recenzje planszówek,  wszystkie

Zombie Tsunami – recenzja

Zombie Tsunami to imprezówka bazująca na aplikacji o tym samym tytule. W grze na telefony prowadzi się swoją hordę zombie, która musi przeskakiwać przez dziury, unikać nadjeżdżających samochodów, przewracać różne pojazdy i zjadać ludzi, którzy zasilają wówczas szeregi nieumarłych. Czy wydana po polsku planszówka budzi takie same emocje?

Wiek: 14+
Liczba graczy: 3-6
Czas gry: około 30 minut
Wydawca: Lucky Duck Games
Tematyka: zombie
Główna mechanika: rzucanie kośćmi
Dla: miłośników gier imprezowych; fanów zombie i mobilnej wersji gry
Przypomina nam: aplikację Zombie Tsunami 😉
BGG: Zombie Tsunami

Grę przekazało nam wydawnictwo Lucky Duck Games.

Planszówka i aplikacja, na której podstawie powstała.

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Mimo że Zombie Tsunami dotarło do nas lekko sfatygowane, to pudełko gry wydaje się być dość wytrzymałe. Z ilustracji na okładce spoglądają na graczy zielone zombie znane z aplikacji. Styl graficzny Zombie Tsunami mocno bazuje na grze mobilnej (w sumie to został z niej przeniesiony) i na pewno nie każdemu się spodoba, jednak pewnie trudno było zignorować 100 milionów pobrań ze sklepu Google Play. To spora baza potencjalnych nabywców, którzy pewnie ucieszą się z tego, że planszowe Zombie Tsunami wygląda tak, jak aplikacja.

Jakość wykonania z jednej strony jest fajna (grube żetony, sporo drewnianych sześcianów z nadrukowanymi pyszczkami zombie), z drugiej nieco zawodzi, bo karty są cienkie, nie mają ramek i szybko widać na nich ślady tasowania.

Kasia:

Kolorowe i szalone pudełko Zombie Tsunami od razu sugeruje, że wewnątrz mamy grę imprezową. Co jednak dziwne, na rysunku widać stwory przypominające raczej ufoludki niż zombiaki. No cóż, w tej grze tak właśnie wyglądają te postaci – zupełnie nie przypominają zombie znanych z popkultury. No i co tam do diaska robią futbolista oraz ninja?

W kartoniku – dość solidnym, choć nieco dziwnym i śliskim w dotyku – znajduje się kilka rodzajów komponentów. Najbardziej podobają mi się zielone kosteczki z zabawnymi paszczami. Zdecydowanie dodają uroku grze. Poza tym są karty – zilustrowane w specyficznym stylu, przywodzącym na myśl wczesne animacje 3D. Niektóre rysunki są niezłe, inne nieco kiczowate, ale wszystkie bardzo kolorowe. Zdecydowanie natomiast nie podoba mi się obecność aż dwóch dodatkowych talii kart w innych językach. Uważam to za niepotrzebne marnotrawstwo, gdyż na 99% użytkownik gry z nich nie skorzysta.

Ocena Wiktora: 6/10
Ocena Kasi: 5,5/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Zombie Tsunami to dość prosta gra, której właściwie nie trzeba tłumaczyć przed partią. Wszystkie akcje podejmuje się po wyłożeniu karty, więc w tym przypadku opisywanie zasad na bieżąco jest jak najbardziej możliwe. Celem zabawy jest posiadanie na koniec trzeciej rundy jak największej hordy zombie. W każdej rundzie pojedynczo wykłada się sześć kart, które mogą zmuszać do rzutu wszystkimi kostkami (jeśli wypadnie na którejś pysk zombie, to należy ją odrzucić) albo przepchnięcia pojazdów, do czego potrzeba określonej liczby stworów. W tym drugim przypadku można też tworzyć drużyny, które wspólnie będą starały się uzyskać odpowiednią liczbę kostek. Dwa razy w każdej rundzie następuje faza zakupów, podczas której można wydać monety na karty zapewniające dodatkowe bonusy (ludzi zamieniających się na koniec rundy w zombie, bomby do atakowania przeciwników, kradzież kostek innym graczom, możliwość uratowania dwóch zombie przed śmiercią itd.).

Instrukcja jest dłuższa, niż się tego spodziewałem, ale z tłumaczeniem zasad radzi sobie nieźle, chociaż czytając ją miałem wrażenie, że jest chaotyczna. Na końcu wyjaśniono działanie kart z ikonami. Te niby są dość intuicyjne, ale co jakiś czas musieliśmy zerkać do instrukcji, a nowi gracze mieli z nimi problemy. Nie podobało mi się też działanie dwóch celów, które były od siebie zależne (głowa i ogon smoka), ale mogło dojść do sytuacji, w której tylko jeden bierze udział w partii.

Kasia:

Jak przystało na grę imprezową zasady Zombie Tsunami da się wytłumaczyć w jakąś minutę. Nie trzeba tu wiele zapamiętywać, poza regułami dotyczącymi np. kolejności kupowania. Nie ma co się rozwodzić, jest po prostu w porządku.

Ocena Wiktora: 6,5/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Rozgrywka:

Wiktor:

Zombie Tsunami jest grą, w której nie brakuje losowości. I nie ma w tym nic złego, bo gdzie jak gdzie, ale w imprezówkach sprawdza się ona świetnie. Tutaj przypadek wpływa na kolejność wykładania kart, rozdawane w każdej rundzie cele no i, przede wszystkim, na rzuty sześcianami zombie. Większość przeszkód powodujących stratę stworów ma jakieś ograniczenie liczby zombie, które mogą zginąć, jednak trafiają się i takie, w których można stracić całą hordę. Mimo wszystko wpływ szczęścia na przebieg partii zupełnie mi nie przeszkadzał, chociaż nadal nie wiem, czy coś oprócz szczęścia wpływa na zwycięstwo.

W opisywanym tytule nie ma raczej okazji do planowania strategicznego i podejmowania ważnych decyzji. Te ostatnie dotyczą głównie tego, którą kartę kupić, kogo nią zaatakować i jaki sojusz zawiązać. Na dogadywanie się nad stołem pozwalają karty pojazdów, do których przepchnięcia potrzeba określonej liczby zombie (dokładnie jak w aplikacji). Każdy dysponuje trzema kolorowymi znacznikami, które służą do ustalania drużyn – jeden z nich chowa się w ręku i odsłania jednocześnie, gracze z tym samym kolorem tworzą wspólny sojusz i próbują razem przepchnąć pojazd. Rzadko zdarzało się nam, by do przejścia jakiejś karty wymagany był sojusz więcej niż dwóch osób.

Zombie Tsunami pozwala na poprzeszkadzanie innym graczom. Tę możliwość dają karty sklepu, dzięki którym można ukraść komuś kostki zombie, zmusić go do odrzucenia żetonów ludzi, uchronić swoje stwory… W połączeniu z celami (tajnymi bonusami) sprawiają, że nigdy nie można być pewnym co w zanadrzu kryje któryś z oponentów. Oznaczało to też, że Zombie Tsunami działa tym lepiej, im więcej osób siedzi przy stole. Partie we troje wypadały słabiej niż te w większym gronie. Mimo że mechanicznie gra działała, to według mnie na pudełku powinien być napis 4+.

W kartoniku znajdują się też karty z dodatku wprowadzającego dwie nowe talie: wydarzenia, którym należy sprostać oraz nagrody za ich wykonanie. To urozmaica partie w Zombie Tsunami i, zgodnie z sugestią z instrukcji, dość szybko dodaliśmy je do zabawy. Dzięki temu nieco wzrosły emocje z rozgrywek, chociaż i tak przez cały czas mi ich brakowało. Gra niby jest dość szybka, ale nie czuć w niej tej dynamiki, którą oferuje aplikacja. Drugim problemem Zombie Tsunami jest to, że czułem tutaj za mało gry w grze. Pozornie cały czas coś się działo, trzeba było turlać zombiakami, wybierać znaczniki drużyn, czasami rzucało się jakiejś karty na przeciwników, ale ciągle miałem wrażenie, że gram w wersję demo. Zabrakło mi tutaj jakiegoś elementu, który łączyłby wszystkie poszczególne części zabawy: wybór drużyn, całą interakcję itd. W aplikacji tę rolę pełni przyspieszająca coraz bardziej krawędź ekranu goniąca zombie. Dzięki niej emocje rosną, każdy skok może być tym ostatnim, a przecież fajnie jest uzbierać jak najwięcej stworów w swojej hordzie.

Kasia:

Zombie Tsunami to lekki tytuł, w sam raz do pubu, do grania przy piwku w luźnej atmosferze. Zdecydowanie lepiej wtedy wypada niż jako przerywnik podczas nasiadówki geeków. Jest to bowiem gra na tyle losowa i lekka, że trudno ją traktować poważnie. Samo turlanie zombiakami czy dobór kart potrafią być mocno nieprzewidywalne. A do tego poszczególne nasze działania nie dają nam nigdy pełnej kontroli nad grą. Strategii jest więc w tym tytule jak na lekarstwo.

Nie o to tu jednak chodzi. Zombie Tsunami to tytuł pełny interakcji i to ona jest jego główną siłą. Sporo tu wrednych zagrywek (jak obrzucanie się wzajemnie bombami, okradanie), a także krótkotrwałych sojuszy w celu wspólnego przepchnięcia obiektu blokującego drogę. To sprawia, że gra nie jest nijaka, ma swój charakter. Nie mniej wciąż czuć tu lekki chaos i, tak jak wspomniał Wiktor, pewne „poszatkowanie” rytmu gry. Podział na niemal niezależne od siebie rundy, z których w każdej wcielamy się w inną postać (mamy inny cel) sprawia, że trudno się w pełni w Zombie Tsunami zaangażować.

Do tej planszówki można siadać już od trzech osób, choć moim zdaniem im więcej tym lepiej. Nie ma tu przestojów, więc zupełnie nie przeszkadza, że oprócz nas przy stole siedzą jeszcze np. cztery osoby. W pełnym gronie jest natomiast najciekawiej pod względem możliwości zawierania sojuszy. Podobają mi się też indywidualne cele, które wprowadzają do gry pewne urozmaicenie i sprawiają, że poszczególne rundy i całe rozgrywki wyglądają nieco inaczej.

Zombie Tsunami jest dla mnie grą, z którą w zasadzie wszystko jest w porządku, ale niestety zupełnie się ona nie wyróżnia. Może się co prawda spodobać na przykład miłośnikom wersji mobilnej, jednak ja dość szybko mogłabym o niej zapomnieć. Podczas partii jest całkiem sympatycznie, ale niestety nic tu nie przyciąga na tyle, by często do tego tytułu wracać.

Ocena Wiktora: 4,5/10
Ocena Kasi: 5,5/10

Ocena:

Wiktor:

Zombie Tsunami jest całkiem okej jak na imprezówkę, w którą można pograć przy okazji w pubie. Jako danie główne budzi we mnie zbyt mało emocji, nie jest też wystarczająco dynamiczną grą, by przyciągnąć mnie na dłużej. Spotykając się ze znajomymi raczej sięgnę po jakiś inny tytuł. Radzę zagrać przed zakupem, chyba że macie dużą i lubiącą wszelkie imprezówki ekipę.

Dodam jeszcze, że Zombie Tsunami to gra, którą „na sucho” ocenia się trochę inaczej niż podczas partii. W dobrym towarzystwie można przy niej spędzić czas całkiem przyjemnie, jednak po rozebraniu gry na części pierwsze nie widać tam elementów, które miałyby zapewniać tę frajdę. Bez problemu usiądę do partyjki, jednak sam raczej jej nie zaproponuję.

Kasia:

Zombie Tsunami to gra bardzo lekka i w takim samym stopniu nieprzewidywalna. Jestem to w stanie zaakceptować wyłącznie ze względu na imprezowy charakter rozgrywki. Uważam, że tytuł ten może sprawdzić się jako relaksująca zabawa np. w pubie przy piwku. W domowym zaciszu raczej nie będę do niego wracać.

Plusy:

  • przystępne zasady
  • spora interakcja
  • pomysłowe kosteczki z zombiakami

Minusy:

  • specyficzna szata graficzna
  • zbyt mało emocji jak na imprezówkę
  • mimo krótkiego czasu partii mało dynamiczna

Grę przekazało nam wydawnictwo Lucky Duck Games. Dziękujemy!

https://luckyduckgames.com/

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.