recenzje planszówek

Oriflamme – recenzja

Wiek: 10+
Liczba graczy: 3-5
Czas gry: około 20 minut
Wydawca: Galakta
Tematyka: średniowiecze, spiski
Główna mechanika: zagrywanie kart
Dla: początkujących; średnio zaawansowanych; lubiących negatywną interakcję
Przypomina nam: Strife; Slavika
BGG: Oriflamme
Instrukcja: Oriflamme PL
Zasady dla 2 graczy na stronie Galakty

Grę przekazało nam wydawnictwo Galakta.

Opinia:

Wiktor:

Oriflamme to niewielka karcianka, w której – wedle fabuły – rywalizujemy o wpływy na francuskim dworze, by osadzić swojego człowieka na tronie. Pięć talii kart poszczególnych rodów oznaczono na rewersie herbami, a wszystko to daje dość mocne uczucie, że autor wolałby osadzić grę nie we Francji, ale w Westeros. Tyle fabuły, bo też jest ona jedynie pretekstem do całej zabawy. W pudełku znajduje się 50 kart z całkiem przyjemnymi ilustracjami, 70 nieco mniej urodziwych żetonów i 2 znaczniki.

Każda runda (rozgrywa się ich sześć) składa się z dwóch faz. W pierwszej gracze wykładają po jednej zakrytej karcie w rzędzie na stole (tzw. kolejce) przed pierwszą/za ostatnią kartą (nie można więc dołożyć nic między dwie inne karty) lub na dowolną swoją kartę. Miejsce ma znaczenie, bo w drugiej fazie, zaczynając od lewej rozpatruje się karty, a ich właściciel podejmuje decyzję czy:

  • karta pozostanie zakryta i umieści się na niej żeton wpływów (punkt);
  • karta zostanie odkryta, właściciel zbierze zebrane na niej żetony i rozpatrzy jej zdolność;
  • w przypadku wcześniej odkrytej karty aktywuje się ją i właściciel wybiera cel dla umiejętności.

I to właściwie tyle z zasad. Za większość interakcji między kartami odpowiadają ich zdolności, które możecie podejrzeć na wycinku instrukcji niżej. Ogólnie dzielą się na dwa typy: te pozwalające zdobyć więcej punktów za spełnienie jakichś warunków (sąsiadowanie z innymi swoimi kartami; tylko jedna karta o takiej nazwie na stole) lub zabić inną postać. Wśród kart mamy postacie, jak i karty akcji. Te drugie po odwróceniu i skorzystaniu ze zdolności są odrzucane.

Ciekawą, i mam wrażenie, że zbyt rzadko przez nas wykorzystywaną, opcją jest zakrycie swojej karty inną. Ma to sens wówczas, gdy chcemy ochronić jakąś kartę, skorzystać z ułożenia w środku kolejki albo zablefować, udając, że pod spodem jest coś wartego ochraniania. Jak na tak niewielką karciankę Oriflamme ma sporo „gry w grze”, daje też całkiem niezłe możliwości.

W Oriflamme mamy pewien element losowości, bo każdy otrzymuje taką samą talię dziesięciu kart, z której dobiera siedem na daną rozgrywkę. Po sześciu rundach każdemu zostaje jedna niewykorzystana karta. Dzięki temu partie są bardziej nieprzewidywalne, a ruchy przeciwników trudniejsze do przewidzenia. Zresztą cała zabawa pełna jest zgadywania, blefowanie i prób wyczucia przeciwników, bo wśród zakrytych kart na ogół znajduje się jakaś Zasadzka i Spisek. Jedna jest kontrą na próbę jej zniszczenia, druga podwaja zebrane na niej punkty. Zaletą Oriflamme jest też to, że gra jest szybka i krótka – kilka rund i można zacząć kolejną rywalizację lub sięgnąć po inny tytuł.

Dzięki zakrytym kartom charakter zabawy w dużej mierze zależy od samych graczy. Zdarzały nam się partie, w których każda zakryta karta była od razu celem, ale były też takie, w których prawie nikt nic nie odsłaniał. Rozgrywki różniły się od siebie i nawet kilka partii z rzędu nie wywoływało uczucia znużenia. Liczba dostępnych kart wywołuje we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony nie ma problemu, by poznać je wszystkie i pamiętać czym mogą zaskoczyć nas przeciwnicy, z drugiej fajnie byłoby powiększyć pulę dostępnych zagrań. Przejrzałem BGG i widzę, że pod koniec zeszłego roku ukazała się gra Oriflamme: Ablaze, będąca samodzielnym dodatkiem do opisywanego tytułu, jest więc chyba jakaś szansa, że doczekamy się tego i po polsku.

Oriflamme w pudełku nie ma zasad rozgrywki dwuosobowej. Te jednak istnieją i nie są kreacją fanowską, oficjale zasady można znaleźć na BGG tutaj, jest tam także tłumaczenie na polski, które wykonał Kamil Łukasik. Wariant dwuosobowy jest całkiem okej, jednak większe emocje budzi we mnie rywalizacja w większym gronie. Kierując dwoma rodami można też zaplątać się nieco w kolorach i przez to popsuć swoje plany. Nie sięgnąłbym po Oriflamme jako po typową dwuosobówkę, ale jest to sensowny, działający wariant rozgrywki.

Oriflamme działa przyjemnie w każdym wariancie, jednak największą frajdę sprawiało mi chyba we czworo. Na stole działo się wówczas sporo, ale nie aż tyle, ile w komplecie, było nieco mniej chaosu, a karty miały szansę „pożyć” zgodnie z misternie snutymi planami nieco dłużej. Podobało mi się, że liczba graczy nie wpływała jakoś zauważalnie na czas partii, dzięki podzielonej na dwie fazy rundzie wszystko przebiegało sprawnie i dynamicznie. Ciach-ciach, karty wyłożone i odkrywamy lub zbieramy żetony.

Kasia:

Moja pierwsza myśl: „ależ to pudełko jest małe!”. Druga myśl: „hmm, zasady podobne do Slaviki i Strife – raczej nie podbije mojego serca”. I o ile pierwsza myśl była prostym stwierdzeniem faktu, to druga okazała się sporą pomyłką. Zasady Oriflamme są proste i intuicyjne (gry można nauczyć się w jakąś minutę-dwie) i pozornie podobne do dwóch wymienionych tytułów. Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Tu bowiem zrobiono dobrze wszystko to, co w dwóch starszych grach mi się nie podobało.

Rozgrywka w Oriflamme jest szybka i dynamiczna, a do tego nie brak w niej negatywnej interakcji, dzięki której są też emocje. Oczywiście nie jest to banalne wykładanie kart, bo żeby wygrać trzeba tu pomyśleć – choćby o tym gdzie i w jakiej kolejności najlepiej umieszczać swoje „wtyki”. W każdej partii mamy do dyspozycji tylko 7 kart, więc każdy ruch może mieć duże znaczenie. Do tego dochodzi decyzja kiedy odkryć konkretną kartę i pozwolić zacząć jej działać (zamiast gromadzić punkty). Strategia zdecydowanie jest potrzebna do zwycięstwa.

Mało jest tu losowości, więcej natomiast nieprzewidywalności, bo nigdy nie wiemy do końca czym zaskoczą nas przeciwnicy. Pomysł z nieidentycznymi rękami startowymi sprawdza się bardzo dobrze, ponieważ nie sposób tu wszystkiego policzyć, trzeba trochę zdać się na intuicję. Ta zmienność sprawia też, że Oriflamme jest regrywalne, gdyż nie da się każdorazowo iść w ten sam schemat, warto więs testować różne drogi do zwycięstwa, a dodatkowo grając z różnymi przeciwnikami nieraz zaskakują oni pomysłowością w sposobie zagrywania kart.

W Oriflamme grało mi się dobrze zarówno we trzy jak i cztery osoby. W liczniejszym gronie jest o tyle ciekawiej, że więcej się dzieje, choć również nieco trudniej kontrolować przeciwników, kiedy jest ich aż tylu. Trzeba się przygotować więcej miejsca na stole, ponieważ wykładane karty utworzą sporego węża. Nie jestem wielką fanką wariantu dwuosobowego, choć nie uważam, by był on zepsuty – nie zaszkodzi go sprawdzić.

To niewielka, szybka gra, więc nie będę się zanadto rozwodzić, bo wszystko tu działa jak trzeba. Pozytywnego obrazu dopełniają przyjemne dla oka grafiki i kompaktowość tytułu.

Ocena Wiktora: 7,5/10
Ocena Kasi: 8/10

Ocena:

Wiktor:

Oriflamme, porównując z innymi „dokładanymi” karciankami, wypada naprawdę dobrze, a dodatkowo jest przeznaczone dla większej liczby graczy, co jest niewątpliwą zaletą przy takim charakterze zabawy. Tytuł kojarzy mi się trochę z miksem np. Strife’a z Maskaradą. Jednocześnie nie traktowałbym Oriflamme jako gry imprezowej, co to to nie. To raczej szybka, dość lekka i kombinacyjna karcianka z prostymi zasadami, ale nie gra wywołująca dużo śmiechu – warto zachować trochę skupienia i obserwować to, co dzieje się na stole. TL;DR szybka, prosta, angażująca – polecam.

Kasia:

Oriflamme pozytywnie mnie zaskoczyło. Nie spodziewałam się wiele, a niewielkie pudełko okazało się skrywać bardzo przyjemną, dynamiczną karciankę o prostych zasadach. Ładne rysunki są miłym dodatkiem, ale to emocje, negatywna interakcja i konieczność kombinowania są tym, co stanowi o sile tej gry. Polecam – to bardzo porządny filler!

Cechy:

  • lekko różny start mimo tych samych talii
  • niewielkie pudełko

Plusy:

  • proste zasady
  • ładne grafiki
  • emocjonująca i dynamiczna rozgrywka
  • krótkie partie
  • dobre skalowanie
  • regrywalność

Minusy:

  • brak wariantu dwuosobowego w pudełku
  • z biegiem czasu warto pomyśleć o koszulkach na karty

Grę przekazało nam wydawnictwo:

2 komentarze

  • Norbi

    Ta gra jest rewelacyjna. Gramy w 4, 5 osób. Takich emocji nie miałem dawno. Każde odkrywanie kart wprowadza masę nerwów, czy tym razem odstrzelą nas czy kogoś innego. Karty zasadzki kiedy czekamy aby właśnie ktoś chciał zlikwidować naszą kartę co da nam więcej punktów, nawet karta dająca możliwość przeniesienia innej karty na inne miejsce potrafi rundę wywrócić do góry nogami. Nie spodziewałem się, że Oriflamme będzie miał taką głębie. Tyle kombinacji, możliwości. Dużo negatywnej integracji. „Kurki” lecą nad stołem u nas bardzo często 😊 Genialna, szybka, emocjonująca gra.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.