Capital – recenzja
Kolejna gra kafelkowa na naszym blogu! Capital pozwala zbudować Warszawę przechodząc ze stolicą przez 6 różnych epok. Czy gra Filipa Miłuńskiego, zdobywcy wyróżnienia dla Najlepszego Polskiego Autora (na gali Gry Roku 2017) jest warta uwagi?
Wiek: 10+
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: około 60 minut
Wydawca: Granna
Tematyka: Warszawa, budowa miasta
Główna mechanika: dokładanie kafelków
Dla: początkujących, średnio zaawansowanych i doświadczonych graczy; miłośników draftu
Przypomina nam: Wyspę Skye, Odbudowę Warszawy, gry kafelkowe
BGG: Capital
Grę przekazało nam wydawnictwo Granna.
Wygląd i wykonanie:
Wiktor:
Capital nie zaciekawił mnie ani swoją okładką, ani szatą graficzną. Do wydawcy odezwaliśmy się po tym, gdy kilku czytelników po lekturze porównania gier kafelkowych uznało, że brakuje tam tytułu Granny. Ilustracje na kafelkach są w porządku, chociaż cały design gry nie końca mnie przekonuje. Patrząc na posiadane gry kafelkowe Capital prezentuje się najsłabiej, brakuje w nim trochę polotu. Nie jest to brzydka planszówka, ale jej styl mnie mnie nie kupił. Trzeba jednak oddać rysunkom to, że nieźle pokazują zmieniającą się stolicę! Z czasem obok domów pojawiają się samochody, sklepy wyglądają coraz nowocześniej, a całości dopełniają powstające z czasem budynki specjalne.
Wszystkie elementy Capitalu mieszczą się w bardzo fajnej i praktycznej wyprasce. Oprócz kafelków umieszczono tam planszę z torem punktacji, porządkującą wszystko podczas zabawy, oraz cztery syrenki warszawskie do liczenia punktów. Płytki są grube i wytrzymałe, chociaż po kilkunastu partiach na brzegach ciemniejszych rewersów widać już niewielkie otarcia. Przy odpowiednim świetle w oczy rzuca się też lekka różnica odcieni kafelków. Jeśli jednak nie będziemy uporczywie wpatrywać się w trzymane przez przeciwników płytki i uczyć na pamięć odcieni, to nie będzie to miało wpływu na zabawę. Nie pogardziłbym w sumie mniejszym pudełkiem, które mógłbym położyć obok tych z innymi grami kafelkowymi, ale to już wybrzydzanie.
Kasia:
Gra mieści się w niezbyt dużym, ale całkiem ładnie prezentującym się pudełku. Komponenty są również bardzo estetyczne, mają żywe kolory i dość szczegółowe grafiki, na które przyjemnie się patrzy w trakcie partii. Zarówno kafelki jak i żetony są bardzo grube i wydają się wytrzymałe. Pokazują się na nich delikatne ślady zużycia, ale nie rzucają się one w oczy.
Plastikowe płaskie figurki syrenek początkowo trochę nie pasowały mi wyglądem do reszty gry, ale po kilku partiach przyzwyczaiłam się do nich. W trakcie partii trzeba jednak zapamiętać kolor swojej figurki, ponieważ nie jest on w żaden sposób zaznaczony (choćby kolorem kafelka pomocy).
Dość istotną sprawą jest, że w pudełku znajduje się świetna, dobrze zaprojektowana wypraska. Szczególnie podoba mi się pomysł przechowywania kafli w pionowych przegródkach oraz specjalne zabezpieczenie dla figurek.
Ocena Wiktora: 6/10
Ocena Kasi: 7,5/10
Zasady i instrukcja:
Wiktor:
W Capitalu znaczenie mają dwie czynności: wybór kafelków w formie draftu oraz ich dokładanie. W pierwszej z nich każdy spośród czterech płytek wybiera jedną, którą (opłacając jej koszt) buduje w Warszawie albo sprzedaje za trzy monety. Następnie wszyscy przekazują kafelki następnej osobie i znów wybierają jeden z nich i tak do momentu, aż wszystkie płytki zostaną sprzedane lub wybudowane.
Zasady dokładania kafelków są tutaj mniej restrykcyjne niż w innych grach tego typu. Konkretne tereny (domy mieszkalne, budynki handlowe, parki, instytucje kultury oraz fabryki) mogą, ale nie muszą ze sobą sąsiadować, chociaż niektóre połączenia są bardziej korzystne od innych (np. fabryki obok mieszkań powodują stratę punktów). Podczas dokładania płytek trzeba pamiętać, że Warszawa może mieć rozmiar jedynie 12 płytek (3×4/4×3). Oprócz wymienionych wyżej rodzajów terenów wśród kafelków znajdują się też różne budynki specjalne pozwalające zdobywać dodatkowe punkty za sąsiedztwo czy też zarabiać pieniądze potrzebne w czasie gry.
Pod koniec każdej z pięciu rund jeden z graczy zdobywa kamień milowy (działający jak budynek specjalny), który może od razu wybudować . Następnie podlicza się punkty co ułatwiają płytki pomocy. W czasie zabawy graczy czekają także dwie wojny światowe, które pod koniec rundy zmuszają do odrzucenia jednego albo dwóch kafelków.
Reguły są zrozumiałe, a na trudność zabawy wpływa sam jej przebieg, nie zasady. Trochę problematyczne były niektóre kamienie milowe, które na szczęście wyjaśniono w instrukcji, wraz ze wszystkimi budynkami specjalnymi.
Kasia:
Reguły Capitalu są dość proste, więc sądzę, że nawet mniej ograni planszówkowicze poradzą sobie z nimi bez trudu. Czasem zdarzało nam się zaglądać do instrukcji, kiedy na stole lądowały różnego rodzaju kafle specjalne, by upewnić się co do ich działania. Nie było to jednak uciążliwe.
Bardzo dobrze, że gracze dostają tu kafelki ułatwiające zliczanie punktów. Nie jest to taka zupełnie banalna sprawa (choć wystarczy, że jeden gracz jest w tym biegły), więc te przypominajki się zdecydowanie pomocne. Trochę szkoda, że w pudełku znalazły się tylko 3, ale domyślam się, że wpływ na to miały względy produkcyjne.
Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Rozgrywka:
Wiktor:
Capital jest grą dość wymagającą, pozostaje jednak ciągle w kategorii przystępnych pozycji kafelkowych. Na zaawansowanie tytułu składa się kilka cech: mechanika dobierania kafelków wymuszająca planowanie, ale też wiążąca się z ryzykiem, różne sposoby zdobywania punktów oraz różnorodność kafelków specjalnych. Podczas dotychczasowych rozgrywek nie udało mi się znaleźć jednej wygrywającej strategii, mimo że nie przegrałem żadnej partii. Opłacalne jest inwestowanie w jeden duży park otoczony budynkami mieszkalnymi, ale odpowiednio wybudowane kafelki specjalne czy fioletowe instytucje kultury również potrafią przynieść sporo punktów. Zdarzały mi się gry, w których skupiałem się na jednej z wymienionych możliwości, niekiedy natomiast zbierałem wszystko to, co wpadło mi w ręce.
Istotną kwestią jest umiejętne sprzedawanie płytek, które pozwoli zarobić na kolejne kafelki. Budowanie wszystkiego nie jest możliwe i w pewnym momencie trzeba coś odrzucić, by otrzymać kapitał. To dodatkowy wymiar zabawy, który nie pozwala sprowadzić jej do zwykłego dokładania płytek do stolicy. Oczywiści ogromne znaczenie ma też sam układ budowli w naszej Warszawie. W przeciwieństwie do wielu zbliżonych gier, Capital nie premiuje tworzenia jaknajwiększych obszarów tego samego typu. Jest wręcz przeciwnie, bo punkty zdobywa się np. za każdy obszar mieszkalny sąsiadujący z parkiem. Dlatego też warto oddzielać od siebie czerwone budowle tak, by się nie łączyły.
Capital zaskoczył mnie dynamiczną rozgrywką, która cały czas angażuje i wymaga uwagi. Trzeba nie tylko wybierać najciekawsze płytki, ale i umieszczać je tak, by nie popsuły przyszłych planów, mając też w pamięci dwie wojny, które zmuszą do odrzucenia kafelków. Co w razie pomyłki i zabudowania miejsca przeznaczonego na coś innego? Z pomocą przychodzi możliwość nadbudowy, dzięki której nowy budynek zakrywa stary i kosztuje dzięki temu mniej. Przydaje się ona też w późniejszych etapach zabawy, gdy płytki są coraz lepsze, ale też droższe.
W grze Granny raptem jeden kafelek pozwala jednorazowo zaszkodzić przeciwnikom, przerzucając całą interakcję na mechanikę draftu. Mimo to cały czas czuć atmosferę rywalizacji, a straty można odrobić nawet w późniejszych etapach. W jednej z partii cały czas pozostawałem w tyle, by w ostatniej rundzie wysunąć się na jednopunktowe prowadzenie. Rozwiązania wykorzystane w Capitalu sprawiają, że mimo ograniczonej puli kafelków w każdej erze zabawa szybko się nie znudzi.
Kasia:
W Capitalu zawsze mamy przynajmniej kilka opcji do wyboru (zakup lub sprzedaż kafelka, wybór konkretnego spośród dostępnych, sposób jego ułożenia). Pomimo prostoty zasad, gra potrafi więc rozgrzać szare komórki i daje dzięki temu satysfakcję z rozgrywki.
Bardzo podoba mi się, to że Capital nie dłuży się i przez cały czas angażuje. Ma na to wpływ przede wszystkim jednoczesne wykonywanie akcji przez wszystkich graczy. Również wielokrotne punktowanie w trakcie partii stanowi w moim odczuciu plus, ponieważ pozwala nadgonić ewentualne straty. Czasem może się to jednak okazać niewystarczające, ponieważ lepiej radzący sobie gracz będzie otrzymywał dodatkowe benefity (z kamieni milowych), więc ostatecznie różnice punktowe mogą być spore. Nie jest to dla mnie aż takim problemem, gdyż frajda z gry jest spora.
Niewątpliwie ważna jest regrywalność, która tu stoi na odpowiednim poziomie. Nie czuję, by gra była powtarzalna. Kamieni milowych nie jest może dużo, ale są dwustronne i układają się w różnych konfiguracjach (sądzę, że jest tu pewien potencjał na jakieś dodatkowe, które z czasem odświeżą jeszcze grę). Także trafiające w nasze ręce kafle są różnorodne i miasto nigdy nie będzie wyglądało tak samo.
W planszówce tej jest niewiele interakcji i tylko od czasu do czasu rzuca się okiem na miasta przeciwników. Najczęściej rywalizacja toczy się o kamienie milowe i choćby z tego względu warto podbierać kafle, które mogłyby pomóc oponentom. Taki pośredni sposób oddziaływania jest jednak jedynym jaki odnajdziemy w Capitalu. Gra jest więc z jednej strony dość pokojowa, choć wysuwający się na torze punktacji rywal może podnieść ciśnienie i zaostrzyć rywalizację.
Ocena Wiktora: 8/10
Ocena Kasi: 7,5/10
Gra we dwoje:
Wiktor:
Capital we dwoje w niewielkim stopniu różni się od zabawy wieloosobowej. Wciąż mamy do czynienia z draftem płytek, w efekcie którego każdy może skorzystać z czterech z nich. Lekkim ułatwieniem jest to, że większa liczba kafelków wraca do nas w trakcie ich wybierania (można zatrzymać łącznie dwie rozdane sobie i dwie przeciwnikowi). Podczas rywalizacji z jedną osobą w zabawie bierze udział tylko połowa kafelków z każdej ery, przez co rozgrywka może być bardziej nieprzewidywalna, a ulubione płytki mogą w ogóle nie być dostępne. Łatwiej też zdobyć kamień milowy.
Zmniejszenie liczby graczy ma praktycznie niezauważalny wpływ na czas rozgrywki, sprawia natomiast, że powstrzymanie lidera może być trudne. W przypadku kilku osób wszystkie mogą starać się podbierać kafelki, które przydałyby się osobie na prowadzeniu, we dwoje ta opcja jest ograniczona. Są to jednak niewielkie różnice i Capital bardzo dobrze sprawdza się nawet w parze. Mechanika draftu pokazuje może trochę więcej potencjału przy 3-4 osobach, ale to już szczegół.
Kasia:
Faktycznie różnice pomiędzy rozgrywkami dwuosobowymi, a tymi w większym gronie są nieduże. We dwoje Capital działa moim zdaniem bardzo dobrze, choć ze względu na nieco ciekawszą rywalizację wolę chyba partie trzyosobowe (we czwórkę nieco trudniej jest ogarnąć co dzieje się u rywali).
Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Klimat i tematyka:
Wiktor:
Warszawska tematyka w tym przypadku nie jest za bardzo odczuwalna, chociaż trzeba pamiętać, że płytki specjalne prezentują budowle ze stolicy. Poza tym jednak trudno zauważyć jakieś inne związki z rzeczywistością. Nie jestem do końca przekonany, czy wybór właśnie takiej tematyki Capitalu był najlepszym rozwiązaniem. Sam chętniej zobaczyłbym tutaj bardziej uniwersalny charakter zabawy i kafelki noszące nazwy oraz ilustracje najbardziej znanych budowli świata. Nie ma to jednak wpływu na mechanikę, która zdecydowanie jest warta uwagi. Temat może być dodatkiem, można go jednak równie dobrze zignorować.
Kasia:
Warszawski temat gry może okazać się czynnikiem, który pozwoli nam wciągnąć do zabawy osoby niezbyt zainteresowane planszówkami. Dla mnie był on raczej neutralny, choć zawsze chętnie siadam do tytułów tworzonych przez Polaków. W Capitalu znalazłam budynki kojarzące się ze stolicą, których działanie starano się w jakiś sposób powiązać z mechaniką planszówki. Dodatkowo ozdobiono je odpowiednimi, realistycznymi rysunkami, co również nie jest bez znaczenia. Summa summarum nie daje to może piorunującego efektu, ale jak na grę kafelkową, to pod względem klimatu jest całkiem przezwoicie.
Ocena Wiktora: 4/10
Ocena Kasi: 5,5/10
Podsumowanie:
Wiktor:
Capital nie przekonuje mnie ani swoim wyglądem, ani klimatem. Gra broni się jednak tym, co najważniejsze, czyli mechaniką. Zabawa jest przyjemna, ale i wymagająca jak na grę kafelkową. Draft, sposób punktacji i płytki specjalne dodają jej głębi, angażują i sprawiają, że miło spędzałem przy niej czas.
Kasia:
Capital wydaje się prostą grą kafelkową, ale ma on do zaoferowania dość satysfakcjonującą głębię rozgrywki. Stawia przed graczami wiele wyborów i zmusza do myślenia. Nawet niewielka interakcja nie jest tu ujmą, ponieważ rekompensuje to zaangażowaniem grających w jednoczesne wykonywanie akcji. Jak na grę kafelkową jest tu też stosunkowo sporo klimatu.
Ocena:
Wiktor:
Czytelnicy 1, Wiktor 0. Wielkie dzięki za to, że zachęciliście mnie do poznania tego tytułu! Mimo sceptycznego nastawienia Capital okazał się bardzo fajną grą! Muszę jednak wspomnieć, że znajomi, z którymi graliśmy nie podzielali mojego entuzjazmu. Dlaczego? Nie wiem, coś po prostu nie zaiskrzyło.
Nie jestem pewien, czy będzie to dobry wybór na pierwszą planszówkę, ale już jako druga lub trzecia gra sprawdzi się dobrze. No i nawet doświadczeni planszówkowicze powinni być zadowoleni. Podsumowując więc: polecam! Jeśli zastanawiacie się jak Capital wypada na tle innych gier kafelkowych, to zajrzycie do naszego porównania.
Kasia:
Capital to kolejna bardzo przyjemna gra w dokładanie kafli, która dodatkowo przyciąga swojskim tematem. Dla mnie jest to pozytywne zaskoczenie, bo zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tym tytule. W mojej ocenie to ciekawa opcja na rodzinne spotkania, ale także na nieco lżejsze granie w grupie geeków.
Plusy:
- proste zasady
- chwytliwy temat [K.]
- angażująca rozgrywka
- fajny sposób punktowania
- różne strategie
Minusy:
- mało zachęcająca wizualnie [W.]
Grę do recenzji przekazało nam wydawnictwo Granna. Dziękujemy!
2 komentarze
Tomasz Ostojski
Hej! Uważam, że klimatu dodaje jeszcze mechanika dwóch wojen światowych i przy okazji jest to ciekawy twist trochę utrudniający rozgrywkę. U nas na szczęście Capital "chwyciło" i zawsze chętnie w niego gramy 🙂
Planszówki we dwoje
Wojny potrafią dopiec, strata kafelków często jest bolesna. Mam nadzieję, że od czasu do czasu namówimy znajomych na partyjkę, jak nie to będziemy grać sami albo jeździć z Capitalem do rodziny 😉
– W.