TOP 5 planszówek 2017 roku (wg Wiktora)
Patrząc na tegoroczne recenzje i poznane przeze mnie tytuły bez problemu mógłbym stworzyć listę dziesięciu, piętnastu gier. Jednak wybór tylko pięciu to trudne zadanie zmuszające do ostrej selekcji. W tym roku jest sucho (z jednym wyjątkiem) i raczej ciężko, bo w zestawieniu przeważają różnej maści gry euro!
Na listę trafiły tylko gry wydane w zeszłym roku, przy czym dla polskich wersji brałem pod uwagę datę rodzimego wydania. Zestawienie Kasi znajduje się tutaj: TOP 5 planszówek 2017 roku (wg Kasi).
Nieobecni
W zestawieniu brakuje dwóch tytułów, które ukazały się w Polsce w tym roku i powinny mieć swoje miejsce w TOP 5, bo po prostu na nie zasługują. Mowa o Spartakusie (który na ostatniej liście moich ulubionych gier pojawił się na drugiej pozycji) oraz o Star Realms (świetnej, szybkiej i emocjonującej karciance dla dwóch osób). Uznałem jednak, że skoro obie gry znam już od dawna, to powinny ustąpić miejsca tytułom, w które pierwszy raz zagrałem w 2017 roku. Tak czy inaczej obie gry gorąco polecam!
5. Uczta dla Odyna
Liczba graczy: 1-4
Recenzja: Uczta dla Odyna
Gdzieś w podsumowaniu recenzji napisałem, że Uczta dla Odyna znajdzie się na mojej liście najlepszych gier 2017 roku, więc wypada dotrzymać słowa. Tym bardziej, że to dość wymagające euro zasługuje na wyróżnienie. Uwe Rosenberg może i nie jest oryginalny, ale do jego kolejnych tytułów siadam z dużą chęcią. W Uczcie projektant połączył dwie lubiane przez siebie (i przeze mnie) mechaniki: rozmieszczanie robotników (znane z Agricoli, Pól Arle, Kawerny) z dokładaniem kafelków (Indian Summer, Ogródek). Bardzo dużo akcji do wyboru, sporo decyzji do podjęcia i pudełko wypchane elementami. W sam raz dla miłośników cięższych i bardziej wymagających tytułów.
4.Keyflower
Liczba graczy: 2-6
Recenzja: Keyflower
Keyflower zawsze był gdzieś na mojej liście planszówek do zagrania, ale dopiero polskie wydanie pozwoliło zrealizować ten cel. Gra ma wszystko to, co lubię: dokładanie kafelków, licytacje i mechanikę rozdzielania punktów akcji (w tym wydaniu dość zbliżoną do rozmieszczania robotników). Rozwiązania te zręcznie połączono, a wszystko wydaje się bardzo intuicyjne i proste. Nie brakuje oczywiście różnych decyzji i wyborów, znaczenie mają nie tylko kupione kafelki, ale też odpowiednie wykorzystywanie swoich robotników. Partie są szybkie i płynne, dzięki czemu nie trzeba długo czekać na swoją turę. Spore zaskoczenie!
3. Lorenzo il Magnifico
Liczba graczy: 2-4
Recenzja: Lorenzo il Magnifico
Lorenzo il Magnifico nie należy do najbardziej reklamowanych gier tego roku, należy jednak do tych najlepszych. Mimo wykorzystania kości wszyscy mają równe szanse i taki sam dostęp do akcji. Gra pozwala na budowanie silniczków z kart, ale główną jej mechaniką jest rozmieszczanie robotników. Na planszy jest ciasno, czuć rywalizację o atrakcyjne pola, a niewielka liczba meepli generuje presję, która jednak nie ogranicza swobody decyzji. Świetna gra i tyle!
2. Great Western Trail
Liczba graczy: 2-4
Recenzja: Great Western Trail
Great Western Trail pojawił się też na liście Kasi, więc coś w tym musi być. Gra łączy w sobie tematykę westernu z ciekawą mechaniką ruchu oraz budowaniem talii. Daje to bardzo fajny efekt, bo planszówka jest emocjonująca i rywalizacyjna, ale przy tym wymaga optymalizowania ruchów oraz zwalczania losowości wynikającej z doboru kart. Po świetnej Wyspie Skye oraz ciekawej Mombasie Alexander Pfister pokazał, że potrafi robić wymagające gry euro. Great Western Trail jest tego idealnym przykładem!
1. Gloomhaven
Liczba graczy: 2-4
Wrażenia: Gloomhaven
Nie jestem jakimś wielkim fanem przygodówek, zdecydowanie bliżej mi do gier euro. A jednak pierwsze miejsce tegorocznego zestawienia przyznaję Gloomhaven. To drugi druk tytułu, jednak dopiero dzięki niemu gra dociera do szerszej publiczności. I robi chyba dobre wrażenie, bo aktualnie jest najlepiej ocenianą planszówką w rankingu BGG (ogólnym, strategicznym i tematycznym). Oprócz epickiej kampanii, na którą składa się kilkadziesiąt scenariuszy, GH przyciąga świetną mechaniką akcji i wymagającymi scenariuszami. Nie jest to kolejna gra typu „rusz się i rzuć”, bo zastosowane rozwiązania pozwalają na optymalizację ruchów, a losowość jest na tyle ograniczona, że nie przeszkadza. Po każdej partii z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie pełne przygód! Zgadzam się więc z opinią użytkowników BGG i polecam Gloomhaven wszystkim planszówkowiczom władającym językiem angielskim.