Łotry – wrażenia
Łotry to niedawny debiut Grzegorza Pietrasa. Karcianka trochę niespodziewanie pojawiła się na rynku, jednak dzięki sympatycznej osobie autora i przystępnej cenie chyba zdobywa swoich fanów. W przerwach między tytułami z kolejki recenzenckiej Łotry trafiły kilka razy na stół, więc dzielimy się wrażeniami!
Wiek: 12+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 15 – 45 minut
Wydawca: Spell Games
Tematyka: średniowiecze
Główna mechanika: take that, zarządzanie ręką
Grę przekazało nam wydawnictwo Spell Games.
O co chodzi?
Wiktor:
Zgodnie z opisem na pudełku Łotry są karcianą grą ekonomiczną. Stwierdzenie nie jest do końca trafne, bo mimo że głównym celem zabawy jest zbieranie złota, to pierwsze skrzypce gra tutaj mechanika take that polegająca na bezpośrednich atakach na przeciwników.
Podczas przygotowania każdy otrzymuje trzy losowe karty z talii, następnie w drodze draftu dobiera się kolejne dwie spośród wyłożonych na stole. Przewidziano tutaj mechanizm mający zmniejszać przewagę pierwszego gracza, dlatego też karty w tym przypadku dobierane są w przeciwnej kolejności, od osoby będącej ostatnią w kolejce.
Tura gracza składa się z dwóch faz: generacji oraz akcji. Podczas pierwszej z nich otrzymuje się zawsze żeton akcji oraz kartę z talii, a także dodatkowo zasoby wytwarzane przez posiadanych robotników (głównie złoto, czasami też np. dodatkowy żeton). Faza akcji to główny element Łotrów pozwalający na zagrywanie kart płacąc za nie posiadanymi znacznikami akcji. Niektóre postacie są darmowe, inne kosztują nawet do dwóch żetonów co zmusza niekiedy do zebrania odpowiedniej liczby znaczników akcji.
W grze występują trzy główne rodzaje postaci: robotnicy generujący zasoby, strażnicy chroniący robotników oraz tytułowi łotrzy wprowadzający negatywną interakcję (np. niszczenie postaci przeciwników, kradzież złota i kart itd.). Jest też kilka kart kupców, którzy pozwalają wymienić złoto na karty albo żetony. Ostatnim z typów kart są pułapki będące reakcjami zagrywane w określonych momentach (np. po stracie postaci, by wziąć ją na rękę).
Rozgrywka kończy się w momencie zdobycia przez kogoś 50 sztuk złota. Podczas zabawy trzeba też pamiętać, iż na stole każdy może mieć jednocześnie maksymalnie trzech robotników oraz trzech chroniących ich strażników. Zasady Łotrów można znaleźć w sieci (link niżej), ale też na filmikach udostępnionych przez autora na jego kanale.
Jak się grało?
Wiktor:
Łotry to gra nastawiona głównie na negatywną interakcję. Decydując się na partyjkę należy o tym pamiętać, bo taki typ rozgrywki nie jest przecież dla wszystkich. Wyraźnie widać tutaj ciąg do atakowania osoby, której chwilowo powodzi się najlepiej. Pozostawia to też trochę miejsca do gry nad stołem i „doradzania” aktywnemu łotrowi kogo powinien atakować. Ma to też spory wpływ na czas jednej partii, bo te czteroosobowe podchodziły u nas niekiedy nawet pod zegarową godzinę. Wydaje mi się, że im więcej graczy, tym Łotry działają słabiej. W komplecie niekiedy doskwierał mi czas oczekiwania na moją rundę (szczególnie gdy nie miałem kart/żetonów akcji i musiałem pasować), a sytuacja między moimi turami niekiedy zmieniała się diametralnie, na co nie mogłem nic poradzić. Lepiej grało mi się we troje oraz we dwoje (o tym za chwilę).
Łotry to mocno losowy tytuł. Bardzo dużo zależy od otrzymanych kart, a sytuacja wygląda kiepsko, gdy na ręku i na stole nie ma się żadnych robotników. Zdarza się też, że przy odpowiednich kartach można totalnie zniszczyć któregoś z oponentów. W jednej z gier ukradłem koledze ze 4 karty z ręki a za ich pomocą pozbawiłem go postaci. Nie był szczęśliwy. Na szczęście poczynania przeciwników na dłuższą metę wprowadzają trochę balansu dzięki wspomnianemu wcześniej biciu lidera.
Karcianka Grzegorza Pietrasa nie oszczędza graczom interakcji. Repertuar wrednych zagrywek jest całkiem spory, znalazło się też kilka reakcji potrafiących obronić przed nieprzyjemnościami. Łotry są tytułem, w którym czasami emocje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem i jacyś dwaj gracze zaczynają tłuc się wzajemnie, bo „on ukradł mi fajną kartę z ręki”. Normalnie nie jestem fanem takich sytuacji, ale tutaj działa to fajnie i pasuje do gry.
Łotry we dwoje – pod kątem samej mechaniki – podobają mi się najbardziej. Partie są szybkie i dość dynamiczne, chociaż zwiększenie progu do sugerowanych w instrukcji 75 albo nawet 100 punktów, to zdecydowanie konieczne rozwiązanie. Pozwala odbić się po kiepskim początku i zacząć odrabiać straty. Mimo że we dwoje gra działa najsprawniej, to jednak całościowo lepiej wypada we troje. Nabiera wtedy tego wrednego charakteru, trochę łatwiej też zmówić się przeciwko liderowi, bo pojawia się gra nad stołem.
Muszę przyznać, że ostatnio niechętnie siadam do gier pokroju Łotrów, co bynajmniej nie jest ich winą. O ile kiedyś radosne przerzucanie atakami sprawiało mi sporo frajdy, to z czasem coraz bardziej zacząłem doceniać tytuły pozwalające na długofalowe planowanie i egzekwowanie swojej strategii. Łotry wydają się jednak grą doskonale pasującą do luźnego spotkania ze znajomymi, najlepiej w jakiejś tawernie przy kuflu piwa. Przyznam też, że spośród osób, z którymi graliśmy najchłodniej przyjąłem ten tytuł. Opinie znajomych były pozytywne, więc jestem raczej wyjątkiem.
Kasia:
Przez kilka pierwszych kolejek Łotry dość wolno się rozkręcają i wydaje się, że osiągnięcie warunku końcowego zajmie parę godzin. Dość szybko gra nabiera jednak tempa i jednocześnie rumieńców. Bez przerwy możemy niszczyć sobie wzajemnie bohaterów, kraść złoto czy karty. Interakcja jest tu więc wszechobecna.
Fajnie, że na początku rozgrywki mamy mały draft, który pozwala wybrać sobie karty na kilka pierwszych ruchów. Później losowość w doborze jest już jednak większa. Czasem daje się to we znaki, choć odpowiednia liczebność poszczególnych typów kart w talii nieco niweluje negatywne efekty.
Nie będę zaprzeczać, że w Łotrach czasem trudno odbić się od dna, jeśli stracimy swoje postaci i karty z ręki. Działa to też w drugą stronę – nie jest łatwo zaszkodzić oponentowi, który się mocno rozwinął. Sprawia to, że Łotry nie są grą, którą można by traktować bardzo serio. To lekka i niesamowicie wredna karcianka. Jest dobra na rozluźnienie, bo nie ma tu wielkich decyzji, trzeba raczej „szyć” tym co akurat dojdzie nam na rękę.
Myślę, że optymalną liczbą łotrów siadających do stołu jest 3. Wtedy nie trzeba się martwić oczekiwaniem na swoją kolej, a jednocześnie jest możliwość sprzymierzenia się przeciw graczowi prowadzącemu. Również we dwójkę gra działa bardzo fajnie, dając wrażenie intensywnego pojedynku. Jeśli nie jesteście bardzo niecierpliwi to i we czwórkę można spokojnie przystępować do zabawy.
Co z klimatem?
Wiktor:
W Łotrach wyraźnie widać podział na warstwę tematyczną i mechaniczną. Zagrywanie postaci jest dość abstrakcyjne, chociaż już ich działanie naturalnie pasuje do pełnionej roli (robotnika, strażnika albo łotra). O klimacie w pewnym stopniu decydują też sami gracze, bo zabawa pozwala na pewne negocjacje i wspólne zmawianie się na przeciwników. W instrukcji zabrakło mi jednak chociaż krótkiego wstępu fabularnego osadzającego całość w jakichś realiach (a pasowałoby to wszystko np. do jakiejś średniowiecznej kolonii karnej). No i muszę przyznać rację Kasi, że na kartach powinny znaleźć się jakieś klimatyczne, może nawet zabawne wstawki (których nie zabrakło np. na odwrocie pudełka).
Kasia:
Bardzo żałuję, że na kartach nie znalazły się żadne klimatyczne teksty. Pozwoliłyby one lepiej wczuć się w grę. Był potencjał na to by dodać postaciom charakteru i urozmaicić graczom czas oczekiwania na swoją kolej. W obecnym kształcie klimat gry tworzą jedynie ciekawe grafiki na kartach, a także w pewnym stopniu charakter gry. Duża interakcja i wredny typ rozgrywki pasują do łotrzykowskiego tematu.
Jaki werdykt?
Wiktor:
Łotry to niewielka, porządnie wykonana i całkiem ładna karcianka. Projekt kart nie wywołuje może zachwytów, ale już ilustracje pasują do tematu i są przyjemne dla oka. Reguły gry nie są trudne, chociaż preferowałbym zastąpienie tekstów na kartach jakimiś ikonami.
Tytuł skierowany jest według mnie przede wszystkim do mniej ogranych planszówkowiczów, chociaż fani wrednej interakcji w stylu Munchkina też znajdą tutaj coś dla siebie. Jestem przekonany, że jeszcze ze dwa lata temu o wiele bardziej polubiłbym Łotrów. Teraz grając też nie narzekałem (no, może czasami we czwórkę), a momentami rywalizacja była na tyle zażarta, że budziła spore emocje. Nie jest to tytuł dla wszystkich, ale znajdzie na pewno swoich fanów. Jak na debiut – dobra robota!
Kasia:
Łotry to całkiem udana karcianka do pogrania przy piwie lub innym karczemnym napoju. Nie jest innowacyjna, a pewne szczegóły można było rozwiązać ciekawiej, nie mniej dość przyjemnie spędza się przy niej czas. Pozytywne wrażenie buduje także porządne wykonanie oraz oryginalne, nieco artystyczne grafiki.
- Dla kogo?
Dla: fanów karcianek; miłośników negatywnej interakcji; początkujących i średnio zaawansowanych; lubiących poprzerzucać się kartami przy piwku
Przypomina nam: Farmageddon, Munchkin
Plusy:
- sprawny tryb dwuosobowy
- dużo interakcji
- solidne karty
- proste zasady (chociaż instrukcję można było napisać lepiej)
- dość dynamiczne partie…
Minusy:
- … z wyjątkiem tych w komplecie
- spora losowość mająca niekiedy duży wpływ na partię
- malutkie i brzydkie żetony akcji/punktacji
Grę przekazało nam wydawnictwo Spell Games. Dziękujemy!
Łotry znajdziecie w sklepie wydawnictwa: tutaj.
3 komentarze
Anonimowy
W takim razie muszę spróbować zagrać do 100 punktów (w przypadku 75 punktów wspomniany efekt nadal był widoczny, ale to może po prostu kunszt mojego przeciwnika:) Doceniam za to naprawdę wredną, negatywną interakcję. Czekamy zatem na więcej!
Anonimowy
Po kilku rozegranych partiach do minusów gry zaliczyłbym jeszcze "efekt kuli śnieżnej", szczególnie widoczny przy partiach dwuosobowych. Przy dopracowaniu powyższego i minusów przez Was przedstawionych gra prezentowałaby się bardzo dobrze. Ale i tak przyjemność z grania jest duża.Debiut jak najbardziej na plus. Może autor pokusi się o dodatek usprawniający niedostatki – chętnie bym takowy widział.
Planszówki we dwoje
Efekt kuli śnieżnej we dwoje u nas rozwiązywało granie do wyższej granicy punktowej, chociaż na początku partii faktycznie bywał widoczny (ale jak widać nie na tyle, żeby trafić do tekstu). Co do debiutu, to trzymam kciuki, żeby Grzegorz poszedł za ciosem i pociągnął dalej Łotrów albo stworzył coś innego. Chociaż tutaj pewnie dużą rolę będzie grała sprzedaż i opłacalność całego przedsięwzięcia ;).
– W.