recenzje planszówek,  wszystkie

Wielka pętla – recenzja

Wielka pętla to gra o wyścigach rowerowych, polskie wydanie Flamme Rouge. Tytuł podobno prosty, rodzinny i przyjemny. Czy pędzące po krętych, pełnych wzniesień trasach rowery są w stanie zaangażować kogoś, kto niespecjalnie interesuje się kolarstwem? Czy rzeczywiście jest to gra, do której można zasiąść z niemal każdym? Pograliśmy, pościgaliśmy się i możemy wydać wyrok!

Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 30-45 minut
Wydawca: FoxGames
Tematyka:wyścigi kolarskie 
Główna mechanika: zarządzanie ręką, ruch po planszy
Dla: początkujących; średnio zaawansowanych; zaawansowanych lubiących lekkie gry; fanów ścigania się; miłośników kolarstwa
Przypomina nam: Smoczy wyścig
BGG:
Flamme Rouge
Instrukcja: Wielka pętla – instrukcja, wariant z etapami i karty promo

Grę przekazało nam wydawnictwo FoxGames

Wygląd i wykonanie:

Wiktor:

Wielka pętla składa się z kafelków trasy (większe to proste odcinki, mniejsze zakręty), planszetek graczy (będących w sumie trochę zbędnym bajerem), kart i figurek kolarzy. Praktycznie wszystko oprócz planszetek (no okej, pomagają one uporządkować trochę karty i nie mieszać tych zagranych z nadal dostępnymi) jest tutaj niezbędne i w pełni wykorzystywane.

Do rozgrywki potrzebny będzie spory stół, bo dostępne w grze trasy zajmują niemało miejsca. Całość jest wykonana porządnie (chociaż na Pyrkonie wystraszyłem się, że połamaliśmy figurkę, jednak okazało się, ze kolarza można zdjąć z roweru) i estetycznie. Najmniej podobały mi się karty przedstawiające zawodników, jednak to raczej kwestia gustu. Poza tym zwraca się na nich uwagę głównie na cyferki. Samych kartoników nie koszulkowaliśmy, ale kilkanaście partii wytrzymały bez widocznych uszkodzeń, więc wróżę im świetlaną przyszłość.

Kasia:

Wielką pętlę zdobi ciekawa, stylowa grafika, która od pierwszego rzutu oka wprowadza w kolarski temat. Wewnątrz kartonika są oczywiście kafle do tworzenia tras wyścigów – duże i porządne, z wyraźnymi oznaczeniami. Siłą napędową gry są karty, które często tasujemy i przekładamy, przez co są narażone na zniszczenie. Na szczęście wydają się być dość odporne i po kilku rozgrywkach nie zdradzają śladów zużycia.

Ładnym uzupełnieniem są planszetki graczy, które poza estetyką służą wyłącznie utrzymaniu porządku na stole. Czasem niestety myliły mnie nadrukowane na nich rewersy kart (podnosząc stosik nie wiedziałam czy podniosłam już wszystkie karty). Sympatycznym akcentem są figurki kolarzy (zamiast jakichś zwykłych pionków), umieszczone w plastikowym opakowaniu chroniącym przed połamaniem. Aż proszą się one o pomalowanie, choć i bez tego wyglądają niczego sobie.

Warto wziąć pod uwagę, że zależnie od trasy gra nieraz wymaga więcej miejsca. Lepiej więc siąść do zabawy przy dużym stole.

Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Zasady i instrukcja:

Wiktor:

Rozkładanie gry trwa dłużej, niż tłumaczenie jej zasad. Te są przystępne i proste. W każdej rundzie dobiera się po 4 karty z talii każdego z zawodników i wybiera z nich jedną do zagrania (po kolei, najpierw jednego, później drugiego). Gdy każdy już wybierze odsłania się je i, począwszy od kolarza na czele, porusza się figurki o tyle pól, ile wskazują odpowiednie karty. Trasa ma dwa tory, więc jednocześnie obok siebie mogą pędzić tylko dwa rowery, można więc zablokować komuś ruch (raczej nieświadomie niż celowo). Po poruszeniu kolarzy ci, którzy mogą dojeżdżają do zawodników przed nimi (maksymalnie o jedno pole), a liderzy (mający przed sobą całe puste pole) otrzymują kartę zmęczenia o wartości 2. I to właściwie tyle. Zwycięży ten, kto bardziej przekroczy metę (niekoniecznie pierwszy, który do niej dojedzie).

Żeby nie było nudno, to odcinki tras mają trzy wersje: normalną, pod górkę i z górki. Dwie ostatnie wpływają nieco na możliwość ruchu. Atakując wzniesienie nie możemy ruszyć się o więcej niż 5 pól (nawet jeśli ruch zaczęliśmy jeszcze przed wzniesieniem), a kolarze nie dojeżdżają do siebie. Jest więc trudniej. Z górki natomiast zjeżdża się szybko i bez wysiłku, a każda zagrana karta niższa od 5 jest automatycznie traktowana jak 5. Proste!

Dodatkowo można pobrać też dedykowaną grze aplikację, która pozwala na wieloetapowe wyścigi. To bardzo fajna opcja, chociaż apka przysporzyła mi trochę problemów z obsługą i nie była od początku całkiem intuicyjna.

Kasia:

Zasady Wielkiej pętli są tak proste, że z gra z powodzeniem nadaje się nawet dla początkujących planszówkowiczów. Warto jedynie zwrócić większą uwagę na kwestię dojeżdżania do poprzedzającego kolarza oraz kary za jazdę na przedzie, by nic podczas zabawy nie umknęło. Poza tym nie ma tu w zasadzie rzeczy, które wymagałyby wkuwania. Jest to gra intuicyjna, bez udziwnień i przerostu reguł.

Ocena Wiktora: 9/10
Ocena Kasi: 9/10 

Rozgrywka:

Wiktor:

Wielka pętla nie jest grą, o której można by się rozpisywać godzinami. Prosta mechanika przekłada się na prostą, ale jednak wciągającą zabawę. Ani razu nie miałem wrażenia, że tym co dzieje się na torze kieruje los. Od początku partii każdy zna rozłożenie kart w poszczególnych taliach, widzi całą trasę, a wybieranie jednej z kilku kart sprawia, że niemal zawsze możemy postępować zgodnie ze swoim planem.

Najdziwniejszą kwestią jest ustawianie się na starcie, bo gracze robią to kolejno, wystawiając po dwa rowery, a nie np. po jednym. Budziło to pewne obawy o to, że ostatni gracz ma gorszą sytuację startową, jednak nasze obserwacje tego nie potwierdziły. Wygrywali ci, którzy startowali jako ostatni, pierwsi, w środku. Nie widziałem w tym żadnej prawidłowości. Czyli, że dobrze.

Bardzo spodobał mi się próg wejścia planszówki. Można ją w kilku zdaniach wytłumaczyć nawet laikowi w rozrywce bez prądu. Dobieramy, wybieramy i jedziemy. Super!

Na postawione we wstępie pytania muszę odpowiedzieć twierdząco: Wielka pętla ma duże szanse spodobać się osobom, które nie są fanami kolarstwa, a dzięki intuicyjnej mechanice nadaje się do grania z każdym. Oczywiście mniej wymagający gracze będą pewnie bardziej zadowoleni, jednak mając za sobą setki czy tam nawet tysiące partii w różne tytuły i tak bawiłem się dobrze. Bardzo fajny gateway (dla nieznających pojęcia polecam słowniczek).

Kasia:

Po wysłuchaniu reguł niejednokrotnie dało się nad stołem słyszeć ciche „to wszystko”? Bo rzeczywiście na pierwszy rzut oka jest to gra wręcz banalna, ot zagrywanie kart z cyframi. Jednak w trakcie rozgrywki okazuje się, że tak banalnie wcale nie jest.

W Wielkiej pętli warto mieć nie tylko taktykę na każdy odcinek trasy, ale jednocześnie strategię na całość, biorąc pod uwagę rozmieszczenie podjazdów i zjazdów, które bardzo mocno wpływają na podejmowane decyzje. Głębi zabawie dodaje fakt, że każdy z graczy kieruje dwoma kolarzami i istotne jest planowanie ruchów uwzględniające ich pozycję na torze, zmęczenie oraz siłę mięśni.

Oczywiście fakt, że dobieramy tu karty w ciemno sprawia, że w grze jest nieco losowości. Na szczęście wybór każdorazowo z 4 kart sprawia, że nadal mamy sporo do przemyślenia i jeśli o mnie chodzi to uważam losowość w tym tytule za świetnie wyważoną. W połączeniu z ruchami rywali zapewnia ona dawkę nieprzewidywalności i wynikających z tego emocji, ale też daje się sensownie kontrolować.

W zasadzie nie ma większej różnicy w ile osób siada się do zabawy, ponieważ wyboru kart dokonujemy równocześnie, a samo „uruchamianie” poszczególnych kolarzy jest na tyle interesujące, że również uczestniczą w nim wszyscy. To, jaką kartę wybrał rywal i dokąd dzięki niej dojechał ma bowiem niejednokrotnie wpływ na pozycję naszego kolarza. No właśnie, warto też chyba wspomnieć o potencjale do przewidywania zagrań przeciwników i dostosowywania swoich ruchów. Nie ma tu może typowej bezpośredniej interakcji (spychania się z drogi czy rzucania kłód), ale cały czas czuć oddech rywali na plecach i dzięki temu rozgrywka jest zacięta i angażująca (szczególnie pod koniec trasy).

Uważam, że regrywalność Wielkiej pętli jest całkiem spora ze względu na możliwość układania odmiennych tras, a jednocześnie różne startowe ustawienie zawodników. Do tego dochodzi oczywiście kwestia losowości, która może stawiać przed nami nieco inne wybory. Nie jest to może porażająca różnorodność (w końcu za każdym razem dążymy do tego samego celu), ale do dyspozycji jest jeszcze aplikacja, która daje kolejne możliwości, więc nie mam na co narzekać.

Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 8/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Wielka pętla słabiej wypada we dwoje. Wiąże się to nie tyle z samą mechaniką, co z emocjami i ogólnie charakterem rozgrywki. Wyścigi najbardziej emocjonują przy 3-4 osobach, ściganie się we dwoje bywa bardziej taktyczne, lecz gubi gdzieś tę iskierkę sprawiającą, że chętnie sięga się po ten tytuł. Nie jest źle, ale zdecydowanie lepiej bawiłem się w większym gronie.

Kasia:

Powiedziałabym, że rozgrywka we dwoje nie jest zła, ale trochę brakuje jej do prawdziwie zaciętych wyścigów w większym składzie, kiedy sytuacja na torze częściej się zmienia i trzeba wziąć pod uwagę większą liczbę zmiennych. Mechanicznie jest więc ok, ale żeby naprawdę poczuć klimat wyścigu i w pełni odczuć co Wielka pętla ma do zaoferowania lepiej siadać do stołu we trzy, a najlepiej we cztery osoby.

Ocena Wiktora: 5/10
Ocena Kasi: 6/10

Klimat i tematyka:

Wiktor:

Gry wyścigowe to specyficzny typ planszówek. Brakuje im dynamiki znanej z gier elektronicznych, więc niełatwo jest oddać emocje związane z prędkością i walką o lepsze miejsce. Wielka pętla jednak radzi sobie z tym nieźle. Partia nie jest może jakoś wyjątkowo szybka i dynamiczna, bo wybranie kart zajmuje trochę czasu, ale wg mnie czuć tutaj emocje wyścigu, szczególnie pod koniec trasy, gdy liczy się jak najlepsze wykorzystanie terenu i posiadanych kart. Także same warunki rajdu zostały wg mnie nieźle oddane: tunel aerodynamiczny, jazda w peletonie, pagórki. Ma to sens. Ciekawą opcją jest też wspomniana wcześniej aplikacja, dzięki której nie liczy się pojedynczy zwycięzca, a to jak radzi sobie nasza drużyna podczas kilku etapów.

Kasia:

Może to być lekko zaskakujące (dla mnie było), ale Wielka pętla mimo prostoty zastosowanych mechanik jest grą całkiem klimatyczną. Mamy tu wyścig pełną gębą. Kierowanie dwoma kolarzami, z których każdy nieco inaczej rozkłada siły, a do tego system męczenia się zawodników czy choćby sensownie rozwiązane podjazdy i zjazdy. Wszystko to daje poczucie faktycznej rywalizacji, do tego konkretnie nawiązującej do wyścigów kolarskich.

Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7,5/10

Podsumowanie:

Wiktor:

Ładna, porządnie wykonana, prosta, z intuicyjnymi zasadami i mechaniką, budząca emocje gra o rowerach. Najlepiej wypada w większym gronie, kiedy to może w pełni pokazać swój rywalizacyjny, wyścigowy charakter.

Kasia:

Wielka pętla łączy w sobie estetyczny wygląd, przystępne nawet początkującym zasady oraz ciekawą, angażującą rozgrywkę. Trudno znaleźć tu coś, co warto by skrytykować. Dobra jest regrywalność, a rozgrywka jest dynamiczna i bardzo przyzwoicie się skaluje (ok, we dwoje jest ciut słabiej). Losowość, choć obecna, to nie doskwiera. Udało się nawet, mimo ogólnej prostoty, bardzo fajnie oddać klimat kolarskiego wyścigu.

Ocena:

Wiktor:

Nie pozostaje mi nic innego, niż polecić Wielką pętlę! Komu? Praktycznie wszystkim lubiącym lekkie i stosunkowo proste gry, a także stawiającym pierwsze kroki w hobby. To jest to, co nazywam grą rodzinną!

Kasia:

Jest to jedna z gier, które potrafią połączyć prostotę zasad z emocjonującą rozgrywką, która zadowoli nawet planszówkowych wyjadaczy. Przy Wielkiej pętli bawiłam się po prostu bardzo dobrze i z chęcią będę do niej wracać, jeśli tylko ktoś zechce stanąć ze mną do tego wyścigu.

Plusy:

  • porządne wykonanie
  • proste zasady
  • bardzo dobre skalowanie
  • klimat wyścigów rowerowych
  • dobra dla wszystkich

Minusy:

  • aplikacja powinna wprowadzać nieco krótsze trasy, bo po rozegraniu dwóch pełnych zabawa może już trochę męczyć

Grę do recenzji przekazało nam wydawnictwo FoxGames. Dziękujemy!

http://www.foxgames.pl/

One Comment

  • Perun

    W ostatni weekend zagrałem z kolegą we 2 i bardzo mi się spodobało. Być może dlatego, że wykorzystaliśmy „boty”, czyli pozostałe drużyny grały same – karty zagrywane po kolei ze stosu i brak kart zmęczenia dla nich. Sprawiło to, że rozgrywka była bardzo dynamiczna i zdarzało się współpracować przeciwko „botom”, a rywalizacja była zdecydowanie szersza. Polecam!

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.