Atak zombie – unboxing
Kupiliśmy i rozpakowaliśmy Atak zombie wydawnictwa FoxGames, jest to tym samym nasz pierwszy kontakt z liskiem. We wpisie znajdziecie fotki, które zrobiliśmy podczas inwazji żywych trupów oraz opis tego, jak wykonano grę. Od razu zdradzam, że trudno się do czegoś przyczepić.
O co w tym chodzi?
2-4 graczy próbuje przetrwać zombieapokalipsę chowając się w kościele, fabryce, szkole lub na farmie. W czasie rozgrywki musimy zabezpieczać nękaną przez umarlaków siedzibę budując barykady oraz produkując broń, trzeba także pamiętać o żywieniu ocalałych ludzi i wytwarzaniu innych przydatnych dóbr. Niezbędne towary oraz przedmioty można także otrzymać wyprawiając się do miasta lub udając na zwiad. Nie jest to klasyczny worker placement (gra polegająca na przydzielaniu pionków do realizacji zadań) – chociaż i tym pojęciem można się posłużyć – a raczej (jak mnie uświadomiono) action point allowance system. Nie mamy tu draftu akcji z dostępnej puli i blokowania ich przez innych graczy/innym graczom, a każdy w turze ma dostęp do tych samych czynności.
Pudełko jest rozerwane, a z niego wyłania się głowa przerażającego zombie, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. To na pewno przyciąga uwagę. Mimo że w Empikach Atak zombie znajduje się obok Skupu żywca grafika nie pozostawia wątpliwości, że to gra skierowana do starszych graczy. Opis planszówki znajduje się na boku kartoniku i jest dość krótki. Nie mówi o mechanice, skupia się na klimacie.
Pierwsze spojrzenie:
Wrażenia:
Podczas wypakowywania i przeglądania elementów gry miłym zaskoczeniem okazały się plansze przedstawiające siedziby graczy. Nie dość, że ładne i klimatyczne, to dodatkowo są większe niż się spodziewaliśmy. Przedstawiają różne schronienia, często wykorzystywane podczas popkulturowych inwazji zombie w filmach, serialach, komiksach i książkach. Kościół, farma, fabryka i szkoła mają taki sam układ oraz funkcje, różnią się jednak wyglądem, co jest dobrym pomysłem i dodaje grze klimatu. Osobny element stanowi plansza miasta stylizowana na drewniany stół z rozłożoną mapą i zdjęciami przedstawiającymi cztery lokacje – posterunek, market, aptekę i komisariat. Grafika została urozmaicona szczegółami takimi jak pistolet, kostka do gry, misiowe żelki (sic!), zapalniczka i zgaszony pet.
W Ataku zombie znaleźliśmy też karty przedstawiające wydarzenia oraz znaleziska, czyli różne przydatne przedmioty. Wszystkie karty nie mają ramek czy innych ozdobników, są białe i zawierają jedynie tekst oraz grafikę. Dodatkowo poplamione są krwią i krwawymi odciskami palców – w świecie opanowanym przez zombie nie jest lekko – a rysunki na nich prezentują się ładnie i zdecydowanie pasują do apokalipsy.
Jednym z najważniejszych elementów w grze autorstwa Piotra Pieńkowskiego są meeple, czyli pionki przedstawiające ludzi. To one symbolizują znajdujących się w kryjówce i nimi zaznaczamy wykonywane akcje. Dobrze, że zdecydowano się na duże meeple, a nie zwykłe pionki czy drewniane kosteczki lub (broń Boże!) żetony. Tak jest dużo wyraźniej, a w czasie rozgrywki nikt nie powinien burzyć nastroju „przestawianiem kostki” czy „drewienka”. Widać, że to twardzi ludzie 😉
Do tego dostajemy sporo żetonów przedstawiających towary, beczki oraz naszych oponentów – bezmyślne, uparte i groźne zombiaki. Warto jeszcze wspomnieć o tym, że w pudle znajdowały się też osobne karty pomocy dla graczy, dzięki czemu nie trzeba będzie bawić się w wycinanie ich z instrukcji czy kserowanie.
Oceniając liczbę i wykonanie komponentów stwierdzamy, że cena Ataku zombie adekwatna do zawartości – za niemałe pieniądze dostajemy sporo elementów, które są solidnie i ładnie wykonane.
Plusy:
- ładne, tematyczne ilustracje
- różnorodne grafiki na planszach siedzib
- meeple zamiast zwykłych pionków
- osobne karty pomocy
Minusy:
- na pierwszy rzut oka nie stwierdzamy 😉
Zawartość pudełka i zdjęcia:
- plansza miasta
- 4 plansze graczy
- 32 meeple
- 76 kart
- 100 żetonów towarów
- 80 żetonów zombie
- 32 żetony beczek
- kostka czterościenna
- znacznik rozpoczynającego gracza
- 2 drewniane znaczniki
- 4 karty pomocy