Ranczo Party (Trefl Joker Line) – recenzja
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ok. 10 minut
Wydawca: Fabryka Kart Trefl-Kraków (Trefl Joker Line)
Czas na recenzję czegoś, co nieczęsto widujecie na naszym blogu. Ranczo Party to szybka, mała i prosta gra dla dzieci, która może też robić za filler. Z powodu braku dzieci, które moglibyśmy poddać testom, sami zabraliśmy się za sprawdzanie gry. Czy to sensowny tytuł dla dorosłych planszówkowiczów? Dowiedzcie się z recenzji! 😉
Grę do recenzji przekazało nam wydawnictwo Trefl.
Rozgrywka: urodzinowa zabawa
Wiktor:
Ranczo Party urzekło mnie okładką. Radosna świnka z balonikiem skradła moje serce, podobnie jak i inne zwierzaki z ilustracji – są wesołe, radosne i nastrajają pozytywnie. O wykonaniu pisaliśmy już w unboxingu, nie będę więc się zbytnio rozpisywał. Gra jest skierowana raczej do młodszych planszówkowiczów, a pudełkowe 8+ można śmiało obniżyć (o ile małe, wyglądające jak dropsy żetony nie będą zbytnio kusiły dzieciaków ;)).
Zasady są banalne, to chyba pierwsza nasza planszówka, w której nie mieliśmy żadnych pytań i wątpliwości związanych z rozgrywką. Niewielka instrukcja wyjaśnia wszystko, a wytłumaczenie zasad innym jest szybkie i bezbolesne. O co chodzi? O układanie zwierzaków w rzędach i kolumnach (7×7) i otrzymywanie punktów za ukończenie jednego z nich. Dodatkowo zwierzaki z balonikami dostarczają dodatkowych punktów.
Sama rozgrywka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Nie wiązałem z nią wielkich nadziei, ale Ranczo Party okazało się przyjemną grą (to pewnie też zasługa świnki i jej kompanów!). Proste zasady i krótki czas rozgrywki czynią z niej niezły filler dla dorosłych, powinny też przyciągnąć (chociaż na chwilę ;)) uwagę dzieci. Początek gry jest nieco powolny, nie ma jeszcze presji związanej z punktowaniem, ale pole gry szybko się zapełnia. Im więcej zwierzaków ląduje na stole, tym większe skupienie jest wymagane od graczy. Źle położona karta może zaprzepaścić szanse na wygraną.
Jest trochę losowo (zwierzaki dobiera się z talii), interakcji nie ma za wiele (ot, można zwinąć komuś sprzed nosa punkty), ale Ranczo Party spodobało mi się jako rozgrzewka przed czymś cięższym, czy krótka i niewymagająca gierka w zabiegane dni.
Kasia:
Ta prosta i szybka gra ma kilka widocznych na pierwszy rzut oka zalet. Przede wszystkim jest estetycznie wykonana. Małe pudełeczko, ładne zielone żetony i niepozbawione uroku zwierzaki na rysunkach mogą zainteresować nie tylko dzieci. Nie każdego to oczywiście kupi, bo wytrawni gracze mogą kręcić nosem na widok świnki z balonikiem patrzącej na nich z uśmiechem.
Po bliższym przyjrzeniu się elementom stwierdziłam jednak, że żetony nie są tak dobrze wykonane, jak początkowo mi się wydawało. Wiele z nich ma drapiące nadlewki, których powinno się unikać szczególnie w grach skierowanych do najmłodszych.
O ile walory estetyczne są istotne, to jednak najważniejszą rzeczą w przypadku tego typu gier są dla mnie zawsze emocje związane z rozgrywką. W szybkich grach chodzi o to, aby coś się działo, żeby współgracze rozkręcili się przed kolejnymi rozgrywkami. W Ranczo Party niestety trochę tych emocji brakuje. Z początku właściwie nic nie dzieje – każdy dobiera i kładzie swoją kartę, brak jest interakcji między graczami. Dopiero pod koniec, kiedy zaczynamy kończyć kolejne linie, robi się odrobinę ciekawiej. Wtedy też można pokombinować nieco w kwestii taktyki prowadzącej do zwycięstwa. Jest to jednak planowanie na poziomie kilkulatka, więc nie musicie się obawiać przegrzania obwodów ;). Niezbyt duże wymagania dotyczące strony taktycznej mogę oczywiście wybaczyć, ale po grze, która w tytule ma „party” oczekiwałam jednak więcej zabawy i radości.
Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 6/10
Gra we dwoje: kameralna impreza?
Wiktor:
Kasia ma pewne zastrzeżenia, ale to pewnie dlatego, że na ogół ze mną przegrywa ;). We dwoje gra się całkiem fajnie, chociaż w pewnym momencie staje się jasne, jakie karty ma przeciwnik. Z jednej strony definiuje to często kolejne zagrania, ale z drugiej zmusza do pewnego wysiłku, żeby jednak uszczknąć kilka punktów, nawet mimo niekorzystnej sytuacji.
Faktycznie zdarza się, że końcówka gry nie jest w stanie nic zmienić i punktuje tylko jeden gracz. Jest to pewnie irytujące, no ale ta świnka z balonikiem jest taka fajna… 😀 Nie będę ukrywał, że w większym gronie grało się ciekawiej, jednak we dwoje gra też daje radę. Szczególnie, jeśli miałaby to być rozgrywka z dzieckiem – w prosty sposób można się nawet podłożyć, żeby sprawić mu frajdę. Ranczo Party zostanie u nas, chyba że Kasia będzie bardzo marudziła ;). W takim wypadku trafi do kogoś z rodziny (nieplanszówkowego z dzieciakami), niech się przekonają, że to fajna zabawa.
Kasia:
Ranczo Party we dwójkę to nieciekawa konfiguracja. Podobnie jak przy grze wieloosobowej na początku nic się nie dzieje, a dodatkowo pod koniec zaczynają się problemy, które jak dla mnie stanowią ogromny minus i mogą świadczyć o niedopracowaniu mechaniki. Biorąc pod uwagę, że po kilkunastu „okrążeniach” wszystkie karty są rozdzielone pomiędzy graczy, to dokładnie wiemy czym dysponuje nasz przeciwnik, a dodatkowo prawie zawsze zachodzi niekorzystne zjawisko, kiedy to jeden z graczy (mając na ręce 4-5 kart) widzi, że cokolwiek dołoży, przeciwnik będzie mógł dzięki temu zakończyć linię. Sprawia to, że kilka ostatnich ruchów jest zupełnie pozbawionych możliwości decydowania o przebiegu rozgrywki. Jesteśmy skazani na to, aby kłaść karty, które pomogą jedynie przeciwnikowi. Być może wprowadzenie zasady, że na początku odrzuca się kilka losowych kart z talii rozwiązałoby ten problem.
Ocena Wiktora: 6/10
Ocena Kasi: 4/10
Podsumowanie: mała rzecz, a cieszy?
Wiktor:
Ranczo Party jest przyjemną, krótką grą, która może bawić dorosłych, jednak to dzieciaki powinny być jej głównymi odbiorcami. Ładne ilustracje przyciągają uwagę, a proste zasady i krótka rozgrywka stanowią jej niezaprzeczalny atut. Dla osób lubiących walory edukacyjne w grach zawsze istnieje opcja „męczenia” dziecka, by dodawało leżące zwierzątka – trochę nauki przy grze nie zaszkodzi.
Kasia zwraca uwagę na cenę gry, jednak z tego co widziałem, można ją dostać już za 25 złotych. To moim zdaniem atrakcyjna cena za kilkadziesiąt fajnych kart w małym poręcznym pudełku. Rozgrywka jest lekka i sympatyczna – nada się do piwa ze znajomymi (i będzie można przy tym pogadać, a nie tylko skupiać się na grze), czy na prezent dla znajomych z dzieckiem. Tylko niech nie zmyli Was rozmiar opakowania – do gry potrzeba trochę przestrzeni, nawet nie myślcie, żeby rozkładać się z nią w pociągu lub na tylnym siedzeniu samochodu.
Kasia:
Szczerze powiedziawszy to w gronie dorosłych graczy Ranczo Party cieszy raczej słabo. Jest dość prawdopodobne, że po kilku piwach zabawa nabrałaby nieco rumieńców, ale w normalnym stanie raczej się grą nie zachwycimy. Moją ocenę podnosi jednak fakt, że z założenia jest to karcianka przewidziana dla młodszych odbiorców. Potrafię sobie wyobrazić, że grając w nią z dziećmi znaczenie będą miały walory edukacyjne – można potrenować liczenie i sprawdzić znajomość zwierząt gospodarskich. Gra sprawdzi się też jako wprowadzenie najmłodszych w świat planszówek. Jej zasady są proste, czas rozgrywki niezbyt długi, a wykonanie ładne, więc dzieci powinny chętnie do niej zasiąść.
Z ciekawości sprawdziłam cenę gry i muszę stwierdzić, że 35 złotych to
całkiem sporo jak za tak małą gierkę. Jeśli miałabym kupić coś
zbliżonego w tym przedziale cenowym, to wybrałabym np. grę Uno, która jest atrakcyjniejsza również dla dorosłych i oferuje więcej wariantów rozgrywki. [Uno jest smutne! -W.]
Ocena końcowa Wiktora: 7/10
Ocena końcowa Kasi: 5/10
Średnia wspólna ocena: 6/10
Plusy:
- sympatyczne grafiki
- dobre wykonanie
- walor edukacyjny
- proste zasady
- ta świnka z balonikiem… 😀
Minusy:
- mało frajdy [K.]
- wysoka cena [K.]
- niekoniecznie dla dorosłych graczy
Grę przekazało nam wydawnictwo Fabryka Kart Trefl-Kraków. Dziękujemy!