SteamRollers: Maszyny parowe – recenzja
SteamRollers: Maszyny parowe to gra typu roll and write, w której najpierw rzuca się kostkami, a później wykonuje związane z nimi akcje (przeważnie wymagające zaznaczenia czegoś na kartce). Jak daleko zajedzie ten pociąg? Oceniamy!
Wiek: 10+
Liczba graczy: 1-5
Czas gry: około 45 minut
Tematyka: pociągi, kolej
Główna mechanika: roll and write
BGG: SteamRollers
Grę przekazało nam wydawnictwo Portal.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
SteamRollers nie jest piękną grą. Przyznam, że nie przekonuje mnie styl ilustracji na okładce, ale też nie trafia do mnie wygląd kart graczy. Najbardziej przeszkadzają mi na nich bardzo intensywne kolory, przez które całość wygląda oldskulowo (i to nie w tym dobrym znaczeniu tego słowa). Plansza natomiast, dzięki stonowaniu barw, daje radę. Szkoda jednak, że w pudełku znalazły się zwykłe, białe kostki, zamiast jakichś ciekawszych, utrzymanych chociażby w stylu tej przyjemnie ciężkiej, czarnej, wyznaczającej kierunek tras. Nie trafia do mnie również projekt graficzny kafelków akcji i zamówień, wszytko to jest jakieś takie… nijakie.
Ponarzekałem na wygląd, ale muszę pochwalić stronę techniczną. Notesik kart graczy jest dwustronny, co daje łącznie 200 stron. Nietrudno obliczyć, że w pełnym gronie da to 40 partii, we dwoje nawet 100. Gdyby w sklepiku Portalu pojawiły się jeszcze same notesiki, byłoby już w ogóle fajnie (na razie kartę można pobrać ze strony wydawcy – PDF, 2MB). Widać też, że wydawca nie oszczędzał przygotowując tytuł, dlatego w pudełku znalazły się dwie plansze – jedna pokazująca mapę z surowcami, druga zwiększająca poziom trudności.
Kasia:
Już patrząc na zdjęcia SteamRollers w internecie stwierdziłam, że to strasznie brzydka gra. O ile okładka jeszcze daje radę, to wygląd komponentów w pudełku przywodzi na myśl wczesne lata 90. Widoczne są próby nadania grze stylowego wyglądu, ale w połączeniu z kontrastowymi i bardzo nasyconymi kolorami efekt jest raczej marny.
Na plus natomiast zaliczam fajny znacznik pierwszego gracz (to tutaj krył się ten złoty pociąg!), dwustronnie drukowany notes z „planszetkami” graczy, a także bardzo dobrą jakość wykonania elementów. Trzeba się jednak liczyć z tym, że notesik kiedyś się skończy.
Ocena Wiktora: 5/10
Ocena Kasi: 5/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
SteamRollers to gra typu roll and write, w której wyniki na kościach określają dostępne ruchy. Na środku stołu znajduje się plansza z towarami, które będzie można dostarczać do miast (zielony towar do zielonego miasta itd.). Po rzucie każdy kolejno wybiera jedną kość i wykorzystuje ją do wykonania akcji:
- budowy linii kolejowej – w strefie miasta o wartości kostki można narysować jedną trasę kolejową, o kształcie, który pokazuje czarna kość;
- ulepszenia lokomotywy – na rysunku lokomotywy zaznacza się kratkę odpowiadającą wartości kostki;
- przewozu towarów – wydając kość miasta (z którego się wyjeżdża), mając odpowiednią wartość lokomotywy i połączenie kolejowe; każde miasto i miasteczko, przez które się przejeżdża, daje jeden punkt;
- dobrania kafelka akcji – wydając kostkę można dobrać kafelek z puli ogólnej albo zabrać go jednemu z przeciwników.
Partia kończy się, gdy z trzech miast zostaną wywiezione wszystkie towary. Na koniec punktują: przewiezione w trakcie gry towary, sieć kolejowa, ulepszenia lokomotywy, posiadane kafelki akcji (w tym przypadku można nawet stracić kilka punktów).
Reguły SteamRollers są dość przystępne. Mimo że nie ma tutaj kart pomocy, to spoglądając na kartkę przed sobą łatwo można wywnioskować, jakie akcje są dostępne. Nowi gracze często czują się zagubieni podczas pierwszej partii, ale wynika to raczej z faktu, że nie bardzo wiadomo w co opłaca się inwestować. Czytając instrukcję (jest okej, chociaż nie przepadam za dużą ilością zlanego tekstu) miałem problem tylko z jedną kwestią: przewozem towarów. Wynikało to raczej z nieuważnego czytania, ale na szczęście wszędzie są przykłady, które tłumaczą opisane reguły.
- SteamRollers: Maszyny parowe – instrukcja (PDF, 2MB)
Kasia:
Zasady SteamRollers nie są bardzo zawiłe – to raczej niewielka gra, więc nie przytłacza poziomem skomplikowania. Nie mniej początkowo mogą wydać się ciut mało intuicyjne (zwłaszcza w odniesieniu do możliwości przewożenia towarów między miastami). Wszystko jednak udaje się dość szybko wyjaśnić „w praniu”, więc sądzę, że nawet początkujący gracze nie powinni obawiać się tego tytułu.
Dodatkowo na papierowych planszetkach graczy znajdują się pola pomagające liczyć punkty na koniec gry, co stanowi miłe ułatwienie. W samym pudełku z grą znajdują się również minidodatki umożliwiające delikatne modyfikowanie poziomu zaawansowania gry.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Zacznę prosto z mostu – nowa gra z serii 2Pionki nie przypadła mi do gustu. Jej założenia są ciekawe, niektóre partie były nawet nawet, jednak na dłuższą metę przeszkadza mi zbyt wiele rozwiązań. Skoro to wyznanie mamy już za sobą, czas na szczegóły!
SteamRollers wykorzystuje mechanikę draftu kości, która naturalnie wiąże się z losowością. W puli zawsze znajduje się jeden wynik więcej, więc rola szczęścia powinna być już nieco ograniczona. Niestety tak nie jest. Lubię gry, w których jest trochę losowości, jednak w tym przypadku było jej za dużo. Może zależało to od naszych rzutów, może graliśmy dość agresywnie i kradliśmy sobie kości, jednak często zdarzały się sytuacje, w której ktoś nie miał nic sensownego do zrobienia. A to brakowało odpowiedniego układu toru, by narysować jakąś przydatną linię, a to poziom lokomotywy był już zajęty, a kafelek akcji zbędny lub już w posiadaniu danej osoby. Otrzymanie 2-3 razy z rzędu innych kostek niż te wymarzone, potrafiło wyeliminować gracza z wyścigu do danego miasta. Zauważyłem, że na ogół jednej osobie szło dobrze/bardzo dobrze, a jednej wyjątkowo kiepsko. Reszta błąkała się gdzieś pomiędzy.
Sprawę losowości częściowo rozwiązywały płytki pozwalające manipulować wynikami, szczególnie ta zmieniająca wartości kostek o +/-1. Odniosłem jednak wrażenie, że korzystaliśmy z nich dość rzadko, bojąc się niejako straty akcji na dobranie kafelka. Zabrakło mi jakiejś uniwersalnej opcji zmiany wyniku, czegoś w rodzaju koła ratunkowego na zasadzie „strać jeden punkt, zmień wynik rzutu”.
SteamRollers bardzo wolno się rozkręca. Pierwsze tury mijają bez żadnych większych emocji, każdy tylko rysuje połączenia lub wzmacnia lokomotywę. Dlatego też z radością przyjąłem minidodatek, który pozwala rozpocząć z jakimś bonusem (linią kolejową, prywatnym towarem, poziomem lokomotywy itp.). Odniosłem wrażenie, że także drugie rozszerzenie – kafelki zamówień – jest raczej obowiązkowym elementem zabawy. Dzięki nim SteamRollers nabiera trochę głębi, a zbieranie zestawów towarów może skłonić do wyboru innych tras, niż te między miastami zawierającymi najwięcej surowców w odpowiednich kolorach. Po dorzuceniu obu dodatków nie mieliśmy już ochoty na partie bez nich. Bardzo ciekawie wypada tryb medium i hard (średni i trudny), w którym na mapie pojawiają się nieprzekraczalne granice. Dodaje on zabawie pazura, wymaga kombinowania i sprawia, że w końcu zaczyna liczyć się też dobre planowanie, a nie tylko zasada „kto pierwszy ten lepszy”.
Skoro wspomniałem już o surowcach, to bardzo nie podoba mi się rozwiązanie z przygotowania partii, w którym usuwa się bez uzupełniania kostki w kolorach miast, na których zostały położone. Bywa, że z automatu niektóre strefy stają się mniej opłacalne, co jeszcze bardziej uwidacznia losowy wyścig o linie kolejowe.
SteamRollers to tytuł, który pokazaliśmy łącznie czterem innym osobom. Gra spodobała się tylko jednej, ale przyciśnięty przez nas kolega stwierdził, że głównie za sprawą kolejowej tematyki. Nie jest to więc gra, która u wszystkich „zaskoczy”.
Kasia:
Przyznam, że po pierwszej partii w SteamRollers byłam, oględnie mówiąc, zdegustowana. Później było ciut lepiej, ale nie będę kryć, że gra nie za bardzo trafiła w mój gust.
Maszyny parowe nie są pozycją szczególnie emocjonującą, bywają natomiast niestety trochę irytujące. Pewnie wiecie, że nieraz negatywne emocje pojawiające się w grach oceniam jako atut. Ale są to emocje w rodzaju „Jak mogłeś mi to zrobić!? Zaraz się odegram!”. W SteamRollers można było raczej usłyszeć ode mnie „Ależ to jest głupie”. Pomimo, że SteamRollers oferuje całkiem sporą dawkę strategicznego
myślenia, to czasem w paradę potrafi wejść trudna do opanowania losowość
i nasze plany trzeba zmodyfikować lub opóźnić ich realizację. A
odpowiedni timing jest tu istotny, gdyż w grze mamy sporą rywalizację – o
ogólnodostępne cele oraz towary.
O ile czas partii jest odpowiedni dla takiego rodzaju gry, to do dynamiki rozgrywki mam lekkie zastrzeżenia. Większość planowania odbywa się w naszej kolejce, ewentualnie tuż przed nią, bo nigdy nie mamy pewności jakie kości zostaną wcześniej zabrane. Z tego względu czas oczekiwania na własną kolej może się nieco dłużyć – szczególnie jeśli siada się do stołu w cztery lub pięć osób. Trzeba jednak SteamRollers przyznać, że odznacza się dużą regrywalnością, ze względu na zmienność początkowego ułożenia towarów, a także np. dostępnych akcji specjalnych.
Myślę, że nie jestem w mojej opinii całkiem odosobniona, bo gra nie podbiła serca żadnego z naszych współgraczy. Spodobała się jedynie koledze będącemu miłośnikiem tematu „pociągowego”.
Ocena Wiktora: 4,5/10
Ocena Kasi: 4,5/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
Jeśli miałbym wrócić do SteamRollers, to tylko we dwoje. To pełnoprawny wariant, który od partii w większym gronie różni się tylko liczbą kostek i towarów w puli. Co przemawia w tym przypadku za zabawą we dwoje? Kilka rzeczy… Przede wszystkim dużo łatwiej obserwować poczynania przeciwnika i grać tak, by nie wchodzić sobie w drogę. Kasia zamierza transportować towary z niebieskiego miasta i postawiła już pierwsze tory? Nie ma sprawy, ja zajmę się innym, dzięki czemu nie stanę do wyścigu, który może być z góry przegrany. Ba, nawet jeśli już utworzymy takie same połączenia, to o towary rywalizujemy tylko ze sobą, nie trzeba pamiętać o kolejnych graczach czyhających, by wywieźć ładunek. SteamRollers: Maszyny parowe we dwoje są też grą krótszą i bardziej dynamiczną. Notesik też, w takim układzie, wytrzyma więcej partii.
Mimo że chwalę wariant dwuosobowy, to jednak ciągle jest to tytuł, który średnio mi podszedł. Jako że Kasia podziela moją opinię, to raczej nie będziemy wyciągać go wieczorami. Chociaż gdybyśmy już mieli do niego usiąść, to wybrałbym właśnie tryb dla dwóch graczy.
Kasia:
Uważam, że tryb dwuosobowy w SteamRollers zasługuje na szczególną uwagę. W takim układzie mamy największą kontrolę nad grą, a rozgrywka zdecydowanie zyskuje na dynamice. Jesteśmy w stanie uważniej śledzić poczynania rywala i dostosowywać się
do nich, by zmniejszyć konkurencję lub wręcz przeciwnie – utrudnić mu działanie. Rzadziej też na przykład zdarza się, byśmy zostali zaskoczeni nagłym brakiem towarów danego typu w którymś z miast, gra jest więc mniej nieprzewidywalna. Nadal jednak pozostaje głównie kwestia losowości, ktora również i tu daje się we znaki.
Ocena Wiktora: 5,5/10
Ocena Kasi: 6/10
Ocena:
Wiktor:
Miałem okazję zagrać w kilka gier z serii 2Pionki (w Diamenty, Żółwia i zająca, Istanbul, Wielką księgę szaleństwa, Kanagawę) i wszystkie były co najmniej w porządku. SteamRollers miało więc wysoko zawieszoną poprzeczkę, do której niestety nie doskoczyło. Tytuł jest przeciętny, nijaki i miałem wrażenie, że mało tutaj gry w grze.
Patrząc na opinie w sieci ma on jednak swoich fanów, więc widać, że może się podobać. Cały problem w tym, że mi nie podszedł, przez co nie mogę z czystym sumieniem go polecić. Spróbujcie przed zakupem!
Kasia:
Jeśli nie będę przez współgraczy namawiana na kolejne partie SteamRollers, to z własnej inicjatywy więcej do tego tytułu nie powrócę. Brakuje mi tu czegoś, co przyciągałoby do stołu. Gra nie kupiła mnie ani wglądem ani niestety mechaniką. Widać tu jakiś pomysł, ale jego egzekucja jest na tyle przeciętna, że nie zapewnia mi frajdy, której oczekuję od porządnej planszówki.
- Dla kogo?
Dla: fanów pociągów; początkujących i średnio zaawansowanych; miłośników mechaniki roll & write; lubiących rysowanie tras kolejowych
Przypomina nam: Kości obfitości, Winnica
Plusy:
- dobrze (najlepiej) działa we dwoje
- dość proste zasady
- poprawiające grę minidodatki w zestawie
Minusy:
- nieciekawa oprawa graficzna
- mało emocjonująca
- spora losowość
Grę przekazało nam wydawnictwo Portal. Dziękujemy!