Kakao – recenzja
Kakao to kolejna gra kafelkowa, którą udało się nam ograć i ocenić. Zabawa przenosi graczy do południowoamerykańskiej dżungli, gdzie zbierając i sprzedając kakao będą starali się zarobić jak najwięcej monet dla swojej wioski. Naturalnie w grze znalazły się też starożytne świątynie i starożytne kalendarze – miejsca kultu dawnych bogów. Rodzinna planszówka powinna być prosta i ciekawa. Jak spisuje się w tej roli Kakao?
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: około 45 minut
Wydawca: G3
Tematyka: dżungla, kakao
Główna mechanika: dokładanie kafelków
BGG: Cacao
Grę przekazało nam wydawnictwo G3.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Kakao do południowoamerykańskich lasów nawiązuje kolorem. Dominującą barwą w grze jest zieleń. Zarówno okładka pudełka, jak i ilustracje na kafelkach są ładne i dość szczegółowe. Można na nich zauważyć różne zwierzaki, które widoczne są też na planszetkach graczy. Co ciekawe, poukrywały się tam w różnych miejscach. Mały smaczek, a cieszy. Poza kafelkami i wioskami graczy w Kakao znaleźć można żetony monet, słońca oraz drewniane owoce kakaowca i cztery meeple (pionki). Wszystkie elementy mieszczą się w wygodnej wyprasce, dzięki której nic nie lata po pudełku.
Jak na razie kafelki nie noszą śladów zużycia i nie wycierają się. Kakao zasługuje w tej kategorii na mocną ósemkę.
Kasia:
Kakao charakteryzuje ładne, porządne wykonanie – nawet mimo tego, że kafelki trzyma się przez dłuższy czas w rękach, to nie widać na nich śladów zużycia. Gra może nie zachwyci wyglądem, ale można w niej znaleźć elementy, które uprzyjemniają zabawę. Choćby drewniane owoce kakaowca oraz malutkie graficzne smaczki, które dodają grze uroku – np. ptaki czy małpki chowające się w dżungli. Bardzo podobają mi się pomysłowe, okrągłe planszetki graczy, a na uwagę zasługuje także dobrze zaprojektowana wypraska, która ułatwia przygotowanie rozgrywki.
Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 8/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
W Kakao gracze dokładają do leżących już na stole kafelków swoje płytki robotników. Trzeba jednak pamiętać, iż dwa takie kafle nigdy nie mogą ze sobą sąsiadować. Tworzy się w ten sposób szachownicę, której luki uzupełniane są płytkami dżungli odkrywanymi ze specjalnego stosu. Dołożenie kafla z robotnikami powoduje aktywowanie sąsiednich płytek tyle razy, ile ikonek ludzi (od zera do trzech) styka się z tymi kafelkami. Płytki dżungli dzielą się na kilka typów:
- plantacje kakao – produkujące jedno lub dwa owoce kakaowca za każdego człowieka;
- rynki – o wartościach od dwóch do czterech, na których można sprzedawać kakao;
- kopalnie złota – zapewniające po aktywacji jedną lub dwie monety za każdego robotnika;
- wodę – pozwalającą przesuwać meepla na planszetce i tym samym zdobywać punkty;
- miejsca kultu – zapewniające żetony słońca wykorzystywane pod koniec gry;
- świątynie – podliczane na koniec gry, w który przewaga daje punkty.
Zabawa kończy się, gdy wszystkie kafelki robotników ze stosów graczy zostaną dołożone. Zwycięzcą gry zostanie osoba, która na koniec zabawy będzie miała najwięcej pieniędzy.
Reguły są zrozumiałe i intuicyjne, zapamiętać trzeba jedynie działanie kafelków dżungli, co nie sprawia problemów nawet mniej doświadczonym graczom. Instrukcja opisuje wszystko bardzo przystępnie, nie brakuje w niej też przykładów. W sam raz dla stawiających pierwsze kroki w planszówkowym hobby.
Kasia:
Nie zauważyłam, by zasady Kakao sprawiały graczom jakiekolwiek trudności. Są łatwe do przyswojenia nawet dla mniej ogranych i już w pierwszej rozgrywce pozwalają kombinować nad najlepszą strategią.
Ocena Wiktora: 10/10
Ocena Kasi: 9/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Kakao to prosta i przyjemna gra. W dokładaniu kafelków pomocników i uzupełnianiu luk płytkami dżungli jest sporo strategii, przynajmniej jak na grę familijną. Również niewielka losowość – gracze w swoim ruchu mają wiedzę o posiadanych w ręku i dostępnych na stole płytkach – dodaje zabawie głębi. Wynik w przeważającej mierze zależy od właściwego planowania i optymalizowania ruchów, nie od sprzyjającego szczęścia.
Kakao to dobra pozycja dla osób, które nie przepadają za negatywną interakcją. Można czasami zająć komuś jakieś korzystne pole na stole, jednak w większości przypadków nie ma to nic wspólnego ze złośliwością – po prostu każdy gra na siebie, a niektóre miejsca dołożenia płytki są wręcz oczywiste i pożądane przez wszystkich. Co ciekawe w Kakao występuje natomiast interakcja pozytywna. Dokładanie kafelków może sprawić, że aktywowani zostaną już leżący na stole robotnicy przeciwników i oprócz gracza aktywnego również oni otrzymają pewne korzyści.
Tury w tej planszówce przebiegają stosunkowo szybko, chociaż grając z rodzicami odkryliśmy, że mama Kasi potrafiła momentami spowolnić rozgrywkę. Była to jednak jej pierwsza partia, więc po poznaniu zasad Kakao nie powinno cierpieć na dłuższe przestoje.
Kasia:
Kakao dobrze łączy lekkość rozgrywki i krótki jej czas z niezbędną głębią, którą osiąga przez dobre zbalansowanie losowości. Posiadanie zawsze trzech kafelków na ręce pozwala na planowanie oraz umożliwia wykonanie wielu różnych akcji, przy czym paraliż decyzyjny prawie się nie zdarza, gdyż gracze zwykle szybko dostrzegają jakie posunięcie będzie korzystne. Jedynie pod koniec gry, kiedy liczba możliwości znacząco się zwiększa, czasem potrzeba dłuższego pomyślenia nad ruchem.
Interakcja w Kakao nie jest zbyt duża, więc nie zrazi osób jej nie lubiących. Głównie polega ona na kombinowaniu jak nie dać zarobić rywalom (lub dać im zarobić jak najmniej). Ważne jest też to, że gra dobrze się skaluje i nawet rozgrywki w czteroosobowym składzie nie ciągną się nadmiernie. Jedyny mankament takiego wariantu to konieczność częstego zamieniania monet na wyższe nominały, ponieważ te niskie szybko się kończą.
Tak naprawdę jedyne czego mi w Kakao brakuje to emocje. Mechanicznie wszystko jest dopracowane, ale niestety gra nie wywołuje u mnie wypieków na twarzy ani chęci na rewanż. Po części wynika to pewnie z tego pokojowego charakteru interakcji. Nie mogę się tu powkurzać i poprzeszkadzać przeciwnikom. Jednocześnie stojące przede mną wybory nie są aż tak angażujące, by ten brak zrównoważyć. Wszystko to sprawia, że do Kakao siądę bez bólu jeśli ktoś mi je zaproponuje, będę go też polecać miłośnikom spokojnych gier. Sama jednak wybiorę raczej odrobinę wredniejsze lub stanowiące większe wyzwanie gry kafelkowe.
Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
W grze we dwoje korzysta się ze wszystkich kafelków robotników, należy jednak odłożyć do pudełka niektóre płytki dżungli. Zabawa w takim wariancie jest spokojniejsza i pozwala trochę więcej zaplanować. Ryzyko pokrzyżowania szyków przez przeciwników jest po prostu mniejsze, jeśli ma się tylko jednego oponenta. Trochę mniejszą rolę odgrywają też zmagania o świątynie, bo wystarczy chociaż jeden robotnik, by zgarnąć jakiekolwiek punkty. Przy większej liczbie graczy zdarza się, że ktoś musi obejść się smakiem i nie otrzymuje nic za budowlę, w której zajmuje trzecie czy czwarte miejsce (a niekiedy i drugie przy remisie zwycięzców).
Partie dwuosobowe były trochę krótsze od tych w większym gronie, ale wrażenia z zabawy pozostały właściwie takie same. Było może trochę mniej chaosu i nieprzewidywalności, którą cenię sobie w lżejszych, familijnych planszówkach, ale nawet w starciach tylko z Kasią bawiłem się dobrze.
Kasia:
Jak już wspomniałam Kakao skaluje się dobrze, więc nie ma większej różnicy czy siada się do niego tylko we dwójkę czy większą grupą. Może ono z powodzeniem służyć jako gra wyłącznie dwuosobowa, choć sądzę, że bardziej będzie bawić początkujących niż zaawansowanych graczy. Pod względem mechanicznym nie można takiemu wariantowi jednak nic zarzucić.
Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Klimat i tematyka:
Wiktor:
Łażenie po południowoamerykańskich dżunglach, odkrywanie świątyń i zbieranie kakao nie jest dla mnie pasjonującą tematyką, ale też nie ma w niej nic, co by mnie odrzucało. Pod tym kątem Kakao jest bardzo neutralne, nie ma raczej szans by urazić lub zniechęcić jakiegoś początkującego gracza.
Mechanicznie, jak to w grach kafelkowych, klimatycznego szału nie ma, co nie przeszkadza w przyjemnej zabawie. Płytki dżungli są jednak związane z tematem, a ich działanie ma sens, chociaż targowiska w środku lasu wydają się nietypowe. W tej kategorii Kakao dostaję piątkę, bo nie wyróżnia się tematyką i klimatem w żadną ze stron. Jak w przypadku wielu podobnych gier informuję tylko, że ocena ta w ogólnym rozrachunku schodzi na drugi, a może i trzeci plan.
Kasia:
Kakao bardzo mnie zaintrygowało oryginalnym tematem. Jeśli chodzi o gry kafelkowe to udało się go też całkiem sensownie przemycić do mechaniki. Stawiamy wioski, dzięki którym pozyskujemy owoce kakaowca, sprzedajemy je na targu czy np. wydobywamy złoto z kopalni. Widać w tym wszystkim jakiś zamysł, choć w trakcie rozgrywek klimat jest sprawą raczej mało istotną. Sama nie umiałam specjalnie wczuć się w rolę plemiennego wodza, więc muszę uznać, że temat jest tu po prostu sympatycznym dodatkiem.
Ocena Wiktora: 5/10
Ocena Kasi: 5/10
Podsumowanie:
Wiktor:
Kakao jest ładne, proste i ma dobrze opisane zasady. W zabawie liczy się przede wszystkim planowanie i strategia, los odgrywa w niej niewielką rolę, podobnie jak i interakcja. Kakao dobrze się skaluje i mimo że w grach familijnych wolę trochę więcej chaosu i zamieszania, to i w takim wariancie siadałem do tytułu z przyjemnością.
Kasia:
Główna siła Kakao to łatwo przyswajalne zasady, które dają jednak możliwość pokombinowania. Sympatyczny temat oraz przemyślana mechanika również nie są tu bez znaczenia. Gra działa dobrze praktycznie przy dowolnej liczbie graczy, choć interakcja między nimi jest tu bardzo niewielka.
Ocena:
Wiktor:
Kakao nie jest grą rewolucyjną ani innowacyjną, jest jednak bardzo dobrą planszówką rodzinną. Doświadczeni gracze znajdą w niej trochę możliwości kombinowania i strategicznego myślenia, początkujących nie przytłoczy liczba i poziom skomplikowania zasad. Polecam ją wszystkim miłośnikom gier kafelkowych!
Kasia:
Kakao niestety nie trafi do mojej prywatnej „topki”, ponieważ wydało mi się nieco zbyt mało emocjonujące. Umiem jednak docenić jego koncept i widzę w nim świetną propozycję dla początkujących. Gra jest wyważona i spokojna, dzięki czemu trudno znaleźć kogoś kto nie da się skusić na partyjkę.
- Dla kogo?
Dla: początkujących i średnio zaawansowanych; miłośników spokojnych gier z niewielką interakcją i losowością; fanów gier kafelkowych i rodzinnych
Przypomina nam: Tikal (tematycznie), Festiwal lampionów
Plusy:
- dobre wykonanie
- proste zasady i dobra instrukcja
- niewielka losowość
- przyjemny, neutralny temat
Minusy:
- mało emocji [K.]
Grę przekazało nam wydawnictwo G3. Dziękujemy!
One Comment
Kobieta czytająca
Można popróbować gry na yucata.de