recenzje planszówek

Nexus Ops – recenzja

Wiek: 12+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 60-90 min.
Autor: Charlie Catino
Wydawca: Alis.Games
Tematyka: robale, science fiction
Główna mechanika: kontrola obszarów, walka, kości
Dla: średnio zaawansowanych
Przypomina nam: różne gry z kontrolą obszarów
BGG: Nexus Ops
Instrukcja: Nexus Ops – zasady do pobrania na www wydawcy

Współpraca reklamowa. Grę przekazało nam wydawnictwo Alis.Games.

Opinia:

Wiktor:

Nexus Ops to tytuł mający już… 20 lat! W tym roku pojawił się w polskim wydaniu dzięki wydawnictwu Alis.Games, które bardziej niż z planszówkami możecie kojarzyć z erpegami (np. Wampirem Maskaradą czy Kultem). Pierwszy kontakt z tytułem miałem lata temu, podczas jednej czy dwóch partyjek, gdy grę przyniósł do nas kolega. Wrażenia były pozytywne, ale planszówka nigdy nie trafiła do naszej kolekcji. Gdy zobaczyłem, że Nexus Ops pojawi się po polsku, postanowiłem odezwać się do wydawnictwa z prośbą o egzemplarz do recenzji.

Zacznijmy od figurek, bo to one stanowią główny element tej planszówki. Patrząc na standardy wyznaczane przez wychodzące np. poprzez Kickstartera gry można mieć niezłą zagwozdkę. Figurki są półprzezroczyste, obłe i ogólnie mocno kojarzą się z grami sprzed kilku-kilkunastu lat. Nie jestem pewien skąd taka decyzja oryginalnego wydawcy (Renegade Games Studios), może wynikała z tego, że we wcześniejszej wersji figurki były fluorescencyjne. I tak jest w tym przypadku, co widać jako tako na poniższej fotce. W przypadku gry z kartami, na których znajduje się trochę tekstu, jest to nieco mało użyteczny bajer, no ale jest. Początkowo musiałem nauczyć się rozróżniać rodzaje figurek, ale po 1-2 partiach nie miałem już z tym problemów.

Karty, kafelki i pozostała część Nexus Opsa jest już w zgodzie ze współczesnymi standardami. Dodam tylko, że centralny punkt planszy jest może i widowiskowy, ale zasłania nieco figurki, co czasami jest problematyczne.

Tak prezentują się figurki przy zgaszonym świetle 😛

Nexus Ops rozgrywany jest w naprzemiennych turach, a celem zabawy jest osiągnięcie 12 punktów zwycięstwa otrzymywanych za wygrane walki i realizowanie kart celów. W swoim ruchu gracz:

  • rekrutuje jednostki wydając na to kryształy,
  • porusza jednostkami (standardowo o 1 pole),
  • odkrywa żetony na polach, na których skończył ruch,
  • rozgrywa walki na konfliktowych obszarach,
  • przeprowadza dochód za kontrolowane kopalnie kryształu,
  • dobiera kartę misji (kontrolując środkowe pole dodatkowo karty wzmocnienia).

W Nexus Opsie chodzi przede wszystkim o rywalizację. Może niezbyt wyrafinowaną mechanicznie, ale sprawiającą frajdę. I właśnie walki miedzy graczami nie brakuje, ba, na niej opiera się w sumie cały tytuł. Jeśli nie jesteście fanami interakcji, to możecie śmiało pominąć tę grę.

Warto wspomnieć o regrywalności, bo tej również Nexus Ops ma całkiem sporo. Za tę odpowiada nie tylko losowość w walkach opartych na kościach, ale też zasady opcjonalne. Żeby nie wybrzmiało to źle, walka to niby tylko rzut kośćmi, ale jednostki mają różny stopień (wynik) trafienia, jak i zdolności, które wpływają też na walkę. Dużym atutem w walce jest też posiadanie kart wzmocnienia, które pozwalają np. modyfikować wyniki.

Wspomniałem o zasadach opcjonalnych, których można użyć dla odświeżenia zabawy. To np. alternatywne zdolności jednostek (planszetka jest dwustronna), moduł wiru, który powoduje wciąganie przez środkowy heks jednostek. Są też opcje regulacji długości rozgrywki (gra do 10/14 punktów, zamiast 12) oraz te związane ze sposobami otrzymywania kart misji i wzmocnienia.

Na 20 lat na karku gry wskazywać może prostota rozgrywki, jednak zabawa broni się mimo upływu lat. Można narzekać na pokraczne figurki czy zauważalną losowość, ale Nexus Ops jest dla mnie grą do tzw. piwa. Ma być trochę losowy, lekki i dynamiczny. Bez liczenia ruchów na ileś tam rund w przód czy przeliczania zasobów, żeby maksymalnie zoptymalizować ruchy. Podoba mi się niski próg wejścia, bo znająca zasady osoba może wytłumaczyć całość reszcie w kilka minut.

Kasia:

Figurki w Nexus Opsie są tak żarówiaste, że niemal aż świecą, nawet przy włączonym świetle. Kilkukrotnie spotkałam się z opiniami, że są paskudne, ale ja nie oceniam ich tak źle. Nie są najpiękniejsze, ale też nie rażą mnie i uważam, że nawet pasują do tego typu gry – czyli trochę losowej nawalanki z lekkim retro vibe’em. Nie jestem też jednak ogólnie maniaczką wypasionych figurek.

Poza tym najbardziej charakterystycznym elementem gra też wygląda przyzwoicie. Kafle i karty są w porządku, choć warto rozważyć zakoszulkowanie tych drugich, bo sporo czasu spędzają w rękach. Zasoby są może nieco dziwne, ale w sumie dają radę. Jedynie znajdujący się na środku planszy monolit mógłby być nieco niższy, bo w obecnym, imponującym skądinąd kształcie, zasłania widok na drugą stronę pola gry.

Reguły Nexus Opsa są łatwo przyswajalne, więc gra powinna się sprawdzić nawet w gronie początkujących, o ile oczywiście nie mają nic przeciwko negatywnej interakcji. Fajnie, że na planszetkach graczy znajduje się skrót rundy, to ułatwia rozpoczęcie gry (czy to na samym początku przygody z Nexus Opsem, czy przypominając sobie grę po czasie). Nadal jest jednak parę rzeczy, o których trzeba pamiętać podczas zabawy, jak np. dobranie karty po przegranej walce.

Liczba graczy przy stole nie zmienia zbytnio charakteru gry, ponieważ rozmieszczenie baz dopasowuje się do ich liczebności. Zabawa w naturalny sposób ciągnie nas do środka pola gry, a warunki zwycięstwa sprawiają, że raczej nie dałoby się wygrać unikając walki i kuląc się w okolicach swojej bazy. Dlatego też potyczki są czymś, co definiuje tę grę. Grając w Nexus Opsa we troje czy czworo musimy dostosowywać swoje plany do tego co dzieje się na planszy. Nigdy nie ma pewności jak zachowają się rywale, więc istotna jest umiejętność szybkiego reagowania i korzystania z nadarzających się okazji. Czasem może zdarzyć się tak, że skorzystamy na wyniszczającej walce rywali, jednak sposób punktowania dość skutecznie niweluje tego typu sytuacje.

Domyślam się, że obecność kości może co niektórych przyprawić o palpitacje serca, ale chciałabym podkreślić, że Nexus Ops to nie jest jakiś dziki festiwal losowości. W moim odczuciu obecność kostek została rozsądnie zbalansowana innymi rozwiązaniami. Owszem, o wynikach walk decydują rzuty, ale mamy kilka możliwości wpływania na wynik – na przykład dzięki użyciu kart czy rozmieszczenia jednostek na sprzyjających im obszarach. W sumie więc jest tu pole również do strategicznego pokombinowania. Zwoje nam się nie przepalą, ale czuć, że mamy wpływ na kształt gry.

Regrywalność Nexus Opsa wynika ze wspomnianej już losowości – w połączeniu różnymi strategiami sprawiającej, że każda rozgrywka jest niepowtarzalna. Do tego dostajemy jeszcze alternatywne wersje jednostek, ze zmienionymi umiejętnościami, więc po kilku czy kilkunastu partiach można sobie grę dodatkowo odświeżyć.

Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10

Gra we dwoje:

Wiktor:

Nexus Ops zaskakująco dobrze wypada we dwoje, chociaż nadal nie jest to typ gry, który pokazuje w takim układzie cały swój potencjał. Zmienia się nieco układ planszy, no i zabawa nabiera pojedynkowego charakteru. Daje to mniej zmiennych, a tym samym większą przewidywalność rozgrywki. Można więc z przyjemnością spędzić te 30-45 minut nad planszą.

Jednocześnie Nexus Opsa chętniej wyciągnę w większym gronie (najlepiej pełnym), gdy tego chaosu na stole będzie więcej. Bo to raczej o to w tym chodzi!

Kasia:

Jeśli mogę tak powiedzieć, to we dwoje rozgrywka wydaje się najbardziej „sprawiedliwa”. Nie ma bowiem zupełnie efektu „gdzie dwóch się bije”. Dostajemy zasadniczo pojedynek czy też swego rodzaju przeciąganie liny. Summa summarum Nexus Ops działa przyzwoicie także w parze i może się sprawdzić jako lekka gra pojedynkowa – gdy lubicie ponaparzać się niekoniecznie przy czymś wymagającym dużego skupienia i wyliczania każdego ruchu.

Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10

Ocena:

Wiktor:

Nexus Ops to solidna gra, która nie stara się być czymś, czym nie jest. A jest dynamiczną naparzanką, z prostymi zasadami, niskim progiem wejścia i zdrową dawką losowości. Tytuł na pewno znajdzie swoją niszę na stołach planszówkowiczów, zarówno tych bardziej doświadczonych, jak i geeków stawiających w hobby pierwsze kroki.

Kości w rękę, figurki na planszę i niech wygra najsilniejszy!

Kasia:

Nexus Ops to nie jest jakieś innowacyjne cudo, ale nie warto też go skreślać ze względu na wiek. Gra jest wyrazista, zasady ma przystępne, a co najważniejsze można przy niej przyjemnie spędzić czas, tak we dwoje jak i w większym gronie. Bezpośrednia rywalizacja budzi emocje, a wygrana zwyczajnie cieszy.

Cechy:

  • barwna oprawa
  • klimat retro
  • obecność losowości
  • nastawiona na rywalizację

Plusy:

  • przystępne zasady
  • dość krótki czas partii
  • dobre skalowanie
  • regrywalność

Minusy:

  • trochę zbyt duży, zasłaniający monolit
  • początkowo mniejsze figurki mogą się trochę mylić

Grę przekazało nam wydawnictwo:

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.