Detektyw Kryminalna gra planszowa – recenzja
Detektyw Kryminalna gra planszowa to nowe dzieło Ignacego Trzewiczka, jednego z najbardziej znanych polskich projektantów planszówek. Czy udało mu się stworzyć coś nowego i innowacyjnego? A może Detektyw to gra jakich wiele? Oceniamy!
Wiek: 16+
Liczba graczy: 1-5
Czas gry: 120-180 minut
Wydawca: Portal
Tematyka:kryminalna
Główna mechanika: kooperacja, dedukcja
Dla: każdego stopnia zaawansowania; chcących poczuć się jak prawdziwy detektyw
Przypomina nam: komiksy paragrafowe Sherlock Holmes, Kroniki zbrodni
BGG: Detective: A Modern Crime Board Game
Instrukcja: Detektyw Kryminalna gra planszowa
Grę przekazało nam wydawnictwo Portal.
Tekst nie zawiera spoilerów dotyczących fabuły gry, zdjęcia notatek i kart są ocenzurowane ;).
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Detektyw nie ma najładniejszej okładki spośród gier w naszej kolekcji. Współczesna ilustracja przedstawiająca jakiś wiadukt czy skrzyżowanie raczej nie skłoniłaby mnie do sięgnięcia po ten tytuł w sklepie. Zawartość pudełka też nie wywołuje efektu WOW. To właściwie karty, pięć talii odpowiadających sprawom, a także niewielka plansza i garstka znaczników (w tym kilka drewnianych). I to tyle. Niby niewiele, ale Detektyw to także strona antaresdatabase.com, na której znajduje się sporo materiałów potrzebnych do zabawy (o tym później). Na zdjęciach możecie zobaczyć portrety postaci, które są minidodatkiem dostępnym w sklepie Portalu. Moim zdaniem powinny znaleźć się w pudełku z grą, nawet jeśli miałyby podnieść jej cenę. To bardzo przydatny gadżet, bez którego nie wyobrażam sobie już gry (chociaż pierwszą sprawę rozwiązaliśmy bez nich i też dało radę – zamiast zdjęć posługiwaliśmy się po prostu kartkami z imionami postaci).
Duża część materiału potrzebnego (albo raczej przydatnego) do gry powstaje w czasie samej zabawy. To wszelkiego rodzaju notatki, mapy myśli, osie czasu, tabele i inne zapiski pomagające uporządkować poznane fakty. My notujemy też pojawiające się dalsze tropy, dzięki czemu nie musimy żonglować kartami, a wszystkie dodatkowe opcje mamy wypisane na kartce. Zajmuje to trochę czasu, ale pozwala w łatwy sposób odnaleźć później konkretne informacje. Nie wpadnijcie tylko na pomysł, by po rozegraniu jednej sprawy pozbyć się wszystkich notatek! Detektyw to kampania, więc ze sprawy na sprawę stół powinien być coraz bardziej zawalony starymi zapiskami.
Dwa zdania należą się jeszcze wspomnianej wyżej stronie internetowej. Jest ona dość funkcjonalna i prosta w obsłudze (sposób punktowania opiszę w „rozgrywce”), zawiera jednak sporo literówek i drobnych błędów gramatycznych. Nie psuje to wrażeń z zabawy, ale szkoda że takie rzeczy się trafiają, tym bardziej, że można by je pewnie poprawić dość niskim nakładem pracy. A tak prawie każde podsumowanie sprawy ma w tekście jakieś błędy.
Kasia:
Detektyw nie jest grą, która ma wyglądać. Owszem, pudełko prezentuje się dość intrygująco, ale poza tym nie ma co się spodziewać efektów wizualnych. Większość zawartości stanowią wypełnione tekstem karty (jedynie na kliku znalazły się grafiki). Poza tym jest jeszcze np. mała plansza o znaczeniu głównie użytkowym oraz trochę żetonów. Tak naprawdę dużą część stołu zajmowały u nas komponenty, które nie pochodziły z pudełka z grą, czyli kartki zapisane notatkami oraz dokupione osobno wizerunki postaci przewijających się w trakcie śledztw. Swoją drogą bardzo polecam ten niewielki dodatek (trochę szkoda, że nie znalazł się w podstawce), gdyż na komputerze nie ma możliwości rozłożenia wizerunków obok siebie i ich analizowania. Właśnie, jest jeszcze strona Antares, która prezentuje się całkiem nieźle. Jako, że to ja zajmowałam się jej obsługą, to w trakcie czytania zauważałam tu i ówdzie drobne literówki. Poza tym jednak stanowiła ona bardzo dobre narzędzie, które spełniło swoją rolę podczas naszej kryminalnej przygody.
Ocena Wiktora: 6/10
Ocena Kasi: 6,5/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
Detektyw ma stosunkowo niewiele zasad. Instrukcja opisuje przygotowanie do partii (oprócz ułożenia planszy na stole trzeba też oznaczyć limit stresu, godzinę rozpoczęcia sprawy, zapoznać się ze specjalnymi regułami scenariusza) oraz dostępne akcje. Tych nie ma wiele i są dość jasno opisane. Na czym więc polega rozgrywka?
Na początku scenariusza otrzymujemy zarys fabuły, z grubsza określone zadanie (w stylu dowiedzieć się więcej o jakiejś sprawie albo osobie) i kilka pierwszych tropów, którymi możemy podążyć. Dalsze poczynania zależą więc już od graczy. Kolejne tropy to karty, które dobieramy z talii i odczytujemy. Mogą one kazać nam wpisać coś w bazie danych na stronie (akta osobowe, odciski palców itd.), niektóre pozwalają też odrzucając odpowiedni żeton umiejętności dowiedzieć się czegoś więcej (przeczytać drugą stronę karty). Niekiedy otrzymamy możliwość sprawdzenia jakiegoś hasła w sieci albo wykonania innej akcji określonej we wstępie do sprawy albo na karcie.
Po ukończeniu śledztwa (gdy skończy się nam czas, zdecydujemy się zakończyć sprawę albo osiągniemy limit stresu) na stronie należy przejść do odpowiedniego modułu i podać znalezione odpowiedzi. Sprawozdanie ma formę pytań, a dokładniej testu (wybieramy jedną odpowiedź z kilku dostępnych, zawsze też mamy opcję stwierdzenia, że „nie wiemy”). I to z grubsza tyle.
Jak już pisałem reguły są dość proste, chociaż zdarzały się nam momentami niewielkie wątpliwości. Np. na początku jednej ze spraw znaleźliśmy informację o korzystaniu z Internetu celem znalezienia wskazówek, ale dopiero zajrzenie na BGG utwierdziło nas w przekonaniu, że możemy robić to swobodnie i dość dowolnie. Ogólnie jednak Detektyw daje radę, a nauka zasad to raczej przyzwyczajanie się do specyficznego typu rozgrywki niż wykuwanie na pamięć regułek i wyjątków.
Kasia:
W Detektywie nie ma zbyt wielu zasad, choć jednocześnie reguły potrafią się tu odrobinę zmieniać pomiędzy poszczególnymi scenariuszami. Początkowo niezbyt zrozumiały był dla mnie (i części współgraczy) sposób porównywania np. odcisków palców przez stronę Antares, ale to właściwie chyba jedyna wątpliwość, którą zapamiętałam z naszych partii. Poza tym reguły są na tyle przystępne, że podczas gry w ogóle się o nich nie myśli, a do stołu można śmiało siadać z osobami, które na co dzień nie mają styczności z planszówkami.
Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 8/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Detektyw nie jest typową grą planszową. To coś pomiędzy RPG-iem, paragrafówką i planszówką. Lubiane ostatnio słowo „doświadczenie” wydaje się tutaj dobrze pasować. Podoba mi się to, że gra pozostawia zespołowi tak dużo swobody. Nie ma tutaj jednej, konkretnej ścieżki, którą trzeba podążyć, sprawy mają wiele wątków i pozwalają śledzić te, które wydają się graczom najbardziej obiecujące i najlepiej prowadzące do celu. Oczywiście często jest to tylko wrażeniem, bo karty nie dają na ogół jednoznacznych odpowiedzi. Ze wszystkiego trzeba wyciągać wnioski, łączyć fakty z przypuszczeniami itd. W praktyce wychodzi to mega ciekawie i angażująco! Czas przy Detektywie mija bardzo szybko, prawie nie czuć tych czterech godzin grzebania w notatkach, datach i nazwiskach. Minusy? Nasza ekipa stwierdziła, że niekiedy po takiej sesji grania w nocy śniły się nam postacie i sytuacje z gry. Macie więc wyobrażenie, jak mocno można wkręcić się w nową planszówkę Ignacego Trzewiczka.
Nie chcę zdradzać szczegółów kolejnych spraw, napiszę więc, że wszystkie kładą nacisk na trochę inne elementy. Niekiedy będzie to wyszukiwanie czegoś w sieci, innym razem porządkowanie zebranej wiedzy. Na swój sposób każdy scenariusz ma więc nieco inną mechanikę (mimo że zasady i akcje pozostają takie same). Dzięki temu do każdej sprawy podchodzi się z trochę innej strony.
Żeby nie było tak słodko i kolorowo, to muszę trochę ponarzekać na sposób kończenia sprawy i punktowania za nią. Po wprowadzeniu odpowiedzi wyświetla się nam ekran z wynikiem, od którego odejmowane są jeszcze punkty stresu. W efekcie tego „wspaniała robota” może przekształcić się w niezaliczoną sprawę, bo stres odjął sporo punktów. Rozwiązano to dość dziwnie, szkoda że nie otrzymujemy od razu całego wyniku, bez robienia graczom nadziei, że poszło im dobrze. W czasie kampanii mieliśmy też trochę problemów z materiałem dowodowym – często rezygnowaliśmy z możliwości jego sprawdzania, bo dość dobrze szła nam dedukcja i nie chcieliśmy marnować czasu. Odbijało się to na wynikach. Niekiedy raport końcowy podpowiada też odpowiedzi, na które gracze nie wpadli. Warto więc, by zespół zachował się uczciwie i nie zmieniał zdania pod ich wpływem.
Detektyw to gra jednorazowa. Przegrane sprawy można ponawiać, ale sam nie widzę w tym sensu, chociaż niektórzy wracają do nich przed raportem końcowym by dowiedzieć się więcej. Liczę jednak, że będą pojawiały się jakieś dodatki (Portal zapowiedział już jeden), bo bawiłem się przy niej naprawdę świetnie. Nowe kampanie albo rozbudowane, pojedyncze scenariusze na pewno zagościłyby na mojej półce.
Podczas rozwiązywania śledztw okazało się, że niektóre wyszukiwane w sieci frazy wywołują wyniki w języku angielskim. Niekiedy dało się znaleźć polski odpowiednik wpisu, jednak dość często trafialiśmy na artykuły z Wikipedii, które nie miały polskich wersji. Niby nigdy nie były to informacje przełomowe, jednak warto mieć świadomość pewnej zależności językowej, która pojawia się nawet w polskim wydaniu. Problem rozwiązałoby chociaż pobieżne przetłumaczenie kilku wpisów z ogólnodostępnej encyklopedii przez Portal.
W Detektywie każdy wciela się w jedną z postaci, co ma jednak niewielki wpływ na całą zabawę. Chodzi głównie o umiejętności specjalne, z których jednak korzystaliśmy dość rzadko, chociaż czasami faktycznie się przydawały. Jako że jest to gra kooperacyjna, to może pojawiać się tutaj syndrom lidera dotyczący głównie kolejnych etapów postępowania. Wszystkie decyzje warto więc przegadać, niekiedy nawet zagłosować nad tym, co chcemy zrobić. Jako że graliśmy we czworo, to czasami zdarzały się remisy, które rozstrzygaliśmy dodatkowymi rozmowami (albo przyznaniem mi racji, żebym już nie marudził 😉 ). Ze względu na sporą liczbę pojawiających się informacji trudno tutaj o osobę, która będzie sama rozwiązywała wszystkie zagadki. Podczas naszych rozgrywek wszyscy starali się udzielać, podrzucać swoje pomyły i teorie (czasem lepsze, czasem gorsze).
Bardzo spodobało się nam też to, że w grze liczyły się szczegóły. Nie chcę rzucać spoilerami, ale niekiedy trafiało się na coś pozornie nieważnego, co rozebrane na czynniki pierwsze odsłaniało większą tajemnicę. I odwrotnie, zdarzały się też ślepe tropy, na których traciliśmy cenny czas. Mimo kilku minusów, które pojawiły się w tej części recenzji i tak jestem zachwycony! Bardzo podoba mi się też to, że po przejrzeniu kart niektórych spraw (po zakończeniu kampanii) natrafiałem na postacie, o które nawet się nie otarliśmy i hasła, które nic nam nie mówiły. To tylko pokazuje jak rozbudowany jest świat przedstawiony w Detektywie.
W tekście nie znajdziecie fragmentu o grze we dwoje, bo Detektywa przechodziliśmy we czworo. Mogę jednak pokusić się o wyciągnięcie kilku wniosków na sucho. Z moich obserwacji wynika, że idealnym gronem do zabawy wydają trzy osoby – wystarczająco by dość równo podzielić obowiązki, nieparzyście by unikać remisów w głosowaniach i odpowiednio zespołowo. We dwoje trzeba by chyba mocno uważać, by osoba odpowiedzialna za internetową bazę danych nie została sprowadzona do roli bawiącego się komputerem. Jeśli więc w zakresie jej obowiązków byłoby też robienie notatek, to takie śledztwa powinny przebiegać dość fajnie. Czy do kolejnego śledztwa usiadłbym znów we czworo? Jasne! Udało nam się dzięki temu stworzyć naprawdę fajny klimat!
Kasia:
Detektyw to coś jak gra paragrafowa rozbita na karty, połączona ze stroną internetową i możliwością wyszukiwania niektórych informacji w sieci. Już samo rozrzucenie treści na wiele kart uważam za dobre rozwiązanie. Pozwala ono na swobodne wracanie do różnych wcześniejszych tropów i ich analizowanie przez kilku graczy niezależnie od siebie.
Słyszałam, że niektórzy wracają do danej sprawy, jeśli zakończy się ona niepowodzeniem. W moim odczuciu jest to jednak gra jednorazowa. Co ciekawe nawet po niepowodzeniu nie czułam tu frustracji czy złości. Byłam usatysfakcjonowana tym, co udało nam się wydedukować. Zresztą generalnie uważam Detektywa za grę dającą dużo radości – nie raz czułam zadowolenie, kiedy moje (czy nasze) przypuszczenia się potwierdzały.
Do Detektywa nie mają zastosowania takie pojęcia jak losowość, gdyż nie ma on typowo planszówkowej mechaniki. Wszystko tu zależy od nas i od naszych wyborów. Sprawia to, że rozgrywki są bardzo angażujące, bo przecież nie chcemy zawalić ze względu na jakiś głupi błąd czy przeoczenie. Konieczność dokonywania wyborów i niemożność zbadania wszystkich tropów sprawiają, że gra budzi emocje i ciekawość – czy na pewno dobrze kombinujemy.
Warto mieć na uwadze, że rozwiązanie pojedynczej sprawy zajmuje sporo czasu. Trudno dokładnie określić ile, bo zależy to od samych graczy. Nam zdarzały się momenty, że na dłuższą chwilę wdawaliśmy się w dyskusje i rozważania. Dlatego siadając do danej sprawy lepiej mieć zupełnie wolny wieczór, bo granie w pośpiechu może odebrać część frajdy z zabawy. Ja czas rozgrywki zaliczam na zdecydowany plus. Pozwala on lepiej zanurzyć się w rozwiązywanej sprawie.
Uważam, że Detektyw ma bardzo dobry potencjał dotyczący skalowania. Nasze śledztwa prowadziliśmy we czworo i nikt się nie nudził, każdy miał swój wkład w rozwiązanie spraw. Tylko pod jednym względem lepiej mogłyby wypaść rozgrywki pięcio- lub trzyosobowe. Pod względem decydowania. U nas niejednokrotnie zdarzał się remis i trzeba było przekonywać współgraczy do jakiegoś rozwiązania, choć przecież nie było pewności czy to rozwiązanie jest na pewno tym najlepszym.
Ocena Wiktora: 10/10
Ocena Kasi: 9/10
Klimat i tematyka:
Wiktor:
Akcja Detektywa toczy się w czasach teraźniejszych (2018 rok), jednak już pierwsza sprawa to zagadka z przeszłości. Wydaje mi się, że udało się dość dobrze połączyć współczesność (strona internetowa, wstawki fabularne) z przeszłością (niepełne dane na temat różnych postaci itd.). Opisy na kartach pozwalały wczuć się w klimat, dość obrazowo wyjaśniając co aktualnie robi nasz zespół. Czasami – siedząc nad sprawą już trzecią-czwartą godzinę z rzędu – nie zawsze chciało mi się czytać całe tło (jedzenie różnego rodzaju kanapek i sałatek goszczące na dużej części kart), jednak zawsze starałem się prezentować drużynie istotne informacje, takie jak dialogi, opisy dowodów itd. Niech osoba wcielająca się w lektora pomyśli o jakichś nawilżających tabletkach, bo można zedrzeć sobie gardło, szczególnie jeśli aktywnie uczestniczy się też we wszystkich dyskusjach.
We wczuciu się w klimat pomaga też samodzielne tworzenie notatek. W odróżnieniu do wielu gier tutaj nie przesuwamy tylko znaczników i kart, a sami tworzymy zawartość naszego Detektywa. Nie przeżywamy czyjejś przygody, lecz tworzymy własną. Wspominałem już w opisie rozgrywki, powtórzę i tutaj: Detektyw wciąga, angażuje i sprawia, że czas mija w mgnieniu oka. Fajnie nie tylko kierować śledczym, ale samemu się w niego wcielić.
Uwaga: ze względu na pojawiające się gdzieniegdzie wulgaryzmy Detektyw jest pozycją przeznaczoną raczej dla dorosłych graczy.
Kasia:
Można powiedzieć, że to jedna z niewielu gier, w których opis rozgrywki i klimatu w zasadzie można by zawrzeć we wspólnym akapicie. Mechaniki jest tu bowiem na tyle niewiele, a wszelkich fabularnych wstawek tak dużo, że cała gra jest jednym wielkim klimatem. W trakcie partii po prostu czułam się jak prawdziwy tytułowy detektyw. Najzwyczajniej w świecie rozwiązywałam kryminalną zagadkę. Gra robi coś niezwykłego, mianowicie łączy klasyczne elementy papierowe z umiejętnym wykorzystaniem elektroniki. I to wykorzystaniem bardzo naturalnym, jak np. szukanie informacji w Wikipedii. Dzięki temu miałam wrażenie zacierania granic pomiędzy planszówką a rzeczywistością. Chyba po raz pierwszy coś takiego spotkało mnie podczas przygody z tym hobby.
Ocena Wiktora: 10/10
Ocena Kasi: 10/10
Podsumowanie:
Wiktor:
Detektyw nie wygląda imponująco i rozłożony na stole nie wywołuje achów i ochów zachwytu. Prezentuje się raczej skromnie, a zawartość rośnie dopiero w trakcie zabawy, gdy dodaje się do niej własne notatki. W pudełku zabrakło mi właściwie jedynie zdjęć postaci, które trzeba dokupić osobno. Proste reguły (z niewielkimi wątpliwościami, które
jednak łatwo rozwiać) są sporym atutem Detektywa. Ignacy Trzewiczek nie zmusza nas do zapamiętywania całych stron tekstu, wystarczy ogarnąć dostępne akcje i można cieszyć się ze śledztwa. Rozgrywka to już jednak sama frajda. Mimo że nie do końca przekonuje mnie sposób punktacji, to podczas rozwiązywania kolejnych spraw bawiłem się świetnie. Nie czułem znużenia, fabuła angażowała całą moją uwagę, a tworzenie map myśli, notatek i tabelek sprawiało całą masę frajdy. Podobnie jak i rozmowy z zespołem oraz wspólne porządkowanie zdobytej wiedzy.
Kasia:
Choć pod względem wizualnym Detektyw nie robi w pierwszej chwili piorunującego wrażenia, to jest to gra warta uwagi przede wszystkim ze względu na swoją innowacyjność oraz niesamowicie realistyczne oddanie charakteru pracy detektywa. To planszówka wymagająca poświęcenia jej sporej uwagi, skupienia i czasu, ale rewanżująca się angażującą i emocjonującą zabawą.
Ocena:
Wiktor:
Detektyw jest świetny! Co tu dużo pisać, to prawdziwa, wymagająca przygoda! Drobne potknięcia nie są w stanie zdominować obrazu całości, dlatego też mimo kilku minusów tytuł zdobył ode mnie 10/10 za rozgrywkę i klimat. Bawiłem się fenomenalnie, chcę więcej, czekam na kolejne dodatki. Gorąco polecam wszystkim fanom zagadek kryminalnych, dedukowania i nietypowych planszówek! Mógłbym złośliwie, nawiązując do raportów końcowych, napisać „prawie wspaniała robota, Ignacy”, jednak Detektyw naprawdę jest czadowy, więc well done Ignacy, well done!
Kasia:
Czy jest ktoś, kto nigdy nie chciał zostać detektywem? Poszukiwanie informacji, dedukowanie, podążanie za tropami – jak można nie chcieć sprawdzić się w tej roli? Ja przy Detektywie bawiłam się znakomicie. Można powiedzieć, że spełniłam swoje dziecięce marzenia, ale w bardzo dorosły sposób. Dlatego z czystym sumieniem polecam Detektywa, bo zapewnia wyjątkowe, wręcz niepowtarzalne doświadczenia.
Plusy:
- innowacyjne połączenie kart, dedukcji i korzystania z sieci
- angażująca rozgrywka
- wrażenie prawdziwego detektywistycznego doświadczenia
- proste zasady
- udane, nienachalne wykorzystanie elektroniki
- świetny pomysł z podziałem na role (notatki, czytanie, obsługa strony)
- wciągająca, pełna szczegółów fabuła
Minusy:
- brak kart postaci w pudełku
- literówki i drobne błędy językowe na stronie Antares
- kilka razy nie byliśmy pewni jakiejś zasady
Grę przekazało nam wydawnictwo Portal. Dziękujemy!
One Comment
Unknown
Super recenzja