Furia Lodowego Giganta. Tom 3 – recenzja komiksu
Liczba stron: 128
Wymiary: 16.7×25.5 cm
Wydawca: EGMONT
Tematyka: Dungeons & Dragons
Scenarzysta: Jim Zub
Tłumacz: Marek Starosta
Ilustrator: Netho Diaz
Kolory: Thiago Ribeiro, Milen Parvanov
Okładka: Max Dunbar, John-Paul Bove
Sprawdźcie też recenzje innych komiksów w świecie Dungeons&Dragons.
Współpraca reklamowa. Komiks Furia Lodowego Giganta przekazało nam wydawnictwo EGMONT.
Opinia:
Wiktor:
Furia Lodowego Giganta jest trzecim komiksem z serii o bohaterach z Wrót Baldura. Po przygodzie w tętniącej życiem metropolii oraz przeprawie przez mroczny i groźny Ravenloft, bohaterowie trafili na daleką północ, wracając na kontynent. Nie będą jednak zgodnie z moimi przewidywaniami podróżować po Dolinie Lodowego Wichru, a zmierzą się z tytułowymi gigantami, gdzieś w dziczy. Historia od początku rzuca nas w trudne, zimowe warunki, na które bohaterowie zdecydowanie nie byli gotowi.
Na początku zeszytu jedną stronę poświęcono na dramatis personae – zestawienie głównych postaci występujących w komiksie. Dzięki temu nawet nie znając poprzednich dwóch tomów od razu wiemy, z kim mamy do czynienia. Miło, zawsze doceniam takie przypominajki w książkach, pomagają wrócić do nich po dłuższej przerwie.
Jak w poprzednich dwóch tomach, autorem scenariusza opowieści jest Jim Zub. Kolejny raz postawiono na innego ilustratora, tym razem możemy podziwiać ilustracje Netho Diaza. Odpowiadał on też za ilustracje w komiksach z serii o Daredevilu czy Aquamanie. Styl ilustracji w Furii Lodowego Giganta jest naprawdę fajny i przyjemny dla oka. Są szczegółowe i dynamiczne, dzięki czemu o wiele łatwiej wczuć się w przedstawioną fabułę. Miło też zawiesić oko na postaciach i otoczeniu. Nie leży mi jedynie sposób, w jaki twarze postaci wyglądają widziane z większej odległości – są jakieś takie dziwnie powykrzywiane i niekształtne.
Ku mojemu smutkowi komiks nie przeniósł mnie, jak wspomniałem, do Doliny Lodowego Wichru, znanej mi z książek R.A. Salvatore, ale też przygody w śnieżnych górach nie okazały się nudne. Mamy tutaj kilka lokalizacji, dzięki czemu otoczenie mimo wszystko jest różnorodne, a na kadrach możemy podziwiać różne zimowe scenerie. Obawiałem się nieco, że bohaterowie będą łazić po pustych jaskiniach i zaśnieżonych wzgórzach, jednak scenarzysta pozwala nam tego uniknąć.
Fabuła składającego się z pięciu części komiksu nawiązuje nieco do kampanii gry fabularnej D&D (Storm King’s Thunder), w której gracze stają naprzeciw gigantów. Furia Lodowego Giganta rzuca bohaterów gdzieś na północny skraj Wybrzeża Miecz, gdzie – nieco jeszcze pokiereszowani po starciach w poprzednim zeszycie – będą musieli powstrzymać grupę lodowych gigantów przed inwazją na niewielkie miasteczko oraz przed czymś znacznie bardziej złowieszczym… Z pomocą przyjdzie im dość nieoczekiwany sojusznik. Każde zdanie więcej na temat fabuły byłoby już spoilerem, tym bardziej, że w opowieści nie ma co szukać skomplikowanych spisków.
Furia Lodowego Giganta zdecydowanie bardziej skupia się na akcji, niż na bohaterach. Tym opowieść poświęca mniej uwagi, dodatkowo mam wrażenie, że Minsc jest na tyle ekspresyjny i ekspansywny, że nie pozostawia innym postaciom zbyt wiele miejsca, aby mogły błyszczeć. Dla wielu jednak to ten bohater będzie głównym punktem komiksów z serii, tak więc nie jest to zarzutem z mojej strony, a jedynie obserwacją.
Podoba mi się, że jak na razie każdy kolejny komiks z serii ukazuje inny region Faerunu (kontynent w Zapomnianych Krainach), a także innych przeciwników. To fajny wstęp do zabrania się na poważnie za popularne „Dedeczki”. Do grania bohaterami, których przygody śledzimy w kolejnych kadrach, zachęcają też karty postaci umieszczone na końcu zeszytu. Przedstawione są na nich szóstopoziomowe postacie będące protagonistami opowieści.
Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena:
Kolejny tom opowieści o bohaterach z Wrót Baldura okazał się być czymś innym, niż się spodziewałem, jednak bawiłem się przy nim dobrze. Lektura szła mi szybko i sprawnie, a akcja nie zwalniała niemal nawet na chwilę, więc dopiero po lekturze wziąłem się za dokładniejsze oglądanie ilustracji. Solidna historia ozdobiona szczegółową kreską i przyjemnymi, chłodnymi kolorami – polecam.
Komiks przekazało nam wydawnictwo: