Gra o Tron: Żelazny Tron – recenzja
Gra o Tron: Żelazny Tron to kolejna gra planszowa ze świata Pieśni Lodu i Ognia. Tytuł bazuje na mechanice znanej z dobrze ocenianego przez planszówkowiczów Cosmic Encountera. Nie brakuje w nim interakcji oraz tzw. gry nad stołem, czyli negocjacji z innymi oraz zawierania różnego rodzaju sojuszy. Czy zmagania w Westeros bawią? Oceniamy!
Wiek: 18+
Liczba graczy: 3-5
Czas gry: 30-60 minut
Wydawca: Galakta
Tematyka: Gra o Tron
Główna mechanika: negocjacje, zarządzanie ręką
BGG: Game of Thrones: The Iron Throne
Grę Gra o Tron: Żelazny Tron przekazała nam księgarnia TaniaKsiazka.pl.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Gra o Tron: Żelazny Tron, jak nazwa wskazuje, osadzona jest w świecie stworzonym przez Geroge’a R. R. Martina, który sławę zyskał dzięki serialowi stacji HBO. Na kartach znajdują się kadry z serialu przedstawiające znane z sagi postacie: Eddarda Starka, Stannisa, Daenerys, Tywina, Cersei, Jamiego, Tyriona itd. Grafiki są ładne i dobrze widoczne, jednak każda z talii ma ich tylko pięć typów (po jednym na każdego przedstawiciela rodu), pozostałe to karty ataku/rozejmu.
Elementy są wykonane solidnie, chociaż karty głów rodu mogłyby być nieco grubsze. Bardzo fajnie prezentują się plastikowe korony będące w Żelaznym Tronie znacznikami sił. Patrząc na zawartość pudełka można stwierdzić, że nie ma jej zbyt wiele. Z drugiej strony by wygodnie przechowywać całość musieliśmy pozbyć się wypraski.
Kasia:
Okładka tej planszówki, przedstawiająca tytułowy żelazny tron, od razu wprowadza nas do świata książkowej i serialowej Gry o Tron. Po otwarciu kartonika można zwrócić uwagę, że elementów jest tu stosunkowo niewiele – nie ma planszy, za to dostajemy głównie karty, trochę żetonów, planszetek i znaczników. Wszystko wykonane jest natomiast bardzo ładnie i porządnie. Z grafik patrzą na nas znajome twarze, kolorystyka jest przyjemna i przejrzysta, a spore plastikowe korony są oryginalnym urozmaiceniem.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7,5/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
Osoby znające grę Cosmic Encounter będą miały ułatwione zadanie, bo Gra o Tron: Żelazny Tron bazuje na tym tytule. Co jednak z nieznającymi pierwowzoru? Spieszę z krótkim wyjaśnieniem zasad!
Celem rywalizacji jest rozprzestrzenienie swoich wpływów na inne rody. Każdy rozpoczyna z pięcioma żetonami i gdy się ich pozbędzie wygra partię. W swojej turze aktywny gracz dobiera kartę wskazującą jego przeciwnika i wybiera jedną ze swoich postaci, by przewodziła atakowi. O jej sile decyduje liczba znaczników koron leżąca na żetonie. Następnie obrońca wskazuje swojego reprezentanta i rozpoczyna się walka o przychylność innych rodów. Kolejno każdy z pozostałych graczy może zaproponować swoje poparcie (wystawiając jedną postać) którejś ze stron. To dobra okazja do składania obietnic i przekonywania innych kogo lepiej jest wesprzeć. Po tej fazie na placu boju zostają dwie grupy. Aktywni gracze (agresor i obrońca) wybierają z ręki karty i zagrywają je zakryte. Po odkryciu kart może dojść do jednego z kilku wyników:
- obaj gracze odkryli ataki, wygrywa ten z wyższą sumą wartości karty i walczących po jego stronie;
- jeden gracz odkrył atak, drugi rozejm, wówczas zwycięzcą zostaje właściciel karty ataku, ale przegrany otrzyma nagrodę pocieszenia za zdradę;
- gracze odkryli rozejm, przystępują do negocjacji, w których wymieniają się różnymi dobrami (karty, znaczniki koron, żetony wpływów).
W różnych momentach rundy można też korzystać z kart akcji i umiejętności rodów, które są bardzo ważnym elementem Żelaznego Tronu. To one pozwalają wykaraskać się z trudnej sytuacji albo zmienić wynik starcia czy też swoją w nim rolę. Zależnie od rozstrzygnięcia walki zwycięzcy i przegrani otrzymują nagrody (przy ataku możliwość rozprzestrzenienia swoich wpływów, co zbliża do wygranej) i karty (np. oddają zakładników, których można później wypuścić lub torturować, by osłabić postacie przeciwników). Pod koniec tury kolejna osoba zostaje pierwszym graczem i całość powtarza się.
Ogólny przebieg rudny nie jest trudny, sprawę komplikują jednak niektóre reguły szczegółowe i sama instrukcja, która część kwestii traktuje bardzo pobieżnie. Przede wszystkim zabrakło kart pomocy wyjaśniających konsekwencje konkretnych wyników walki. Zostały one skrótowo przedstawione na ostatniej stronie instrukcji, jednak przydałyby się indywidualne karty ze ściągawką. W trakcie partii mieliśmy np. wątpliwości dotyczące zagrywania kart, niektórych umiejętności przebiegu negocjacji. Grze przydałoby się jakieś FAQ z odpowiedziami na różne pytania. Charakter gry pozwala na szczęście domyślić się intencji autorów w większości spraw albo ustalić w swojej grupie w jaki sposób rozpatrywane będą spory, jednak wszystkim tym powinni zająć się autorzy, nie gracze. Trója za instrukcję, szóstka za w sumie nieskomplikowany przebieg rundy.
Kasia:
Chyba największy mój zarzut dotyczący Żelaznego Tronu dotyczy właśnie zasad. Uważam, że są one nieintuicyjne – za nic nie mogłam zapamiętać kiedy otrzymuję jaką karę czy nagrodę (w zależności od tego czy jestem atakującym, obrońcą czy wspieram którąś ze stron). Przez to nieraz trudno mi było podjąć decyzję czy włączać się do konfliktu. Niestety brak jakiejkolwiek karty pomocy zupełnie mi tutaj nie pomagał. Także i sama instrukcja nie wydaje mi się napisana na tyle przejrzyście, by stanowić szybkie wsparcie dla zagubionego gracza.
Na kartach przypisanych do poszczególnych postaci, a także na samych planszetkach liderów jest sporo tekstu, a ich działanie nie zawsze jest od pierwszych chwil jasne. Trzeba więc znów wspierać się instrukcją. Wielokrotnie też pojawiały się u nas wątpliwości odnośnie kolejności rozpatrywania różnych efektów i ich wzajemnego wpływu na siebie.
To wszystko niestety osłabia dynamikę gry i w konsekwencji dość mocno psuje mój odbiór Żelaznego Tronu.
Ocena Wiktora: 4,5/10
Ocena Kasi: 4/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Mimo problemów, których przysporzyła mi instrukcja, w partiach Żelaznego Tronu bez oporów dawałem się wciągnąć w atmosferę rywalizacji i negocjacji. Tego wszystkiego w grze nie brakuje. Niekiedy rundy poszczególnych osób potrafiły dość mocno się przeciągać, gdy dwie-trzy osoby wdawały się w dyskusje pełne pustych obietnic. Nie odbierzcie tego jako narzekania, bo rozmowy na ogół angażowały wszystkich, każdy chciał w nich coś ugrać. Odbija się to jednak na czasie partii, bo nigdy nie udało się nam zamknąć w pudełkowych 30-60 minutach, zbliżaliśmy się raczej do 90-120.
Gra o Tron: Żelazny Tron ma kilka elementów losowych, sporo zależy też od osób siedzących przy stole. Rola szczęścia widoczna jest już podczas przygotowywania partii, gdy z pięciu kart głów rodu losujemy dwie i spośród nich wybieramy jedną. Później los wpływa na karty, które dobieramy z talii. Decyzje graczy dotyczą przede wszystkim wystawiania postaci do walki, wspierania innych, ale i zagrywania tego, co mają na ręku. Większość naszych partii kończyła się nie miażdżącym zwycięstwem jednej z rodzin, a jakimś sprytnym gambitem albo kombinacją wcześniej przygotowanych kart akcji. Pewna nieprzewidywalność doskonale pasuje do tematyki i charakteru tytułu, więc witałem ją z otwartymi ramionami. Cała zabawa w Grze o Tron nastawiona jest na negatywną interakcję (i odrobinę pozytywnej, gdy decydujemy się komuś pomóc), nie brakuje też kłamstw i oszustw mających pomóc jednej ze stron osiągnąć zwycięstwo.
I skoro już dotarliśmy do wygrywania partii, to muszę ponarzekać na jeden z zapisów instrukcji. Otóż możliwe jest osiągnięcie wspólnego zwycięstwa, jeśli gracze w tym samym czasie oddadzą swój ostatni znacznik wpływów. Kilka razy podczas rozgrywek stanąłem nawet przed wyborem: dzielić się zwycięstwem, czy walczyć o samodzielną wygraną. Jakoś nie pasuje mi to do Gry o Tron, powoduje również impas. A przecież można było pomyśleć nad jakimś warunkiem rozstrzygającym tę kwestię. Największą wadą Żelaznego Tronu jest jednak skalowalność gry. Pudełko powinno bez żadnej krępacji mówić o 4-5 osobach, bo możliwość rywalizowania we troje dodano chyba na siłę. Nie dość, że część kart i umiejętności działa w takim wypadku gorzej (albo wcale), to jeszcze rozrywka traci całą swoją atmosferę zawierania krótkotrwałych sojuszy i zmienia się w potyczkę dwóch na jednego. Słabo, zdecydowanie nie polecam partii we troje.
Na plus trzeba Żelaznemu Tronowi zaliczyć jednak regrywalność. Pięć rodów po pięć postaci daje 25 zdolności specjalnych, a do tego dochodzą jeszcze karty konkretnych bohaterów. Niektóre umiejętności mogą wydawać się zbyt potężne, ale kolejne partie pokazują, że każda ma swoje mocne strony i jest przydatna w innych okolicznościach. Dzięki temu każda rozgrywka będzie inna, a jeśli doda się do tego jeszcze decyzje podejmowane przez graczy uzyskamy tytuł na dłuuugie godziny.
Gra o Tron: Żelazny Tron za każdym razem budziła duże emocje. Jako że lubię negatywną interakcję, to i do tytułu siadałem dość chętnie, szczególnie że nawet wiedząc czego się spodziewać po konkretnych rodach, partie potrafiły mnie zaskoczyć. Możliwość negocjowania i przepychania swoich racji bawi oraz angażuje wszystkich przy stole.
Kasia:
Przyznam, że siadając do Żelaznego Tronu po cichu liczyłam na to, że będzie on szybką alternatywą dla Spartacusa. Nie do końca tak to jednak wygląda. Owszem gra jest dość dynamiczna i mamy tu dużą negatywną interakcję, ale jest też sporo różnic.
Zauważalny jest podczas rozgrywki wpływ losowości, z którym mamy do czynienia przede wszystkim przez dobór kart. Jeśli na przykład nie mamy akurat karty rozejmu, to siłą rzeczy nie możemy w ten sposób rozwiązać konfrontacji. Jeśli natomiast naszemu rywalowi akurat trafi się karta o sile 20, to choćbyśmy nie wiem jak się sprężali, to w większości przypadków jesteśmy skazani na porażkę. Często więc podczas partii miałam wrażenie, że wynik jest w dużej mierze nieprzewidywalny i przypadkowy. Pomimo czasu rozgrywki oscylującego w okolicach godziny z hakiem należy więc ten tytuł traktować jako pozycję lekką i imprezową.
W założeniu Żelazny Tron jest dynamiczną planszówką i staje się to prawdą po pewnym ograniu. Przez kilka pierwszych partii pojawiają się bowiem wspomniane wątpliwości odnośnie zasad i czasem tempo rozgrywki niestety siada. Znajomość gry, jak choćby zdolności postaci, które mogą być zagrywane przez przeciwników, daje również przewagę osobom bardziej doświadczonym. Co za tym idzie tytuł lepiej sprawdza się w stałym gronie, a niekoniecznie w partiach z nowymi osobami.
Uważam, że w przypadku tej gry im więcej osób przy stole, tym lepiej. We trójkę jest trochę słabo, bo poza ścierającymi się rodami jest zawsze tylko jedna osoba, którą można przeciągnąć na swoją stronę. We czwórkę jest już zdecydowanie ciekawiej, a w maksymalnym składzie gra pokazuje swój pełny potencjał. Wtedy tez jest najwięcej gry nad stołem, przekonywania, szantażowania itp.
Poszczególne rody znacznie różnią się między sobą, dzięki czemu granie każdym z nich daje nieco inne wrażenia. Tych kombinacji jest tu dużo, gdyż każdy lider ma odmienne zdolności, co znacząco wpływa na stosowaną taktykę. To sprawia, że regrywalność Żelaznego Tronu jest ogromna.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 5,5/10
Klimat i tematyka:
Wiktor:
Gra o Tron pełna jest nietrwałych sojuszy, zdrad i pustych obietnic, ale także honoru i właściwego postępowania. To wszystko można znaleźć też w Żelaznym Tronie, a raczej w jego graczach. W tytule bardzo zgrabnie odzwierciedlono charakter poszczególnych rodzin i frakcji, które dzięki temu dość mocno różnią się od siebie. Atmosfera przy stole na ogół również oddaje realia znane z serialu i powieści, o ile tylko zbierze się grupa lubiąca tego typu rozrywkę.
Najbardziej abstrakcyjnie wypada element walki. Można niby tłumaczyć to sobie jako starcie potencjałów konkretnych postaci, ale klimatu w tym niewiele. Nie do końca przekonał mnie też dobór niektórych bohaterów (mam na myśli służącą Daenerys, o której nawet już nie pamiętałem). Jako że lubię Grę o Tron, to za całokształt tematyki i klimatu podnoszę nieco ocenę – 6,5 wydaje się akuratne.
Kasia:
Klimat w tej grze tylko częściowo tworzą postaci przewijające się na kartach czy planszetkach. W dużej mierze zależy on bowiem od samych graczy. To oni toczą tytułową grę o tron. Muszę przyznać, że miło jest kierować znanymi z książek rodami, tym bardziej że całkiem udanie nadano im umiejętności współgrające z ich charakterem. To, a także przyjemne w odbiorze wykonanie, to jedyne „klimatyczne” aspekty tej planszówki. Zabrakło niestety jakichkolwiek cytatów, które pozwoliłyby bardziej zagłębić się w uniwersum. Na sporych przecież planszetkach z pewnością znalazłoby się na nie miejsce.
Ocena Wiktora: 6,5/10
Ocena Kasi: 6/10
Podsumowanie:
Wiktor:
Gra o Tron: Żelazny Tron to planszówka ładna i porządnie wykonana, chociaż liczba elementów w pudełku nie porywa. Na kartach wykorzystano grafiki z serialu, co może przyciągnąć jego fanów do gry. Instrukcja, mimo raczej prostych zasad, pozostawia za dużo niedopowiedzeń, przez co napotyka się na sytuacje wymagające szukania rozwiązania w sieci albo ustalenia jakiejś interpretacji we własnym gronie.
Sama rozgrywka toczy się raczej dynamicznie i angażuje wszystkich przy stole. Jest pełna interakcji i negocjacji, co mi bardzo odpowiada. Żelazny Tron gorzej działa we troje, doskwierało mi też to, że reguły dopuszczają wspólne zwycięstwo, a partie trwają dość długo. Czas przy nich płynął jednak bardzo szybko. Gra o Tron to wdzięczna tematyka dla planszówki, tutaj klimat serialu oddano całkiem nieźle. Podobało mi się szczególnie dobre odzwierciedlenie rodów i ich zdolności.
Kasia:
Gra o Tron: Żelazny Tron to planszówka skierowana głownie do fanów uniwersum. Znajdą oni tu znane z serialu postacie oraz ciekawie dopasowane do nich umiejętności, które wpisano w mechanikę. Brakuje jedynie tematycznych wstawek w postaci cytatów. Planszówka całkiem dobrze imituje jednak rywalizację o władzę. Istotny wpływ na odczucia z zabawy ma los, a także niezbyt przyjazne reguły (w tym brak kart pomocy). Dużo traci na tym rozgrywka, która skądinąd jest dość ciekawa, pełna negatywnej interakcji.
Ocena:
Wiktor:
Gra o Tron: Żelazny Tron to dobra pozycja. Oceniłbym ją pewnie lepiej, gdyby nie braki w warstwie technicznej (instrukcja, brak kart pomocy, niektóre rozwiązania), jednak ogólnie bawiłem się przy niej dobrze. Współgracze – poza Kasią – też nie narzekali, a raczej podchodzili do tytułu z entuzjazmem, ale nie bez pewnych zastrzeżeń (pokrywających się z tym, o czym pisałem). Fanom interakcji, gadania i gry nad stołem oraz całego uniwersum stworzonego przez Marina – polecam! Innym radzę najpierw zagrać i zobaczyć.
Kasia:
Gra o Tron: Żelazny Tron to jedna z niewielu gier, w których zupełnie się nie odnajduję. Nie jest ona jakoś wybitnie skomplikowana, ale problemy z zasadami wyjątkowo rażą mnie w tym lekkim jednak tytule. Mimo sympatii do uniwersum nie będę więc chętnie do niej wracać.
- Dla kogo?
Dla: fanów Gry o Tron; zwolenników negatywnej interakcji i gry nad stołem; miłośników negocjacji
Przypomina nam: Cosmic Encounter
Plusy:
- dobre wykonanie
- niezłe oddanie cech postaci/rodów w mechanice
- tematyka Gry o Tron!
- gra nad stołem i interakcja
- duża regrywalność
Minusy:
- mało intuicyjne zasady i braki w instrukcji
- brak kart pomocy
- kiepsko wypada we troje
- trochę zbyt długa
- spora losowość i przypadkowość [K.]
Grę przekazała nam księgarnia TaniaKsiazka.pl. Dziękujemy!
Grę o Tron: Żelazny Tron i inne gry planszowe znajdziecie na stronie TaniaKsiazka.pl.