Minerały – recenzja
Minerały, Minerały, Minerały… Możliwe że jeszcze nie słyszeliście o tym tytule, szczególnie jeśli ostatni miesiąc spędziliście na bezludnej wyspie bez dostępu do sieci. Jeśli natomiast zaglądacie na Facebooka, to tytuł mógł się gdzieś przewinąć… Żarty jednak na bok – czas na recenzję Minerałów, taką całkiem na poważnie.
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-5
Czas gry: 30-45 minut
Wydawca: IUVI Games
Tematyka: abstrakcyjna, minerały
Główna mechanika: zbieranie zestawów
Dla: początkujących, średnio zaawansowanych; wszystkich
Przypomina nam: Hej, to moja ryba!, lekko systemem ruchu Pięć Klanów
BGG: Minerals
Minerały – instrukcja (PDF, 978 KB)
Grę przekazało nam wydawnictwo IUVI Games.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Niska jakość wykonania idzie w parze z brzydką szatą graficzną – chcieliby pewnie przeczytać wszyscy mający już po dziurki w nosie Minerałów. Niestety dla nich, a ku radości kupujących tytuł, jest wręcz przeciwnie.
Minerały składają się przede wszystkim z kolorowych kafelków w kształcie heksów. To na nich znajdują się grafiki/tła wykonane przez autorkę. Dzięki temu zamiast nudnych, jednokolorowych elementów otrzymujemy ciekawsze, dobrze prezentujące się na stole. Gra ma estetyczne, dobrej jakości pudełko. I wygląd zewnętrzny przekłada się też na to, co znajduje się wewnątrz. Od woreczka poprzez karty aż do pionków-przyssawek wszystko jest spójne, eleganckie i poważne. Całość wydrukowano w Polsce, co dla niektórych może być dodatkowym walorem.
Na ogół staram się nie komentować zbyt szeroko cen gier, jeśli plasują się gdzieś w widełkach przyzwoitości, ale tutaj pozwolę sobie na jedno zdanie opinii. Widziałem komentarze mówiące o tym, że Minerały są za drogie i z tym nie mogę się zgodzić. Jasne, wszystko zależy od indywidualnych kwestii, takich jak zarobki komentujących i ich priorytety finansowe, ale starając się spojrzeć na ten temat obiektywnie i przez pryzmat innych gier rodzinnych – cena jest wg mnie jak najbardziej w porządku. Minerały nie są tanie, ale nie są też drogie.
Kasia:
Nie będę się rozpisywać – Minerały wyglądają świetnie, a wykonane są bardzo porządnie. Solidne karty (nie trzyma się ich w rękach, więc nie niszczą się zbyt szybko), grube kafle i śmieszne pionki z przyssawkami tworzą przyjemny dla oka zestaw. Na początku trochę przeszkadzało mi, że tworzywo, z którego zrobione są płytki kleiło się do rąk, ale na szczęście to szybko minęło. Gdybym zaś miała wpływ na takie rzeczy, to najprawdopodobniej zasugerowałabym umieszczenie gry w mniejszym kartonie, bo obecny jest nieco nadmuchany [nie zgadzam się, pudełko jest bardzo spoko i przynajmniej ma standardowy wymiar – W.]. Nie ma co jednak na siłę szukać wad w wykonaniu, a na pewno warto docenić ekstra dodatek w postaci bawełnianego woreczka. Dzięki niemu mogliśmy całą grę wygodnie spakować i zabrać ze sobą w podróż.
Ocena Wiktora: 9/10
Ocena Kasi: 9/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
W Minerałach rywalizujemy o punkty zwycięstwa, które otrzymujemy za posiadane na koniec partii kafelki oraz wykonane w trakcie rozgrywki cele (dobierane na zasadzie: jeśli chcesz to odrzuć te i te kafelki, dobierz kartę celu). Reguły są proste i przystępne. W swojej turze:
- poruszamy pionek o liczbę pól wskazaną przez kafelek, na którym znajduje się nasza przyssawka;
- zbieramy kafelek, na którym stał pionek;
- opcjonalnie: korzystamy z karty narzędzi albo dobieramy zrealizowany cel.
To właściwie tyle. Podczas ruchu można przeskoczyć tylko jedną dziurę w planszy, no i trzeba poruszyć się o konkretną wartość pól. Sprawia to, że najmniej warte kafelki są jednocześnie najłatwiejsze (wymagają poruszenia się o jedno pole). Partia kończy się, gdy wszystkie pionki „spadną” z planszy i nie będą mogły pojawić się na niej ponownie (czyli zabraknie wolnych, białych pól).
Kasia:
Nie ma tu wielkiej filozofii – poruszamy się pionkiem, zbieramy zestawy kafli i wymieniamy je na punkty. Zasady są łatwe do ogarnięcia nawet dla początkujących planszówkowiczów. W zasadzie po pierwszej partii do instrukcji zagląda się ewentualnie podczas przygotowania rozgrywki, by niczego nie pomieszać.
Ocena Wiktora: 8,5/10
Ocena Kasi: 9/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Minerały są tytułem rodzinnym, czy też takim dla mniej zaawansowanych graczy. Tego typu gry nie zawsze są równie angażujące dla wszystkich. Niekiedy potrafią wynudzić bardziej doświadczonych planszówkowiczów. W tej kategorii cenię więc sobie najbardziej tytuły, które nie tylko pozwalają na bezbolesne zaprezentowanie gry rodzicom, mniej grającym (czy nawet niegrającym) znajomym, ale przede wszystkim nie sprawiają, że ziewam z nudów i przewracam oczami. Minerały spełniły moje oczekiwania. Bawiłem się przy nich dobrze, sam zachęcałem do partyjki i nawet zabrałem je na urlop.
Gra łączy opisane trochę wyżej proste reguły z wciągającą i dość dynamiczną rozgrywką. Niby to nic wielkiego, ale chociażby ograniczenie ruchu wprowadzane przez kafelki (trzeba ruszyć się o liczbę pól wskazywaną przez rodzaj płytki) sprawia, że trzeba planować ruchy i uważać, by się nie zablokować. Brak możliwości ruchu sprawia, że przenosimy się na dowolny biały kafelek i na tym kończymy turę.
Zabawę mają urozmaicać narzędzia. Są to specjalne zdolności, z których można korzystać za zebrane kafelki. Co ważne, płytka którą opłacamy koszt daje na koniec -1 punkt, lecz jednocześnie punktuje też normalnie, zgodnie ze swoją wartością. Narzędzia czasem się przydają, czasem nie. Zależy to od układu planszy i stylu rozgrywki oraz dostępnych kafelków narzędzi. Patrząc z perspektywy czasu z każdego ktoś skorzystał chociaż raz, a były i takie, które wykorzystywaliśmy regularnie.
W Minerałach podoba mi się sposób punktacji. Oprócz kart celów opłaca się też zbierać same płytki, które na koniec gwarantują od 1 do 5 punktów, zgodnie z wartością odpowiadającą kolorowi kafelka. Nie jest więc tak, że przy pechowym ułożeniu kart celów zostaniemy z niczym.
Żeby nie było, że tylko chwalę ten tytuł – nie podoba mi się przygotowanie do partii. Przede wszystkim dowolne ułożenie planszy nie jest tym, co lubię. Tzn. nie przeszkadza mi to, ale jakieś 2-3 sugerowane kształty byłyby miłe. Poza tym sam akt układania kafelków zajmuje chwilę. Nie jest to dużym problemem, ale mając grać w Minerały wolałbym przyjść na gotowe 😉
Minerały dobrze się skalują, chociaż dla niektórych 4-5 osób przy planszy może wprowadzać trochę zbyt duży zamęt. Sam najchętniej grywałem w mniejszym gronie (2-3 osoby), ale i partyjki we czworo nie odmówię. Zbliżając się do tej górnej granicy pojawia się więcej interakcji i złośliwości (chyba że to kwestia naszych znajomych 😉 ), a planowanie ruchów na niewiele się zdaje. Bez żadnej szkody dla planszówki (a może nawet z zyskiem) na pudełku można było zapisać, że to tytuł dla 2-4 graczy.
Czytając komentarze na temat Minerałów bez trudu można natknąć się na tytuł innej planszówki – Hej, to moja ryba! I faktycznie, mechanika w obu grach jest zbliżona. W obu zbieramy kafelki, z których schodzi nasz pionek, w obu poruszamy się w linii prostej z heksów. Główną różnicą jest to, że w Minerałach liczba pól ruchu zależy od kafelka, w Hej, to… jest dowolna i zależy od gracza. Wbrew pozorom zmienia to bardzo dużo i całkowicie zmienia sposób planowania ruchów. Pominę ogromną różnicę w jakości wykonania i wyglądzie obu gier, bo tutaj Minerały deklasują rywala. Wrażenia z rozgrywki też różnią się diametralnie i o ile do Minerałów wracałem już nawet po ograniu ich do recenzji, to Hej, to moja ryba w ogóle mnie nie porwało i nie zachęciło do kolejnych partii.
Kasia:
Siadając pierwszy raz do Minerałów i widząc te przezroczyste płytki można pomyśleć, że to jakaś kolorowa wydmuszka. Nic z tych rzeczy. Mają one bowiem sporo do zaoferowania także jeśli chodzi o rozgrywkę. Proste zasady sprawiają, że planszówka ta udaje banalną, ale w miarę jak zaczyna kurczyć się nam pole gry uświadamiamy sobie, że nasze decyzje mają niebagatelne znaczenie. Gra stanowi więc przyjemne wyzwanie także dla bardziej wprawnych planszówkowiczów.
Nie będę oryginalna mówiąc, że dość oczywistym skojarzeniem jest zestawienie mechaniki Minerałów z dużo starszym i prostszym tytułem – Hej, to moja ryba. W takim ujęciu oczywistym jest, że nawet jeśli autorka Minerałów zaczerpnęła inspirację, to wyniosła mechanikę na dużo wyższy poziom, a sama zabawa jest dzięki temu o niebo ciekawsza i bardziej angażująca. Nie jest to zresztą żadna nowość, że autorzy gier wzorują się na poprzednikach (choćby setki tytułów z mechaniką znaną z Dominiona, czyli deck buildingiem). Nie jest to też dla planszówki żadną ujmą.
W zasadzie nie ma tu losowości, poza przypadkowym rozłożeniem początkowym gry. Tutaj jednak od razu wiemy gdzie znajdują się jakie kafelki. Czynnikiem wprowadzającym do rozgrywki element nieprzewidywalności są nasi przeciwnicy, którzy niejednokrotnie potrafią wejść w paradę i popsuć szyki. Zdecydowanie warto więc planować kilka ruchów w przód i w razie czego mieć parę ścieżek ruchu, by nie dać się zablokować. Także kombinowanie jaką serię ruchów zaplanować, by udało się zrealizować upatrzony cel sprawia, że gra się ciekawie.
Muszę przyznać, że najlepiej bawiłam się w 2-3 osoby. Już przy czterech graczach zwiększa się czas oczekiwania na swoją kolej i generalnie jesteśmy w stanie mniej zdziałać podczas całej partii (choćby zrealizować mniej celów). Co za tym idzie pozostaje wrażenie lekkiego niedosytu. Poza tym jednak nie mam w zasadzie do Minerałów żadnych zastrzeżeń. Bardzo dobrze wypada choćby regrywalność tytułu. Wspomniana dowolność w ułożeniach startowych pozwala na kombinowanie i urozmaicanie zabawy. Nie czuć więc znużenia, nawet grając partię za partią.
Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 8/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
W Minerałach we dwoje na planszy jest luźniej, ale nie oznacza to, że jest gorzej. Grając tylko z Kasią z czasem zacząłem przygotowywać nieco bardziej skomplikowane plansze (więcej dziur itp.), ale nawet bez tego nie czułem, że mapa jest pusta i niewiele się dzieje. Podobało mi się, ze mogę spokojniej planować swoje ruchy, a nasze wyniki punktowe zawsze były zbliżone.
Rozgrywka pod kątem formalnym nie zmienia się wcale. Obowiązują te same reguły, te same sposoby punktowania. Gra przebiega płynnie i dynamicznie, nie ma się uczucia, jakby tryb dla dwóch graczy został dorzucony na siłę.
Kasia:
Bardzo przyjemnie grało mi się w Minerały w parze. Zabawa nic nie straciła ze swej atrakcyjności, a nieco większy udział każdego z graczy w partii (więcej zebranych kafli i zrealizowanych celów) działał mobilizująco, dzięki czemu jeszcze bardziej angażowałam się w rozgrywkę. Sądzę, że mimo iż na pudełku widnieje zapis „2-5” to Minerały można również spokojnie potraktować jako bardzo udany tytuł dwuosobowy.
Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 8/10
Podsumowanie:
Wiktor:
Minerałów wszędzie jest pełno, ale wydaje mi się, że to dobrze. Gra jest prostsza w swoich założeniach od Wsiąść do pociągu, ładna, abstrakcyjna (co dla wielu jest zaletą) i ma wszelkie cechy, by trafić do osób początkujących i niegrających. Jednocześnie ma w sobie to, czego szukam w grach rodzinnych – bawi również doświadczonych geeków. Mały minus za nieco długie przygotowanie planszy, ale poza tym trudno mi dopatrzyć się jakichś wad czy zgrzytów. I nie, nie jest to kopia gry Hej, to moja ryba. Poza mechaniką ruchu oba tytuły nie mają wielu podobieństw, a i poruszanie się rozwiązano tutaj o niebo lepiej.
Kasia:
Minerały wyglądają świetnie, są też dobrze wykonane. To jednak nie wszystko, bo proste zasady przeplatają się tu z ciekawie pomyślaną mechaniką i angażującą rozgrywką. Gra najlepiej wypada w gronie dwu- i trzyosobowym. Klimatu nie ma tu co szukać, bo to typowa gra abstrakcyjna, jednak nie przeszkadza to dobrze bawić się w gronie rodzinnym czy też bardziej zaawansowanych planszówkowiczów. W sukurs idzie dobra regrywalność wynikająca choćby z dużej swobody na etapie przygotowywania gry.
Ocena:
Wiktor:
Minerały wydają się być świetną pozycją dla początkujących i rodzinnych planszówkowiczów oraz dla mniej doświadczonych, niedzielnych graczy. Jednocześnie bawią też geeków. Wraz ze znajomymi miło spędzaliśmy przy nich czas, na pewno też tytuł będzie co jakiś czas gościł na naszym stole. Nie bójcie się więc tej wszechobecności Minerałów – to dobra gra! Polecam!
Kasia:
Najbardziej lubię gry, które mają przystępne zasady, sprytną mechanikę, a do tego cieszą moje oczy. Minerały spełniają wszystkie te oczekiwania, więc sądzę, że zostaną dłużej na naszej półce. To taka perełka, którą przyjemnie wyciągnąć na stół i się zwyczajnie dobrze przy niej bawić.
Plusy:
- świetne wykonanie
- przystępne zasady
- super działa we dwoje
Minusy:
- troszkę słabiej wypada w 4-5 osób
Grę przekazało nam wydawnictwo IUVI Games. Dziękujemy!
2 komentarze
iwona
Dzień dobry, kupiłam grę minerały zachęcona tym, że w pudełku jest ukryty Wariant solo
niestety nie mogę go znaleźć
bardzo będę wdzięczna za pomoc
w jaki sposób można grać w tę grę Solo, gdzie jest ukryty ten wariant? Dziękuję I pozdrawiam
Wiktor (Planszówki we dwoje)
Hej,
z tego co pamiętam i widzę w sieci, to Minerały są grą dla 2-5 osób, w instrukcji nie mają trybu solo.
Skąd informacja o wariancie solo?