Gramy: Potion Explosion, 5 sekund, Fluxx, Top A Top, Justice League, Andromeda
W tym wpisie upchnęliśmy więcej gier, tym samym kończąc pisanie o tegorocznym Festiwalu Gramy w Gdańsku. Rzućcie okiem co jeszcze wylądowało na naszych stolikach :).
Potion Explosion
Kolorowa, lecąca w kulki gra z Essen, w której wcielamy się w alchemików warzących własne mikstury. Głównym elementem Potion Explosion jest szkatułka z kulkami, które przy wyciąganiu zderzają się i „eksplodują”. Przywodzi to na myśl gry znane z telefonów komórkowych, w których trzeba tak przestawiać różne elementy, żeby sąsiadowały one tymi samymi kolorami.
Zabawa jest prosta i ładna, a grę początkowo tłumaczyła nam kilkuletnia dziewczynka, którą dopiero później wspomógł tata
(chociaż sama doskonale dawała radę :)). W Potionach chodzi o dobieranie kolorowych kulek i przypisywanie ich do fiolek z miksturami. W ten sposób tworzy się napoje, za które na koniec przyznawane są punkty. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by w trakcie rozgrywki „wypić” samodzielnie uwarzoną miksturę i skorzystać z jej zdolności specjalnych. Te kręcą się głównie wokół kulek – pozwalają je dokładać, zamieniać i podkradać.
Przy Potion Explosion bawiliśmy się dobrze, to gra zarówno dla młodszych, jak i starszych graczy. Śliczne wykonanie i kulki zachęcają, by sięgnąć po pudełko. Pewnym problemem dla jednego z graczy były jednak same kulki, a właściwie rozróżnianie ich kolorów, tak więc pamiętajcie o tym rozważając zakup ;).
5 sekund
Bezczelna reklama konkurencyjnego bloga 😉 |
Chronologicznie pierwsza gra, do której siedliśmy podczas Festiwalu Gramy. Wpadliśmy na nią zaraz po wejściu do hali, gdyż to tam swoje stoisko miało wydawnictwo Trefl. Wymienienie w ciągu pięciu sekund trzech rzeczy (od miast zawierających literę „L”, poprzez ciepłe napoje i owoce z jedną pestką, aż do zwierząt posiadających łuski) nie jest takie proste, jak się wydaje. Szorująca po spiralnej klepsydrze kulka nie pomaga, a wywiera presję czasu ;). To typowa gra imprezowa, przy której można się pośmiać, a odmierzany upływ czasu dba, by nie było zamulania. Oprócz kart w 5 sekundach występuje jeszcze plansza, po której poruszają się pionki graczy. Dotarcie przez kogoś do ostatniego pola kończy grę. Trochę nietrafionym elementem wydały nam się karty akcji, które pozwalały zmienić pytanie lub przerzucić je na innego gracza. Nikt z nas z nich nie korzystał, więc coś chyba z nimi nie tak ;).
Fluxx
Spośród trzech Fluxxów na stoisku Black Monk Games wybraliśmy zombie. Powód? Piotr z Turlnij znał zasady, więc mogliśmy bez owijania w bawełnę przejść do rozgrywki. Ta była dość powolna i smętna, prawdopodobnie ze względu na szybko zmieniające się cele. Kasi gra nie przypadła do gustu, głównie ze względu na częstą rotację zasad. Jak to ujęła „cały czas coś się zmieniało, ale nic się nie działo”. Skończyło się na tym, że w pewnym momencie skorzystała z karty, przez którą gra zakończyła się przegraną wszystkich uczestników :p.
Na pewno pomysł na tworzenie się zasad podczas gry jest ciekawy, chociaż momentami wprowadzał sporo zamieszania. Nie jestem tak krytyczny wobec Fluxxa jak Kasia i dam mu jeszcze kiedyś szansę, jednak nie do końca trafił on w moje serce ;).
Top A Top
Na stanowisku Factory of Ideas zagraliśmy w najbardziej imprezową pozycję tego weekendu. Top A Top to gra pamięciowo-zręcznościowa, w której trzeba odpowiednio reagować na pojawiające się na stole kafelki. Było i uderzanie w stół, i wydawanie dziwnych odgłosów. To takie połączenie Dobbli z Jungle Speedem ;). Fajnie, że kafelki oznaczone są trzema kolorami – zielony, żółty i czerwony – oznaczającymi poziom trudności. Jeśli gustujecie w szybkich i głośnych grach imprezowych, to warto przyjrzeć się temu tytułowi!
Justice League
Na wolne miejsca przy stolikach Galakty załapaliśmy się dopiero w niedzielę (nie licząc krótkiego tłumaczenia Andromedy w sobotę). Justice League, który zainteresował nas tematyką i kostkami, okazał się prostą grą kooperacyjną, w której wcielając się w Batmana i Supermana zwalcza się zbirów z uniwersum DC. Wydaje mi się, że to gra skierowana raczej do młodszych graczy (nastolatków) interesujących się superbohaterami i stawiających pierwsze kroki w planszówkach. Przemawiać za tym może fakt, że aby grać we dwoje trzeba kupić dwie podstawki, co może promować koleżeńskie rozgrywki w szkołach na przerwach. Zasady są proste, kostki duże i kolorowe, a tematyka na czasie ze zbliżającym się kinowym Batmanem vs Supermanem. Nie udało się nam pokonać wszystkich złoczyńców z talii, bo…
Andromeda
…zwolnił się stolik z Andromedą! A że niedziela powoli dobiegała już końca, nie chcieliśmy ryzykować. Szybki telefon po PowerMilka, krótkie tłumaczenie zasad i mogliśmy zaczynać. Premiera Galakty to gra w klimatach sci-fi pełna figurek kosmitów. Odkryty statek kosmiczny stanowi doskonałą okazję do pozyskania technologii, czego wielkogłowi nie mogą odpuścić. W Andromedzie chodzi o przejmowanie kontroli nad pomieszczeniami statku i zdobywanie za to punktów zwycięstwa (można je otrzymać też za realizowanie celów). Gdy jeden z graczy w fazie sprawdzania punktów osiągnie potrzebny wynik – gra kończy się.
Pierwszym etapem gry jest rzut kośćmi i rozdzielenie ich pomiędzy graczy. Trzeba tutaj uważać, bo niechciana przez nikogo, kijowa propozycja – np. składająca się z jednej kostki ruchu i jednej zarazy, zmuszającej do zabicia swojego kosmity – może wrócić do nas. Oferty z kostkami stanowią także wyznacznik kolejności wykonywania tur, co może mieć znaczenie dla przebiegu partii. Następnie nadchodzi czas na wykonywanie akcji, na które pozwalają kostki. To między innymi ruchy, odkrywanie kolejnych pomieszczeń, szkolenie i dostarczanie na planszę kosmitów.
Andromeda jest ciekawą grą, która stanowi pewien powiew świeżości. Zdobywanie kontroli nad pomieszczeniami i realizacja celów są de facto eurowate, ale cała otoczka sprawia, że w grze czuć klimat. Proste zasady są jej niewątpliwym atutem, a Galakta udowadnia, że w jej konkursach biorą udział utalentowani autorzy gier. Warto sprawdzić!
Cele, każdy ma 1 na ręku i dostęp do kilku ogólnych |