Szczęść Boże: Wielka gra karciana – recenzja
Karciane Szczęść Boże poznaliśmy nie mając wcześniej do czynienia z planszówkowym pierwowzorem. Tym samym mogliśmy ocenić grę nieskażeni opinią o wcześniejszym tytule. Sprawdzamy więc, czy warto zasiąść do Szczęść Boże: Wielkiej gry karcianej!
Wiek: 10+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: około 50-80 minut
Wydawca: Lacerta
Tematyka: górnictwo
Główna mechanika: draft kart, zbieranie zestawów
BGG: Coal Baron: The Great Card Game
Grę przekazało nam wydawnictwo Lacerta.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Karciane Szczęść Boże nie porwie nikogo pięknymi kolorami i pełnymi jednorożców grafikami. Tytuł mówi zresztą już sporo o szacie graficznej – jest górniczo. W grze dominują brązy, ciemne wagoniki pełne węgla i zacięci robotnicy. Poza kartami graczy radosnych barw dostarczają właściwie jedynie lokomotywy. Ilustracje są utrzymane w poważnym tonie, widać po nich, że jest to gra euro. Nie są więc porywające, ale pasują do tytułu i górniczych klimatów.
Na ogół nie narzekam na karty, ale te w Szczęść Boże są wg mnie zbyt cienkie i giętkie. Szczególnie karty trzymane w ręku dość szybko zaczęły się wyginać. Nie mają pozdzieranych brzegów (pod tym kątem dają radę), ale nie prezentują się już tak dobrze, jak po wyjęciu z pudełka. Jakieś sztywne koszulki mogłyby załatwić sprawę. Na pochwałę zasługuje natomiast wypraska, która jest genialna w swojej prostocie. Kartonowe przegródki powinny być obowiązkowym rozwiązaniem w każdej karciance. Pozwalają zachować porządek w pudełku i przyspieszają czas rozłożenia gry.
Kasia:
W pudełku Szczęść Boże znajduje się bardzo prosta, a jednocześnie praktyczna wypraska, która ułatwia szybkie przygotowanie rozgrywki. Sama gra to przede wszystkim wiele różnego rodzaju kart (oraz kilka żetonów). Wszystkie są estetyczne, ze stylizowanymi, spójnymi grafikami. Mają jasne ramki, dzięki czemu nie widać na nich zadarć. Jako, że gra zabiera sporo miejsca na stole to istotne jest także to, że oznaczenia na kartach są barwne i czytelne.
Nie ma tu planszy, a jej rolę pełnią porozkładane na stole kupki kart. Wbrew pozorom takie rozwiązanie sprawdza się całkiem dobrze. Na pewno fajnie byłoby zobaczyć je wszystkie na jakiejś macie, ale zdecydowanie nie jest ona czymś koniecznym. Pewnym udogodnieniem są natomiast planszetki graczy, które pomagają w utrzymaniu porządku na stole i uporządkowaniu swoich wagoników.
Jak zwykle na plus zaliczam notesik do zliczania punktów, który umożliwia szybkie i bezbłędne podsumowanie rozgrywki.
Ocena Wiktora: 6/10
Ocena Kasi: 7/10
Pola akcji. Góra (od lewej): dobieranie wózków x2, wagonów x2, lokomotyw, zleceń. Dół (od lewej): dobieranie kart po przejrzeniu czterech z wierzchu, ładowanie 0-3 wózków z węglem do wagonów, wysyłanie pociągów, dobieranie kart celów, dodatkowych akcji/robotników, udziałów. |
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
Szczęść Boże to gra o węglu. Jego pozyskiwaniu, ładowaniu do pociągów i wysyłaniu w świat. Na stole rozłożone są karty będące jednocześnie akcjami: wózki węgla, wagony, lokomotywy, cele, zlecenia itd. Każdy z graczy dysponuje kilkoma kartami robotników o różnej sile. By aktywować daną akcję należy dołożyć do niej kartę lub karty robotników z wartością dokładnie o jeden większą, niż już ten leżący (jedynkę jeśli przy akcji nie ma jeszcze karty, trójkę na dwójkę, piątkę na czwórkę itd.). Tury wykonuje się naprzemiennie, do momentu aż wszyscy spasują. Zbierane w ten sposób wagony, wózki i lokomotywy dokłada się do swojej planszetki, pilnując przy tym m.in. symboli na nich. Karty z szarym tłem na dole pozwalają ładować węgiel do wagonów i dostarczać ładunek, jeśli tylko posiada się odpowiednie zamówienia. Wysłane w ten sposób pociągi z zamówieniami zbiera się na stos i sprawdza na koniec partii. Punktację urozmaicają różne cele, dzięki czemu istotne staje się nie tylko wysyłanie pociągów, ale też zbieranie zestawów różnych symboli. Rywalizacja kończy się po określonej w zasadach liczbie rund.
Instrukcja daje radę. Zasady opisano zrozumiale, jedynie raz miałem pewien problem z ich interpretacją i musiałem przeczytać kilka razy jeden akapit. Jak się później okazało niepotrzebnie, bo wszystko było wyjaśnione nieco dalej. Poziom trudności Szczęść Boże: Wielkiej gry karcianej jest umiarkowany. Reguły są na tyle zrozumiałe, że nawet mniej ograni powinni sobie z nimi poradzić. Dzięki temu, że karty w stosach są odkryte można tłumaczyć je na bieżąco, jeśli pojawią się jakieś sprawiające trudności. Jest dobrze!
Kasia:
Szczęść Boże: Wielka gra karciana, jak sama nazwa wskazuje, nie jest małą grą, ale zasady ma stosunkowo proste i przede wszystkim intuicyjne. Z moich obserwacji wynika, że po ich jednokrotnym wyjaśnieniu można w pełni cieszyć się rozgrywką. Ewentualnego doprecyzowania może wymagać jedynie działanie konkretnych celów i kart akcji. Moim zdaniem jest to świetna propozycja dla średnio zaawansowanych.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 8/10
Rozgrywka:
Wiktor:
W Szczęść Boże ciekawie rozwiązano mechanikę aktywowania akcji. Dokładanie robotników tak, by ich wartość była dokładnie o jedno oczko wyższa od tych leżących wydaje się proste, ale nie zawsze jest takie oczywiste. Niekiedy trzeba się nieźle nagimnastykować, by pod koniec rundy nie zostać z jakąś bezużyteczną już kartą. Dużą rolę w zabawie pełni też szacowanie opłacalności ruchów. Niekiedy ten sam efekt można uzyskać w innym miejscu taniej, np. dobierając dodatkową akcję otrzymania wagonika, zamiast bezpośrednio posyłać robotników po wagonik.
Obok planowania akcji i dysponowania kartami trzeba też pilnować tego, co dzieje się we własnej kopalni. Należy zbierać zlecenia, bez których nie da się później wysłać pociągów w świat, fajnie jeśli zadba się o lokomotywy tego samego koloru, by móc aktywować wszystkie w jednej akcji. Do tego należy dopasowywać odpowiednie wózki z węglem do wagonów kierując się symbolami. Jest też oczywiście decyzja dotycząca strategii: jak najszybciej realizować zlecenia, czy może skupić się na zbieraniu punktujących wózków, celów i fioletowych kart udziałów. Wszystko zaplanowane? Świetnie, kolej więc na odrobinę losowości!
Jak widać na fotkach, karty w stosach ułożone są awersami do góry (czyli widoczne dla wszystkich). Pozwala to w dużym stopniu podejmować świadome decyzje. W czym więc problem? Otóż kolejne karty są już tajemnicą, a bardzo często układ na stole jest taki, że chciałoby się zrobić kilka rzeczy na raz. Zdarzało mi się już kończyć ze zbędnymi kartami udziałów, gdy połasiłem się na nie i nie przewidziałem, że do tego czasu zniknie upatrzone zlecenie. W grze zawarto jednak też pewien zawór bezpieczeństwa w postaci akcji pozwalającej przejrzeć kilka kart i wybrać z nich jedną. Jest to dobra opcja w przypadku poszukiwań konkretnego elementu układanki, np. wagonu potrzebnego do załadunku węgla, jakiegoś celu, zlecenia albo lokomotywy. Szczęść Boże: Wielka gra karciana bazuje więc bardziej na nieprzewidywalności wynikającej z ruchów przeciwników, niż czystej losowości. Dodaje to emocji, nie powoduje jednak irytacji z powodu braku szczęścia. Wydobycie węgla to przecież poważna sprawa, nie można ustawiać wszystkiego pod to, że w ostatnim ruchu uda się znaleźć najpotrzebniejszą kartę.
Jedyną interakcją w grze jest zajmowanie sobie akcji, a raczej podbijanie kosztu ich aktywacji. Przeciwnicy nie mają wpływu na nasze kopalnie, nie mogą zawalić szybów, ani ukraść wagonów. Każdy sobie punkty skrobie. Sama rywalizacja jest przyjemna. Im większe grono graczy, tym trudniej jest aktywować kolejne akcje, co uważam za dużą zaletę. Są emocje, jest zabawa.
Kasia:
W karcianym Szczęść Boże jest wiele sposobów na punktowanie, dzięki czemu chce się testować różne strategie. Co równie istotne, żaden z nich nie wydaje się mieć znaczącej przewagi nad pozostałymi. Można np. w ogóle nie mieć punktów za cele lub bazować głównie na nich i w obu przypadkach mieć szansę na wygraną. Jest to jeden z czynników zwiększających regrywalnośc tytułu. Sprawia, że zazwyczaj nie odmówię partyjki.
Losowość w grze jest generowana przez przypadkowo pojawiające się karty. Uważam jednak, że zastosowane sposoby radzenia sobie z jej wpływem skutecznie trzymają los w ryzach. Przede wszystkim kluczowe karty wagonów i węgla są podzielone na dwa stosy, co zwiększa nam wybór. Po drugie zawsze można skorzystać z akcji przeszukiwania stosów, która jest dość kosztowna, ale często bardzo opłacalna. Specyfika gry jest taka, że premiowani są gracze umiejący sprytnie zarządzać swoimi pracownikami, a przede wszystkim wyczuwający kiedy jest najlepszy moment na skorzystanie z danej akcji. Trzeba ogarniać wzrokiem wszystkie dostępne akcje i szukać okazji, które nawet jeśli teraz nie są kluczowe, to mogą zaowocować w ostatecznym rozrachunku.
Ogólnie rzecz biorą w trakcie naszych partii częściej zdarzało mi się pomstować na to, że któryś z rywali zajął mi upatrzoną akcję niż z powodu nieszczęśliwego zrządzenia losu. Jak dla mnie jest to dobry znak, gdyż po pierwsze świadczy o tym, że jest tu choćby minimalna interakcja, a po drugie że gra jest zwyczajnie emocjonująca. Uważam również, że Szczęść Boże bardzo fajnie się skaluje. Nawet we czwórkę nie nudziłam się, bo akcje można mniej więcej rozplanować w turach przeciwników, a gra przebiega dynamicznie.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 8/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
Szczęść Boże: Wielka gra karciana we dwoje trwa siedem, nie pięć/sześć rund znanych z partii wieloosobowych. Do dyspozycji dzielnych zarządców kopalni w tym trybie oddano jednak mniej kart robotników, nie ma też jednej z akcji załadunku. Ma to na celu utrudnienie partii i oddanie rywalizacji znanej z gier we troje albo czworo. Udało się to jednak tylko połowicznie, bo z jednym przeciwnikiem o wiele łatwiej jest realizować swoje plany i dobierać to, na co się ma ochotę. Troszkę brakuje tej presji. Za przykład niech posłuży to, że ani razu w partiach dwuosobowych nie byłem zmuszony do spasowania mając jeszcze robotników, co zdarzało się przy większej liczbie graczy.
Ten większy luz, na który trochę narzekam, nie jest też czymś obiektywnie złym. Można dzięki temu grać spokojniej, co wiele osób na pewno usatysfakcjonuje. Zabawa jest bardziej przewidywalna, bo po moim ruchu przewinie się maksymalnie jedna karta, nie dwie albo trzy. Czy poleciłbym karciane Szczęść Boże jako grę dwuosobową? Tak, z zaznaczeniem, że budzi trochę więcej emocji przy dodatkowych graczach.
Kasia:
Podczas partii we dwoje grę należy dostosować głównie poprzez zmienioną liczbę dostępnych pracowników. Sam ten fakt nie wydaje się być istotny dla gry, gdyż nie zmniejsza zauważalnie liczby możliwych akcji. Odrobinę zmienia się natomiast przebieg rozgrywki, gdyż w takim układzie prawie nie zdarza się, by skończyły się dostępne karty na którymś ze stosów. Co do ogólnych wrażeń to choć są one zbliżone, to jednak zgadzam się, iż we dwoje presja wywierana na graczy jest mniejsza. Jest po prostu luźniej i odrobinę łatwiej.
Ocena Wiktora: 6,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Punktacja: wózki, zlecenia, udziały, cele i żetony szycht. |
Klimat i tematyka:
Wiktor:
Ani górnicza tematyka, ani pełen węgla klimat nie przyciągają mnie do planszy. Nigdy nawet nie odwiedzałem Śląska, to pewnie stąd. Temat wydobycia czarnego złota jest jednak dobrym materiałem na grę euro. Bo ileż można uprawiać rolę? Szczęść Boże ma sens, mimo że podczas zabawy nie czuć raczej klimatu. Wydobywanie węgla nie wymaga od nas wysiłku, robotnicy nie męczą się, ani nie grożą im żadne niebezpieczeństwa. Wciąż jednak należy ich przydzielić do konkretnych zadań, załadować węgiel na wagony, podłączyć lokomotywy i, przede wszystkim, zdobyć zamówienia na surowiec. Jest więc w porządku. Osoby fascynujące się tematyką kopalni będą pewnie pod trochę większym wrażeniem.
Kasia:
Tytuł gry zupełnie mnie nie zachęcił, choć kiedy dowiedziałam się co jest motywem przewodnim byłam już nieco bardziej zaintrygowana. Jako że nie mieliśmy dotychczas w swojej kolekcji gry o wydobyciu węgla, a temat ten od zawsze był dość żywy w mojej rodzinie (ze względu na dziadka – górnika), to byłam ciekawa jak udało się go oddać w karciance. Okazuje się, że wszystko składa się tu we w miarę spójną całość. Nie ma co prawda klimatycznych tekstów na kartach, ale wydaje się że nasze działania mniej więcej odpowiadają temu, jak można wyobrażać sobie realizowanie zleceń na dostawy węgla. Także specyficzna oprawa graficzna pomaga wczuć się w rolę węglowego barona.
Ocena Wiktora: 5/10
Ocena Kasi: 6/10
Wysyłanie pociągów. Wagony załadowane, lokomotywy tego samego koloru, dwa zamówienia. |
Podsumowanie:
Wiktor:
Szczęść Boże nie odbiega wyglądem od standardu wyznaczonego przez inne gry euro. Trudno jednak nie zauważyć cienkich kart, które są podatne na wyginanie. Przynajmniej nie zniszczą się w pudełku, bo leżą w pomysłowej i praktycznej wyprasce. Reguły zabawy są zrozumiałe, nie sprawią trudności nawet mniej doświadczonym graczom. Rywalizacja jest tym bardziej emocjonująca, im więcej osób bierze udział w grze. Ciekawa mechanika aktywacji akcji sprawdza się dobrze. Szczęść Boże jest trochę nieprzewidywalne, jednak nieźle radzi sobie z losowością. Akcje sensownie łączą się z tematem, jednak samego klimatu raczej nie czuć.
Kasia:
Szczęść Boże: Wielka gra karciana to solidny karciany worker placement [a raczej często wrzucany z nim do jednego worka
action
point allowance system – W.]. Ma przejrzyste zasady i zgrabną mechanikę. Oprócz tego dobrze się skaluje (choć we dwoje odczucia są nieco inne) i budzi emocje podczas partii. Ciekawym dodatkiem jest oryginalna tematyka i interesująca oprawa graficzna.
Ocena:
Wiktor:
Szczęść Boże: Wielka gra karciana okazało się porządnym euro. To dobra gra, którą śmiało mogę polecić miłośnikom gatunku. Bawiłem się przy niej dobrze, mimo że nie dane mi było cieszyć się licznymi zwycięstwami.
Kasia:
Patrząc wyłącznie na okładkę Szczęść Boże raczej bym tej gry nie kupiła, ale jak się okazało pozory mylą i tytuł przekonał mnie do siebie ciekawą rozgrywką. Nie jest długa, a daje okazję do pokombinowania i czas płynie przy niej wyjątkowo sympatycznie. Jeśli kopalnie Wam nie straszne, to spróbujcie!
- Dla kogo?
Dla: miłośników węgla i kopalń; fanów gier euro
Plusy:
- ciekawa opraw graficzna [K.]
- intuicyjne zasady
- różne sposoby punktowania
- oryginalny temat
- dynamiczna rozgrywka
Minusy:
- trochę mniej emocji we dwoje
- giętkie, cienkie karty
Grę przekazało nam wydawnictwo Lacerta. Dziękujemy!
2 komentarze
Anonimowy
Tematyka: wikingowie… Serio?
Planszówki we dwoje
Wikingowie Śląska! 😛
Przeoczenie w szablonie, poprawiłem. Dzięki za zwrócenie uwagi!
– W.