Najlepsze gry planszowe do 75 złotych
Budżet, podniesiony do 75 złotych, w końcu pozwolił trochę poszaleć. Oto ostatnia część zestawienia prezentującego tanie i godne uwagi gry planszowe oraz karciane!
W utworzeniu listy ponownie pomogli: Paweł z GeekFactor, Łukasz z Graciarni, Kamil z Kostki zostały rzucone, Rafał z Okiem PowerMilka i Piotr z WhatNext.
Sprawdź też:
- Wyspa Skye (recenzja) – dostępna w sporej części sklepów na granicy progu cenowego. Jedna z najlepszych gier kafelkowych, której po prostu nie mogło tutaj zabraknąć. Dokładanie płytek, element licytacji i ogólnodostępne cele sprawiają, że to jedna z naszych ulubionych gier.
- Biblios – tym razem naciągnąłem budżet, na szczęście tylko o złotówkę. Po prostu Biblios jest tytułem na tyle mało znanym, że zasługuje na miejsce w zestawieniu. Mimo nudnego tematu (kolekcjonowanie ksiąg w klasztorze) gra łączy w sobie prostotę i emocje, które zapewniają elementy licytacji i mechaniki press/push your luck. Niestety gra jest dostępna tylko w języku angielskim (instrukcja) i nielicznych sklepach.
- Time’s Up! – zdecydowanie nasza ulubiona imprezówka. Jesteśmy posiadaczami dwóch zestawów ze starszej edycji, niedawno na rynku ukazała się natomiast nowa, również mieszcząca się w przedziale cenowym. Sporo haseł, mnóstwo śmiechu podczas grania i po prostu doskonała zabawa.
- Capital (recenzja) – gra, która nie przyciągała mnie ani wyglądem, ani tematyką. Budowanie własnej Warszawy broni się jednak mechaniką! Dokładanie kafelków na ograniczonym polu, dbanie o ich odpowiednie sąsiedztwo i bonusy. Jedna z najlepszych polskich gier, w które grałem.
- Kingdomino (recenzja) – jedna z gier, które zachwyciły Kasię. Kingdomino jest prościutkie, kolorowe i wciągające. Nadaje się zarówno dla początkujących, jak i doświadczonych graczy chcących zarzucić sobie jakiś szybki, relaksujący tytuł.
- Kanagawa (recenzja) – zaletą tworzenia własnych zestawień jest to, że można pozwolić sobie na lekkie odstępstwa od reguł ;). Szóste, nadprogramowe miejsce dostaje Kanagawa. Nie miałem serca, by ją pominąć, bo to dość prosta, bardzo ładna i przyjemna gra rodzinna. Mimo że nie jestem fanem dalekowschodnich klimatów, to śmiało mogę ją polecić.
- Podaj dalej (recenzja) – niepozorny absolutny hicior każdej imprezy. Niby tylko głuchy telefon, a bawi jak mało co i im gorzej ktoś rysuje tym o dziwo lepiej, bo zabawniej.
- Obecność – rewelacyjne i bardzo klimatyczne zmagania „jeden kontra wszyscy” gdzie próbujemy przechytrzyć Obcego czyhającego na nas i na nasz każdy błąd. Dużo główkowania i dużo napięcia.
- Diamenty (recenzja) – dawno nie czułem takiego napięcia przy podejmowaniu decyzji „Idę dalej czy biorę co mam i spadam?” jak przy tej grze. Świetna zabawa i dobra na każdą okazję.
- Jak wściekłe psy (recenzja) – jeżeli lubicie bycie wrednie bezwzględnym ta gra jest czymś dla Was. Dużo dobrej zabawy, która jedynie wymaga odrobiny dystansu.
- Patchwork – sympatyczna, szybka dwuosobówka na kombinowanie pt. „jak ułożyć najlepszy tetris”. Brzmi dziwnie, ale satysfakcji daje dużo.
- Podaj dalej – czyli w jaki sposób dojść od „pizzy” do „czterech pancernych i psa tylko bez pancernych i psa”. Gra, która jest z nami od samego otwarcia. Niesamowite połączenie kalamburów i głuchego telefonu, które sprawi, że będziecie płakać ze śmiechu i prosić o więcej!
- Thief’s Market (Król Złodziei) – genialna zabawa w podkradanie sobie kości. Szybka dynamiczna i niesamowicie regrywalna! Idealna gra do piwka. Wkrótce w sprzedaży po polsku!
- Podejrzani – „Zgadnij kto to?” na duuuużych sterydach – imprezowy hit w naszym lokalu (nie tylko ze względu na stylową czerwoną czapkę)! Rozgrywka nigdy nie kończy się po jednej partii, a napięcie jest odczuwalne do ostatniej karty.
- Diamenty – gra dla odważnych i chcących zdobyć fortunę. Szybkie zasady, emocjonująca rozgrywka i okrzyki „idź na całość!!!” , które zazwyczaj towarzyszą podejmowanym decyzjom.
- Wilkołaki – tytuł, przez który przestałem grać w inne Mafio-pochodne gry. Pięciominutowa gra pełna niepewności i emocji, która w dodatku tłumaczy się sama dzięki bardzo dobrej aplikacji – nic tylko grać.
- Patchwork – moja ulubiona gra dwuosobowa. Szyjemy w niej kołderki i zbieramy guziki. Absurdalnie nietypowy temat, kompletnie niepasujący do mojego męskiego gustu… a i tak nigdy nie odmówię partyjki. Mechanicznie bowiem gra jest REWELACYJNA. Gimnastyka dla mózgu level Rosenberg!
- Obecność (recenzja) – dla odmiany coś na większa liczbę graczy. Zabawa w kotka i myszkę na obcej planecie. Trochę taki karciany predator. Jedna osoba wciela się w Obcego i usiłuje dopaść kosmicznych rozbitków. Bawi i trzyma w napięciu. Frajdę sprawia zarówno granie potworem jak i ściganymi. Do tego im nas więcej tym gra staje się lepsza.
- Projekt Manhattan: Reakcja Łańcuchowa (recenzja) – karciana wersja The Manhattan Project. Zagrywamy karty na kilka sposobów, budując jednocześnie łańcuchy produkcyjne. Czuć trochę podobieństwa do O mój zboże!, przy czym tutaj moim zdaniem mamy ciekawszy temat. Budowanie bomb atomowych, mimo iż może niektórych odstraszyć, to wg mnie jest po prostu ciekawsze od budowania tartaków, czy innych cegielni. Do tego faktycznie czuć tu ducha planszowego pierwowzoru.
- Boss Monster/Boss Monster: Następny poziom (BM, Następny poziom) – coś dla wychowanych w latach 90 nerdów. Jeśli lubiliście pograć sobie na konsoli Nintendo lub innej Sedze, to jest to tytuł dla was. Masa nawiązań do 8/16-bitowych hitów. Do tego dla odmiany wcielamy się w tego złego, czyli Władcę Podziemi, który próbuje pokonać jak największą liczbę dobrych bohaterów. Ciekawe odwrócenie ról 🙂
- Medici: Gra karciana (recenzja) – ładnie wykonana karciana wersja klasycznych Medyceuszy. Łączy w sobie mechaniki zbierania setów i push your luck. Wcielamy się w kupców i chcemy załadować na nasze statki jak najlepsze towary, przy czym ilość miejsca jest dość mocno ograniczona. Przyjemny fillerek z raczej słabo wyczuwalnym klimatem. Ładne grafiki połączono z dobrze skonstruowaną mechaniką. W sam raz przed rozgrywką w jakieś ciężkie euro.
- Patchwork (recenzja) – chyba najlepsza dwuosobowa gra w jaką grałem. Niech nie zmyli was tematyka, że to niby jakieś tam szycie koca, to harda gra :). W podobnej cenie jest do zdobycia inna ciekawa dwuosobówka tego autora, czyli Kawerna: Jaskinia kontra jaskinia, którą też polecam.
- Mamy szpiega (recenzja) – interesująca gra z blefowaniem. W tej pozycji jedna osoba jest szpiegiem i nie wie gdzie znajdują się pozostali gracze. Uczestnicy zabawy zadają sobie pytania, aby odkryć tożsamość szpiega. Ten natomiast na podstawie odpowiedzi musi się domyślić jakie miejsce przedstawia karta reszty graczy.
- Rosyjska ruletka: Mistrzostwa świata (recenzja) – czarny humor w ciekawym wydaniu. Jeżeli odbywałyby się mistrzostwa świata w rosyjskiej ruletce, to pewno by wyglądały jak w tej grze. Świetna, wręcz wystrzałowa imprezówka.
- Haru Ichiban – wreszcie jakiś zakres cenowy, w którym mogę polecić grę Bruno Cathali! Wzorowana na kółku i krzyżyku, ale niech nie zmylą was pozory, to tak naprawdę interesująca gra logiczna, w której trzeba wykazać się sprytem oraz przewidywaniem ruchów przeciwnika.
- Szalona misja – niesamowicie zabawna imprezówka, w której nasza wyobraźnia przestrzenna ma znaczenie. Mamy kilka światów i poziomów (tak, ta pozycja nawiązuje do platformówek), każdy dyktuje nam w jaki sposób mamy rysować na naszej folii, aby wypełnić dobrze misję. Ciekawy pomysł, a przy tym kupa śmiechu!
- Beasty Bar – gra zupełnie znikąd, jedna z pierwszych, jakie dostałem do recenzji… i jestem w niej nadal zakochany. Wredna, szybka i idealnie działająca na trzy osoby.