Kości obfitości – recenzja
Kości obfitości to niewielka gra, w której na pierwszy plan wysuwają się kości i notesiki. Podczas zabawy zapełnia się grządki roślinami oraz karmi świnkę tymi, które nie pasują do planu zagospodarowania pola…
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: około 30 minut
Wydawca: Board&Dice
Tematyka: rolnictwo
Główna mechanika: roll and write
BGG: Harvest Dice
Grę przekazało nam wydawnictwo Board&Dice.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Kości obfitości to właściwie tylko dwa notesiki, kilka kostek, żeton pierwszego gracza i cztery ołówki. Do tego oczywiście instrukcja, której w pudełku nie mogło zabraknąć. Podoba mi się, że w pakiecie dostaliśmy od razu ołówki do gry, to niby drobiazg, ale dzięki temu można wrzucić grę do plecaka bez obawy, że na miejscu zacznie się rozpaczliwe poszukiwanie czegoś do pisania. Notesy mają łącznie 200 stron (po 100 dla trybu podstawowego i zaawansowanego), bez problemu można też używać ich zamiennie, wystarczy pamiętać o drobnych różnicach między wersjami.
Trochę szkoda, że w pudełku nie znalazłem ładniejszych kostek. Zwykłe k6 dają radę, chociaż gra na pewno by zyskała z jakimiś fajnymi, robionymi na zamówienie kośćmi. Przy notesikach zaawansowanych zabrakło mi też ze dwóch niebieskich kratek do zapisywania punktacji, lecz to drobiazg. Jak na niewielką grę typu roll and write (rzuć i zapisz) jest jednak okej.
Kasia:
Kości obfitości to nieduże pudełeczko, które zainteresowało mnie ogrodniczym tematem, widocznym już na okładce. Kompaktowy rozmiar zdecydowanie można uznać za plus. Tak samo jak niewielką ilość miejsca potrzebnego do rozegrania partii.
Najważniejszym elementem gry są dwa grube notesy, z których wykorzystujemy po jednej kartce na gracza w każdej partii. Graficznie prezentują się one całkiem przyzwoicie, są też dobrze rozplanowane. Szkoda, że notatniki nie zostały zadrukowane dwustronnie. Dzięki temu gra wystarczyłaby na dwa razy więcej rozgrywek. Zastanawiam się co będzie, kiedy skończą się kartki i czy wydawnictwo zamierza sprzedawać dodatkowe notatniki, bez pozostałych komponentów. [Board&Dice potwierdziło, że dodatkowe notesiki będą do kupienia w ich sklepie, pojawią się też pliki do samodzielnego ich wydruku – W.]
Na plus zasługuje dorzucenie małych ołówków – dzięki temu nie trzeba przed każdą rozgrywką przetrząsać szuflad. Podobają mi się też kostki w żywych kolorach, choć żałuję, że nie są one większe. Skoro komponentów mamy tu tak niewiele, to miło byłoby widzieć spore, porządne kości.
Ocena Wiktora: 6,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
Gra oferuje dwa tryby zabawy: podstawowy i zaawansowany. Różnice między nimi są niewielkie, oba są proste, różnią się nieco zasadami punktowania. W tym trudniejszym nagradzana jest też największa liczba warzyw każdego z typów. O co więc chodzi w Kościach obfitości? Gracze kolejno dobierają po jednej kostce z puli (aż zostanie w niej tylko jedna) wykonując nią jedna akcję:
- sadząc (rysując roślinę w kolumnie o wartości przedstawionej na kostce, obok innej rośliny tego typu);
- oddając warzywo/owoc świni (zaznaczając odpowiednią liczbę pól na torze).
Z drugiej opcji można skorzystać tylko wtedy, gdy dobranej kości nie można „posadzić”. I to właściwie tyle, zabawa trwa do momentu, w którym ktoś wypełni pole, tor świni lub jeden z koszy na targu. Na koniec partii punktuje najedzona świnia, rzeczy zasadzone w ogrodzie (w zależności od wartości na targu, którą określa kość zostająca na koniec rudny w puli).
Zasady Kości obfitości są proste, bez problemu można wytłumaczyć je nowym graczom. Instrukcja daje radę i nie pozostawia raczej żadnych wątpliwości co do przebiegu partii. Zabrakło mi w niej jedynie wzmianki o tym, czy nasze poczynania są jawne dla przeciwników. Brak zasłonek sugeruje, że tak, ale niektórzy znajomi jakoś odruchowo zakrywali swoje notesiki. No i proszę pamiętać, że wbrew temu co mówią zasady pomidor nie jest warzywem! 😉
- Kości obfitości – instrukcja (Dysk Google)
Kasia:
Zasady Kości obfitości są na tyle proste, że gra nadaje się dla początkujących planszówkowiczów. A jeśli ktoś obawia się wariantu zaawansowanego, to można rozpocząć od nieco uproszczonego – podstawowego (choć po prawdzie bardzo nieznacznie różnią się one między sobą). Podczas partii, a zwłaszcza końcowego liczenia punktów pomocne są informacje rozpisane na kartkach notesu, więc liczenie jest szybkie i bezproblemowe.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 8/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Kości obfitości są grą dość dynamiczną i płynną. Wybór odpowiedniej kości nie zajmuje zbyt dużo czasu, dzięki czemu nie zdarzają się tutaj przestoje. To ważne w niewielkich tytułach, bo jakoś nie lubię wyciągać na stół „fillera” (słowniczek) trwającego godzinę. Tytuł wydany przez Board&Dice jest grą specyficzną, bo nie każdy musi fascynować się rysowaniem warzyw i owoców na kartach. Mimo prostej mechaniki pozwala on podjąć kilka decyzji, głównie dotyczących zarządzania kostkami: którą dobrać, by w puli na koniec zostało to, co chcę; nakarmić świnię dla jednorazowego bonusu (zmiana wartości kostki albo jej koloru), a może po prostu rysować jak najwięcej na grządkach?
Kości obfitości oczywiście nie są żadnym ciężkim euro, to lekka gra, w której jest całkiem sporo losowości. Wiele zależy od wyników rzutów, chociaż z każdą kością można coś zrobić. Same rozgrywki były przyjemne, choć nie jest to tytuł, który w normalnych warunkach często gościłby na moim stole. Do tego brakuje mu jakiegoś efektu WOW, czegoś co sprawi, że wybije się nad resztę kolekcji. Tak się jednak złożyło, że Kości obfitości trafiły do nas w okresie, w którym graliśmy z różnymi ludźmi więc spełniały rolę lekkiej, szybkiej gry przed czymś większym, do czego świetnie się nadają. Nie bez znaczenia jest też niewielki rozmiar tytułu. Pudełeczko bez problemów lądowało w plecaku, wystarczyło je wyjąć i rozpocząć zabawę.
Grając we troje jeden ze znajomych zwrócił uwagę na to, że nie zawsze każdy będzie miał do dyspozycji taką samą liczbę kości. Jako że jedna zawsze zostaje w puli, to ostatni gracz w rundzie ma o jedną akcję mniej. W idealnym układzie partia skończyłaby się w jego rundzie, co usunęłoby problem, jednak nie zawsze tak się to układa, dlatego osoba ostatnia w kolejce może czuć się nieco pokrzywdzona.
Kasia:
Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że jest to gra w typie prościutkiego fillera,
ale już po pierwszej partii odkryłam, że jest tu też całkiem sporo
strategii. Już samo rozplanowanie warzyw na grządkach – z pozoru banalne – może mieć ogromny wpływ na to czy uda nam się w odpowiednim stopniu nakarmić świnkę i zdobyć tym samym sporo dodatkowych punktów.
Mimo, że prym wiodą tu kostki, intensywnie turlane podczas partii, to losowość nie dokucza. Jest ona stałym elementem rozgrywki, z którym można sobie radzić, mając zwykle wybór spośród przynajmniej dwóch wyników. Dodatkowo można modyfikować liczbę oczek (czy nawet kolor kostki), co daje już całkiem sporo opcji na poradzenie sobie z niezbyt korzystnym układem. Z moich obserwacji wynika, że to jednak spryt i strategia decydują w większej mierze o zwycięstwie niż los.
Oryginalnym elementem gry jest konieczność rysowania wybieranych przez nas warzyw. Można to robić bardzo schematycznie, ale domorośli rysownicy mogą to potraktować jako dodatkowe wyzwanie.
Gra nie jest długa, a do tego dość dynamiczna, choć nie ma w niej zbyt wielu emocji. To kościanka raczej pokojowa, nie można tu rywalom nic zniszczyć, a przeszkadzanie ogranicza się do sporadycznego zabrania kości, która przydałaby się przeciwnikowi. Choć w większym gronie nie ma raczej możliwości kontrolowania poczynań wszystkich współgraczy.
Ocena Wiktora: 6/10
Ocena Kasi: 7/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
Jako że w Kościach obfitości próżno szukać interakcji (okej, czasami uda się podebrać komuś kość albo pokierować grą tak, by na koniec w puli zostało to, co jest dla nas korzystne), to tytuł praktycznie nie różni się podczas partii we dwoje. Zmienia się jedynie liczba kostek. Ze względu na fillerowy charakter gry wolę, gdy przy stole siedzą łącznie ze 3-4 osoby, ale tylko z Kasią też grało mi się przyjemnie. Kości obfitości nadadzą się więc na dłuższe podróże we dwoje, podczas których miejsce jest ograniczone, a chciałoby się w coś pograć.
Kasia:
Poza liczbą dostępnych kostek zasady gry we dwoje są dokładnie takie same jak te dla większego grona. Podobnie sprawa ma się jeśli chodzi o wrażenia z rozgrywki. Drobną różnica jest jedynie to, że grając w parze nieco łatwiej jest śledzić działania przeciwnika i od czasu do czasu zwinąć mu sprzed nosa dobrą kość. Poza tym nie ma w zasadzie różnicy ile osób siedzi przy stole, więc gra dobrze nadaje się nawet dla tych, którzy grają wyłącznie w parze (plus jest taki, że karteczek starczy wtedy na więcej rozgrywek 😉 ).
Ocena Wiktora: 6/10
Ocena Kasi: 7/10
Ocena:
Wiktor:
Kości obfitości są w porządku. To prosta, lekka i dość szybka gra o neutralnej tematyce. Sprawdzi się wśród fanów mechaniki roll and write oraz mniej doświadczonych planszówkowiczów. Wyjadacze lubiący proste tytuły również będą mogli od czasu do czasu trzasnąć partyjkę oczekując na spóźnialskiego gracza lub wybierając się pogadać w jakimś pubie.
Kasia:
Kości obfitości to sympatyczna gierka, którą poleciłabym w szczególności początkującym. Może i nie podbiła mojego serca, ale czas przy partiach płynął mi całkiem miło. To fajny tytuł do zabrania np. na wyjazd.
- Dla kogo?
Dla: fanów mechaniki roll and write; miłośników prostych, lekkich gier; szukających czegoś na czas podróży
Przypomina nam: SteamRollers, Winnica
Plusy:
- niewielkie rozmiary
- proste zasady
- przyjemna rozgrywka
Minusy:
- ograniczona pojemnością notesika
- niewiele emocji
Grę przekazało nam wydawnictwo Board&Dice. Dziękujemy!