Planeta – recenzja
Planeta przyciągnęła naszą uwagę już na Festiwalu Gramy, gdzie była prezentowana w gablocie zapowiedzi wydawnictwa. Jakieś kafelki, dziwne plastikowe wielościany, do tego karty ze zwierzakami i środowiskowo brzmiący tytuł – tak Planeta trafiła na listę do sprawdzenia. I udało się, kilka miesięcy po imprezie mamy dla Was jej recenzję.
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 30-45 minut
Wydawca: Rebel
Tematyka: środowisko
Główna mechanika: dokładanie kafelków
BGG: Planet
Grę przekazało nam wydawnictwo Rebel.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Plansza jest… Nie. Nie ma tutaj planszy. Jej rolę pełnią kanciaste planety obklejone metalowymi płytkami. Na kafelkach prezentujących różne tereny znajdują się natomiast magnesy, więc jak łatwo się domyślić kafle będą umieszczane bezpośrednio na planetach. Do tego wszystkiego dochodzą karty, które już w bardziej klasycznym stylu rozkłada się na stole. Lubię ładne gry, lubię też, gdy jest w nich coś nietypowego, co może przyciągnąć wzrok i wywołać zainteresowanie. Tak było w przypadku Planety. Całość prezentuje się bardzo rodzinnie: jest ładna, ma spokojną, neutralną tematykę i ten element zaskoczenia, gdy dowiadujesz się, że faktycznie będziesz układał własną planetę. Jakość wykonania również jest dobra. Karty są dość sztywne, elementy dobrze się trzymają, a w pudełku były też zapasowe metalowe płytki.
Kasia:
Planeta zaintrygowała mnie wyrazistą, bardzo ładną okładką. Poza typowymi komponentami spotykanymi w planszówkach, czyli kartami i kafelkami w pudełku znalazłam także zupełnie niestandardowe dwunastościany, na których za pomocą magnesów umieszcza się płytki terenów. Myślę, że coś takiego zrobi wrażenie nie tylko na początkujących, ale i na ludziach, którzy niejedno już w grach widzieli.
Całość prezentuje się dobrze nie tylko pod względem jakości wykonania, ale także pod kątem wizualnym. Żywe kolory, przyjemne dla oka grafiki terenów i zwierząt jak najbardziej pasują do tego tytułu. Trochę szkoda jedynie, że na kartach ze zwierzętami nie ma ich nazw – dzięki temu gra miałaby dodatkowy walor edukacyjny.
Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 8/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
Reguły do Planety czytałem na szybko przed partią i… nie było w tym żadnego problemu. Jest ich niewiele i są proste. W każdej rundzie (odliczają je stosy płytek i wyłożone karty) wykłada się wszystkie kafelki i gracze, w kolejności, wybierają po jednym z nich, a następnie przypinają do swojej planety. Następnie, jeśli przy stosie znajdowały się jakieś karty, przydziela się je osobom spełniającym w największym stopniu wymagania. W przypadku remisu karta trafia do następnej rundy. By zdobyć zwierzaka trzeba mieć np. największy obszar (liczony w małych trójkącikach znajdujących się na kafelkach) danego typu sąsiadujący/nie sąsiadujący z innym typem itd.
Nie ma tutaj wielkiej filozofii, wyjątków i sytuacji szczególnych. Instrukcję napisano dobrze, wyjaśnia wszystko, czego potrzeba do zabawy. Zbieramy kafelki, dokładamy, sprawdzamy przydział zwierzaków, a na koniec liczymy punkty: z dobranej na początku karty celu (im więcej danego terenu, tym więcej dostaniemy), za zwierzaki w typie naszego terenu (po jednym punkcie) i za inne zwierzaki (po dwa punkty). Instrukcja przewiduje też wariant dla początkujących i drugi, wprowadzający trochę niepewności (nie widzimy wszystkich zwierzaków do zgarnięcia).
- Planeta – instrukcja (PDF, 2,5 MB)
Kasia:
Planeta to gra rodzinna, więc reguły są intuicyjne i proste nawet dla początkujących. Na kartach zastosowano przejrzystą symbolikę, która ułatwia orientację w wymogach, jakie należy spełnić, by pozyskać dany gatunek. Początkowo wątpliwości może budzić jedynie sposób oznaczenia punktacji za cele indywidualne (co wynika bardziej z zaskoczenia, że duża liczba pól daje niezbyt imponującą liczbę punktów).
Ocena Wiktora: 9/10
Ocena Kasi: 8,5/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Planeta nie jest tytułem, na którego temat można by się rozpisywać. Przebieg zabawy jest przede wszystkim dynamiczny, a partyjki trwają około 20-30 minut. Trudno tutaj o downtime, bo cała tura to dobranie i dołożenie kafelka, więc nawet zamulacze są w stanie zrobić to na tyle szybko, by inni nie musieli zbyt długo czekać.
Losowy układ kafelków (po pięć w stosie) i zwierząt dodaje Planecie regrywalności. Podoba mi się, że w pudełku jest więcej kart, niż potrzeba do jednej partii. Dzięki temu zmienia się nie tylko kolejność wyłożonych zwierząt, ale też pojawiają się inne gatunki z innymi wymaganiami. Na dłuższą metę w zabawę może wkraść się powtarzalność, bo w każdej partii robimy właściwie to samo, nie ma tutaj licznych dróg do zwycięstwa itd., ale w tym lekkim tytule mi to nie przeszkadzało.
Po Planecie nie macie co spodziewać się mózgożerności i ciężkiego kombinowania. To lekki tytuł, w którym decyzje dotyczą dwóch wymiarów: jak układać kafelki, by spełnić cele widocznych zwierzaków oraz o które karty walczyć. Pomaga w tym to, że planety są jawne, więc można przejrzeć co buduje przeciwnik. Podczas rozgrywek, by było wygodniej i szybciej, po prostu pytaliśmy się kto ma ile obszarów takich a takich stykających/nie stykających się z tym i tym.
Mimo spokojnego charakteru zabawy, było w niej czuć ducha rywalizacji. W końcu po to jednak gramy, by na koniec móc cieszyć się ze zwycięstwa. Planeta to jednak planszówka z rodzaju tych, w których i sama partia sprawia przyjemność, niezależnie od wyniku. To pewnie dlatego, że nie wkładamy w nią zbyt dużo zaangażowania, więc ewentualna przegrana nie boli tak, jak porażka po trzech godzinach intensywnego myślenia.
Kasia:
Od czasu do czasu nawet planszówkowi wyjadacze muszą odpocząć od ciężkich tytułów i zagrać w coś rodzinnego. Planeta jest właśnie takim przypadkiem. Jest wizualnie zachęcająca i bardzo przystępna, dzięki czemu może przy stole połączyć graczy na różnych poziomach zaawansowania.
Jest to gra spokojna, bardzo przyjemna, wręcz relaksująca. Cieszy mnie jednak, że przed tym, by stała się mdła chroni ją fakt, że mamy tu wyczuwalną rywalizację. Warto kontrolować jak swoje planety rozwijają rywale i jakie mamy szanse w walce o zdobycie konkretnego zwierzaka. Tu pojawia się jeden malutki zgrzyt – ze względu na trójwymiarowość brył, na których budujemy nie wystarczy rzut oka, by ocenić sytuację innych graczy. W praktyce więc częściej pytaliśmy się wzajemnie ile terenów danego rodzaju posiadamy. Czasem nawet orientacja w ramach własnej planety wymaga kilkukrotnego okręcenia, by zobaczyć wszystko. Nie jest to jednak na tyle duży problem, by odbierał mi frajdę z zabawy.
Planeta (podobnie jak np. Kingdomino, z którym trochę mi się kojarzy feelingiem), daje przyjemność z samego już tworzenia własnego świata, z poczucia budowania czegoś unikalnego. Do tego jest oczywiście trochę okazji do pokombinowania, więc gra nie jest w swym zamyśle banalna.
Co ważne dla mnie w tytułach familijnych, to że Planeta świetnie się skaluje. Dzięki temu, że tury graczy sprowadzają się do dobrania jednej z dostępnych płytek, nie trwają one długo. W zasadzie więc nie ma znaczenia w jak dużym gronie siadamy do stołu.
Choć Planeta nie jest grą rewolucyjną (innowacyjny sposób dokładania kafli traktuję w kategoriach miłej ciekawostki), to z chęcią do niej wracam. Regrywalność zapewnia zmienny układ dostępnych płytek, indywidualnych celów i rozkład zwierzaków.
Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7,5/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
Planeta we dwoje różni się tym, że widać w niej mniejszą konkurencję. Łatwiej o pożądane kafelki, nie ma takiej rywalizacji o niektóre zwierzaki i często można zgarnąć coś po prostu przy okazji. Więcej emocji budzą we mnie partie w większym gronie, gdzie dochodzi nieco interakcji (ktoś może przypadkowo lub celowo zabrać potrzebny nam kafelek), a zbudowanie idealnej planety nie jest takie proste. Wciąż jednak, nawet we dwoje, przy Planecie można przyjemnie spędzić czas.
Kasia:
Jak już wspomniałam wyżej, Planeta wypada świetnie pod względem skalowalności. Tryb dwuosobowy nie jest tu wyjątkiem. W zasadzie nie odczułam większej różnicy jeśli chodzi o porównanie wrażeń z partii. Nawet poziom rywalizacji jest podobny, ponieważ ze względu na większe skupienie na jednym przeciwniku wyraźnie czuć współzawodnictwo. Nie mam więc tym samym oporów przed poleceniem gry jako tytułu do grania w parze.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7,5/10
Ocena:
Wiktor:
Planeta jest ładnym i ciekawie wykonanym tytułem rodzinnym. Geekowie nie będą może grali z wypiekami na twarzy, ale partyjka dla zrelaksowania się przed/po czymś cięższym potrafi sprawić przyjemność. Tytuł nie wymaga czytania długich instrukcji, zabawa jest szybka i dynamiczna. Jeśli lubicie kafelki, zwierzęta i lekkie gry – polecam!
Kasia:
Planeta to intrygująca gra, która okazała się nie tylko ciekawostką, ale też bardzo przyjemnym rodzinnym tytułem. Chętnie wrócę do niego w przerwach między bardziej złożonymi planszówkami lub polecę jako oryginalny prezent dla niedzielnych graczy.
- Dla kogo?
Dla: początkujących i średnio zaawansowanych; graczy rodzinnych; lubiących nowinki w planszówkach
Przypomina nam: Kingdomino
Plusy:
- proste zasady
- ładny wygląd
- innowacyjne wykonanie
- przyjemna rozgrywka
- dobre skalowanie
Minusy:
- trójwymiarowość może być czasem kłopotliwa
Grę przekazało nam wydawnictwo REBEL. Dziękujemy!