Półeczka – recenzja
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: ok. 30 min.
Wydawca: Lucky Duck Games
Tematyka:
Główna mechanika: tworzenie wzorów, draft kafelków
Dla: początkujących, średnio zaawansowanych
Przypomina nam: Zamek Smoków, Connect 4
BGG: My Shelfie
Współpraca reklamowa. Grę przekazało nam wydawnictwo Lucky Duck Games.
Opinia:
Wiktor:
Półeczka intryguje tytułem oraz okładką, bo przecież każdy z nas planszówkowiczów ma swoja półeczkę z grami. Polski tytuł jest sensowniejszy od oryginalnego (Shelfie), bo bardziej jednak wskazuje na sens zabawy – układanie przedmiotów na półce.
Gra ma proste i intuicyjne zasady, których można nauczyć kogoś w kilka chwil. Na wspólnej planszy rozłożone są różne żetony, które dobieramy co turę i wrzucamy do tytułowej półeczki. Można je włożyć jedynie do jednej kolumny, jednak w dowolnej kolejności. Celem zabawy jest zdobycie punktów za wspólne cele wyłożone na stole, własny cel dotyczący układu żetonów oraz grupy taki samych przedmiotów na półce. Gramy do zapełnienia przez kogoś regału.
Do Półeczki zachęca jej wygląd, bo regały stanowią ciekawy, przyciągający wzrok element. Całość dałoby się rozegrać też „na płasko”, jednak tak skonstruowane regaliki stanowią urozmaicenie. Pozostałe elementy są wykonane w porządku (woreczek jest bardzo fajnej jakości), a ilustracje na żetonach nie przeszkadzają w rozpoznaniu kolorów. Od strony technicznej najbardziej nie podobał mi się setup gry – ułożenie żetonów na planszy zajmuje chwilę. Warto do tego zaangażować wszystkich siedzących przy stole.
Półeczka to gra rodzinna, której partia zajmuje około 30 minut. Jest tutaj trochę planowania, ale przynajmniej dla mnie to tytuł do popykania, a nie dużego angażowania się i skupiania nad nim. Ciekawie wypada mechanizm dobierania żetonów, gdyż muszą one tworzyć linię w pionie lub poziomie (dobieramy od 1 do 3), a każdy przed rozpoczęciem akcji musi mieć co najmniej jeden wolny bok. Oznacza to, że dobiera się je od brzegu układu, nie zawsze więc upatrzone żetony będą dostępne.
Uczucie rywalizacji w trakcie partii pojawia się dzięki konkurowaniu o wspólne cele. Gracze spełniający je szybciej dostają więcej punktów, a że regały nie mają ścianek tylnych, to można zawsze zerknąć do przeciwnika i sprawdzić jak daleko jest od zrealizowania celu. W grze jest też element losowy w postaci układu żetonów na planszy.
Kasia:
Półeczka przyciąga uwagę znaną wielu z nam konstrukcją regału do przechowywania książek czy planszówek, obecną na okładce. Wygodny fotel dodaje ekstra „przytulności”. Wykonanie gry nie jest może wybitne, ale jest solidnie i estetycznie. Zdarzył się nam jedynie mały problem z jednym ze stojaków – był zbyt luźny i kafelki w niekontrolowany sposób opadały zbyt nisko. Zastosowanie odrobiny siły i dociśnięcie elementów rozwiązały na szczęście ten kłopot.
Konstrukcja tytułowej półeczki i sposób dokładania elementów (wrzucanie żetonów w szczeliny na górze stojaka) sprawiły, że mój mózg wykonał skok do dzieciństwa i przywołał stamtąd skojarzenie z grą Connect 4. Natomiast sposób dobierania kafli z „dywanu” nieodparcie kojarzy się z mahjongiem. Fajnie, że wykorzystano znane czy wręcz kultowe, elementy i zmiksowano je w zupełnie nowy sposób. Dzięki temu gra, kojarząc się z czymś rozpoznawalnym, może być atrakcyjniejsza dla niedzielnych graczy.
Podoba mi się zresztą wspomniany pomysł z wrzucaniem elementów od góry do stojaka-półki, niby można by podobny efekt uzyskać grając „na płasko”, ale jednak element przestrzenny zawsze jest u mnie mile widziany. Dodatkowo takie rozwiązanie pomaga zapamiętać, że wszystkie dobrane kafelki umieszcza się w tej samej kolumnie, no i oczywiście siłą rzeczy, że dokładamy je od dołu ku górze.
Jednym ze współautorów Półeczki jest Phil Walker-Harding, twórca takich gier jak Park Niedźwiedzi, Sushi Go! czy Kakao, czyli tytułów stosunkowo prostych, rodzinnych, ale jednak z aspiracją na coś więcej, na zainteresowanie też bardziej zaawansowanego gracza. I Półeczka wpisuje się w ten schemat. To gra dla całej rodziny, więc zasady są tu odpowiednio proste i przystępne. Nawet nieplanszówkowy osobnik powinien w lot chwycić reguły. Kilka różnych punktujących celów robi jednocześnie z tej prostej planszówki niezłą łamigłówkę. I mimo, że tytuł może wyglądać jak dziecięca zabawka, to jest bardzo przyjemnym wyzwaniem także dla zaawansowanych planszówkowiczów.
Półeczka jest generalnie raczej pokojową grą, choć jest tu pewien potencjał na negatywną interakcję. Kiedy na przykład widzimy, że rywalowi do zrealizowania celu potrzebny jest jakiś konkretny kafelek, to możemy celowo mu go nie odkrywać, by nie mógł go dobrać i był zmuszony zapychać swoje półki czymś nieoptymalnym.
Jeśli miałabym sformułować jakiś zarzut to chyba jedynie taki, że uzupełnianie kafelków w strefie dobierania w trakcie zabawy nieco wybija z rytmu taką czysto techniczną przerwą. Może rozwiązaniem byłoby układanie kafli, podczas przygotowania, w kilku warstwach, które po prostu by się odsłaniały w trakcie partii.
W trakcie naszych rozgrywek momenty, kiedy nie wiadomo było co dobrać, a każdy wybór wydawał się równie zły zdarzały się sporadycznie. Pojawiały się wtedy minimalne przestoje w zabawie, ale ogólnie nie nazwałabym Półeczki podatnej na paraliż decyzyjny. Nawet we czworo grało mi się dobrze, płynnie.
Podoba mi się regrywalność tego tytułu. Losowane na początku partii karty wspólnych celów potrafią nieźle namieszać w strategii, a niektóre ich zestawy są trudniejsze do zrealizowania niż inne. Nieraz zdarzało mi się, że musiałam któryś z nich zupełnie odpuścić, a nawet mimo tego udawało mi się wygrać, więc nie jest tak, że trzeba koniecznie realizować wszystko.
W Półeczce jest nieco losowości, ale związanej z rozkładem dostępnych kafelków, więc do pewnego stopnia znanej nam z wyprzedzeniem. Zaskoczyć potrafią czasem rywale, i nieraz trzeba kombinować w swojej kolejce, jeśli sytuacja zbyt dynamicznie ulegnie zmianie, ale nie czuję by przypadek miał duże odbicie w ostatecznych wynikach. Jednocześnie ta zmienność i lekka nieprzewidywalność w połączeniu z chęcią jak najskuteczniejszego zrealizowania różnych celów sprawia, że Półeczka jest emocjonująca i nie nudzi.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
We dwoje zmniejsza się nieco liczba pól, na które trafiają żetony. Poza tym nie widzę znaczących różnic, nawet czas rozgrywki jest zbliżony, bo Półeczka nie jest generalnie tytułem, przy którym nasze towarzystwo zamulałoby z ruchami.
Kasia:
Podczas rozgrywek we dwoje można nieco bardziej wykorzystać potencjał Półeczki do negatywnej interakcji. Łatwiej jest śledzić postępy rywala, więc można czasem dostosowywać swoje działania tak, by rzucać mu kłody pod nogi, na przykład sprzątając sprzed nosa upragniony kafel lub kończąc grę, kiedy rywal wciąż jest jeszcze w polu ze swoją półką.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10
Ocena:
Wiktor:
Półeczka jest tytułem, który mógłby trafiać u nas na stół podczas rodzinnego grania z mamą. Jest na tyle prosty, by bezproblemowo wytłumaczyć zasady, a jednocześnie na tyle ciekawy, by nie nudził doświadczonych graczy. Solidna, familijna planszówka!
Kasia:
Półeczka to bardzo przyjemna gra rodzinna. Ma sympatyczny temat, z którym łatwo się zidentyfikować i proste zasady, a jednocześnie oferuje ciekawą, niepozbawioną rozkmin rozrywkę dla bardziej i mniej doświadczonych. Do tego nie jest długa i wypada bardzo dobrze czy to we dwoje czy czworo.
Cechy:
- gra rodzinna
Plusy:
- proste zasady
- szybka rozgrywka
- fajne, trójwymiarowe półki
Minusy:
- wykładanie kafelków to trochę roboty
Grę przekazało nam wydawnictwo: