recenzje planszówek,  wszystkie

Founders of Gloomhaven – pierwsze wrażenia

https://www.planszowkiwedwoje.pl/2018/07/founders-of-gloomhaven-pierwsze-wrazenia.html

Udało mi się zagrać pierwszą partyjkę (trzyosobową) w Founders of Gloomhaven. Jako że tytuł dopiero co się pojawił, to postanowiłem spisać kilka zdań pierwszych wrażeń z rozgrywki!

Wiek: 12+

Liczba graczy: 1-4

Czas gry: około 120  minut

Wydawca: Cephalofair

Tematyka: fantasy, budowa miasta 

Główna mechanika: dokładanie kafelków, karty akcji 

BGG: Founders of Gloomhaven


O co chodzi?

Wiktor:

Founders of Gloomhaven to euro osadzone w tym samym świecie co Gloomhaven. Gracze wcielają się w rasy znane z tego świata fantasy i rywalizują o punkty zwycięstwa, które otrzymuje się za budowanie różnego rodzaju budowli w powstającym Gloomhaven. Dwoma najważniejszymi aspektami tytułu są dokładanie kafelków budynków i dróg (produkowane przez budynki towary przenoszone są po drogach do innych powstających budowli) oraz karty umożliwiające wykonanie akcji aktywnemu graczowi i zbliżonej, słabszej akcji innym (jak np. w Puerto Rico czy Rising Sun).

Rywalizacja kończy się, gdy odpowiednie zasoby zostaną dostarczone do sześciu prestiżowych budynków (które wybiera się i wykłada w trakcie partii dzięki głosowaniu/licytacji).

Jest i Tinkerer! Figurka oczywiście z Gloomhaven 😉

Jak się grało?

Wiktor:

Partia, wraz z tłumaczeniem i doczytywaniem zasad, zajęła nam około czterech godzin. To spora różnica w porównaniu z pudełkowymi 120 minutami, jednak to chyba kwestia pierwszej rozgrywki. W jej trakcie popełniliśmy jeden dość poważny błąd, który jednak w połowie udało się skorygować – początkowo uznaliśmy, że meeple można wysyłać jedynie na ukończone budynki prestiżowe.

Founders of Gloomhaven nie jest lekką grą. Budując miasto trzeba pamiętać o korzystaniu z zasobów przeciwników (bez tego nie da się raczej nic osiągnąć), więc i o drogach łączących nasze włości ze strefami zdominowanymi przez innych graczy.  Utrudnieniem jest to, że budynki nie stanowią przedłużenia sieci dróg, przez co można odciąć się (albo innych) od niektórych części mapy. Kolega tak postawił kilka kafelków, że zablokował dostęp do kilku budynków prestiżowych, co jednak nie zepsuło partii (mimo moich obaw). Wciąż udało się osiągnąć cel gry.

Plansza pełna budynków jest czytelniejsza niż się tego spodziewałem. Praktycznie nie mieliśmy problemów z ogarnięciem co z czym się łączy. Momentami doskwierała nam jej ciasnota, która jednak dodawała rywalizacji pikanterii. Także planszetka pokazująca dostęp do poszczególnych zasobów przez graczy była dość łatwa do odszyfrowania. Momentami trochę motałem się w zliczaniu punktów. Mimo że system jest pomysłowy (punkty spłaca się w dół graczom, z których budynków się korzysta), to jednak nie do końca intuicyjny. Nie spodziewam się, by było to jakimś dużym problemem, ale przy pierwszej partii niekiedy dawało się we znaki.

Bardzo spodobał mi się system kart akcji oraz kart doradców, którzy dawali dostęp do nieco zmienionych, trochę mocniejszych akcji podstawowych. Dzięki temu zwiększała się pula rzeczy dostępnych do zrobienia, rzadziej trzeba też było korzystać z karty odpalającej głosowanie nad budynkami, która pozwala cofnąć karty, ale też zarobić przeciwnikom. Na początku gry kilka razy brakowało nam pieniędzy, przez co kolejki mijały na zwyczajnym dobieraniu jednej monety, jednak wraz z ogarnianiem całej mechaniki nauczyliśmy się lepiej zarządzać finansami.

Jaki werdykt?

Wiktor:

Pierwsze wrażenia? Pozytywne! Było sporo móżdżenia i mimo że partia trwała dość długo, to mam ochotę na więcej. Nie czuć tutaj przesytu reguł, tury przebiegają płynnie, nie bez znaczenia jest też interakcja wynikająca z zajmowania miejsc na planszy i wyboru akcji, które mogą powtórzyć inni gracze.

Przyczepię się trochę do wykonania, bo żetony głosowania można było zastąpić plastikowymi znacznikami (np. takimi jak te w Zombie Tsunami), warto też zakoszulkować karty. Są to elementy, które często są „mielone” w rękach, a wydają się podatne na zniszczenia.

Fani Gloomhaven nie znajdą tutaj klimatu gry przygodowej, jednak widać, że jest to ten sam świat – nawiązania to nie tylko nazwy budynków, ale też karty pomocników, no i sama plansza, która z jednej strony przedstawia ukształtowanie „prawdziwego” Gloomhaven.

Na razie jestem na tak, chętnie zagram w niedługiej przyszłości! Wrażenia dwóch kolegów były podobne!

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.