recenzje planszówek,  wszystkie

Draco Magi – recenzja

Nowe wydawnictwo, nieznana nam wcześniej gra z trochę oldskulową okładką i niewiele mówiące nazwiska jej autorów. Scenariusz nieco ryzykowny, bo i karcianek dla dwóch osób na rynku nie brakuje. Mimo wszystko smocza tematyka wydała nam się na tyle interesująca, a czas rozgrywki niedługi, że postanowiliśmy zapytać o egzemplarz do recenzji. Takim sposobem trafiło do nas Draco Magi, które okazało się… O tym trochę później!

Wiek: 13+
Liczba graczy: 2
Czas gry: ok. 30 minut
Wydawca: Dragonsmith
Tematyka: fantasy, smoki
Główna mechanika: zarządzanie ręką, zbieranie zestawów
Dla: dwóch osób; miłośników smoków; fanów interakcji; osób, które nie boją się losowości
Przypomina nam: Spór o Bór, Elekt

Grę przekazało nam wydawnictwo Dragonsmith.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Niewielkie fioletowe pudełko zdobi grafika przywodząca mi na myśl książki fantasy z lat 90. Skąpo odziana czarodziejka w towarzystwie groźnego smoka wygląda trochę oldskulowo. W środku znajduje się około 150 kart przedstawiających smoki, ich ataki oraz pola bitew. Ilustracje jaszczurów są naprawdę przyjemne dla oka i szczegółowe, co było dla mnie pewnym zaskoczeniem, gdyż widziane wcześniej w sieci grafiki nie robiły na mnie wrażenia. Na żywo wyglądają jednak bardzo fajnie i klimatycznie.

Trochę mniej podobają mi się karty lokacji, czyli pól bitew. Mimo ładnych ilustracji, niektóre mają w sobie coś nie do końca pasującego do smoków. Trudno mi to określić, ale chyba momentami ich projekt (klejnot, runy, zwoje z tekstem) lekko gryzie się z obrazkiem. Dają jednak radę. Karty używane do walki są proste i eleganckie. Podobnie jak i smoki, mają kilka różnych symboli, ale w obu przypadkach są one zrozumiałe i intuicyjne.

Karty wykonane są raczej standardowo. Brak ramek na części z nich, lub te ciemne, zlewające się z ilustracjami wołają jednak o koszulki. Ślady tasowania dość szybko pojawiają się na ciemnych brzegach, dlatego też nasz egzemplarz szybko ubraliśmy w ochronne folijki.

Kasia:

Draco Magi umieszczono w nietypowym, niedużym i poręcznym pudełku. Na znajdujących się w nim kartach można znaleźć świetne grafiki smoków, szczegółowe i różnorodne. Nieco mniej podobają mi się rysunki lokacji, które namalowano w trochę innym stylu. Są one poprawne, choć nie tak ładne.

Niezrozumiałe jest dla mnie umieszczenie na wszystkich typach kart dodatkowych „napisów” złożonych z abstrakcyjnych symboli. Prawdopodobnie miały one dodać grze klimatu, ale dla mnie są po prostu zbędnym ozdobnikiem, który niepotrzebnie zabiera miejsce, które można było lepiej wykorzystać. Mogłyby je zastąpić nazwy smoków, które obecnie są nieczytelne (występują one też w tekście karty, choć powinny być lepiej wyeksponowane). Dodatkowo mało intuicyjne jest oznaczenie które ze smoków są „metaliczne” (odnosi się do nich część lokacji).

Ważną sprawą jest natomiast, że ikonografia zastosowana na kartach jest przejrzysta i zrozumiała. Sama ich jakość jest również niezła, choć ciemne ramki sugerują, że warto zaopatrzyć je w koszulki. Szczególnie istotne wydaje się to w odniesieniu do kart walki, gdyż te zaawansowane będą się zużywały wolniej niż podstawowe i po pewnym czasie mogę być łatwe do odróżnienia w talii.

Zwróciłam też uwagę, że na dodatkowej kartce objaśniającej działanie poszczególnych akcji pojawiły się błędy w tłumaczeniu nazw (np. „pazury” zamiast „szpony”). Ogólnie jednak gra prezentuje się fajnie, a lekkie niedociągnięcia nie psują mi zabawy.

Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Rywalizacja w Draco Magi składa się z dwóch głównych etapów. Po dobraniu smoków i wyłożeniu na środek stołu trzech lokacji rozpoczyna się pierwszy z nich. Gracze naprzemiennie dokładają do pól bitew po jednym smoku, odpalając ich zdolności specjalne oraz wykonując ataki dystansowe. Przy każdej lokacji każdy z graczy może mieć maksymalnie po trzy smoki, kładąc nowsze na wierzchu stosu. Na kacie jaszczura po lewej stronie widoczna jest siła jego ataku na odległość, a po prawej obrona. By uzyskać wynik starcia dobiera się karty walki i porównuje liczbę widocznych w ich górnej części gwiazdek. Gdy napastnik będzie miał ich więcej niż obrońca, pierwszy smok ze stosu przeciwnika ginie.

Po zakończeniu dokładania, gdy gracze nie mają już kart lub wszystkie dostępne pola są zajęte, nadchodzi czas na walkę w zwarciu. Wykorzystuje się do niej statystykę widoczną na górze każdej karty smoka – jej suma określa, ile kart walki należy dobrać. Później jest już z górki, gracze naprzemiennie zagrywają ataki (tym razem sprawdzając tekst na dole karty) i próbują się przed nimi bronić. Gdy skończą się im karty lub smoki jednej z osób zostaną zabite walka w danej lokacji dobiega końca. Zwycięzca posiadający tam więcej jaszczurów zabiera kartę z klejnotem i starcie przenosi się na kolejne pole bitwy. Uzbieranie trzech różnych czy takich samych lub czterech dowolnych klejnotów natychmiast kończy zabawę, a osoba, która tego dokonała, zostaje zwycięzcą.

Dłuży opis zasad możecie znaleźć w informacji prasowej, którą jakiś czas temu przesłał nam wydawca. Zapewniam jednak, że całość brzmi pewnie bardziej skomplikowanie, niż wygląda w rzeczywistości. Z instrukcją w ręku spędziliśmy tylko dwie partie, później zaglądaliśmy do niej rzadziej. Po pierwszych grach niezbyt często sięgaliśmy też do książeczki wyjaśniającej zdolności smoków i ataków, która na ogół rozwiewała wątpliwości. Jedynie chyba w przypadku tęczowych smoków (kopiują całą kartę innego smoka) musiałem zaglądać na BGG. Pamiętajcie jednak, że zależności między kartami jest całkiem sporo, więc jeśli jesteście mniej ograni, to ulotka z opisami kart będzie bardzo przydatna. Sama instrukcja napisana jest nieźle, chociaż opis walki w zwarciu sprawił, że kilka partii zagraliśmy nieco niezgodnie z zasadami –  była to jednak moja nadinterpretacja zapisów, nie ich błąd.

Kasia:

Zasady Draco Magi są raczej łatwe do przyswojenia, a pojawiające się sporadycznie wątpliwości co do obowiązujących reguł dość gładko wyjaśniała dołączona do gry kartka lub sama instrukcja.

Ciekawa jest też dodatkowa (przewidziana w instrukcji) możliwość tworzenia własnej talii. Daje ona dodatkowe opcje osobom, dla których podstawowy tryb gry to za mało. Udało nam się też przetestować wariant wydłużonej rozgrywki (z większą liczbą kryształów do zebrania). Według wskazówki jednego z autorów można w ten sposób „bawić się” grą i testować nowe rozwiązania. Zdecydowanie wydłuża to żywotność tej karcianki.

Ocena Wiktora: 6,5/10
Ocena Kasi: 7/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Nie jestem wielkim fanem gier, w których należy dokładać karty do wyłożonych już lokacji. Na ogół nie budzą one we mnie wielkich emocji. Dlatego do Draco Magi podchodziłem z pewnym dystansem, tym bardziej, że po przeczytaniu zasad system walki na odległość i następującego po nim starcia w zwarciu, nie wydawał mi się zbyt ciekawy. Pierwsze partie pokazały jednak, jak bardzo się myliłem.

Draco Magi jest grą, w której nie można odpuścić sobie żadnego z jej etapów. Rywalizacja rozpoczyna się w momencie wystawiania smoków, aktywowania ich zdolności i ataków dystansowych. Do podjęcia jest sporo decyzji, gdyż liczy się nie tylko umiejscowienie jaszczurów. Niekiedy, jeśli przeciwnik ma już trzy smoki w danej lokacji, warto zrezygnować z ataku dystansowego, mogącego zabić jego smoka i nie pozwolić mu tym samym na dołożenie kolejnego, który mógłby zaburzyć równowagę. W walce bezpośredniej, kiedy w ruch idą szpony, kły i magiczne zaklęcia, również trzeba kombinować. Pierwszą do podjęcia decyzją jest wybranie pola bitwy, co może mieć bardzo duże znaczenie – w taliach walki znajdują się np. karty wsparcia i wycofania mogące zmienić przebieg starcia. Później główną rolę odgrywa już przewidywanie ruchów przeciwnika i szacowanie, jakie karty ma na ręku. Można badać go pojedynczymi atakami, można też rzucić w niego potężną serią ciosów. Obie ścieżki mają swoje wady i zalety.

W grze występuje całkiem pokaźna ilość losowości. Od przypadku zależą dobierane z talii smoki, wykładane pola bitew, odkrywane karty ataków dystansowych i te dobierane podczas walki w zwarciu. Szczególnie dawać się we znaki mogą ataki dystansowe, na które nie mamy niemal żadnego wpływu. Losowość w Draco Magi nie przeszkadzała mi jednak za grosz. Poznając karty wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Wystawiając smoki, które mogły stać się ofiarami ataków dystansowych robiłem to tak, by ewentualna strata bolała jak najmniej. Podczas walk w zwarciu starałem się mądrze dysponować kartami, by zawsze mieć jakiegoś asa w rękawie – unikałem kombinacji, jeśli nie miałem karty zapobiegającej odleceniu przeciwnika („Lot” anuluje wszystkie ataki), potężne ataki specjalne zatrzymywałem na sam koniec, kiedy to Kasia miała już mało kart. Nad ślepym losem można więc zapanować lub chociaż minimalizować jego wpływ. Nie zmienia to faktu, że kilka razy zdarzyło mi się zakląć pod nosem, gdy jakiś sprytny gambit spalił na panewce przez złą kartę.

Kilka słów należy poświęcić smokom, lokacjom i kartom ataków, które wpływają przecież nie tylko na samą zabawę, ale i jej regrywalność. I krótko mówiąc, dają radę! Smoki są dość różnorodne i w połączeniu z polami bitew w każdym rozdaniu pozwalają na coś nowego. Karty ataków również różnią się od siebie oferując inne rodzaje obrażeń (kły, szpony, magia) i efekty specjalne (magiczną tarczę, atak z zaskoczenia itp.). Dzięki temu Draco Magi nie nudzi się nawet po kilkunastu partiach. Im lepiej poznawałem tę grę, tym więcej frajdy z niej czerpałem. Premiuje ona osoby mające pojęcie o dostępnych kartach i zdolnościach, więc doświadczony gracz niemal zawsze pokona początkującego. Jednocześnie próg wejścia jest na tyle niski, że po dwóch partiach można już śmiało czerpać radość z zabawy i walczyć o zwycięstwo.

Draco Magi pozytywnie mnie zaskoczyło. Bardzo przyjemnie spędzałem przy nim czas, rozgrywając niekiedy kilka partii z rzędu. Czas jednej zamykał się w okolicach pudełkowych 30 minut z lekkimi odchyleniami w jedną lub drugą stronę. Mimo sporej losowości zawsze miałem poczucie kontroli nad partią i każdą prowadziłem tak, że kończyła się moim zwycięstwem.

Kasia:

Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że mechanika Draco Magi jest podobna do tej znanej z takich gier jak Slavika czy Strife. I mimo, że obie wspomniane pozycje nie przypadły mi do gustu, to do Draco Magi podeszłam bez uprzedzeń. I dobrze się stało, ponieważ podobne nie znaczy takie samo. Tutaj walka o lokacje podoba mi się znacznie bardziej. Mamy bowiem do czynienia z istotnym czynnikiem losowym, który wpływa na zestaw kart smoków, którym dysponujemy w danej rundzie. Jest ich jednocześnie na tyle dużo, że nie odczuwałam na tym etapie negatywnego wpływu losu na moje poczynania. Nieco gorzej sprawa się miała w drugim etapie – podczas walki, kiedy to czasem (zwłaszcza przy niedużej liczbie kart) szczęście przeciwnika potrafiło co nieco dać z kość. Ostateczny wynik partii chyba nigdy nie był jednak wynikiem wyłącznie szczęścia.

Bardzo duże znaczenie ma w Draco Magi strategiczne planowanie. Ważne jest na jakim polu bitwy położymy nasze smoki i w jakiej kolejności. Którą walkę zdecydujemy się stoczyć najpierw, jakie ataki i w jakiej kolejności wykonamy. Sprawę komplikuje dodatkowo możliwość zagrywania niektórych z nich również do obrony, a także łączenia w potężniejsze „łańcuchy”. Decyzji do podjęcia jest tu więc dużo. I choć gra trwa stosunkowo krótko to mam wrażenie, że jest ona dość wymagająca i „treściwa”.

Draco Magi może pochwalić się sporą regrywalnością. W jednej grze mogą nawet nie pojawić się niektóre smoki, a talia zaawansowanych ataków zawsze trochę inaczej wzbogaca nasz arsenał.

Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Klimat i tematyka:

Wiktor:

Smoki! I wszystko jasne. Gra jest ładnie ilustrowana, co od razu ułatwia wczucie się w klimat fantasy. Zdolności jaszczurów są bardzo fajnie i zgrabnie połączone z ich kolorem i gatunkiem. Ogniste dysponują klasycznymi fireballami, zielone swoim plunięciem przeżerają łuski przeciwników, złote dysponują potężnym atakiem magicznym, a srebrne odbijają ataki. Nie we wszystkich przypadkach jest to tak oczywiste i dobrze rozwiązane, ale i tak wyszło bardzo fajnie. Również zdolności lokacji można jakoś uzasadnić i fabularnie wytłumaczyć sobie, że pustynne piaski nie służą smokom mechanicznym, podczas gdy ognista kraina sprzyja tym ognistym.

Mimo niezłej strony tematycznej, Draco Magi było dla mnie karcianką mechaniczną, nie klimatyczną. Skupiałem się na sile i umiejętnościach smoków, często naturalnie, ale nieświadomie łącząc je z odpowiednimi fabularnie lokacjami (wstawiałem zielonego smoka na bagna dlatego, że go dopalały, nie po to, by fabule stało się zadość). Całość jednak trzymała się klasycznych realiów fantasy, na co zawsze spoglądam przychylnym okiem.

Kasia:

Działanie poszczególnych lokacji oraz zdolności smoków całkiem dobrze wpasowuje się w temat gry. I tak np. w piaszczystym terenie nie można wystawiać gadów mechanicznych (bo ich mechanizm zatarłby się), a we mgle gorzej działają smoki metaliczne (wiadomo – rdza). Dzięki temu stosunkowo niewielka i krótka karcianka robi wrażenie dosyć dobrze dopracowanej pod tym względem.

Pomaga tu też fakt, że gra jest emocjonująca i wciągająca, co sprawia, że łatwiej jest nam utożsamić się odgrywaną rolą i poczuć klimat tych fantastycznych starć.

Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10 

Podsumowanie:

Wiktor:

Draco Magi to ładnie ilustrowana, dość spójna wizualnie karcianka. Ciemne karty aż proszą się o koszulki, więc jeśli zawracacie na to uwagę kupcie je od razu z grą. Instrukcja oraz książeczka z wyjaśnieniem działania kart zawierają w sumie prawie wszystko, co potrzebne jest do zabawy. Same reguły mogłyby być napisane ciut lepiej, ale i tak dają radę. Trzymajcie się tego, co zostało napisane, to będzie dobrze. Sama zabawa, mimo że losowa, pozwala na dużą kontrolę nad grą, jest pełna interakcji i po prostu fajna. Pojedynki władców smoków dostarczyły mi na tyle dużo frajdy, że po jednej partii chętnie siadałem do kolejnej, tym bardziej, że nie trwały one zbyt długo. Także dobrze oddany klimat fantasy sprawiał, iż kolejne rozgrywki były przyjemne.

Kasia:

W mojej opinii jest to solidna dwuosobówka dla fanów smoków i szybkich, pełnych interakcji potyczek. Mimo dość krótkiego trwania jednej partii jest tu dużo „gry w grze” i chociaż rozgrywka dzieli się na dwie odmienne fazy, to każda z nich jest równie atrakcyjna i istotna. Nie ma tu czasu na nudę, a po jednej partii często przychodzi ochota na kolejne.

Ocena:

Wiktor:

Draco Magi to bardzo pozytywne zaskoczenie! Karcianka pewnikiem znalazłaby się na mojej świątecznej liście w poradniku prezentowym, gdyby tylko w momencie jego publikacji była już w sklepach. Teraz jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by fanom smoków podarować to niewielkie, trochę oldskulowe pudełko pełne ładnie ilustrowanych smoków.

To jedna z ciekawszych karcianek, które poznałem w tym roku. Dynamiczna, regrywalna, ciekawa, pełna strategii, okraszona jednak też losowością. Polecam fanom smoków, interakcji i gier dwuosobowych!

Kasia:

Nie bardzo wiedziałam czego mogę się po Draco Magi spodziewać, bo z mojej perspektywy gra pojawiła się na planszówkowej scenie trochę znikąd. Okazało się jednak, że to bardzo przyzwoita karcianka, przy której miło spędziłam czas. Jest angażująca i intensywna, a przy tym w ciekawy sposób podaje ograny już temat smoków i walki o władzę.

Plusy:

  • ładne ilustracje i ciekawy wygląd
  • poręczne pudełko
  • szybka, ale „treściwa” 
  • klimatyczna
  • regrywalna
  • zgrabnie łączy losowość ze strategią [W.]

Minusy:

  • raczej do zakoszulkowania
  • czasem losowość odrobinę dopieka [K.]

Grę do recenzji przekazało nam wydawnictwo Dragonsmith. Dziękujemy!

https://www.facebook.com/wydawnictwodragonsmith/?fref=ts

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.