Star Trek: Ascendancy – Borg Assimilation – recenzja dodatku
Borg to dodatek do recenzowanego przez nas jakiś czas temu Star Treka: Ascendancy. Wprowadza nową, wrogą wobec wszystkich frakcję. Jak wpływa na zabawę? O tym w tekście!
Wiek: 14+
Liczba graczy: 1-3
Czas gry: 90-180 minut
Wydawca: Gale Force Nine
Tematyka: Star Trek
Główna mechanika: system punktów akcji, modularna plansza
BGG: Star Trek: Ascendancy – Borg Assimilation
Grę przekazało nam wydawnictwo Gale Force Nine.
Borg Assimilation nie jest samodzielną grą.
Recenzję podstawowego Star Trek: Ascendancy przeczytacie tutaj.
Zawartość:
Wiktor:
Borg, dodatek do Star Treka, wprowadza do gry nową rasę znaną z uniwersum. Borg to cyborgi niezwykle zaawansowane technologicznie, a ich jedynym celem jest asymilacja innych cywilizacji. Nie ma tutaj mowy o pokoju, handlu i dobrych relacjach. To jednocześnie frakcja, którą nie kieruje żaden z graczy – to sterowany automatycznie przeciwnik dla wszystkich.
W pudełku znajdują się figurki Borg (sześciany, czyli statki, oraz moduły planetarne), ich kostki, trochę kart i żetonów. Rozpakowując rozszerzenie nie miałem wrażenia, że dostałem mało zawartości. Mamy nowych przeciwników, kilka nowych planet, technologie Borg. Minusem były natomiast rewersy kafelków i kart, które wyraźnie różnią się kolorem od tych z podstawki.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10
Co nowego?
Wiktor:
Jak już wspomniałem – Borg – frakcja neutralna (a dokładniej wroga wobec wszystkich), która stanowi duże niebezpieczeństwo dla ras z podstawki, nawet tych nastawionych na walkę, jak Klingoni. Dodatek oferuje dwa tryby zabawy (wprowadza też możliwość gry we dwoje): z Borgiem od razu na stole albo ukrytym gdzieś wśród kafelków i kart. Oba zapewniają nieco inną dynamikę zabawy, ale ten pierwszy wydaje się trochę bardziej sprawiedliwy. Nikt nie chce być w skórze gracza, któremu tuż pod rodzimą planetą rozpanoszy się znienacka Borg.
Walka przeciwko nowej frakcji jest niezwykle trudna i wymaga odpowiednich technologii. Jeden statek przeciwnika to praktycznie odpowiednik floty dowolnej innej rasy, co już świadczy o potędze dziwnych kosmitów. Dodam jeszcze tylko, że z rundy na rundę walki stają się oni silniejsi i potrafią regenerować obrażenia. Po co z nimi walczyć? By chronić swoje planety i zdobywać wzmocnienia. Zniszczenie wrogiego sześcianu pozwala dobrać jakąś zaawansowaną technologię rasy, która może być dodatkowym atutem w walce z Borg, ale też przeciwnikami.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10
Wrażenia:
Wiktor:
Nie da się ukryć, że Star Trek: Ascendancy – Borg zmienia bardzo dużo w stosunku do gry podstawowej. Możliwość gry we dwoje, wspólny wróg, nowe technologie. To zauważalne zmiany zwiększające regrywalnoć tytułu. Jak wpływają na frajdę z zabawy?
Borg stanowi nowe zagrożenie, przez co podnosi trochę losowość Star Treka. Jak już wspominałem zdarza się, że kolonia tej agresywnej rasy pojawia się w sąsiedztwie, co stanowi ogromną przeszkodę w rozwoju danej frakcji. Na szczęście mechanika przewiduje pewne rozwiązania mogące uratować nieszczęśnika (w początkowych etapach raczej nikomu nie zależy na tym, by zautomatyzowany przeciwnik rósł w siłę), takie jak umowy handlowe. W naszych partiach pechowiec dostawał sporo wsparcia materialnego, dzięki któremu mógł stawić czoło przeciwnikowi, przynajmniej do nadejścia posiłków.
Borg jest prosty w obsłudze, jednak w pierwszych partiach mieliśmy trochę zagwozdek związanych z ruchami tej frakcji i niejasnymi sytuacjami. Spotkałem się z opiniami, że frakcja jest niegrywalna przez instrukcję – tak daleko bym nie szedł, ale by wszystko przebiegało płynnie musieliśmy od czasu do czasu dopowiedzieć sobie kilka rzeczy (początkowo ślęczałem przed BGG, ale trwało to zbyt długo).
Zauważyłem, że grając z dodatkiem każdy eksplorował nieco mniej, niż wcześniej. We wszystkich kryła się obawa o zbyt szybkie odkrycie wrogich kosmitów. Przez to dynamika zabawy nieco się zmieniła, partie były wolniejsze i bardziej zachowawcze. Nie podobało mi się jednak to, że z gry nastawionej typowo na rywalizację z innymi, Star Trek staje się momentami tytułem trochę kooperacyjnym, w którym niekiedy bez współpracy nie da się wiele zrobić.
Jak już wspominałem, Borg pozwala na zabawę we dwoje, a nawet solo. Zasady takich partii w instrukcji zostały potraktowane trochę po macoszemu, ale tak skrótowo niewiele się zmienia – dochodzi tylko Borg będący zagrożeniem dla wszystkich, a celem zabawy jest zdobycie pięciu punktów panowania (ascendancy). W sieci (np. na BGG) można znaleźć też fanowskie wersje zasad dla dwojga oraz osoby grające w trybie kooperacyjnym, w którym zadaniem jest stawienie czoła potężnym kosmitom.
Kasia:
Już podstawowy Star Trek: Assimilation nie grzeszył zbyt dużą dynamiką, a mam wrażenie, że z dodatkiem stał się jeszcze bardziej ociężały. Wszyscy bardziej się czają, ze strachu przed nieco nieprzewidywalnym rywalem. No i dochodzi jeszcze jedna zmienna, którą trzeba brać pod uwagę podczas planowania, więc niejednokrotnie podejmowanie decyzji zabiera więcej czasu.
Z moich doświadczeń wynika, że partie z dodatkiem są trudniejsze, gra częściej frustruje, dając nam w kość. Przyznam więc, że jeśli miałabym wracać do tego tytułu to raczej wyłącznie do podstawki, ponieważ nie lubię, kiedy wielogodzinna przeprawa kończy się poczuciem niesprawiedliwej przegranej, wywołanej w znacznym stopniu zwyczajnym pechem.
Z plusów na pewno warto wymienić nowe kafle planet, które sprawiają, że gra jest nieco bardziej urozmaicona. Co za tym idzie dodatek zapewnia Star Trekowi sporą dawkę regrywalności. Prawdę powiedziawszy nie widzę jednak poza tym większego zysku z grania z Borg Assimilation. No może dla niektórych argumentem będzie opcja zabawy dwuosobowej. Mogą ją docenić osoby, którym bardzo brakowało takiej możliwości w podstawce. Jeśli siadamy do stołu tylko we dwoje, to gra przebiega nieco sprawniej, zmniejsza się downtime. Odpada bowiem konieczność czekania aż swoją turę przeprowadzi jeden dodatkowy gracz. Dla mnie nie jest to jednak wystarczający argument, by móc z czystym sumieniem polecić ten dodatek.
Ocena Wiktora: 5/10
Ocena Kasi: 4/10
Ocena:
Wiktor:
Mimo że dodatek odświeża i zmienia grę, to mam wobec niego ambiwalentne uczucia. Z jednej strony to więcej nowych mechanik, większa regrywalność, inny typ zabawy, tryb dwuosobowy, z drugiej jakoś taka wymuszona półkooperacja nie do końca mnie przekonuje. I znów, nie jest to zarzut merytoryczny, a raczej trochę emocjonalny – nie wszystko mi tutaj grało. Może też dlatego, że kilka razy losowość w połączeniu z atakami Borg nieźle mnie sponiewierała. Fanom tytułu, którzy szukają czegoś nowego, chcą urozmaicić zabawę i pograć we dwoje mogę go jednak polecić. Jeśli natomiast Star Trek: Ascendancy trafia na Wasz stół sporadycznie, to chyba niekoniecznie jest sens wydawać kasę na to rozszerzenie. Sam nie widzę potrzeby posiadania tego dodatku na półce, a gra bez niego podobała mi się jednak bardziej.
Kasia:
Podstawowy Star Trek: Ascendancy zostawił po sobie nie najgorsze wspomnienia. Po rozgrywkach z dodatkiem Borg Assimilation nie mam już jednak ochoty wracać do tego tytułu. Miałam nadzieję, że uda się dzięki niemu zatuszować negatywne cechy podstawki. Mam tymczasem wrażenie, że zostały one jeszcze bardziej uwydatnione.
- Dla kogo?
Dla: fanów Star Treka; chcących odświeżyć grę podstawową; szukających dodatkowych wyzwań
Plusy:
- zwiększa regrywalność
- nowa frakcja i kafelki kosmosu
- pozwala na rozgrywki we dwoje (a nawet solo)
Minusy:
- kolory rewersów różnią się od podstawki
- potęguje downtime
- zwiększa wpływ losowości
- podnosi poziom trudności
Grę przekazało nam wydawnictwo Gale Force Nine. Dziękujemy!