Plażing: parawany w dłoń – recenzja prototypu
Plażing od jakiegoś czasu nie kojarzy się już tylko z nadmorskim wypoczynkiem. To też przecież planszówka, o której prawie każdy siedzący w hobby słyszał. Rozgłos, chwytliwy temat i kontrowersyjne Grażyny z Januszami. Okej, ale czy pod tym wszystkim ukryto jakąś mechanikę? Czy tytuł broni się bez tej całej otoczki? A może to tylko pomysł jak zdobyć rozgłos i szybko nałapać pieniędzy ze wspieraczki? Zobaczmy…
Wiek: 13+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 30-45 minut
Wydawca: Smart Flamingo / Logotomia
Tematyka: plaża, morze, wakacje
Główna mechanika: zbieranie zestawów, ogradzanie obszarów
Dla: lubiących gry logiczne; grających we 3-4 osoby; ogólnie dla wszystkich
BGG: Plażing: parawany w dłoń
Prototyp i większość fotek przekazało nam wydawnictwo Smart flamingo.
Od 20 września 2019 r. grę można było wspierać na portalu Wspieram.to.
Wygląd – przewidywania
Wiktor:
Z prototypem mieliśmy do czynienia na różnych etapach, jednak już jakiś czas temu. Finalnej wersji nie dostaliśmy w swoje łapki, ale to co widzieliśmy pozwala już wysnuć jakieś wnioski. Zacznę jednak od tego, że niedawno zmianie uległa okładka gry – niby nieznacznie, jednak nieco zmieniono jej styl. Jest teraz nowocześniejszy, chociaż chyba ten wcześniejszy bardziej przypadł mi do gustu.
Sam Plażing nie jest na szczęście rażąco kolorowy, co mogłoby przeszkadzać podczas partii. Plansza może nie zachwyca swoją piaskową barwą, ale stanowi dobre tło do wykładania wyrazistych parawanów i sprzętów. Wybierając między odjechanym wyglądem a praktycznością stawiam na to drugie. Mimo że kafelki są stonowane, to nie brakuje na nich różnych szczegółów, takich jak np. postacie, które sprawiają, że plaża „żyje”, nie jest tylko jednokolorowym, mało atrakcyjnym tłem.
Elementy prototypu były ciekawie różnorodne: karty, plansza, drewniane meeple, zawsze fajnie wyglądające plastikowe kryształki w różnych kolorach (kamienie, muszelki i bursztyny). Wciąż jednak nic w zawartości ani wyglądzie gry nie potrafiło mnie przekonać czy to dobry wybór dla lubiącego cięższe, bardziej wymagające gry geeka. Ba, czy to chociaż dobra gra rodzinna, do której mogę usiąść z mamą? O tym jednak będzie już w opisie rozgrywki.
Zasady
Wiktor:
Reguły przedstawił Łukasz w filmiku, który znajdziecie niżej. Krótko jednak opiszę o co w tym wszystkim chodzi, po szczegóły odsyłam jednak do nagrania. W Plażingu zbiera się punkty zwycięstwa, otrzymywane w trakcie partii za zamykane (ogradzane) obszary oraz na jej koniec za:
- zebrane zestawy zasobów (kamyki, muszelki, bursztyny);
- liczbę poszczególnych zasobów;
- pogodę (parawany odgradzające od wiatru punktują; przy słońcu punktują kocyki, a w deszczu punkty karne dają graty);
- liczbę obszarów na planszy;
- największy obszar na planszy.
W swojej kolejce można zrobić jedną z trzech rzeczy:
- dołożyć parawan na planszę;
- dołożyć dwa mniejsze elementy (kocyki lub graty, w dowolnej kombinacji);
- zebrać zasoby ze swoich obszarów.
Podczas testowania prototypu korzystaliśmy z roboczej wersji instrukcji, więc trudno mi ją oceniać. Same reguły jednak są proste i intuicyjne. To jedna z tych gier, które można dość szybko zarysować, a ewentualne szczegóły wyjaśniać w trakcie. Pod tym kątem udało się stworzyć coś przystępnego i z potencjałem trafienia nie tylko do geeków, ale też graczy rodzinnych czy niedzielnych.
Kasia:
Zasady Plażingu są na tyle przestępne, że gra nadaje się również dla początkujących i niedzielnych graczy. Sposób dokładania elementów na planszę jest intuicyjny, a lekkie kłopoty sprawiało mi jedynie czasem przygotowanie gry. To ze względu na brak wyraźnego oznaczenia kafelków różnego typu. Jest to
jednak łatwe do naprawienia i mam nadzieję, że w finalnym produkcie uda się sprawę dopracować.
Fajnie, że już na etapie prototypu pomyślano o urozmaiceniu zabawy przez dodanie jej opcjonalnych zasad i elementów. To zawsze zwiększa żywotność tytułu i pozwala dostosowywać grę do indywidualnych upodobań.
Rozgrywka
Wiktor:
Do Plażingu podchodziłem sceptycznie. Spodziewałem się wydmuszki żerującej na fajnym, chwytliwym temacie, która niewiele ma wspólnego z prawdziwą, nowoczesną planszówką. Zawiodłem się. Moje przewidywania się nie sprawdziły, a Plażing okazał się prawdziwą grą logiczną, ze sporą domieszką interakcji (o niej później).
Pomysł zbierania zestawów i zamykania obszarów sprawdza się dobrze. Powoduje też bardzo ciekawy efekt dwoistości rozgrywki. Z jednej strony warto zbierać zasoby, bo dają one dużo punktów. Z drugiej zaś, przynajmniej we mnie, uaktywniał się ukryty Janusz, który kazał mi olewać zbieranie plastikowych znaczników i skupić się na przeszkadzaniu innym, podkradaniu ich obszarów. Często oba podejścia skutkowały dobrą pozycją i sporą liczbą zasobów, ale łatwo wpaść w pułapkę przesadnego januszenia. To pokazuje też, że w grze udało się dobrze i mechanicznie oddać satyryczny klimat Plażingu i parawaningu.
Bardzo mocną stroną tytułu jest wspomniana wyżej interakcja. Właścicielem domkniętego obszaru zostaje bowiem gracz, którego elementy otaczają teren w największej liczbie. Ktoś położył wielki parawan? Co z tego! Mogę domknąć go kocykiem i grabkami, dzięki czemu przejmę ten teren. Przeciwnik zapędził się i chce objąć swoimi parawanami pół planszy? Dorzucę mu kilka swoich, które przetną jego obszar na mniejsze części, zgarnę zasoby, a on niech się bawi. W praktyce wychodzi to naprawdę dobrze. Dodaje emocji, wzmaga rywalizację i cholernie stresuje (co w moim przypadku oznacza tylko, że gra jest dobra).
Zabawa wymaga porządnego ogarniania tego, co dzieje się na planszy. Jest przez to dość ciężka, więc niech nikogo nie zmyli lajtowy tytuł. Móżdżenia jest tutaj dużo, sytuacja dynamicznie się zmienia, a dopiero co stworzone plany potrafią wziąć w łeb po ruchu następnej osoby w kolejce. Jednocześnie ta taktyczność rozgrywki nie sprawia wrażenia przypadkowości i losowości, bo działać trzeba tak, by przewidywać poczynania przeciwników.
Regrywalność Plażingowi zapewnia modularna plansza. Składa się ona z kafelków (standardowych i specjalnych), które przed partią układa się losowo w ramce tworzonej przez tor punktacji. Niektóre płytki mają swoje specjalne zasady, które powodują że gracze chcą (bądź nie) rozkładać się w pobliżu widocznych na nich obiektów.
Wypadałoby teraz przejść do krytyki, ale w tej kategorii trudno mi się do czegoś przyczepić (na grę narzekam niżej). We troje jak i czworo zabawa jest przednia, emocjonująca i wymagająca. I tyle.
Kasia:
Na pierwszy rzut oka zdawało mi się, że Plażing może być banalną planszówką o krótkiej żywotności. Nie jest to jednak prawda, bo w grze jest więcej głębi niż się z pozoru wydaje. Plaża też może wydawać się pusta i monotonna, a tymczasem kryje się na niej wiele różnych skarbów. Trzeba o tym pamiętać siadając do partyjki tego tytułu. Mamy tu tylko trochę kafelków do rozlokowania i drobiazgów do zebrania, ale taktyka jest kluczowa. Niektóre miejsca są zdecydowanie korzystniejsze do rozłożenia się ze swoimi bambetlami i jeśli je bezbłędnie wybierzemy, to właśnie one mogą dać nam szansę na zwycięstwo.
W trakcie zabawy (nawet jeśli akurat mamy na nosie okulary przeciwsłoneczne) trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Należy bardzo uważać, żeby swoim ruchem nie dać innym graczom szansy na zamknięcie obszaru i zgarnięcie punktów. To sprawia, że w Plażingu trzeba naprawdę solidnie pokombinować, zwłaszcza kiedy chcemy przeanalizować wiele możliwych zagrań i ich konsekwencji. Czasem może się więc zdarzyć lekki paraliż decyzyjny (a ten jest równie niepożądany co skurcz w zimnych wodach Bałtyku). Wtedy bowiem pozostali gracze muszą uzbroić się w cierpliwość. Sytuacja na planszy w ciągu kliku ruchów potrafi się zmienić dość mocno i niejednokrotnie trzeba obmyślać nowy plan, kiedy kolejka do nas dotrze.
Dodatkowo w Plażingu jest sporo interakcji i to nie tylko w postaci wspomnianego „kradnięcia” obszarów, ale też konieczności obserwowania przeciwników, by wiedzieć kiedy mogą zakończyć rozgrywkę. I, co za tym idzie, kiedy warto zabrać się za zbieranie muszelek, bursztynów i kamyków, by podbić swój końcowy wynik. Warto wiedzieć, że Plażing to wredna gra, w której nieraz zdarzają się skoki adrenaliny, kiedy coś idzie nie po naszej myśli. A nie sposób przewidzieć wszystkiego, nawet jeśli nie gramy w elementami wprowadzającymi dodatkową losowość, to zawsze nasi rywale stanowią źródło nieprzewidywalności.
Teoretycznie gra skaluje się dobrze, proporcjonalnie dostosowując powierzchnię plaży. W praktyce na wrażenia z zabawy wpływ ma także czas oczekiwania na swoją kolej. Jeśli więc nie gramy z osobami lubiącymi sobie pomyśleć, to w zasadzie nie ma aż takiego znaczenia czy siadamy do Plażingu we troje czy we czworo. Zabawa z myślicielami lepiej wypada jednak w trzyosobowym gronie.
Gra we dwoje:
Wiktor:
Plażingowi do ideału zabrakło jedynie równie dobrej, co w większym gronie, rozgrywki dwuosobowej. Aż przykro mi to pisać, bo poznałem i polubiłem Łukasza, ale nie może to spowodować, że przemilczę ważny dla mnie element zabawy. Otóż Plażing we dwoje, z planszówki wymagającej skupienia, ale jednocześnie takiej.. dość wesołej, stał się grą w wypatrywanie błędów przeciwnika. Grając z Kasią staraliśmy się grać bardzo zachowawczo i, niestety, moja większa spostrzegawczość czy też zamiłowanie do gier logicznych sprawiało, że praktycznie blokowałem większość jej ruchów. Efektem były bardzo duże różnice punktowe i sporo sytuacji niepozostawiających Kasi większego wyboru (np. jeśli nie dołoży parawanu w konkretne miejsce, to przejmę teren, jeśli dołoży, to ułatwi mi domknięcie innego). Będąc drugim graczem nie miałem większych problemów, by pokonać Kasię, przez co wydawało nam się, że interakcja w tym wariancie jest zbyt wredna i za mocno wpływa na grę. To naturalnie subiektywne odczucia (jak niemal wszystkie opisane w recenzji), ale mocno nas zniechęciły do tego wariantu.
Na planszy było też jednocześnie zbyt luźno w takim sensie, że raczej woleliśmy „kleić się do siebie” swoimi parawanami i czyhać na okazję do domknięcia terenu. Ogólnie po rozgrywkach nie miałem ochoty do ponownego siadania do Plażingu we dwoje.
Po otrzymaniu feedbacku ode mnie Łukasz powiedział, że weźmie problem pod uwagę. Powstał więc dodatek wprowadzający śmieci, który ma zagęszczać planszę i usprawniać partie dwuosobowe, jednak logistyka i czas nie pozwoliły nam na jego przetestowanie.
Kasia:
Plażing dostosowuje się do ograniczonej liczebności graczy, przede wszystkim przez zmniejszenie pola gry. Dzięki temu nie gubimy się w różnych częściach plaży, tylko faktycznie mamy okazję sobie poprzeszkadzać. Oczywiście poziom interakcji zależy też w części od nastawienia graczy i ich ochoty na bezpośrednią rywalizację. Jeśli chodzi o moje preferencję to chyba jednak bardziej skłaniam się ku opcji trzyosobowej. Nieraz grając we dwoje miałam wrażenie, że pierwszy gracz ma zwyczajnie trudniej, bo drugi zawsze odpowiada na jego ruch i może mu wciąż wchodzić w paradę.
Prognoza:
Wiktor:
Z wyłączeniem trybu dwuosobowego uważam Plażing za bardzo dobrą grę logiczną. Taką dla szerokiego grona odbiorców od geeków (mechanika, rywalizacja) po graczy rodzinnych (temat, prostota zasad). Do partii we troje i czworo – jak znalazł. Oczywiście przy założeniu, że od czasu ogrywania prototypu Łukasz nic w nim nie popsuł 😉
Bez ogródek i bez żadnego „sprawdźcie przed zagraniem” – polecam! Cena na wspieraczce jest jak najbardziej w porządku, w zamian dostaniecie fajną planszówkę. Odpowiadając na pytania ze wstępu:
- Czy pod tym wszystkim ukryto jakąś mechanikę?
TAK i to bardzo sensowną oraz angażująca! - Czy tytuł broni się bez tej całej otoczki?
TAK! Nawet po zmianie tematu grałbym w to z przyjemnością! - A może to tylko pomysł jak zdobyć rozgłos i szybko nałapać pieniędzy ze
wspieraczki?
NIE, Plażing jest przemyślaną planszówką. Tytuł i temat
mogą sprawiać inne wrażenie, ale gracze znajdą w nim sporo mięcha!
Kasia:
Temat plażowania jest z pewnością oryginalny jeśli chodzi o planszówki nieco bardziej zaawansowane. Jest to też jeden z głównych powodów, że tytuł ten rzuca się w oczy i pozostaje w pamięci. Mechanicznie jednak gra również ma sporo do zaoferowania, nie jest tylko sezonową wydmuszką. Zdecydowanym plusem jest też jej uniwersalność – może zadowolić nie tylko geeka, ale także każdego Janusza i Grażynkę.
Plusy:
- oryginalny temat
- przystępne zasady
- ciekawy wygląd
- dobrze oddany temat
- emocjonująca rozgrywka
Minusy:
- kiepski tryb dwuosobowy
- podatność na paraliż decyzyjny [K.]
Prototyp przekazało nam wydawnictwo Smart flamingo / Logotomia. Dziękujemy!