Martwa Zima – unboxing
Martwa Zima dotarła do Polski za sprawą wydawnictwa Factory of Ideas. To kolejna gra, w której wszystko kręci się wokół zombie oraz ocalałych z apokalipsy ludzi. Zajrzyjcie razem z nami do pudełka i przekonajcie się, czy gra wpadnie Wam w oko 🙂
Liczba graczy: 2-5
O co w tym chodzi?
W Martwej Zimie każdy z graczy wciela się w śmiałków, którym udało się przetrwać zombieapokalipsę. Jest to gra kooperacyjna, w której występuje element zdrajcy – zależnie od wybranego trybu jeden z członków kolonii może okazać się kanalią chcącą doprowadzić do zagłady obozu. Główny cel to przetrwanie, ale szczegółowe warunki zwycięstwa określa karta scenariusza.
Pierwsze spojrzenie:
Zamawiając Martwą Zimę nie byliśmy do końca pewni co dostaniemy, skusiły nas dobre opinie osób znających już jej angielską wersję oraz dość atrakcyjna cena w przedsprzedaży. Po usunięciu opakowania w paczce znaleźliśmy najpierw dodatkową postać, która miała być dołączana do gier zamówionych przed premierą – miło. Karty z nią związane różnią się minimalnie od tych z gry, mają bardziej zaokrąglone rogi i są ciut większe, jednak nie będę narzekał (darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda ;)).
Pudełko, które do nas trafiło okazało się przyjemnie ciężkie i solidne. Wykonano je z grubego kartonu, nie ma obaw, że nagle rozpadnie się w rękach. Z okładki nie wyłażą żywe trupy poszukujące świeżych mózgów, spoglądają z niego natomiast postacie z gry. To między innymi tymi śmiałkami kierują gracze w Martwej Zimie.
Wrażenia:
W pudle znaleźliśmy wszystko to, co lubimy w grach – kości, karty, planszę i jeszcze więcej kart. Elementów na pierwszy rzut oka jest naprawdę sporo.
Głównym składnikiem gry są karty, których jest dużo: przedmioty, rozdroża, bohaterowie, zagrożenia i zadania graczy. Kartoniki są zadowalającej grubości, chociaż mogłyby być ciut twardsze. Wszystkie utrzymane są w klimacie zombieapokalipsy, mają powycierane, pobrudzone krwią brzegi (to celowy zabieg, a nie efekt uboczny produkcji w Chinach, spokojnie ;)) i mroczne grafiki. Już na pierwszy rzut oka stwierdziliśmy, że nawet grając bez koszulek nie będzie na nich widać otarć, to właśnie przewaga efektów graficznych nad jednolitymi ramkami.
Żetony w Martwej Zimie są grube, porządne i ładne. Wypychanie ich z wyprasek nie stanowiło problemu, więc nie mamy do czego się przyczepić. Podobały nam się kostki – mimo że małe, to nie wyglądają „tanio”, nie są też zbyt lekkie. Fajnie.
Lokacje występujące w grze zamiast klasycznych plansz przedstawione są na cienkich tekturkach, co nie byłoby problemem, gdyby nie to, że te mają tendencję do wyginania się. Jest dla mnie zagadką jaka magia w nich zachodzi, ale już podczas drugiej naszej gry były trochę powyginane i przez to narażone na przesuwanie się na stole. Co ciekawe dotarły do nas zupełnie proste. Może to irytować niektórych, jednak dla nas nie jest na tyle istotne, by wieszać psy na wydawnictwie. To chyba problem produkcyjny, bo w sieci widziałem, że anglojęzyczne egzemplarze też cierpią na tę przypadłość. Same lokacje (tak jak i karty pomocy graczy) są zaprojektowane bardzo praktycznie i nie zajmują zbędnego miejsca na stole. Ilustracje na nich są raczej dodatkiem, ale nie mam zastrzeżeń co do ich wyglądu. Gdyby tylko były grubsze…
Zdecydowanie miłym zabiegiem (szkoda, że nie jest to jeszcze standard w planszówkach) było dorzucenie do gry woreczków, w które można popakować elementy. Pomieściliśmy w nich zarówno część kart, jak i wszystkie żetony oraz kartoniki przedstawiające ludzi i zombie. Ano właśnie, w Martwej Zimie nie ma figurek, są za to kartonowe znaczniki bohaterów, które wstawia się w plastikowe podstawki. Tych ostatnich bez problemu wystarczyło na wszystkie postacie, więc to kolejny plus. O ile zombiaki występują tylko w trzech, powtarzających się typach, to już bohaterowie są przedstawieni indywidualnie, tak jak na kartach. Wygląda to wszytko bardzo ładnie i estetycznie, szczególnie że figurki byłyby moim zdaniem jedynie zbędnym bajerem podnoszącym cenę.
W skrócie więc – jesteśmy bardzo zadowoleni (i trochę zaskoczeni) jakością wykonania gry oraz jej wyglądem. Drobnym mankamentem są wyginające się lokacje, ale nie irytują one na tyle, by krytykować za to grę. Nam się podoba, Wy swoją opinię możecie oprzeć na naszych zapewnieniach oraz tym, co widać na zdjęciach 🙂
Plusy:
- przydatne karty pomocy
- ładne i porządne wykonanie
- masa klimatycznie wykonanych kart
- praktyczne ramki kart
- ogólnie: solidne pudło pełne elementów
Minusy:
- zakrzywiające się karty lokacji
- trochę różniące się od innych dodatkowe karty bohatera (dostępne w przedsprzedaży)
Zawartość pudełka i zdjęcia:
- 10 kart celu głównego
- 24 karty ukrytych celów
- 10 kart ukrytych celów zdrajcy
- 10 kart ukrytych celów wygnańca
- 30 kart ocalałych
- 5 kart pomocy gracza
- 1 znacznik pierwszego gracza (nóż)
- 165 kart przedmiotów
- 20 kart zagrożeń
- 80 kart rozdroży
- 131 różnych znaczników
- 2 znaczniki toru
- 30 kartonowych figurek zombie
- 30 kartonowych figurek ocalałych
- 60 podstawek
- plansza
- 6 kart lokacji
- instrukcja
- 30 kości akcji
- 1 kość ryzyka