Filmomaniak – recenzja
Kolejna filmowa gra imprezowa na blogu!
Wiek: 12+
Liczba graczy: 3-10
Czas gry: około 3+ minut
Wydawca: Sharp Games
Tematyka: filmy
Główna mechanika: quiz
Grę przekazało nam Cartamundi.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Zacznę od rzeczy, która rzuca się w oczy jako pierwsza: Filmomaniak ma zbyt duże pudełko. Opakowanie wydaje się obiecywać zdecydowanie więcej kart, niż w rzeczywistości mieści. Bez większego problemu można by zmieścić wszystko w kartoniku o 2/3 mniejszym. Rozczarował mnie też trochę brak czegoś do liczenia punków i zapisywania odpowiedzi. Przydałyby się chociaż jakieś żetony i notesik, jeszcze lepszym rozwiązaniem byłyby pewnie ścieralne tabliczki i markery. Na szczęście pierwsze partie rozgrywaliśmy w mieszkaniu i nie było problemu ze zalezieniem czegoś do pisania, w knajpce sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Trzeba jednak przyznać, że tytuł nie jest specjalnie drogi, więc można mu to raczej wybaczyć, chociaż miało to wpływ na moją ocenę w tej kategorii.
W Filmomaniaku nie ma ilustracji, ale i bez nich karty wyglądają przyzwoicie. Informacje o reżyserze i aktorach oraz ciekawostka są od siebie wyraźnie oddzielone, widoczne na pierwszy rzut oka. Dodatkowo oznaczono je ikonkami i wyróżniono karty dotyczące polskich filmów. Praktyka pokazała, że niekiedy przydałaby się informacja o wymowie niektórych obcych nazwisk, szczególnie tych osób, które nie doczekały się nieprzemijającej sławy. Karty są dość cienkie, ale sprawiają wrażenie wytrzymałych. Dzięki białym ramkom nie widać na nich śladów tasowania. Bez większych obaw zabrałbym Filmomaniaka nawet na wieczorne spotkanie w jakimś pubie.
Kasia:
Plik kart Filmomaniaka wraz z klepsydrą zamknięto w zdecydowanie zbyt obszernym pudełku. Grafika na okładce prezentuje się nieco oldschoolowo, jednak same karty wyglądają porządnie. Nie ma się co rozwodzić – jest przyzwoicie, choć do wizualnych fajerwerków bardzo daleko.
Ocena Wiktora: 4/10
Ocena Kasi: 5/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
Reguły podstawowe zmieszczono na jednej niewielkiej stronie instrukcji, są więc dość proste. Jeden gracz bierze kartę i zaczyna czytać z niej informacje. Odwraca się wówczas klepsydrę, która odmierza 30 sekund jakie mają pozostali, by zapisać tytuł danego filmu. Po tym czasie sprawdza się odpowiedzi i przyznaje punkty. Pudełko gry informuje o czterech trybach gry, jednak wszystkie są bardzo zbliżone, różnią się głównie podawanymi informacjami (czyta się np. datę, reżysera i aktorów albo tylko ciekawostkę).
Ostatnia kartka w zasadach informuje, że te są tylko propozycjami autorów, a finalne reguły zależą tylko do graczy. Nie przepadam za takimi rozwiązaniami, bo mam wrażenie, jakby projektant przerzucał na mnie całą odpowiedzialność za przebieg zabawy. Mimo to dość szybko odeszliśmy od sugerowanej punktacji i nieco ją uprościliśmy. Ta proponowana wydawała się dość zawiła (jeśli nikt nie odgadnie, to wszyscy oprócz opowiadającego dostają punkt; jeśli wszyscy odgadną to dostają punkt; gdy odgadnie co najmniej dwóch graczy ale nie wszyscy, to opowiadający i oni dostają po 2 punkty…).
Kasia:
Zasady Filmomaniaka pozostawiają sporą swobodę grającym. My testowaliśmy grę w formule „kto pierwszy ten lepszy”, a także zapisując swoje odpowiedzi na kartkach i porównując je. Można się jednak pokusić o wprowadzenie jeszcze kilku odmiennych wariantów. Dzięki temu każdy może dostosować grę do swoich preferencji, a siadanie do stołu z nieplanszówkowymi współgraczami nie stanowi żadnej przeszkody.
Ocena Wiktora: 5,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Filmomaniak na pudełku ma dopisek „gra dla prawdziwych filmożerców” i jest w tym sporo prawdy. Odgadywanie tytułów po reżyserze, aktorach i ciekawostce nie należy do prostych zadań. O ile z zagranicznymi produkcjami byłem sobie w stanie poradzić, to polskie były dla mnie czarną magią (nigdy nie śledziłem rodzimej kinematografii poza klasykami w rodzaju Krzyżaków, Ogniem i mieczem, Jak rozpętałem…). Trafiały się oczywiście także dzieła wyprodukowane przez fabrykę snów, o których nawet nie słyszałem. Niezbyt obyta w temacie filmów koleżanka nie miała podczas naszych partii żadnych szans.
Młodszym graczom trudności mogą sprawiać starsze już filmy. Mimo że dla mnie taka Incepcja Christophera Nolana dopiero co wyszła z kin, to dla niektórych może już być starociem. Wśród kart spotkałem raptem kilka z datami w okolicach 2015-2017, reszta to tytuły bardziej wiekowe. Dzięki temu rozwiązaniu w Filmomaniaku odnajdą się jednak osoby, które nie śledzą wszystkich nowości. Znaczna część filmów to produkcje głośne (i znane nawet mi).
Reguły gry sugerują opowiadanie o filmie, co nie zawsze jest możliwe, szczególnie gdy czytający informacje nie ma pojęcia o danym tytule. W odpowiednim towarzystwie mogliśmy jednak dopowiadać co nieco do zapisów na kartach. Zabawie zabrakło moim zdaniem opcji quizowej i trzech możliwości tytułów do wyboru. Wprowadzenie jej jako wariantu ułatwiłoby nieco grę i sprawiło, że byłaby przystępniejsza dla mniej obeznanych w temacie. Mimo wcześniejszego narzekania na możliwość wprowadzania własnych modyfikacji do zasad, to sprawdziła się ona dobrze. Nie zawsze chciało się nam szukać przyborów do pisania, zastępowaliśmy je więc np. zgłaszaniem się.
Do Filmomaniaka można siadać już od trzech osób, chociaż zdarzało nam się grać nawet we dwoje i sprawdzać swoją wiedzę na temat filmów. Im większa konkurencja, tym jednak głośniej i radośniej. To w końcu gra imprezowa. Opisywany tytuł, podobnie jak i inne quizy, nie jest wieczny, więc po pewnym czasie w tej samej ekipie karty zaczną się powtarzać.
Kasia:
Filmomaniak to taki rodzaj quizu, który wymaga od graczy konkretnej wiedzy. Nie ma tu odpowiedzi do wyboru, więc trudno byłoby strzelać. Niektóre filmy są oczywiście łatwiejsze, inne trudniejsze do odgadnięcia. Z moich obserwacji wynika, że w gronie naszych rówieśników zdecydowanie większe problemy sprawiały produkcje polskie. Wiele zależy oczywiście od gustu grających i tego jakie kino jest im bliższe.
W trakcie gry podobało mi się, że Filmomaniak zmuszał mnie do wysilenia pamięci, połączenia faktów i nazwisk. Czasem udało mi się pozytywnie zaskoczyć samą siebie, czasem dziwiłam się jak mogłam nie odgadnąć czegoś oczywistego. Równie dobrze bawiłam się czytając karty i obserwując wysiłki pozostałych graczy.
Co nie ulega wątpliwości to ograniczona żywotność tego tytułu. Ze względu na konstrukcję „pytań” jest ona jednak większa niż w przypadku recenzowanych niedawno kieszonkowców. Tutaj bowiem mamy kilka podpowiedzi, które zmuszają do sięgnięcia do własnej pamięci, więc nawet za drugim czy trzecim podejściem nie wszystko uda się nam odgadnąć. Spore pudełko samo nasuwa jednak myśl, że dobrze by było, gdyby znajdowało się w nim chociaż jeszcze drugie tyle kart z filmami.
Ocena Wiktora: 5/10
Ocena Kasi: 6/10
Ocena:
Wiktor:
Filmomaniak nie jest zły, chociaż dużo chętniej sięgałem po filmowego Kieszonkowca, którego testowaliśmy w tym samym czasie. By w pełni cieszyć się zabawą potrzeba tutaj ekipy znającej się na filmach, najlepiej zarówno tych polskich, jak i zagranicznych. W przeciwnym wypadku połowa kart z pudełka będzie mniej eksploatowana. Jeśli lubicie gry imprezowe, quizy i kinematografię, to Filmomaniak może się spodobać, chociaż mnie nie porwał.
Kasia:
Filmomaniak to quiz dla prawdziwych filmowych wyjadaczy. Osoby niezbyt orientujące się w polskim i światowym kinie raczej nie odnajdą się w tej rozrywce. Ja ekspertem od filmów nie jestem, ale co nieco udawało mi się zgadnąć i przy Filmomaniaku bawiłam się nieźle.
- Dla kogo?
Dla: filmożerców; miłośników gier quizowych i imprezowych
Przypomina nam: Kieszonkowce
Plusy:
- ciekawy system podpowiedzi (reżyser, aktorzy, ciekawostka)
- opcja pozwalająca modyfikować zasady gry
- ciekawostki z filmów, które można też kiedyś wykorzystać 😉
Minusy:
- półpuste pudełko i brak czegoś do zapisywania punktów (i odpowiedzi)
- zbyt trudna dla osób kiepsko obeznanych w temacie
- skomplikowany sugerowany system punktacji [W.]
Grę przekazało nam Cartamundi. Dziękujemy!