Feudum – recenzja
Feudum! Gra o wadze 4.49/5 według użytkowników portalu Board Game Geek, czyli kawał ciężkiej strategii. Jest to też debiut Marka K. Swansona. Czy porywanie się na tak złożoną pozycję na początku projektanckiej przygody ma sens? Ograliśmy tytuł i oceniamy!
Wiek: 12+
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: 80-180 minut
Wydawca: odd bird games
Tematyka:średniowiecze, fantasy
Główna mechanika: kontrola obszarów, programowanie akcji
BGG: Feudum
Grę przekazało nam wydawnictwo Odd Bird Games.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Gdy pierwszy raz zobaczyłem Feudum chwyciłem się za głowę. Styl ilustracji na okładce mnie nie przekonywał, szczególnie dziwny wydawał mi się ten cały potwór. Lubię klimatyczne i klasyczne rysunki, taka specyficzna szata graficzna nie zawsze do mnie przemawia. Po otrzymaniu Feudum i obejrzeniu wszystkiego na żywo trochę zmieniłem zdanie. Okładka nadal mnie nie zachwyca, ale styl ilustracji na planszy jest naprawdę fajny. Powiem nawet, że to wg mnie jedna z ładniejszych gier, z jakimi miałem do czynienia. Zwracam też honor Kamilowi z bloga Kostki zostały rzucone, bo on jako pierwszy pokazał mi Feudum (które w rozmowie hejtowałem za brzydki wygląd), jako znalezioną gdzieś, ładnie wyglądającą grę. Szczególnie podobają mi się postacie narysowane na planszy. Patrząc praktycznie, to mapa jest nieco zbyt szczegółowa, co może sprawiać problemy przy ustalaniu połączeń między miastami (drogi zwykłe, morskie, podwodne i powietrzne). Na BGG można znaleźć mapkę, która rozrysowuje trasy i zdarzało mi się z niej korzystać, szczególnie w pierwszych partiach.
Ciekawym dodatkiem do gry są figurki wykonane z jakiejś bliżej nieznanej mi masy. Są dość ciężkie, ale pasują do równie specyficznego stylu. Otrzymana do recenzji wersja gry to kickstarterowy Feudum Friend, w którym znajdują się drewniane znaczniki (zastępujące żetony) oraz metalowe monety. Te ostatnie robią bardzo dobre wrażenie, dzięki nim całość wygląda naprawdę bogato. Wersja z Kickstartera to też król pierwszego gracza, żółta/złota kostka zastępująca klasyczną zieloną oraz kilka dodatkowych kart i drewnianych znaczników pojazdów. Osoby interesujące się zwykłym wydaniem nie mają się jednak czym martwić, bo wszystkie znaczniki oraz żetony są grube i solidne. Gorszej jakości wydają się karty, które przez cały czas trzyma się w rękach. Nie testowałem ich wytrzymałości, jednak już po pierwszym kontakcie z grą uznałem, że należy je zakoszulkować. Są dość cienkie i podejrzewam, że pod wpływem ciągłego trzymania i przekładania mogłyby szybko zacząć nosić ślady używania.
Ciekawym rozwiązaniem są pionki, których rolę pełnią w Feudum kostki z różnymi ściankami. Zależnie od tego, jaką postać chce się wystawić należy odpowiednio obrócić kostkę. Pomysł niesztampowy, ale sprawdza się dobrze. Ogólnie oceniając jakość wydania Feudum muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Z kwestii praktycznych ostrzegam tylko, że długa plansza wymaga też długiego stołu.
Kasia:
Feudum wyróżnia się wizualnie spośród konkurencji. Nie tylko intensywne kolory, ale również specyficzny styl graficzny od razu rzucają się w oczy. Samo pudełko jest natomiast bardzo pokaźnych rozmiarów i wyjątkowo pyszni się na półce z grami.
Wizualnie bardzo podoba mi się plansza, namalowana ze szczegółami, ale też wyjątkowo długa. Najlepiej siadać do niej przy prostokątnym stole
(po obu stronach, by każdy mógł dobrze widzieć wszystkie pola). Rozmiar może być tu pewnym utrudnieniem, ale spora przestrzeń pomiędzy polami przydaje się w trakcie gry, kiedy przybywa podwładnych i surowców.
Początkowo spory problem sprawiały mi niewielkie oznaczenia akcji dostępnych w gildiach. Dużo miejsca poświęcono tu na rysunki, a niewielkie ikony wymagają wytężania wzroku. Z czasem ten problem nieco mniej doskwiera, bo po kilku partiach wie się już mniej więcej co gdzie można zrobić.
Specyficznym urozmaiceniem są figurki z oryginalnego, ciężkiego, przypominającego drewno tworzywa. Nadają one grze uroku i są nawet ciekawszą ozdobą planszy niż częściej spotykane plastikowe miniaturki. W naszym wydaniu (nieco rozszerzonym w stosunku do sklepowego) znalazły się także fantastyczne metalowe monety, robiące duże wrażenie ze względu na wyjątkowo szczegółowe wykonanie.
Poza niewielkimi problemami z czytelnością nie mam większych zarzutów wobec wykonania Feudum. Gra wygląda świetnie, widać, że zaprojektowano ją z pieczołowitością. Tak samo i jakość produkcji jest bardzo satysfakcjonująca.
Ocena Wiktora: 8,5/10
Ocena Kasi: 8/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
Feudum nie jest prostą grą. Zaglądając na komentarze na BGG możecie zobaczyć, że sporo negatywnych ocen wskazuje na zbyt skomplikowane zasady oraz niechęć do rozegrania drugiej partii. Jest w tym trochę prawdy, jednak reguły przytłaczają jedynie podczas pierwszej rozgrywki, głównie za sprawą dość nietypowego systemu gildii. Wytłumaczenie wszystkiego nowym osobom zajmuje trochę czasu, bo w Feudum mamy 11 akcji (każda ma jakaś alternatywną albo dodatkową zdolność na karcie, więc opowiada się o tym jak o 22 możliwościach) i 6 gildii z trzema akcjami w każdej. W każdej rundzie wybiera się 4 karty (czasami 5), czyli mamy do czynienia ze swojego rodzaju programowaniem akcji. Do tego wszystkiego dochodzi mechanika area control, walki, zarządzanie zasobami… Dużo tego. Nie będę przytaczał tutaj całej struktury gry ani opisywał akcji, w kolejnym akapicie z grubsza nakreślę tylko o co chodzi.
W Feudum poruszamy po planszy (po zagraniu akcji ruchu) swoimi pionkami, które dają nam jednocześnie dostęp do gildii. Na mapie możemy budować farmy, miasta, strażnice i tytułowe feuda (lenna). Każda z budowli wzmacnia inne karty akcji, podnosi też wpływy w gildiach. Pionki na planszy mogą się atakować, rywalizować o władztwo w miastach i przejmować nad nimi kontrolę, pod koniec rundy muszą zostać nakarmione itd. Same gildie oferują graczom różne pozycje, w zależności od tego, ile punktów wpływów ci posiadają. Skorzystać z gildii pozwala jedna z kart akcji i daje ona trzy możliwości:
- handel z gildią, gdzie za pieniądze możemy uzyskać/sprzedać jakieś zasoby, kupić środki transportu, dodatkowe znaczniki wpływów (te są ważne, bo szybko się kończą) i różne żetony;
- akcja lidera gildii pozwalająca wypchnąć surowce do innej gildii i otrzymać za to punkty (w zależności od skuteczności akcji);
- akcja czeladnika pozwalająca ściągnąć zasoby do swojej gildii z innej, dostać za to trochę punktów i specjalne, bonusowe karty.
Trzecia osoba znajdująca się w gildii nie ma z tego tytułu żadnych korzyści poza punktami, które przyznaje się na koniec każdej epoki (im lepsza pozycja, tym więcej punktów). Warto też wspomnieć, że handlując z gildiami płacimy część pieniędzy liderowi i czeladnikowi, co też zwiększa atrakcyjność tych funkcji. Manipulacja surowcami w gildiach odbywa się w zbliżony sposób, czyli by otrzymać punkty, trzeba na ogół zapełnić rzędy/kolumny znaczników. Niekiedy premiowane jest np. budowanie. Mechanika walki polega na porównaniu siły pionków i miast, które atakujemy. Jedynym zaskoczeniem mogą być karty specjalne zwiększające atak albo akcja obrony.
Feudum jest grą dla doświadczonych graczy, początkujący pogubią się w liczbie dostępnych opcji i obowiązujących zasad. Siadając do tytułu należy przygotować się na dość ciężką pierwszą przeprawę, jednak kolejne partie powinny pójść już dużo sprawniej. Podczas trzeciej rozgrywki grało mi się już w pełni swobodnie i świadomie.
- Feudum – instrukcja, wymaga konta na BGG (PDF, 7 MB)
Kasia:
Feudum to gra bardzo rozbudowana. Już sama instrukcja potrafi przerosnąć osoby niezbyt biegłe w języku angielskim, ze względu na trochę trudniejsze niż zwykle w tego typu miejscach słownictwo. Osiągnięcie wprawy w poruszaniu się po regułach wymaga przynajmniej jednej-dwóch pełnych rozgrywek. Niemal nieuniknione jest, że na początku pojawią się jakieś błędy, później jest już jednak lepiej.
Zdecydowanie polecam zapoznanie się z filmem tłumaczącym zasady i korzystanie z rozbudowanych kart pomocy, które stanowią nieocenione wsparcie. Uważam, że nieco więcej uwagi można było poświęcić ikonografii, by była odrobinę bardziej czytelna i intuicyjna. Trzeba się bowiem trochę z nią opatrzeć, by zrozumieć zasady rządzące ikonkami w Feudum.
Tryb zaawansowany rozgrywki nie różni się bardzo mocno od podstawowego, ale jeśli nie jesteście hardkorowcami, to zdecydowanie polecam najpierw opanować podstawy, a dopiero później dodawać nowe zasady.
Ocena Wiktora: 6,5/10
Ocena Kasi: 6/10
Monety z KS (po lewej) i standardowe (po prawej) |
Rozgrywka:
Wiktor:
Feudum jest grą, o której mógłbym pisać i pisać… Postaram się jednak skupić jedynie na rzeczach najważniejszych bez wdawania się w jakieś drobne detale, które nie mają istotnego wpływu na przebieg partii.
Zacznijmy od sposobów zdobywania punków. Tych jest kilka: gildie, same karty akcji, ścieżka podróży aktywująca się po dwukrotnym zagraniu karty ruchu, karty specjalne, kontrola nad obszarami, kafelki wydobywające zasoby… Feudum pozwala więc na dość swobodne planowanie swojej strategii, trzeba jednak pamiętać, że bez wpływów w gildiach będzie raczej ciężko. Nie ma konieczności inwestowania tylko albo głównie w nie, ale warto postarać się o obecność na odpowiednich polach. To wokół nich kręci się cała zabawa. Co ciekawe można w nich punktować aktywnie (poprzez wypychanie i przyciąganie zasobów do swoich gildii) albo pasywnie (utrzymując się na pierwszych polach zapewniających co erę 5 punktów za znacznik). Lubię, gdy gra pozostawia mi sporą swobodę, więc rozwiązanie to oceniam pozytywnie, jednak podczas pierwszej partii nie wiadomo co robić, w co inwestować i na czym się skupić. Podnosi to jeszcze próg wejścia, który i tak jest dość wysoko zawieszony przez zasady.
Feudum to gra strategiczna, w której czasami trzeba przeliczyć dostępne opcje i zagrania. Szczególnie że sytuacja może zmieniać się dość dynamicznie, przez co wybrane na początku rundy karty mogą okazać się mniej przydatne albo skuteczne. Nieraz planowałem jakieś sprytne zagranie, a przeciwnicy nieświadomie psuli mi szyki. Potrzebowałem wówczas chwili na wymyślenie nowego planu, a to powodowało downtime. Oczekiwanie na własny ruch nie jest na ogół uciążliwe, ale gdy kilka osób postanowi rozpracować sytuację, to można trochę potrwać. Warto też wspomnieć, że samo Feudum nie jest szybką grą. Trzygodzinne partie przy 4-5 graczach to raczej norma.
Praktyka pokazała, że poza skupianiem się na rozgrywce w Feudum jest jeszcze jeden element wymagający uwagi – pozycja w gildiach. Może się ona zmieniać po przejęciu jakiejś lokalizacji, wystawieniu pionka itd. Dlatego też pod koniec testowania gry (lepiej późno niż wcale) wydrukowaliśmy sobie małą pomoc, którą widać na zdjęciu niżej. Dzięki niej mogliśmy na bieżąco śledzić postępy w gildiach, eliminowało to ryzyko zagapienia się i wypaczenia przez to rozgrywki. Po czasie stwierdziłem, że taka planszetka powinna znajdować się w pudełku.
Wydruk z BGG ułatwiając śledzenie wpływów w gildiach |
W grze nie brakuje interakcji. Blokowanie akcji na planszy (np. uprzedzenie kogoś w przejęciu miasta, dostawienie mu potwora, który nie pozwala się ruszyć), rywalizacja w gildiach, bezpośrednie ataki i kickstarterowe karty specjalne sprawiają, że partie budzą emocje. Układ mapy wymusza też poruszanie się, bo każdemu zależy na ogół na kontroli nad farmami/miastami/strażnicami, a ich liczba jest ograniczona. Warto więc czasami kupić statek i pożeglować na mało oblegane wyspy albo polecieć w góry, by tam rozwijać swoje imperium. Najlepiej grało mi się we troje i czworo, gdy na planszy oraz w gildiach działo się dużo, a czas oczekiwania na własną turę nie był zbyt długi. Przy pięciu graczach łatwo było pójść na noże, bo wzajemne interakcje były widoczne na każdym kroku.
Początkowo można odnieść wrażenie (które niektórych nie opuściło nawet po kilku partiach), że w grze jest zbyt wiele mechanik i rozwiązań. Na dłuższą metę wydają się dość intuicyjne, ale niekiedy można zapomnieć o jakiejś drobnej regule. Wydaje mi się, że można było lekko uprościć zasady i usunąć część może ciekawych, ale niekoniecznie potrzebnych rozwiązań. Cieszę się, że nie otrzymaliśmy wersji z dodatkami, które wprowadzałyby nowe reguły. Planszówka jest wg mnie wystarczająco ciężka, nie widzę potrzeby jej urozmaicania, tym bardziej, że nie narzekałem na regrywalność. Partie mijały mi szybko, na tyle, że postanowiłem wysondować opinie graczy z BoardGameGeeka…
Okazało się, że nie jesteśmy odosobnionym przypadkiem, a Feudum po prostu z czasem przyspiesza. Pierwsze dwie ery trwają po kila rund (struktura gry jest taka: era -> rundy -> tury graczy), dwie ostatnie niekiedy tylko jedną. Początkowe stadia zabawy trzeba więc wykorzystywać do sensownej rozbudowy, by pod koniec móc czerpać profity ze swojej zaplanowanej strategii. Tytuł pod koniec staje się więc bardziej dynamiczny i mniej wybacza błędy. Tych ostatnich ogólnie nie chcecie popełniać w Feudum, bo bardzo kosztowne może okazać się złe zarządzanie zasobami i brak wyżywienia dla pionków. To niby tylko maksymalnie trzy zielone kosteczki na turę, ale ich brak może mieć opłakane skutki. W jednej z partii straciłem wszystkich trzech ludzi, przez co wypadłem z trzech gildii i straciłem dużo punktów. Przy okazji tytuł pokazał, że potrafi budzić ogromne emocje, bo prawie rzuciłem planszą ;).
Wspomniałem o kartach z Kickstartera. Są one błyszczące, więc przyciągają wzrok, ale wydają mi się silniejsze od tych z podstawki. Łączenie ich nie jest wg mnie dobrym pomysłem, sugeruję granie albo jednymi albo drugimi. W partiach, w których je połączyliśmy, potrafiły przynieść niektórym duże korzyści (karty z KS) i o wiele mniejsze, bardziej sytuacyjne bonusy innym (te z podstawki).
Feudum jest grą, którą warto „masterować”, czyli poznawać coraz lepiej, siadać do niej w tym samym gronie i wspólnie odkrywać nowe strategie oraz rozwiązania. To duży i zaawansowany tytuł, który lepiej sprawdza się wśród osób, które miały okazję go poznać. Gdybym miał za każdym razem tłumaczyć zasady komuś nowemu, to zdecydowanie wolałbym wyciągnąć na stół coś innego. Wspomnę jednak, że po pierwszej partii miałem ogromną ochotę na rewanż i kolejną rozgrywkę, a ostatnio nie zdarza mi się to często. W sumie spędziłem przy Feudum kilkanaście-kilkadziesiąt godzin i poza pierwszymi trzema zawsze bawiłem się dobrze.
Kasia:
Feudum może zwieść swoim wyglądem – nie jest to pozycja lekka, jak mogłoby się początkowo wydawać. Jest to planszówka dla zaawansowanych graczy, w której znaleźć można bardzo wiele strategicznych decyzji. Dużo jest sposobów punktowania, a tym samym ścieżek prowadzących nas do upragnionego zwycięstwa. Poruszanie się po nich wymaga od graczy skupienia, przeliczenia wielu zmiennych, w tym też uwzględnienia czynnika ludzkiego.
Interakcja jest w Feudum jak najbardziej obecna, choć jej poziom potrafi być mocno zróżnicowany i zależy od podejścia graczy w konkretnej partii. Zdarzały nam się rozgrywki, kiedy praktycznie nie wchodziliśmy sobie w drogę i takie, w których niepewność o los naszych podwładnych była nieodłącznym elementem zabawy. Z reguły im więcej osób przy stole tym większa konkurencja, a jednocześnie częstsze ataki. Ze względu na wagę tytułu jestem jednak zwolenniczką nieco bardziej pokojowych rozgrywek. Dlatego też Feudum najbardziej odpowiadało mi podczas partii trzyosobowych. I to także ze względu na czas oczekiwania na własną kolej, który we trójkę nie daje się jeszcze we znaki.
Bardzo ważnym, a w zasadzie najważniejszym elementem gry jest mechanika gildii i udziału w nich. Jest ona rozwiązana bardzo pomysłowo i uważam ją za ten element, który zapewnia w Feudum poczucie świeżości. Nieco kłopotliwe jest jedynie śledzenia zmian w udziałach poszczególnych graczy i do tego przydać się może dodatkowa tabelka, która niestety nie znalazła się w pudełku. Nieraz bowiem nawet kilkukrotnie w ciągu jednej rundy mogą zmienić się pozycje graczy w każdej z gildii.
Niejako uzupełnieniem tego głównego mechanizmu jest zarządzanie zasobami. Stawia to przed graczami ciekawe dylematy, jak np. czy wysyłać na planszę nowych podwładnych; czy ryzykować napojenie swojego człowieka winem; czy płacić ekstra za zagranie dwóch kart z rzędu. To wszystko sprawia, że niewiele jest chwil, kiedy można by się nudzić nad stołem. Gra angażuje i wciąż czegoś od nas wymaga (choć na szczęście nie czuć jakiejś wielkiej presji, która wpędzałaby graczy w depresję).
Mimo, że Feudum to gra długa i złożona, to potrafi się dość niespodziewanie skończyć, co czasem może zirytować, zwłaszcza osoby zostawiające realizację ważnych przedsięwzięć na ostatnią chwilę. Mnie to się nieraz zdarza i po nauczce, jaką dała mi jedna z rozgrywek, staram się pilnować, by to co ważne zrobić wcześniej. Zbytnia opieszałość może tu bowiem kosztować zwycięstwo.
Nie mam raczej zastrzeżeń co do regrywalności tego tytułu. Z każdą partią zmienia się układ planszy czy pojawiające się karty specjalne (pozwalające np. punktować za określone osiągnięcia i ukierunkowujące delikatnie działania danego gracza). Jest to poziom wystarczający, by z każdej partii czerpać przyjemność.
Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Karty akcji |
Gra we dwoje:
Wiktor:
W partiach we dwoje zmienia się nieco ciężar gry i to, na co kładziony jest główny nacisk. Przede wszystkim gorzej działają gildie, w których może zapanować zastój. Dwóch graczy oznacza, że później zdobędzie się w nich wpływy (przy pięciu osobach partię zaczyna się na ogół ze znacznikami w pięciu z sześciu gildii), niektóre gildie mogą leżeć odłogiem przez całą grę. Niewielka aktywność w tym obszarze może prowadzić do sporego spowolnienia całej zabawy – trudniej o pojazdy, znaczniki wpływów itd. Handel z gildiami traci na znaczeniu, niełatwo zdobywa się punkty w sposób aktywny (pasywnie wstawienie się do 3 gildii to już pokaźny zysk w każdej erze).
Mniejsza liczba graczy, to też większa swoboda na mapie. Brzmi niby fajnie, ale część planszy jest po prostu nieużywana. Po co płynąć na wyspy, skoro można pozajmować sporo lokalizacji na kontynencie, bez konieczności kupowania statku. Trudniej też o interakcję w postaci atakowania się, bo luz na planszy sprawia, że nie zawsze znajdzie się jakiś cel. Kilka razy próbowałem zapolować na pionki Kasi, jednak zanim odpowiednio ustawiłem swoich ludzi, jej już nie było w tym miejscu. Interakcji jest mniej, ale gdy już się pojawia, to jest wredniejsza. Przejmowanie lokalizacji i zdobywanie wpływów w kluczowych gildiach odbywa się przecież tylko między dwoma graczami. Nie ma tutaj możliwości wybłagania „atakuj kogoś innego, ja i tak przegrywam”.
Partie we dwoje są krótsze, zajmowały nam około dwóch godzin, jest w nich też więcej gry w grze. Ery mijają wolniej, ponieważ rzadziej znikają odliczające je żetony (jeden usuwa się co rundę, można je też zdejmować ulepszając swoje prowincje). Mimo krótszego czasu partii, można więc zrobić w niej więcej, chociaż to też pewnie wynika trochę z naszego stylu gry.
Feudum we dwoje jest okej, chociaż bardziej podoba mi się wariant zabawy w większym gronie, gdy na planszy dzieje się więcej, na gildiach skupia się uwaga kilku osób, a całość nabiera zdrowej nuty rywalizacji.
Kasia:
Podczas zabawy we dwoje rzuciło mi się w oczy kilka istotnych kwestii. Przede wszystkim uważam, że zdecydowanie słabiej wypada w takim układzie mechanika gildii (tak ważna przecież dla tego tytułu). Wyraźnie odczuwalny jest brak przynajmniej jednego dodatkowego gracza. Drugą sprawą, tym razem raczej pozytywną jest większa dynamika rozgrywki. Tury przebiegają sprawnie, prawie nie ma oczekiwania. Jest też oczywiście większa swoboda poruszania się po planszy, co mi akurat nie przeszkadzało.
Delikatną ujmę stanowi natomiast kwestia ścigania lidera. W większym gronie łatwej jest zapanować nad rywalem wysuwającym się na prowadzenie (np. pozbawiając go przywództwa w gildiach). We dwoje nie jest to takie proste i generalnie każdy nieco bardziej skupia się na własnych sprawach.
Ocena Wiktora: 5,5/10
Ocena Kasi: 6/10
Znaczniki z KS i żetony |
Klimat i tematyka:
Wiktor:
Feudum to gra o tematyce fantasy, w której jednak bardziej czuć średniowieczno-kupiecki klimat. Zarządzanie zasobami, wpływy w gildiach i różnych lokalizacjach są bardziej zauważalne, niż potwory (wielki wąż i taki… klasyczny potwór) czy alchemicy i maszyny latające. Mimo że instrukcja opisuje na końcu postacie występujące w grze (można je zobaczyć na ilustracjach gildii) oraz całą fabułę, to zdecydowanie większy nacisk położono tu na mechanikę. Na plus zaliczam oryginalną i nietypową szatę graficzną, na minus brak zauważalnej gry nad stołem, która mogłaby dodać trochę klimatu. Programowanie akcji sprawia, że chcąc kogoś zaatakować z góry obieramy cel, nie widzę tutaj zbyt wiele miejsca na negocjacje.
Statki, po lewej klasyczne, po prawej z KS |
Kasia:
Feudem dzieje się w fikcyjnym, lekko fantastycznym świecie, ale dla graczy nie jest to szczególnie odczuwalne (może poza obecnością specyficznych figurek potworów). W trakcie gry dużo bardziej czuć bowiem klimat kupiecki – podróżujemy po krainie, zdobywamy wpływy, produkujemy zasoby, kupujemy i sprzedajemy. No i oczywiście pełnimy rozmaite funkcje w gildiach. Te znów, podobnie jak i w mechanice, wysuwają się na pierwszy plan. Poza tym jednak niewiele jest elementów, które podbudowałyby klimat. Sporo jest natomiast kalkulowania (jak to w życiu kupca) i wokół tego kręci się cała gra.
Ocena Wiktora: 5,5/10
Ocena Kasi: 6/10
Podsumowanie:
Wiktor:
Feudum to specyficzna graficznie, ale wg mnie ładna planszówka. Wykonano ją z dbałością o szczegóły, wszystkie elementy poza kartami są solidne i nie budzą zastrzeżeń. Liczba zasad i próg wejścia mogą na początku przytłaczać, ale kolejne partie przebiegają już sprawniej. Kluczowe jest tutaj zrozumienie mechaniki gildii, w czym pomagają obszerne karty pomocy. Jeśli podczas pierwszej partii będziecie odczuwać zniechęcenie, to przełamcie się i dajcie tytułowi drugą szansę. Odpłaci się on złożonością połączoną ze sporą swobodą, zauważalną interakcją, ciekawymi mechanikami i frajdą płynącą z połączenia kontroli obszarów ze zdobywaniem wpływów w gildiach oraz rozwijaniem swoich włości. Feudum jest grą na długie wieczory, do której warto siadać z ograną już ekipą, nie nadaje się natomiast dla początkujących oraz średnio zaawansowanych. I bez obaw, ten miks mechanik zapewnia zadowalającą regrywalność.
Partie we dwoje wypadają słabiej niż w większym gronie, głównie ze względu na spowolnienie mechanik gildii i większy luz na planszy. Nadal można czerpać z nich przyjemność, ale prawdziwą frajdę poznacie dzięki grze w gronie 4, ewentualnie 3 osób. Otoczka średniowiecznych klimatów to miły dodatek, ale nie spodziewajcie się negocjacji i mocno odczuwalnego klimatu.
Kasia:
Mimo kolorowej oprawy graficznej Feudum to gra dla planszówkowych wyjadaczy. Reguły stanowią spore wyzwanie, a sama rozgrywka wymaga mocno strategicznego myślenia. Wiele jest decyzji do podjęcia i kwestii do przeliczenia. Czuć w tym jednak też nieco klimatu, a świetne wykonanie niesie dodatkową przyjemność z obcowania z tytułem. Zupełnie w porządku wygląda również sprawa regrywalności. Niestety Feudum nieco słabiej wypada we dwoje.
Błyszczące karty z KS |
Ocena:
Wiktor:
Feudum to gra skomplikowana, na którą nie zawsze ma się czas i siły. Tytuł średnio chętnie wybacza większe błędy, które można popełnić podczas partii i jest przeznaczony dla doświadczonych planszówkowiczów. Potrafi jednak zapewnić kilka godzin dobrej zabawy, oferuje dużą swobodę i parę sposobów na zdobywanie punktów. Lubicie większe i dłuższe gry? Półtorej godziny tłumaczenia zasad za pierwszym razem nie brzmi strasznie? Wypróbujcie więc Feudum! Nie będziecie się nudzić i prawdopodobnie będziecie mieli ochotę na testowanie kolejnych strategii i rozwiązań. Polecam!
Kasia:
Ładne gry zawsze mają u mnie lepszy start, choć w przypadku Feudum wrażenie to zepsuły nieco opornie wchodzące do głowy zasady. Początkowo trochę mnie więc ten tytuł męczył, z czasem jednak było coraz lepiej, a ja bardziej się do niego przekonywałam. Uważam, że jest to jedna z tych gier, którym trzeba poświęcić więcej czasu, by czerpać z nich pełną radość.
- Dla kogo?
Dla: zaawansowanych; fanów gier sandboxowych; miłośników długich, złożonych strategii
Przypomina nam: odlegle Orlean
Plusy:
- świetne wykonanie
- oryginalne, ładne grafiki
- ciekawa mechanika gildii
- głębia strategiczna, sporo możliwości
- regrywalna
- angażująca, czas mija przy niej szybko
Minusy:
- trudne do przyswojenia zasady
- momentami niezbyt czytelna ikonografia
- raczej nie wybacza błędów (głównie straty wszystkich pionków)
- słabiej wypada we dwoje
Grę przekazało nam wydawnictwo odd bird games. Dziękujemy!