Spór o Bór – recenzja
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2
Czas gry: ok. 20 min.
Wydawca: Muduko
Tematyka: zwierzęta, las
Główna mechanika: zbieranie zestawów,
zarządzanie ręką
Dla: początkujących, średnio zaawansowanych
Przypomina nam: Draco Magi, Elekt
BGG: Schotten Totten
Instrukcja: Spór o Bór
Współpraca reklamowa. Grę przekazało nam wydawnictwo Muduko.
Opinia:
Wiktor:
Spór o Bór to polskie wydanie Schotten Totten autorstwa Reinera Knizii. Muduko zadbało o dużo atrakcyjniejszą oprawę graficzną tytułu niż w oryginale. Ilustracje przedstawiające mieszkańców lasu są ładne i barwne, od razu pozytywnie nastrajają do gry.
W niewielkim pudełku znajdują się 64 karty, 9 płytek polan oraz dwie karty pomocy. Zabrakło kart pomocy z opisanymi zdolnościami jednostek specjalnych, więc wracając do tytułu po kilku dniach przerwy musieliśmy w trakcie rozgrywki co jakiś czas zaglądać do instrukcji.
Gra polega na dokładaniu kart do rozłożonych na stole łąk, by w ten sposób walczyć o kontrolę nad nimi. Wspólna talia składa się z kart o wartościach 1-9 w sześciu kolorach. Gdy przy danym kafelku każdy z graczy wyłoży już po trzy karty sprawdza się, która strona ma przewagę. Bierze się wówczas pod uwagę kolory oraz wartości na kartach i tak, trochę podobnie do pokera, najwięcej warte są kolejno:
- trzy kolejne wartości w tym samym kolorze;
- trzy takie same wartości;
- trzy karty w tym samym kolorze;
- trzy kolejne wartości w różnych kolorach;
- trzy dowolne karty.
Bardziej zaawansowany wariant wprowadza karty specjalne, które zmieniają nieco zabawę, dodając nowe możliwości (np. przenoszenie kart, zmiana warunków zwycięstwa na łące itp.).
Nie ma co się oszukiwać – Spór o Bór pełnię możliwości pokazuje w wariancie zaawansowanym. Podstawowy jest okej, jednak bardzo dużą rolę odgrywa tam szczęście w doborze kart (lub jego brak). Istotne jest też, niezależnie od wariantu, uważne obserwowanie kart wykładanych przez przeciwnika. Jako że każda wartość w danym kolorze występuje tylko raz, to łatwo ocenić kiedy szanse na dany układ przepadły. W rozgrywkach podstawowych miałem jednak wrażenie, że zabawa jest nieco poza moją kontrolą, szczególnie na dalszym etapie gry, gdy okazywało się, że niewiele mogę zrobić. Może to być też oczywiście winą mojej taktyki/strategii, bo nie odnosiłem zbyt wielu zwycięstw.
Wariant z dodatkowymi kartami zmienia dynamikę gry. Dobierając karty można sięgnąć po te specjalne, które pozwalają nieco „obejść” sztywne ograniczenia gry. Dostępne jokery można wykorzystać w sytuacjach, gdy nie ma innej szansy na ukończenie układu, a możliwość manipulacji kartami pozwala zaskoczyć przeciwnika.
Nieco zagmatwania wprowadzają jedynie zasady dotyczące korzystania z tych kart – można użyć o jednej więcej niż przeciwnik, co wywołuje konieczność liczenia bądź sprawdzania co jakiś czas kto ile już wyłożył.
Umiejętności specjalne dodają też grze innej nieprzewidywalności niż ta wynikająca z dobierania kart. Dochodzi niepewność zagrań rywala, trzeba ciągle mieć w pamięci, że sytuacja na stole może się nagle zmienić, warto więc mieć w rezerwie jakiś plan.
Urozmaicenia zabawie dodaje cel: trzeba przejąć kontrolę nad pięcioma polanami lub trzema sąsiadującymi ze sobą. Sprawia to, że czasami nie warto walczyć o wszystkie polany, a skupić się mocniej na trzech-czterech, wygrać i po partii. Podoba mi się takie rozwiązanie i prawie zawsze staram się z niego korzystać (z różnymi efektami).
Spór o Bór należy do typu gier, które nazywam czasem „dokładaczami”, w których dokładając karty rywalizujemy o obszary. To dość specyficzny rodzaj gier, a wśród podobnych tytułów, które poznałem Spór należy raczej do tych prostszych, aczkolwiek przyjemnych. Wyczekuję na drugą część gry – Spór o Bór 2 – która pozwala jednej osobie wcielić się w atakującego, a drugiej w obrońcę. Myślę, że taki typ zabawy będzie ciekawy.
Kasia:
Spór o Bór intryguje okładką – na pierwszy rzut oka spokojną, przyrodniczą, ale po bliższym przyjrzeniu widać, że zwierzęta na niej są bojowo usposobione. W sumie charakter gry jest podobny – to takie trochę przeciąganie liny. Niby spokojne, ale czuć zwiększającą się presję ze strony rywala.
Rysunki na kartach podstawowych choć zasadniczo nie mają znaczenia dla rozgrywki – wystarczyłoby, gdyby znajdowały się na nich tylko cyfry i kolory – to jednak oczywiście dużo przyjemniej jest obcować z karcianką, która po prostu bardzo przyjemnie wygląda. To zasługa ilustratora, Piotra Sokołowskiego. Pomysły na przedstawienie zwierzaków w różnych rolach są oryginalne, a grafiki są pełne szczegółów. Dzięki temu nawet po sporej liczbie partii nadal przyjemnie się patrzy na karty.
Początkowo zdziwiłam się, że instrukcja jest wykonana z płótnowanego papieru, a karty są niemal gładkie. Ale w sumie i tak na dłuższą metę warto pomyśleć o koszulkach, bo w Sporze karty są mocno eksploatowane, a grafiki na całej powierzchni sprawiają, że dość szybko może być widać na nich ślady zużycia.
Niewątpliwą zaletą Sporu o Bór jest jego kompaktowość. To właściwie trochę większa talia kart, więc grę łatwo zabrać ze sobą na przykład na jakiś wypad we dwoje. Aż tak kompaktowo nie jest jeśli chodzi o miejsce potrzebne do swobodnej rozgrywki, ale nie jest też źle.
Zasady Sporu o Bór są intuicyjne – w zasadzie najistotniejsze jest ogarnięcie jakie zestawy zwierząt są silniejsze, a jakie słabsze. Nie ma z tym kłopotu, bo każdy dostaje kartę pomocy, która to elegancko ilustruje. Od pierwszej partii można więc skupiać się przede wszystkim na umiejętnym zagrywaniu kart. Dzięki temu, że niemal zawsze mamy ich na ręce 6 (lub 7) do wyboru, to losowość nie daje się nadmiernie we znaki. Czuć, że mamy wpływ na końcowy wynik, choć nieraz, zwłaszcza pod koniec partii, liczba sensownych opcji na dołożenie tego, co zostało nam na ręce dramatycznie się kurczy.
Spór o Bór to taka troszkę gra blefu – nieraz wykładając kartę liczymy na to, że przeciwnik pomyśli, że mamy już gotowy cały zestaw na daną polanę i odpuści walkę o nią. [Dobrze wiedzieć, przyda się w kolejnych rozgrywkach! – W.] Często też jedna karta przydałaby się nam w kilku zestawach i trzeba z bólem serca dokonywać wyboru, gdzie sami musimy odpuścić, a gdzie warto powalczyć.
Fajnie, że poza wariantem podstawowym, który jest prosty i elegancki, dano też graczom możliwość zabawy nieco bardziej zaawansowanej. Z dodatkowymi kartami jest wyraźnie trudniej – więcej zmiennych, więcej możliwości kombinowania. Jednostki specjalne są różnorodne, a sposób ich dobierania i zagrywania sprawia, że dochodzi nam cała strategia z tym związana. Nie warto na przykład zapychać sobie ręki kartami specjalnymi jeśli nasz rywal niechętnie z nich korzysta, ponieważ możemy z nimi zostać do końca partii, bez możliwości zagrania. Brakuje mi tu jednak jakichś znaczników do liczenia ile kart specjalnych zagrał każdy z graczy. Ma to znaczenie, a w związku z tym, że zagrywa się je w różne miejsca i nie zawsze można ich liczbę ocenić szybkim rzutem oka.
Bardzo odpowiada mi czas rozgrywki – na tyle krótki, że można Spór o Bór wyciągnąć nawet po męczącym dniu i bez problemu uda się wygospodarować jeszcze czas na rewanż.
Ocena Wiktora: 6,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Ocena:
Wiktor:
Spór o Bór jest tytułem przyjemnym, niedługim, ładnym i niewymagającym dużego móżdżenia. Każda partyjka prowokuje do szybkiego rewanżu. Siadając do gry trzeba się jednak nastawić, że nie jest to tytuł oparty na bezpośredniej interakcji, premiuje zdecydowanie uważne dokładanie kart i analizowanie sytuacji na stole.
Kasia:
Spór o Bór to ciekawa dwuosobówka – z jednej strony po prostu ładna i przystępna, z drugiej wymagająca też pewnego pomyślunku. Nie jest zbyt długa, a dzięki wariantom (szczególnie temu z jednostkami specjalnymi) nie powinna szybko się znudzić.
Cechy:
- wariant podstawowy oraz z dodatkowymi kartami
- „dokładana” dwuosobówka
Plusy:
- ładne ilustracje
- przystępne zasady i krótka rozgrywka
- cel zabawy pozwala na różne taktyki (3/5 polan)
- regrywalność
Minusy:
- brak kart pomocy z opisem zdolności kart specjalnych
- spora losowość wariantu podstawowego [W.]
Grę przekazało nam wydawnictwo:
One Comment
Monika
Bardziej jestem bookoholiczką niż miłośniczką gier, ale grywam i akurat tę grę posiadam. Może w wariancie podstawowym nie pokazuje zbyt wiele – jak napisaliście – ale będzie się nadawać dla młodszych dzieci, które ucieszą się dodatkowo z przepięknej szaty graficznej, bardzo bajkowej. A tak poza tym, będę do Was zaglądać bo świetnie i rzetelnie recenzujecie.