Nanga Parbat – recenzja
Wiek: 14+
Liczba graczy: 2
Czas gry: ok. 30 min.
Wydawca: FoxGames
Tematyka: góry, wspinaczka
Główna mechanika: zbieranie zestawów
Dla: początkujących, średnio zaawansowanych
Przypomina nam: hmm… trudno powiedzieć
BGG: Nanga Parbat
Instrukcja: Nanga Parbat zasady
Współpraca reklamowa. Grę przekazało nam wydawnictwo Fox Games.
Opinia:
Wiktor:
Niewielkie, kolorowe pudełko gry Nanga Parbat skrywa w sobie zaskakująco ładną zawartość. Oprócz planszy dostajemy sporo różnego rodzaju drewnianych znaczników przedstawiających zwierzęta, namioty i ludzi, a także niewielkie planszetki dla graczy. Podoba mi się, że są to faktycznie planszetki, a nie np. większe karty/cienkie wydruki, z czym spotkałem się już w innych grach. Całość wygląda ładnie, schludnie i kolorowo. Zwierzęta dobrze kontrastują z ilustracją przedstawiającą tytułową górę. Nanga Parbat zajmuje niewiele miejsca zarówno na stole, jak i po spakowaniu – meeple można wrzucić do woreczka, a planszetki do jakiejś kieszeni w torbie czy plecaku.
Instrukcję czytała Kasia, więc mogę odnieść się tylko do zasad, które są dość intuicyjne i proste do przyswojenia. Nanga Parbat polega na zastępowaniu znaczników zwierzaków swoimi meeplami, które następnie można przekształcić w obozy. Punkty zdobywa się zarówno za rozmiar obozów, jak i za zbieranie takich samych/różnych zwierząt. Ponadto każdy ich typ ma jakąś zdolność, pozwalającą np. na przestawienie dużego meepla przewodnika (określającego, z której części góry można zabrać zwierzę) czy też zamianę miejscami dwóch znaczników na planszy (np. meepla ze zwierzakiem czy meepla z meeplem).
Początkowo i wracając do gry po dłuższej przerwie musiałem ogarnąć jak działa tabela punktacji, gdzie jest liczba wymaganych elementów, a gdzie punktów. Poza tym jednak zasady nie sprawiały nam problemu, wytłumaczenie je nowemu graczowi zajmowało raptem chwilkę. Pod tym względem to tytuł dobry dla początkujących.
W Nanga Parbat, poza rozstawieniem początkowym zwierząt, nie ma losowości. Wszystkie ruchy zależą od decyzji graczy. Ważnym elementem jest żółty meepel przewodnika, gdyż to on określa, z którego obszaru góry można zabrać zwierzę. Następnie przestawia się go na obszar odpowiadający numerem polu, z którego wzięto zwierzaka. Brzmi może zawile, ale jest proste i intuicyjne.
W grze występuje też lekka interakcja w postaci blokowania sobie pół (by przeciwnik nie mógł za łatwo połączyć swoich meepli tworząc obozowisko), podbierania z planszy zwierząt, które mogą przydać się przeciwnikowi, no i manipulowania wspomnianym żółtym przewodnikiem. Dzięki temu gra nabiera charakteru bezpośredniego pojedynku, nie sprawiając jednocześnie wrażenia, że to jakaś bezwzględna walka.
Wszystko to, w połączeniu z krótkim czasem partii, sprawia, że Nanga Parbat jest bardzo przyjemnym tytułem, wpisującym się w rodzaj małych, sprytnych dwuosobówek.
Kasia:
Gra po rozłożeniu nie zabiera zbyt wiele miejsca na stole, a jednocześnie ładnie i zachęcająco się prezentuje. Wzrok przyciągają przede wszystkim kolorowe zwierzaki i ogólnie liczba drewienek – spora jak na tak niewielki tytuł.
Jeśli chodzi o reguły, to te powinny być łatwo przyswajalne nawet dla początkujących. Nie ma tu wielkich zawiłości, a chyba najbardziej problematyczne jest zrozumienie punktowania. W grze nie ma żadnych niejawnych elementów (w rodzaju kart), więc grając z kimś mniej doświadczonym niejasności można wyjaśniać także w trakcie zabawy.
Nanga Parbat to, pod kątem mechanicznym, zbieranie zestawów połączone trochę z wyścigiem, bo kto pierwszy zbierze dany zestaw otrzyma więcej punktów. Przez całą partię czuć więc pewną rywalizację. Co prawda nie mamy możliwości niszczenia sobie wzajemnie obozów, ale jednak pewne kłody pod nogi możemy sobie rzucać. W końcu korzystamy z tego samego obszaru gry, widzimy co robi przeciwnik i możemy na to reagować. A zgromadzone zwierzęta pozwalają nam na drobne manipulacje na planszy (jak zamiana elementów miejscami).
Losowy układ startowy pola gry (rozstawienie zwierzaków) sprawia, że rozgrywka jest każdorazowo nową łamigłówką. Nie czuć powtarzalności, a dzięki kilku sposobom na zdobywanie punktów można nieco modyfikować swoją strategię. Jednocześnie w trakcie partii losowość już się nie pojawia, mamy właściwie wszelkie informacje, a jedyną niewiadomą pozostaje co zrobi nasz rywal. Można więc co nieco zaplanować sobie z wyprzedzeniem, modyfikując ewentualnie plany, jeśli przeciwnik nam je akurat pokrzyżuje.
Nanga Parbat to tytuł na tyle krótki i abstrakcyjny mechanicznie, że temat nie ma tu dla mnie większego znaczenia (w tego typu grach nie jest mi on niezbędny, bym dobrze się bawiła). Wspinaczka wysokogórska jest mi zasadniczo obojętna, jestem też przeciwniczką łowiectwa, aczkolwiek ani jedno ani drugie nie było tu dla mnie odczuwalne. Po prostu zbierałam zwierzaki, stawiałam namioty i wymieniałam to wszystko na punkty.
Ważne jest dla mnie, że wszystko tu działa sensownie, widać że jest przemyślane, dzięki czemu gra jest przyjemna. W zasadzie nie mam się do czego więc przyczepić. Dodatkowo wspomniany już dość krótki czas rozgrywki pozwala łatwo znaleźć chwilę na partyjkę, a przy tym umożliwia rozegranie rewanżu, jeśli tylko najdzie nas taka ochota.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10
Ocena:
Wiktor:
Nanga Parbat to krótka, sprytna i ciekawa planszówka. Nie zajmuje dużo miejsca w bagażu i na stole, więc może sprawdzić się jako tytuł na wyjazdy. Do tego ma na tyle proste i angażujące mechanizmy, że sprawdzi się także wśród mniej doświadczonych planszówkowiczów. Polecam!
Kasia:
Nanga Parbat to ładniutka i przyjemna dwuosobówka. Mechanicznie jest raczej prosta, choć nie prostacka. Daje pole do pokombinowania i do kulturalnej, niezbyt agresywnej rywalizacji. Słowem – fajna propozycja do grania we dwoje.
Cechy:
- brak losowości
- dla dwóch graczy
Plusy:
- ładna
- kompaktowa
- krótka rozgrywka
- proste zasady
- angażująca i przyjemna
Minusy:
- początkowo punktacja jest nieco mało intuicyjna
Grę przekazało nam wydawnictwo: