejednokrotnie niszczy te misterne plany zmuszając do improwizowania. To gra, w którą z przyjemnością zagram z jednym przeciwnikiem, jak i zabiorę ją na spotkanie w większym gronie.
Moja miłość do zombie, ładne wykonanie oraz mechanika zręcznie połączona z klimatem sprawiły, że polecam Wam Atak zombie!
Kasia:
Sama się sobie dziwię, że Atak zombie tak mi się spodobał. Nie jest to co prawda gra, w którą grałabym z wypiekami na twarzy, ale jest to przyjemna rozrywka w niecodziennych (jak dla mnie) realiach. Rozgrywka jest dość spokojna, choć zdarzają się bardziej dramatyczne momenty, kiedy nadciąga fala zombie i nie wiadomo czy naszym śmiałkom uda się przetrwać. Sądzę, że debiut autora można uznać za zdecydowanie udany, a samą grę za wartą wypróbowania.
Plusy:
- ładne wykonanie
- odczuwalny klimat zombie
- zaangażowanie autora w rozwiewanie wątpliwości
- mroczny temat podany w przyjemny sposób
- ciekawa mechanika
- polski produkt
Minusy:
- momentami nieprecyzyjna instrukcja
- wypadająca strona instrukcji
- Kasię początkowo zniechęcała tematyka gry
10 komentarzy
pawel.zimny85@gmail.com
Hej. kto mi odpowie na pytania, które poniżej zadam, bo chciałem kupić tę grę i wczesniej gralismy w nią ze znajomymi, ale zanim doszlismy do konca trwało to około 7 godzin. Chociaż to pytania do twórców tej gry.
otóż:
1. czy umierający człowiek z głodu staje się zombie? (a jak mi się wydaje to z instrukcji tak wynikało)
2. dlaczego wyprodukowane jedzenie nie kumuluje się? zawsze ktos musi robić jedzenie, co sprawia, że jeden człowiek zawsze musi byc na farmie… – zamiast zrobić to tak jak w stonage – kilku produkuje jedzenie na zapas i mogą robić coś innego niż tylko żarcie co runde.
3. jak działa pułapka z olejem podczas ataku hordy? bo widzę tu sprzeczność. Jak dla mnie pułapka z olejem + horda to totalny bezsens w zasadach gry. bo jednocześnie się niszczy a jednocześnie hamuje zombie przed wejściem do bazy. Jak kot schrodingera:)
4. jak działa przesuwanie suwaka z ilością zasobów/zombie? – bo w instrukcji i kartach jest tylko "przesuń w dół" – jak to jest?
5. czy mi się wydaje czy jazda do miasta jest nieopłacalna?
generalnie mam wrażenie, że gra chyba nie była dostatecznie długo testowana. Można by do niej zastosować mechanikę gry Stonage (przy produkcji) i wtedy mozna by się skupić na odpieraniu zombie i przeszkadzaniu sobie. a tak jest tylko bezsensowne martwienie się o jedzenie (W KAŻDEJ PIEP**** RUNDZIE). Na przykład miałem już 8 ludzi i nie mogłem ich wykarmić, nawet stawiając co rundę 3 ludzi na kuchni, farmie i czymśtam do karmienia – (bo max można wyprodukować 3 jedzenia a w kuchni pomnożyć x2 = więc wychodzi że co runde mam tylko 6 jedznia max) co daje śmierć z głodu 2 ludzi po 2 rundach. OMG CO ZA GŁUPOTA. – chyba że sie mylę. Pozdrawiam 🙂
Planszówki we dwoje
Wrzuć pytania na grupę Gry planszowe albo Gry planszowe – pytania o zasady. Sam już niestety nie pamiętam na tyle, by pomóc jakoś szczegółowo.
– W.
Unknown
Nudna gra jak cholera. W ogóle nie wzbudza emocji. Rozgrywka jest zwyczajnie nieciekawa, a temat kulawy, bo to gra o zombie, w której widać, słychać i czuć, że chodzi o przetrwanie, a jednak gramy o to, kto zdobędzie więcej punktów. Fajne by to było, gdyby osadzone to było w komicznych klimatach – ale nie są, jest poważnie i ta powaga kłóci się z bezsensem rozgrywki – bo, tak jak pisałem, niby staramy się przetrwać, ale jednak chodzi o punkty. To, że jako ludzie ze sobą rywalizujemy też jest bezsensowne – przysiadając do tej gry byłem pewien, że to kooperacja. Jakie było moje zdziwienie.
No ale mówię tu o klimacie, a co z rozgrywką? Tak jak pisałem – nuda straszna. Nie wiem co więcej napisać, bo zwyczajnie nie wciągnął mnie absolutnie żaden element rozgrywki. Może dlatego, że jest tak mało ciekawych rzeczy do robienia, które sprawiałyby jakąkolwiek satysfakcję. Patrz: Blood Rage – nawet jak zagrasz kartę ulepszenia – są emocje, bo masz nadzieję, że twoja taktyka "siądzie" dzięki tej karcie. Inna gra: Osadnicy – zagrasz kartę, jest satysfakcja, bo coś ci to daje i zbliża cię do zwycięstwa. A tu? Wyprodukujesz coś, tam poślesz typka, wszystko z nadzieją, że przetrwasz atak zombie. Gdzie tu miejsce na myślenie o punktach?
Podsumowując: gdyby ta gra polegała wyłącznie na przetrwaniu, może i byłoby ciekawie. Ale jeśli ja mam myśleć o przetrwaniu i jeszcze do tego o tym, jak przy okazji zdobyć najwięcej punktów, to ja wolę jednak zagrać oddzielnie w Robinsona Crusoe jako grę o przetrwaniu (genialną zresztą) i naprawdę cokolwiek innego jako grę kompetetywną na punkty.
Unknown
Tę grę mam dopiero dwa dni , powiem jedno że gra jest genialnie zrobiona i i łatwa , kupiłem ją z niepewnością bo nie ma nic o zawartości pudełka ale popatrzyłem że jest z ,,FOXGAMES" i to głównie dlatego ją kupiłem
Anonimowy
bardzo podoba mi się ta gra. długo wahałem się czy ją zakupić, ale w końcu zaryzykowałem i nie żałuję 🙂 klimat i rozgrywka zachwyca, czasami niejasne zasady ale kilka rozgrywek i wszystko się wyklaruje
Anonimowy
Nudna męcząca gra- instrukcja długa skomplikowana i nieprecyzyjna. 100 zł poszło – tylko się wkurzyłem na maxa , że kupiłem coś takiego . Generalnie nieeeeeeeeee polecam – omijać dalekim łukiem !!!!!!!!!!!!!! Ten kto tego bubla wymyślił powinien ludziom oddać pieniądze ,
Planszówki we dwoje
Zgodzę się jedynie, że instrukcja jest nieprecyzyjna (tych kilku stron nie można nazwać długą instrukcją), ale z uzupełnieniem od autora wszystko powinno być jasne. Co do rozgrywki, to jak widać miałem całkowicie odmienne wrażenia. Na szczęście używane planszówki dość łatwo się sprzedają (nie tracąc aż tak wiele na wartości), więc zawsze można spróbować ją przehandlować 😉
-W.
Unknown
No pieknie… A "mikołajowe" poleciało na Cyklady, tytanów i Hadesa… I skąd tu uciorać kolejną stówkę? Smaka mi narobiliście strasznego, zwłaszcza, że tytuł na dwie osoby dobrze działa (najczęsciem gramy we 2 lub 4 osoby).
spioch
U mnie też na Cyklady z Hadesem, a tu tyle dobrych tytułów ;_;
Planszówki we dwoje
Gier, które chciałoby się mieć jest zawsze za dużo, natomiast pieniędzy i czasu na nie zawsze brakuje 😉