Detektyw Zbrodnie L.A. – recenzja dodatku
Detektyw był wg nas najlepszą grą zeszłego roku. Zagadki, tajemnice, przygoda, świetny klimat, innowacyjna rozgrywka – ten miks wywołał efekt WOW. Nie mogliśmy doczekać się kolejnych partii, dlatego też z wyczekiwaniem wypatrywaliśmy dodatku. Czy Zbrodnie L.A. trzymają poziom podstawki? Czy dodatek osadzony w latach 80. może zainteresować tak samo jak współczesny Detektyw?
Wiek: 16+
Liczba graczy: 1-5
Czas gry: około 2-3 h na sprawę
Wydawca: Portal
Tematyka: kryminalna
Główna mechanika: kooperacja, dedukcja
Dla: średnio zaawansowanych i doświadczonych; fanów podstawowego Detektywa
Przypomina nam: Detektyw: Kryminalna gra planszowa
BGG: Detective: A Modern Crime Board Game – L.A. Crimes
Grę przekazało nam wydawnictwo Portal.
Zbrodnie L.A. nie są samodzielną grą.
Recenzję podstawowego Detektywa przeczytacie tutaj.
Zawartość:
Wiktor:
Zbrodnie L.A. to niewielkie pudełko z cienkiego kartonu, w którym znajdziemy trzy talie kart i tekturową planszę. Ta ostatnia wzbudziła trochę negatywnych emocji, gdy pojawiły się komentarze o bardzo kiepskiej jakości dodatku. Faktycznie plansza jest cienka, w przeciwieństwie do tej z podstawki, podobnie jak i karty detektywów/konsultantów. Jednak mi to zupełnie nie przeszkadzało. Nie oszukujmy się, na planszy zaznacza się praktycznie tylko upływające godziny i miejsce przebywania detektywów, u nas leżała ona gdzieś z boku na stole i nie zwracaliśmy na nią większej uwagi. Jakość kart przypomina tę z podstawki. Rozszerzenie bez problemu można znaleźć w sieci od około 65-70 złotych. Cena, jak za zawartość, może wydawać się wysoka, jednak tutaj liczą się przecież nie tylko elementy, ale też sama historia i treść Zbrodni L.A. O tej w dalszej części tekstu, na końcu znajdziecie podsumowanie i odpowiedź na pytanie „czy warto?”.
Ocena Wiktora: 5,5/10
Ocena Kasi: 6/10
źródło: https://detectiveboardgame.com |
Co nowego?
Wiktor:
Nowe realia (Los Angeles lat 80.), nowa mechanika obserwacji, no i nowe zagadki. Do tego zmieniona baza Antares stylizowana na starszy system. To nadal ten sam Detektyw, zmian w zasadach jest niewiele, dzięki czemu podczas zabawy nie trzeba wracać do instrukcji. Mechanika obserwacji wprowadza możliwość wydania żetonu autorytetu, by zlecić śledzenie jakiejś postaci i następnego dnia rano otrzymać raport na temat jej zachowań i miejsc pobytu. Do tego niektóre karty będą oferowały możliwość dokonania natychmiastowego wyboru wiążącego się z otrzymaniem stresu i łamaniem prawa. Wiecie, jakieś nielegalne wejście do budynku, drobne nagięcie przepisów podczas śledztwa itp. Ostatnią nowinką, o której warto wspomnieć, są pytania indywidualne do świadków. W pewnych momentach otrzymujemy do nich dostęp, dzięki czemu możemy (wydając autorytet) dopytać o jakieś kwestie. Fajnie!
Zaktualizowana baza Antares nie wygląda może pięknie, ale jest dzięki temu klimatyczna. Nie pamiętam już, czy w podstawowej wersji była opcja podejrzenia wszystkich odkrytych tropów i akt, ale tym razem korzystaliśmy z niej bardzo często.
Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 7/10
Wrażenia:
Wiktor:
Zbrodnie L.A. zajęły nam około 10 godzin, a całą kampanię rozegraliśmy we troje jednego dnia. (wiem, wiem, Trzewik mówił, żeby ją sobie dawkować…). Nie będę wdawał się w detale dotyczące fabuły, jednak ta w pewnym stopniu przypomina tę z podstawki, chociaż już całość utrzymana jest w „teraźniejszości”, bez skakania wstecz. Cała przygoda jest wciągająca, a sprawy nieco różnią się od siebie wymaganym podejściem, co jest niewątpliwą zaletą. Poziomem trudności, chociaż to bardzo subiektywne odczucie, Zbrodnie L.A. wydają się zbliżone do Detektywa. Jedynie trzecia, ostatnia sprawa, wzięła nas całkiem z zaskoczenia. Pojawiło się sporo nazw i postaci, których nie znaliśmy wcześniej (być może tak poszły nam poprzednie śledztwa) i początkowo błądziliśmy jak we mgle. Finalnie założyliśmy sobie dwie hipotezy i… przestrzeliliśmy w jakimś stopniu z tą, którą finalnie wybraliśmy. Trzecia sprawa najbardziej też różniła się od pozostałych, nie była do końca w moim stylu, jednak stanowiła wyzwanie.
O ile siadałem do rozgrywki bez większego zapału, mając w perspektywie sporo czytania przed sobą, to już po chwili wsiąkłem w klimat i realia Zbrodni L.A. Na kartach w wielu miejscach pojawiają się mniej lub bardziej delikatne wstawki przypominające o realiach, w których rozgrywa się akcja (tytuły piosenek, coś o technologii itd.). Tak czy inaczej fabuła mnie wciągnęła, a dzień z rozszerzeniem minął błyskawicznie.
Nowe rozwiązania mechaniczne nie są może rewolucyjne, jednak sprawdzają się dobrze, dodają nowe opcje i wymuszają zarządzanie swoimi zasobami. Wydać autorytet by kogoś śledzić? Może nie warto… Wziąć stres i sprawdzić coś samemu czy czekać na nakaz? Mała rzecz, a cieszy!
Zarzuty? W jednym miejscu na karcie pojawia się informacja o śmierci jakiejś postaci, która wg naszych wszelkich dowodów i wyliczeń nadal żyje i ma się dobrze. Wydaje mi się, że w tym miejscu miało pojawić się inne nazwisko (co pasowałoby też fabularnie), jednak równie dobrze w ferworze śledztwa mogliśmy coś pomieszać.
Kasia:
Zacznę od spraw, które nie do końca do mnie przemówiły. Pierwsza duża zmiana, która od razu rzuca się w oczy to nowy wygląd Antaresa (a może raczej „stary” wygląd). Przez pół gry miałam wrażenie jakby na ekranie wyskoczył nam Blue Screen 😉 i uważam, że trochę niepotrzebnie dokonano aż tak dużego przeskoku. Sprawił on, że sterowanie stroną było nieco bardziej wymagające niż w podstawce.
Druga rzecz to ostatnia sprawa… W niej czułam się nieco zagubiona, miałam wrażenie, że porusza sporo wątków, które wcześniej nie zostały odpowiednio zarysowane. Być może jest to jednak wina naszego sposobu gry i tego, że nie odkryliśmy czegoś istotnego.
Żebyście jednak nie odnieśli mylnego wrażenia – Zbrodnie L.A. bardzo mi się podobały i poza tymi dwoma (w sumie niewielkimi) zarzutami wszystko mi się tu podobało. Nowe realia i świeże sprawy angażują tak samo jak te z podstawki. Wymagają one też równie dużo kombinowania, łączenia faktów i rozsądnego dysponowania czasem. Nowe mechaniki są spójne z tymi znanymi dotychczas i wprowadzone są tak naturalnie, że nie miałam z nimi żadnych problemów. Po prostu odzwierciedlają one realne sytuacje, z jakimi mogliby się zetknąć detektywi.
W sumie to najbardziej żałuję, że w dodatku nie zmieściło się więcej spraw, bo te trzy wzbudziły mój apetyt, by przy Detektywie spędzić więcej czasu.
Ocena Wiktora: 9/10
Ocena Kasi: 8/10
źródło: https://detectiveboardgame.com |
Ocena:
Wiktor:
Zbrodnie L.A. ponownie pozwoliły wcielić się nam w rasowych detektywów i całkowicie zanurzyć w historii. Odgadywanie motywów rożnych osób, ich ról w wydarzeniach, zamiarów, dostarcza naprawdę masę frajdy. To świetny dodatek dla wszystkich fanów Detektywa. Czekam na więcej i trzymam kciuki, by seria się rozwijała! Może da się przenieść mechanikę do jakiegoś świata fantasy (Antares jako księgi królewskie i roczniki) lub dorzucić gdzieś Cthulhu? Kolejne rozszerzenia łyknę jak pelikan rybę!
I czas na odpowiedź dotyczącą ceny gry. Uważam, że treść Zbrodni L.A. sprawia, iż te kartoniki i cienka plansza i tak są warte zakupu. Widać tutaj, że płaci się za historię, zagadki i całą przygodę. W takich wypadkach jakość materiałów (która, powiedzmy sobie szczerze, nie jest jakaś tragiczna i całkowicie nadaje się do grania) schodzi na drugi plan, szczególnie w przypadku gry polegającej w dużej mierze na robieniu własnych notatek.
TL;DR – kupujcie, świetny dodatek do świetnej gry!
Kasia:
Na szczęście klimat Detektywa nie ucierpiał na tej małej podróży w czasie. Wygląda na to, że nieco inne realia nie zmieniły tak bardzo sposobu pracy śledczych. Mimo wrodzonego czepialstwa muszę uznać ten dodatek za udany i zdecydowanie wart polecenia. Bardzo mi umilił majówkowy czas.
Plusy:
- intuicyjne, nowe mechaniki
- angażujące sprawy
- wciągająca historia
- zachowany klimat podstawki
Minusy:
- pudełko i komponenty nie zachwycają jakością
- bardziej kłopotliwe korzystanie z Antaresa [K.]
Grę przekazało nam wydawnictwo Portal. Dziękujemy!