Wioska – recenzja
Wiek: 10+
Liczba graczy: 1-4
Czas gry: 25-100 min.
Autor: David Chircop
Wydawca: Galakta
Tematyka: średniowiecze, rozbudowa osady
Główna mechanika: dokładanie kafelków, budowanie połączeń
Dla: ogranych początkujących, średnio zaawansowanych
Przypomina nam: Keyflower, Ilos, grę PC The Settlers,
BGG: Hamlet: The Village Building Game
Instrukcja: Wioska – zasady
Współpraca reklamowa. Grę przekazało nam wydawnictwo Galakta.
Opinia:
Wiktor:
Wioska nie jest tym, czym się wydaje! – pomyślałem podczas pierwszej partii. Spodziewałem się tytułu typowo rodzinnego, z pogranicza Carcassonne i Catanu. Dostałem coś innego, ale o tym za chwilę.
Wioska jest planszówką barwną, ładną i pełną przyjemnych dla oka elementów. Mamy tutaj drewniane i kartonowe znaczniki, meeple, różnokształtne kafelki. Widać, że przyłożono się do warstwy wizualnej, dzięki czemu tytuł fajnie prezentuje się na stole. Jakościowo też nie mam zarzutów. Przyczepić mogę się natomiast do czytelności. Na kolorowych kafelkach symbole początkowo wydają się ginąć. Dopiero po chwili można się przyzwyczaić do ich położenia i niewielkiego rozmiaru. Trudniejsze do ogarnięcia okazały się znaczniki towarów z nadrukowanymi symbolami. Przy niektórych połączeniach kolorów (biały na żółtym) były dość trudne do rozróżnienia. Szkoda, że nie postarano się o ich różne kształty.
Wioska nie jest bardzo trudnym tytułem, ale zdecydowanie lepiej, by początkującym wytłumaczył go ktoś znający już zasady. Instrukcja przedstawia je w porządku, ale sprawia wrażenie, jakby planszówka była bardziej skomplikowana, niż naprawdę jest.
W swojej turze możemy aktywować naszych robotników. Zaczynamy partię z jednym, ale z czasem możemy dokupić kolejnych. Mogą oni iść po kafelki terenu, wykładać je, produkować różne surowce, a także budować kościół, co jest warunkiem końca partii. Do większości akcji potrzebujemy surowców, które można bez problemu ściągać z sąsiednich pól połączonych drogami albo też z wykorzystaniem osłów z odleglejszych kafelków. Każdy meepel zwierzaka pozwala „przerzucić” towar na sąsiednie pole. To fajne rozwiązanie, które wymaga odpowiedniego planowania, jak i umiejętnego wykorzystywania osłów.
Bardzo ważnym elementem gry są kafelki produkujące zasoby, zarówno podstawowe, jak i bardziej zaawansowane, wymagające do produkcji dóbr podstawowych (kamienia, drewna, zboża). Nagrody za nie dostaje osoba, która je wyprodukowała…
Równie istotne i ciekawe jest dokładanie kafelków do terytorium. Te nie muszą łączyć się drogą, ale bez takiego połączenia nie można ich aktywować. Rozwiązaniem niekiedy jest więc budowa mostów lub dokładanie kolejnych płytek. Warto też wspomnieć o nagrodach – cele do zrealizowania na koniec gry, zawsze takie same – i kamieniach milowych – zdobywanych w trakcie za zbudowanie jako pierwszy danego typu budynku – co zapewnia możliwość produkowania wartych nieco więcej surowców.
Wioska ma dość zauważalny settlersowy feeling (Settlersi to taka gra komputerowa). Łączenie kafelków, transport surowców, kolorowa, nieco bajkowa oprawa od razu skojarzyły mi się z tytułem sprzed lat.
Planszówka ma ciekawe mechaniki i angażuje, jednak ma też swoje wady. Przede wszystkim partie są wg mnie zbyt długie. Na ogół graliśmy pod dwie godziny, co na średniej ciężkości Wioskę z powtarzalną jednak rozgrywką było dla mnie zbyt długim czasem. Pod koniec partie nieco już nużyły, mimo że ciągle było co robić, a na stole pojawiały się nowe kafelki.
Problem leży wg mnie w tym, że Wioska nie ma jakiegoś automatycznego odliczania rund, po którym partia zakończyłaby się. By ukończyć grę należy zbudować odpowiednią liczbę elementów kościoła, co na ogół odwlekaliśmy, skupiając się na dokładaniu kafelków i zdobywaniu punktów. Zdarzało się, że za kościół braliśmy się dopiero wtedy, gdy skończyły się wszystkie kafelki (co mogłoby np. oznaczać automatyczny koniec rozgrywki).
Kasia:
Wioska ma miłą dla oka, sielską okładkę, która zachęca do sięgnięcia po ten tytuł, zwłaszcza fanów planszówek w wiejskich klimatach. W pudełku dostajemy sporo różnorodnych i bardzo barwnych komponentów. Wszystko wygląda fajnie – kafle, drewniane znaczniki, bawełniany woreczek, planszetka. Ciekawym rozwiązaniem jest organizer do samodzielnego złożenia, który ułatwia przechowywanie komponentów. Do wykonania nie mogę się w żaden sposób przyczepić. Wraz z rozwojem rozgrywki coraz więcej elementów trafia jednak na pole gry i robi się z tego niezły kolorowy oczopląs – pracownicy, osły, flagi, sporo ikonek, zasoby – im więcej graczy tym jest tego więcej.
Jako że to mi przyszło zapoznać się z instrukcją to muszę powiedzieć, że zdecydowanie prościej i szybciej idzie wytłumaczenie komuś zasad Wioski niż lektura reguł. Uważam, że sporym niedopatrzeniem jest brak informacji co się dzieje po zakończeniu rundy – czy przekazuje się znacznik pierwszego gracza (nie przekazuje się) i że stawia się położone do aktywacji meeple. Doświadczeni gracze wyczytają to miedzy wierszami, ale początkujący mogą mieć zagwozdkę.
Choć ostatecznie zasady Wioski wcale nie są jakieś skomplikowane, to jednak sama rozgrywka wydaje mi się trudniejsza niż gra na pierwszy rzut oka wygląda. Kolorowa oprawa wywołała u mnie początkowo wrażenie, że Wioska będzie tytułem rodzinnym. Poleciłabym ją jednak raczej średnio zaawansowanym graczom. Jest tu bowiem sporo rozkminiania, ważne jest przy tym także planowanie z wyprzedzeniem, bo zorganizowanie sobie odpowiednich zasobów w odpowiednich miejscach wioski, by móc je wykorzystać jest czasem nie lada zadaniem i wymaga nawet paru tur przygotowań.
Istotna część zabawy, czyli kombinowanie gdzie najbardziej korzystanie byłoby dołożyć kafel jest dość angażująca, a jednocześnie bywa nieco frustrująca, ponieważ mamy sporo ograniczeń w tym zakresie i trzeba szukać kompromisów. Zadania nie ułatwiają dziwaczne kształty kafli, które czasem trudno sensownie przypasować do tego, co już mamy na stole. Co więcej, ich losowanie w ciemno z worka jest dość dziwnym pomysłem i po kilku partiach trzeba się pilnować by nie zacząć faworyzować pożądanych kształtów.
Myślę, że trzech graczy przy stole to zdecydowanie maksimum podczas rozgrywek w Wioskę. Już wtedy bywa odczuwalny downtime, szczególnie jeśli rywal na przykład w trakcie opłacania jakiegoś kosztu zorientuje się, że jednak nie dowiezie upatrzonego zasobu i zaczyna wszystko cofać (niech pierwszy rzuci kamieniem, komu nigdy się to nie zdarzyło), a także gdy mamy mniej pracowników niż nasi oponenci.
Interakcja w Wiosce jest spora i niejednokrotnie zdarza się na przykład, że rywale zabiorą zasoby, które zaplanowaliśmy sobie wykorzystać (są one dostępne dla każdego, nie prywatne). Wtedy trzeba kombinować na nowo, często już w swojej kolejce, bo sytuacja na stole potrafi zmieniać się dynamicznie. W trakcie rozgrywek czuć więc rywalizację, czuć, że wszyscy siedzimy przy tym samym stole i możemy bezpośrednio wpływać na siebie nawzajem.
Rozgrywane przez nas partie czasem ciągnęły się, mam wrażenie, dłużej niż powinny. Głównie dlatego, że nikomu jakoś nie kalkulowało się budowanie kościoła – były inne miejsca, gdzie również można było zdobyć punkty. Wioska ma w sobie, pod względem momentu zakończenia rozgrywki, pewną nieprzewidywalność. Niby widać ile z fragmentów kościoła zostało już wybudowane, ale nigdy nie ma pewności czy rywale nie zdecydują się go nagle szybko dokończyć.
Na plus w moim odczuciu wypada regrywalność Wioski. Głównie ze względu na to, że razem tworzymy pole gry, które każdorazowo będzie wyglądało inaczej i dostarczy nam nowych wyzwań.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 6,5/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
Wioska we dwoje, jak w przypadku takich gier bywa, ma swoje zalety, ale i wady. Trwa nieco krócej i częściej jest się „w grze”, jednak konkurencja o zasoby i kafelki jest trochę mniejsza. Sporo zależeć tutaj może od preferencji, ja w tego typu planszówkach lubię jednak większy chaos wynikający z knowań innych osób przy stole. Tym bardziej, że Wioska jest średniej ciężkości grą (bliżej jej do rodzinnej gry niż eurosuchara), więc zdecydowanie stawiam w jej przypadku na frajdę wynikającą z rywalizacji, niż pełne skupienia planowanie ruchów.
Mechanicznie grę zaczyna się z dwoma kafelkami kościoła już zbudowanymi (w kontraście do jednego w większym gronie), usuwa się też inną liczbę kafelków bazaru/handlu.
Kasia:
Skoro pisałam, że troje to w mojej ocenie górna granica liczby graczy, to dwoje wydaje się liczbą bardziej optymalną. Podczas partii w parze nasza wspólna wioska nieco wolniej się rozrasta, ale jest też mniejsza konkurencja o dostępne zasoby, więc gdzieś się to równoważy. Jednocześnie nie trzeba zbyt długo czekać na swoją kolej, zabawa zyskuje na dynamice, a także zmniejsza się liczba rozpraszaczy w polu gry (w postaci znaczników graczy), co jest już zdecydowanym plusem.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10
Ocena:
Wiktor:
Wioska jest solidną planszówką, która na pewno zyskuje dzięki ładnemu wyglądowi i barwności elementów. Zastosowane mechaniki są ciekawe i różnorodne, gra nie nudzi się po kilku partiach. Dużą jej wadą w moich oczach jest jednak czas rozgrywki.
Kasia:
Rozgrywka w Wioskę to nie jakieś tam pitu-pitu! Gra może wygląda uroczo, ale jest tu zarówno rywalizacja, interakcja, jak i sporo kombinowania. Jeśli nie dostajecie kręćka na widok natłoku kolorów i symboli i nie straszna Wam lekka nieprzewidywalność zabawy to siadajcie do Wioski śmiało – choć zdecydowanie polecam we 2 lub 3 osoby.
Cechy:
- ma tryb solo
- brak „agresywnej” interakcji
- sprawia wrażenie lżejszej i prostszej niż jest w rzeczywistości
Plusy:
- ciekawe połączenia mechanik
- w grze sporo się dzieje
- wymagające planowania przenoszenie zasobów
- regrywalna
- ładna i solidnie wykonana
Minusy:
- trochę za długa, jeśli gracze nie mają presji na budowę kościoła
- przez to w dłuższych partiach pod koniec nieco monotonna
- momentami nieco mało czytelna (ikony, symbole na towarach)
Grę przekazało nam wydawnictwo: