Dzień Sądu – recenzja prototypu
Dzień Sądu to prototyp przekazany nam przez autora. Jest to dwuosobowa karcianka przedstawiająca starcie demonów z aniołami. Składa się na nią kilka postaci dla każdej ze stron, którym przypisano ich własne karty. Aż wstyd się przyznać, ile czasu trzymaliśmy prototyp, ale w końcu udało się nam napisać o nim kilka słów.
Rzućcie też okiem na fanpage Dnia Sądu!
Liczba graczy: 2
Czas gry: około 30 minut
Tematyka: anioły, demony
Główna mechanika: zarządzanie ręką, take that
Wygląd – przewidywania
Wiktor:
Dzień Sądu zawiera w tej chwili 10 dużych kart postaci (po pięć na stronę konfliktu), po 15 kart przypisanych do każdego z bohaterów oraz karty neutralne. Do tego w prototypie pojawiły się znaczniki do śledzenia życia wysłanników nieba i piekła.
Otrzymany prototyp składał się głównie z kart, na których jeszcze nie było ilustracji. Stąd trudno oceniać styl, jakiego można spodziewać się po grze. Jedno jest jednak pewne – potencjał na klimatyczne i fajne grafiki przedstawiające demony oraz anioły jest ogromny.
Zasady:
Wiktor:
Przed rozpoczęciem pojedynku należy wybrać trzy postacie ze swojej frakcji, a następnie połączyć ich talie tworząc jeden stos kart dla każdego z graczy. Pod względem pozostałych zasad Dzień Sądu nie odbiega zbytnio od innych karcianek. Każda postać ma prawo skorzystać z jednej karty, więc w turze można zagrać jedynie trzy. Zasady przewidują opcję odrzucenia zaklęcia z ręki (właściwie to nie są nawet zaklęcia, ale na potrzeby tekstu nimi zostaną), co umożliwia skorzystanie dwa razy z jednej postaci, wciąż trzymając się jednak limitu trzech kart. Rywalizacja kończy się, gdy wszystkie anioły lub demony zostaną pokonane.
Reguły zabawy są dość przystępne i zrozumiałe. Występujące w grze słowa kluczowe wyjaśniono w instrukcji, w której opisano też działanie poszczególnych kart. Sama instrukcja wymaga jeszcze trochę pracy, ale wydaje się to normalne na etapie prototypu. W grze posłużono się też kilkoma ikonami obrazującymi np. różne rodzaje obrażeń. Są one intuicyjne, a dodatkowo już w prototypie nie zabrakło kart pomocy.
Początkowo pewne problemy sprawiały nam zdolności specjalne kart, które odpalają się, gdy na stole znajduje się konkretne zaklęcie. Zabrakło mi tej informacji i w pierwszych partiach miałem z tym pewne problemy. Przydałby się może jakiś nawias lub inna czcionka tekstu, co pomogłoby na pierwszy rzut oka odróżnić efekt standardowy od uzależnionego od innej karty.
Kasia:
Podstawową rzeczą, którą robimy przed rozgrywką jest wybranie postaci oraz zapoznanie się z ich zdolnościami. Chwilę trzeba poświęcić na przeanalizowanie ich wzajemnych oddziaływań czy przypisanych do poszczególnych aniołów lub demonów kart. Jest to już właściwie połowa sukcesu, bo pozostałe zasady gry są stosunkowo proste, powiedziałabym że na poziomie średnio zaawansowanym. Kilkukrotnie w trakcie naszych partii pojawiały się co prawda wątpliwości odnośnie niektórych reguł, ale nie nazwałabym ich uciążliwymi. Prototyp jest grywalny, a doprecyzowanie pewnych kwestii w finalnej wersji instrukcji powinno jeszcze poprawić sytuację.
Na uwagę zasługuje dbałość o takie dodatkowe szczegóły jak karty pomocy zaopatrzone w skrót przebiegu tury oraz wyjaśniające zastosowaną symbolikę. Nie zawsze dostajemy takie udogodnienie nawet w profesjonalnie wydawanych grach.
Rozgrywka:
Wiktor:
Dzień Sądu jest karcianką, której nieuniknioną cechą jest losowość. Objawia się ona w doborze kart z talii składającej się w sumie z czterech rodzajów zaklęć: trzech związanych z poszczególnymi postaciami i kart neutralnych. Przyznam, że niekiedy ślepy los potrafił trochę irytować. Szczególnie, gdy w jednej turze dociągało się karty tylko jednego koloru. Na szczęście istnieje opcja odrzucenia dwóch zaklęć i dobrania kolejnego, która trochę ratuje skórę w trudnych sytuacjach.
Chciałem wspomnieć tutaj o zjawisku kuli śnieżnej, które rzuciło mi się w oczy przy kilku rozdaniach, jednak wydaje mi się, że dotyczy ono tylko jednej strony – aniołów. Frakcja ta, niezależnie od tego, kto nią grał, zwyciężyła wszystkie nasze partie. Czasami wydawało się, że to demony mają przewagę, lecz po chwili szala przechylała się zawsze na stronę dobra. Zastęp Światła sprawiał wrażenie silniejszego i łatwiej utrzymującego się przy życiu, jednocześnie był według mnie łatwiejszą w obsłudze stroną. I to w jego przypadku dostrzegałem wspomnianą kulę śnieżną. Gdy ze stołu znikał jeden demon niemal oczywistym było, że anioły odniosą kolejne zwycięstwo. To mój największy zarzut wobec Dnia Sądu. Do tej pory w żadnej innej grze jedna z frakcji nie miała 100% skuteczności.
Same rozgrywki, pomijając ich jednostronność, przebiegały dość sprawnie i dynamicznie. Dzień Sądu pokazał mi jednak, jak bardzo z czasem zmieniły się moje preferencje dotyczące karcianek – samo zarządzanie ręką i bezpośrednie atakowanie przeciwnika to dla mnie już trochę za mało. Mechanicznie gra mnie nie zaskoczyła, ani nie oczarowała. Zabawa była w porządku, ale po jednej partii nie miałem presji na kolejne. Trzeba jednak przyznać, że karcianka ta zyskuje wraz z poznaniem kart i zależności między nimi.
Zgodzę się z tym, co pisali Piotrek z Turlnij i Kamil z bloga Kostki zostały rzucone: Dzień Sądu skorzystałby na jakimś elemencie tworzenia swojej talii przed rozgrywką. Kilka dodatkowych kart każdej postaci – zachowanych w jej klimacie – pozwoliłoby na dostosowanie stylu gry do własnych preferencji. W prototypie trafiłem na kilka zaklęć, z których po prostu nie korzystałem, bo wydawały mi się mało przydatne. Jeśli tytuł zostałby wydany i spodobał się graczom, to widziałbym go nawet w formacie zbliżonym do LCG, z pojawiającymi się co jakiś czas nowymi postaciami i kartami.
Kasia:
W Dniu Sądu spodobało mi się przede wszystkim kilka ciekawych rozwiązań, które sprawiły, że zyskał on moje zainteresowanie. Po pierwsze to, że gramy równocześnie trzema różnymi postaciami, z których każda ma inną, indywidualną zdolność i które to zdolności możemy łączyć, tworząc synergiczne mechanizmy. Drugą sprawą jest oryginalny sposób, w jaki powstaje nasza talia – poprzez połączenie stałych kart uniwersalnych oraz tych dedykowanych konkretnym aniołom lub demonom. Za każdym razem są one jednak takie same, a większość z nich trafi ostatecznie na naszą rękę. Przyznam więc, że gdyby trochę rozbudować pulę dostępnych kart i wprowadzić możliwość ich wybierania (być może jako wariant zaawansowany), gra mogłaby na dłużej zatrzymać także bardziej ogranych planszówkowiczów.
Sposób łączenia kart w jedną talię generuje jednocześnie również pewną losowość. Jak dla mnie jest ona w Dniu Sądu na granicy akceptowalności, tzn. jest dość duża, czasem dawała mi w kość, ale nie na tyle, by zupełnie zniechęcić mnie do gry. Najbardziej objawia się ona w momencie, kiedy zginie jedna lub dwie z naszych postaci. Wtedy w talii zostaje dużo nieużytecznych kart. Istnieje na szczęście mechanizm łagodzący trochę to zjawisko, choć czasem może się on wydawać niewystarczający.
Dzień Sądu jest jeszcze na etapie prototypu i trochę widać, że nie jest on niestety w pełni dopracowany. Da się bowiem zauważyć, że jedna ze stron biorących udział w tym konflikcie (w naszych rozgrywkach były to zawsze anioły) jest silniejsza od drugiej. Biorąc pod uwagę, że jest to typowa gra dwuosobowa, to odpowiednie zrównoważenie siły postaci jest bardzo istotne. Mam nadzieję, że uda się to osiągnąć w toku dalszego testowania.
Klimat i tematyka:
Wiktor:
Dzień Sądu wykorzystuje bardzo atrakcyjną tematykę. Starcie aniołów i demonów daje pole do popisu nie tylko grafikowi, ale i autorowi, który może wytworzyć całą otoczkę fabularną. Już teraz na kartkach opisujących karty poszczególnych postaci pojawiły się krótkie opisy aniołów oraz demonów. Same używane w grze zaklęcia okraszono też klimatycznymi tekstami dopasowanymi do charakteru sług światła i ciemności.
W finalnej wersji gry chętnie zobaczyłbym nawet króciutkie opisy samych kart, wspominające dlaczego łączą się one z daną postacią. Klimatu zabawie dodadzą też pewnie ilustracje, których prototyp jeszcze nie miał.
Kasia:
Wybrana konwencja walki dobra ze złem, aniołów z demonami, jest ciekawa i dość nietypowa, choć może być także uznana za kontrowersyjną. Być może nie każdy będzie chciał stanąć po „ciemnej” stronie i wcielić się w przywódcę gromadki wysłanników piekieł. Dla mnie nie stanowiło to jednak problemu, równie dobrze odnajdowałam się po każdej ze stron konfliktu.
Widać, że klimatyczność gry jest istotna dla twórcy, ponieważ już prototyp zawiera tematycznie powiązane z działaniem kart dopiski. Dodają one grze nieco głębi, i muszę przyznać, że nawet pomimo braku grafik Dzień Sądu robi wrażenie karcianki stosunkowo dobrze osadzonej w swoich realiach.
Prognoza:
Wiktor:
Dzień Sądu wydaje się być dwuosobową karcianką, jakich sporo na rynku. Wyróżnia go jednak ciekawa tematyka i potencjał na wykorzystanie w nim naprawdę odlotowych grafik. No i miłośników niedługich karcianych starć też nie brakuje. Gra ma jeszcze spore problemy z balansem, jednak ich naprawienie nie powinno być dla autora zbyt dużym wyzwaniem. Wydaje mi się, że po dopracowaniu szczegółów tytułowi przydałby się ktoś znający się na rozwijaniu gier od strony techniczno-wydawniczej. Osoba taka mogłaby pomóc np. w dopracowaniu instrukcji.
Grze kibicować powinni przede wszystkim miłośnicy tego typu rozrywki – szybkiej, dwuosobowej i pełnej interakcji.
Kasia:
Jestem bardzo ciekawa jaki będzie finalny wygląd oraz balans tej karcianki, ponieważ już teraz widzę w niej ciekawe pomysły, które (jeśli nad nimi popracować) mogą dać naprawdę przyzwoitą grę. Może ona trafić przede wszystkim do fanów szybkich starć oraz dwuosobowych konfrontacji z pewną dozą losowości oraz dużą interakcją.
Plusy:
- potencjał na stworzenie klimatycznej gry
- dość proste zasady
- szybka, dynamiczna rozgrywka
Minusy:
- niezbalansowane frakcje
- gra wymaga jeszcze trochę pracy
Za przekazanie prototypu dziękujemy autorowi gry!
3 komentarze
Unknown
Czy to nie jest przypadkiem gra, której autor wsparł projekt GameTroll TV na wspieram.to? Za wsparty próg Piotrek później prezentował tą grę na swoim kanale. O ile nie myle 😛
Planszówki we dwoje
Tak, właśnie wygooglowałem, że nawet dwa razy mówił o Dniu Sądu 🙂
-W.
Planszówki we dwoje
Swoją drogą widać metoda działa, skoro ktoś po tytule kojarzy grę, która jeszcze nie wyszła 😀
-W.