Sztama – recenzja
– Kasiaaaa! Co mam napisać we wstępie do recenzji?
– Że lubimy bobry i że są to fajne gryzonie!
– Yyy… Okej.
Bobry to fajne gryzonie, które lubują się w budowaniu tam i tworzeniu rozlewisk. Czy karcianka od Granny jest równie fajna? Odpowiedź w recenzji!
Wiek: 8+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: około 20 minut
Wydawca: Granna
Tematyka: bobry i rzeki
Główna mechanika: draft kart, zbieranie zestawów
BGG: Dam It!
Grę przekazało nam wydawnictwo Granna.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Sztama to prawie same karty, do których dorzucono kilka drewnianych, sześciennych znaczników. Tytuł reklamowany był ilustracjami uroczych bobrów, więc spodziewałem się, że w grze będzie ich trochę więcej. W grze dominują jednak karty przedstawiające rzekę z dryfującymi w niej kawałkami drewna. Zwierzaki spoglądają na nas z rewersów oraz kart ekobobrów, które wyławiają śmieci z rzeki. Cały wygląd Sztamy nie porywa, ale jest całkiem przyjemny. Bardzo podobają mi się smaczki, jakimi są pływające w rzekach śmieci: meeple, piłka z Cast Away: Poza światem, Necronomicon itd. Fajny pomysł, który jest puszczeniem oka do geeków!
Słowo należy się jeszcze kartom, które są dość cienkie i giętkie. Ciągłe trzymanie w rękach, podnoszenie ich ze stołu, tasowanie na początku partii znoszą jednak nieźle. Na ich rewersach widać już lekkie białe ślady (rewersy mają brązowe ramki stylizowane na drzewa), ale wydaje się to zupełnie normalne. Jest więc okej!
Kasia:
Skoro Sztama traktuje o bobrach, to liczyłam na wiele rysunków tych uroczych gryzoni, tak jak zapowiada to okładka. Na kartach pojawiają się one jednak sporadycznie, choć muszę przyznać, że narysowane są bardzo pociesznie. Zresztą w ogóle grafiki w Sztamie są bardzo miłe dla oka – w żywych kolorach – dzięki czemu gra, choć niewielka, to ładnie się prezentuje na stole. Szczególnie podobają mi się obecne to i ówdzie smaczki w postaci np. płynącego rzeką meepla albo wyłowionej przez bobra Nokii 3310. Jedyną rzeczą, która budzi moje wątpliwości są bardzo miękkie karty. Faktycznie na rewersach zaczynają się one już nieco zużywać, nie jest to jednak jakiś dramat i nie przeszkadza w zabawie.
Ocena Wiktora: 6,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
Sztama to bardzo prosta gra karciana oparta na drafcie, który tutaj przybiera postać dobierania kart z toru. Celem zabawy jest zdobycie największej liczby punktów, które przyznawane są za zbudowane tamy. By móc dobrać kartę takiej rzecznej zapory należy zebrać, a następnie odrzucić odpowiednią liczbę gałęzi reprezentowanych przez karty o wartości 1-3. Żeby nie było zbyt łatwo trzeba przy tym pamiętać, że bobry to wybredne zwierzaki – budując tamę korzystają co najwyżej z jednej gałęzi tego samego gatunku drzewa. Czyli by móc sięgnąć po tamę wymagającą 9 gałęzi trzeba wydać co najmniej trzy różne karty (trzy drzewa po trzy punkty). W swojej turze gracz może zrobić jedną z dwóch rzeczy:
- dobrać kartę z toru, wydając przy tym znaczniki kłód, jeśli bierze inną niż pierwsza z brzegu (by dobrać trzecią kartę w torze należy na poprzednich dwóch położyć po znaczniku kłody);
- zagrać i odrzucić karty, by dobrać tamę o odpowiedniej wartości.
Na stole mogą pojawiać się też karty specjalne, czyli śmieci (przynoszące ujemne punkty na koniec partii) oraz ekobobry (pozwalające od razu po dobraniu śmiecia odrzucić go wraz z bobrem z ręki, będące też uniwersalnym drzewem o wartości dwóch gałęzi podczas budowania tamy). Partia kończy się, gdy zabraknie kart do wyłożenia albo zebrane zostaną wszystkie tamy.
Reguły zabawy są naprawdę proste, nie będą mieli z nimi problemów nawet zupełnie początkujący gracze. Instrukcja liczy kilkanaście stron małego formatu, jednak tylko dlatego, że jest pełna przykładów, które ilustrują przebieg rozgrywki.
- Sztama – instrukcja (PDF, 4,1 MB)
Kasia:
Sztama to filler, który ma trafić również do początkujących, więc nie dziwi mnie, że jego zasady są bardzo proste. Poszczególne reguły mogą się wydawać znajome, zwłaszcza dla tych, którzy w niejedną planszówkę już grali, gdyż zastosowano tu wypróbowane mechanizmy.
Ocena Wiktora: 10/10
Ocena Kasi: 9/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Sztama wykorzystuje dobrze znaną mechanikę draftu, którą można znaleźć chociażby w Korzennym szlaku czy Majestacie. Robi to jednak w sposób bardzo prosty, bez dodatkowych twistów i reguł – dobrana karta trafia na rękę gracza i może zostać później wydana do zbudowania tamy. Tyle. Dla doświadczonych graczy może to być zbyt mało, by zainteresować się tym tytułem, początkujący powinni być jednak zadowoleni. Przetestowaliśmy Sztamę na mojej mamie, która w mig pojęła zasady i bawiła się przy niej dobrze. Sam też bez narzekania siadałem do partyjek, które były dość krótkie (około 15-20 minut) i dynamiczne. Najwięcej zachodu było chyba z ciągłym uzupełnianiem toru kart.
W Sztamie zastosowano jedno rozwiązanie, które dodaje partiom emocji i regrwalności. Chodzi o wspomniane w opisie zasad karty śmieci, które pojawiają się od czasu do czasu wśród gałęzi i ekobobrów. Wzięcie jednej albo dwóch nie jest wielką przeszkodą, ale im więcej takich kart mamy na koniec partii, tym więcej punktów stracimy. Przez to każdy stara się je omijać zużywając znaczniki kłód. Oczywiście co jakiś czas kostek na takim śmieciu jest tyle, że opłaca się go wziąć, nawet jeśli nie mamy bobra, który pozwoliłby od razu odrzucić tę kartę. Dzięki wprowadzeniu tego elementu trzeba ostrożnie gospodarować kłodami, bo kilka negatywnych kart z rzędu potrafi nieźle zaśmiecić tamę i doprowadzić do straty kilku ważnych punktów.
Sztama dobrze wypada przy każdej liczbie graczy, chociaż im ich więcej, tym trudniej coś zaplanować, bo karty dość szybko znikają ze stołu. Wówczas czuć też większą rywalizację i wyścig o tamy. A co z losowością? Jest ona oczywiście związana z tą mechaniką, jednak w tak krótkim tytule nie daje się we znaki – wszystko i tak opiera się tutaj na planowaniu krótkoterminowym.
Nie jest to karcianka, w którą tłukłbym bez opamiętania, bo to jednak gracze rodzinni i mniej doświadczeni są jej targetem. Nie zmienia to faktu, że bawiłem się przy niej dobrze (chociaż jedna z koleżanek narzekała, że zabawa jest nudna), a Sztama sprawdziła się w roli lekkiego fillera.
42 punkty za tamy, 1 za kłody (2 znaczniki = 1 punkt), minus 9 za śmieci |
Kasia:
Sztama to karcianka lekka i rodzinna, ale świetnie nadająca się też jako przerywnik podczas rozgrywek geeków. Jest bardzo przystępna, a mimo niewielkich rozmiarów stanowi też bardzo przyjemne wyzwanie, gdyż nie jest zabawą banalną.
Losowość, związaną z przypadkowym pojawianiem się kart na rzece, da się tutaj opanować na tyle, że nie stanowi ona problemu. Poza tym wiadomo, że w lekkich grach tolerancja na działanie losu jest i tak z reguły większa. Jak dla mnie w Sztamie dobrze zrównoważono ten aspekt – tak, że mimo fillerowego charakteru karcianki czułam, że mam istotny wpływ na swój końcowy wynik.
Dla wielu istotne będzie zapewne, że brak jest tu bezpośredniej interakcji. Jedynie od czasu do czasu możemy zostawić w rzece pływającego śmiecia z nadzieją, że rywal będzie zmuszony, by go dobrać. Jednocześnie nie ma wrażenia, że gramy zupełnie obok innych graczy. Czuć rywalizację ze względu na toczący się wyścig o najlepiej punktujące tamy. Dzięki temu gra potrafi zaangażować.
Sztama jest grą krótką i dynamiczną, co sprawia, że nie pozwala na nudę. Działa ona także równie dobrze, niezależnie od liczby osób przy stole. Nie ciągnie się i nieraz miałam ochotę na rozegranie rewanżu.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 8/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
Sztama we dwoje zmienia nieco swoje oblicze. Spodziewałem się, że wypadnie słabiej, będzie mniej emocjonująca i jakaś taka bez wyrazu. Myliłem się! We dwoje interakcja w postaci zarządzania kłodami naprawdę nabiera pikanterii! O ile w przypadku trzech-czterech osób pozbycie się wszystkich znaczników nie jest takie bolesne, bo za chwilę na pewno jakieś pojawią się na torze, to we dwoje nie jest już tak wesoło. Gdy przeciwnik wyprztyka się z drewienek, a na stole pojawi się kilka kart śmieci, to będzie miał spory problem.
Partie we dwoje budziły we mnie większe emocje, bardziej też angażowały i zachęcały do takiego planowania ruchów, by zaszkodzić Kasi. Były też krótkie i jeszcze dynamiczniejsze niż w większym gronie. W sam raz na niewielki, dwuosobowy fillerek!
Kasia:
Przyznam, że nie spodziewałam się tego, ale Sztama w wersji dla dwóch graczy pokazuje prawdziwe pazury. Jest to o tyle zaskakujące, że gra w żaden sposób nie dostosowuje się do liczby graczy (np. przez zmniejszenie liczby kart). Okazuje się natomiast, że we dwoje rozgrywka jest bardzo zacięta i niezwykle wredna. Dużo łatwiej jest obserwować rywala – co dokładnie dobiera, ile ma kostek kłód i na tej podstawie próbować go blokować, samemu dobierając karty w określony sposób. Nadal jest to interakcja jedynie pośrednia, ale potrafi być ona bardzo dotkliwa do rywala. Nie dla każdego będzie to zaleta, ale na pewno nie można koło takiego wariantu przejść obojętnie.
Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 8/10
Ocena:
Wiktor:
Sztama nie ma tylu bobrów, ilu się spodziewałem, ale i tak dostaje dużego plusa za tematykę. To fajne gryzonie! Podobają mi się też geekowskie smaczki na kartach. Zasady gry są bardzo proste, a sama zabawa szybka i przyjemna. Sztama bardzo fajnie wypada we dwoje, bo widać w niej wówczas więcej interakcji, która miewa bardzo duży wpływ na partie. Nie ma się co rozpisywać – to zgrabny, fajny filler dla początkujących i średnio zaawansowanych planszówkowiczów! Polecam!
Kasia:
Mechanicznie Sztama nie oferuje może jakichś unikalnych doświadczeń, ale działa bardzo sprawnie, a do tego jest łatwa do nauczenia, dynamiczna i daje sporą frajdę z zabawy. Jak dla mnie to bardzo dobry przykład solidnie zrobionego fillera, a dodanie ciekawego tematu i ładnych grafik sprawia, że z chęcią zatrzymam ten tytuł na półce i będę do niego wracać.
- Dla kogo?
Dla: początkujących i średnio zaawansowanych; lubiących niewielkie karcianki; fanów bobrów; miłośników gier rodzinnych i mechaniki draftu
Przypomina nam: draft Overbooked, Century: Korzenny Szlak, Majestat
Plusy:
- niewielkie rozmiary
- dynamiczna rozgrywka
- proste zasady
- bardzo dobrze działa we dwoje
- lekka i przyjemna, w sam raz do wyciągnięcia od czasu do czasu
Minusy:
- za mało bobrów! 😛
- po jakimś czasie może trochę spowszednieć
Grę do recenzji przekazało nam wydawnictwo Granna. Dziękujemy!
One Comment
agapilecka.pl
Uwielbiam tę grę! Powiem więcej: jest to pierwsza planszówka, przy której nie mogłam znaleźć wad, pisząc recenzję. Widzę, że Wam się udało takowe znaleźć. Ale powiem szczerze, że mi jak dotąd nie spowszedniała. I oby tak zostało 😉