Władca Pierścieni LCG: Czarni Jeźdźcy – minirecenzja
Czarni Jeźdźcy jako jeden z pierwszych zakupionych dodatków do Władcy Pierścieni LCG wypadają dobrze, jednak stanowią poważne wyzwanie oferując wymagającą rozgrywkę. Nowe karty, dodatkowe zasady, tryb kampanii, Frodo Baggins i kolejne godziny kooperacyjnej rozgrywki. Przeczytajcie, czy początek podróży hobbitów wart jest Waszych pieniędzy i czasu 🙂
Udało nam się rozegrać kilka partii, w których użyliśmy kart
z dodatku Czarni Jeźdźcy. Grając we
dwoje nie mamy możliwości korzystania jedynie z tego zestawu, stąd minirecenzja
w postaci trochę szerszych pierwszych wrażeń. Ocenę wykonania i wyglądu zestawu
Czarnych Jeźdźców znajdziecie w
naszym poprzednim wpisie -> unboxing.
Zasady i instrukcja
Dodatek Czarni Jeźdźcy
wprowadza kilka smaczków do rozgrywki. Przede wszystkim jest to Pierścień i
wiążąca się z nim mechanika – zasoby Pierścienia, dodatkowy bohater (Frodo) i
karty, które wykorzystamy tylko w scenariuszach z tego rozszerzenia, zarówno w
talii gracza jak i w talii spotkań. Poza tym, w dodatku do tego co oferowała
podstawka, dostajemy nowe, sporo mieszające w rozgrywce słowa kluczowe: ukrywanie
się oraz opresja.
Oba nie są witane z radością przez graczy. Pierwsze zmusza
do wykonania specjalnego testu, w którym niepowodzenie kończy się często
dostrzeżeniem bohaterów przez Nazgule i ich atakiem lub innymi nieprzyjemnościami. Opresja wprowadza natomiast ciekawe rozwiązanie do kooperacyjnej rozgrywki,
gdyż z kartami tego typu musimy poradzić sobie sami, bez naradzania się ze
współgraczem oraz bez pomocy z jego strony (nie może zagrywać kart i
umiejętności aby nas ocalić czy ułatwić nam pokonanie przeszkody). W instrukcji znajdziemy jeszcze wzmiankę o odporności na efekty kart Graczy oraz kartach ze słowem trwała. Na szczęśćcie
nowych zasad nie ma tak wiele (nawet Kasia nie marudziła za bardzo, a nie
przepada za dodatkowymi rzeczami do zapamiętania podczas gry).
Tak kończy się próba dotarcia do Bree. Ostatni z obrońców Froda – Aragorn – oddaje życie w skazanej na niepowodzenie próbie uratowania hobbita. |
Rozgrywka we dwoje
Nie wiem jak w przypadku rozgrywki jednoosobowej (spotkałem
się z opiniami, że jest dość łatwa), ale grając we dwoje mamy wielkie problemy
nawet z pierwszym scenariuszem. Próbując grać w trybie kampanii,
który oferują Czarni Jeźdźcy,
zatrzymaliśmy się na pierwszej przygodzie i nie udało się nam dotrzeć dalej (a za punkt honoru postanowiliśmy sobie przejście wszystkiego po kolei, bez przeskakiwania między scenariuszami).
Wnioskuję, że kolejne scenariusze też stanowią wyzwanie, niestety przez nasze postanowienie nie udało nam się do nich dotrzeć 😉 Daje się nam we
znaki prawdopodobnie niewielki zasób kart, które posiadamy (podstawka + dwa
małe dodatki + Czarni Jeźdźcy). Kasia testuje w rozgrywkach sugerowaną talię
hobbitów zaprezentowaną w instrukcji, którą po ostatnich porażkach będziemy jednak modyfikować. Wydaje się nam, że nie jest do końca optymalna. Może to być jednak wina „potworków”, którymi ja próbuję grać, będąc
przekonanym, że mam zdolności do składania dobrych talii.
Mimo samych przegranych
muszę przyznać, że gra się dobrze (chociaż niższy poziom trudności nie byłby zbrodnią) i bardzo często nie przeczuwamy nawet
nadchodzącej katastrofy. Ot, kilku hobbitów z obstawą hasa sobie po łąkach zmierzając
do Bree, gdy nagle jeden nieuważny ruch kogoś z drużyny ściąga na ich grzbiet
Czarnego Jeźdźca bądź całą ich (niezbyt wesołą) kompanię. Atak z zaskoczenia
zaraz po wejściu w zwarcie oraz kolejny w fazie walki najczęściej okazuje się
zabójczy dla któregoś z dzielnych, aczkolwiek niezdarnych niziołków.
Nic nie zapowiada nadchodzącej klęski. |
Klimat i tematyka
Trzeba przyznać, że twórcom udało się odtworzyć klimat
Drużyny Pierścienia, chociaż we Władcy
LCG jest on mroczniejszy i poważniejszy niż u Tolkiena czy Jacksona.
Podczas zmagań z pierwszym scenariuszem dostrzegliśmy, że wyjście poza w miarę
bezpieczny Bag End wiąże się ze sporymi nieprzyjemnościami. Kończy się sielanka
a przed hobbitami i ich towarzyszami stają poważne wyzwania, często w postaci
smutnych, zakapturzonych panów na dużych, czarnych koniach. I uwierzcie, że
podczas gry są dużo bardziej niebezpieczni, zabójczy i skuteczni niż w kinowej
wersji.
Z Samem Frodo nie musi obawiać się niebezpieczeństw! |
Podsumowanie
Dodatek Czarni Jeźdźcy
możemy polecić każdemu (masochiście – K. ;)), kto po zapoznaniu się z podstawką
szuka urozmaicenia i stawia raczej na klimat oraz przygodę niż potężne,
pojedyncze karty. Poziom trudności można regulować za pomocą trybu łatwego, w którym z talii spotkań usuwa się kilka nieprzyjemnych kart. Dzięki temu rozwiązaniu jest on odpowiedni nie tylko dla hardcore’owców lubiących wyzwania.
Czarni Jeźdźcy to też obowiązkowy dodatek dla fanów hobbitów, których w
zestawie jest cała masa. Atrakcyjności (oprócz krągłych kształtów ;)) dodają im
też specjalnie dla nich zaprojektowane karty, działające tylko na niziołki.
2 komentarze
Unknown
Widzę, że każde z was ma bohaterów z trzech różnych sfer – nie macie problemów z zasobami? Z mężem zwykle gramy drużynami 2+1, czyli na waszym miejscu wymieniłabym się jednym z bohaterów – łatwiej będzie złożyć talię i zagrywać karty. Ale może to my idziemy na łatwiznę… 🙂
Planszówki we dwoje
Wcześniej też graliśmy w konfiguracji 2+1. Talia hobbitów jest z instrukcji dodatku i jest oryginalnie trójkolorowa, a drugą złożyłem w taki sposób, bo wydawało się to dobrym rozwiązaniem. Ogólnie z zasobami nie ma problemu dzięki kartom pieśni i Namiestnikowi Gondoru – jeśli dobrze pamiętam nazwę. Kiepsko robi się dopiero, gdy jeden z bohaterów zginie, dlatego też w wolnej chwili musimy przebudować obie talie i zrobić z nich coś bardziej skutecznego 🙂