relacje

Pyrkon 2023 – relacja

Wiktor:

Na Pyrkon 2023 wyczekiwałem już od poprzedniej edycji. Nie jestem konwentowym wyjadaczem, ale na kilku imprezach byłem i jednak Pyrkon ma w sobie to „coś”. Masa ludzi, fajna atmosfera, milion rzeczy do robienia, duże przestrzenie (a to ma swoje zalety), no i fajne położenie w centrum Poznania. Minusem są oczywiście ceny noclegów w stolicy Wielkopolski, tym bardziej, jeśli chce się tam spędzić kilka dni, ale coś za coś…

Przed Pyrkonem 2023 przeglądałem program (tutaj niezmiennie polecam apkę Konwencik) zaznaczając punkty, które mnie interesują i… jakoś niewiele ich było. Później, po kolejnych dwóch „rundkach” zaznaczania miałem już pojęcie o czym chcę posłuchać, co zobaczyć i gdzie zajrzeć. Rzeczywistość trochę naprostowała te plany, bo zamiast spokojnego włóczenia się miałem dość napięty terminarz. Ofiarą padły, jak zawsze, planszówki, na które czasu było już niewiele. Jednak nie będę ukrywał, że na konwentach ogólnofantastycznych gry stanowią dla mnie jedynie tło i uzupełnienie. Chcąc się jedynie nagrać wybrałbym event typowo planszówkowy, chociaż na Pyrkonie była wieeeelka gralnia, a do Poznania zawitali też chyba wszyscy najwięksi wydawcy.

W tym roku Pyrkon odbywał się też w budynkach oznaczonych numerkami 7/7A i 8/8A. Dzięki temu bardzo duża część punktów programu była ułożona blisko siebie. Oddalone od nich były wioski i strefa serialowo-filmowa, jednak te znajdowały się obok Placu Marka, właściwie głównego punktu Międzynarodowych Targów Poznańskich, w którym na Pyrkonie odbywają się koncerty, mieści się tam też strefa gastronomiczna. Tym razem też mali wystawcy zostali przeniesieni do sali 5A, sąsiadującej z tą, na której zostali ci więksi. Nie wiem jak wypadło to sprzedażowo, ale na pewno pomogło trochę rozładować tłum, dzięki czemu łatwiej oglądało się rzeczy na stoiskach.

Pyrkon 2023 - mapka targów

Organizacyjnie nie mam raczej zarzutów, chociaż widziałem na grupach narzekania na ochronę czy palenie w niedozwolonych miejscach. Mnie jednak nie spotkało nic nieprzyjemnego. Wręcz przeciwnie, wszyscy napotkani uczestnicy konwentu, z którymi rozmawiałem, byli sympatyczni i przyjaźnie nastawieni. W tym roku dopisała też pogoda i nie było ani wielkich upałów z zeszłego roku, ani zapowiadanych w mediach burz i nawałnic. Jedynie w strefie serialowo-filmowej, w korytarzu, było gorąco (na salach była już mocna klima).

W piątek miałem wrażenie, że na imprezie jest stosunkowo niewiele osób, a zachwytu nie okazywali też wystawcy, z którymi rozmawiałem. W sobotę jednak były już tłumy, a ostatecznie na Pyrkonie było 52 548 osób, co daje liczbę niewiele mniejszą od rekordowego, popandemicznego Pyrkonu 2022 (55 847).

Na Pyrkonie 2023 finalnie uczestniczyłem w kilkunastu prelekcjach, do tego obejrzałem galę wrestlingu, porobiłem trochę fotek cosplayerom (znajdziecie je na fanpage’u – Planszówki we dwoje, zachęcam do rzucenia okiem!), poszwędałem się z Kasią po stoiskach w halach wystawców… Nie będę rozpisywał się szczegółowo o punktach programu, ale poświęcę po kilka słów każdemu.

Hex Wars – prototyp dwuosobowej planszówki

Zacznę od właściwie jedynej planszówki, w którą grałem (i to dwa razy!). To prototyp gry Hex Wars, będącej jakimś tam miksem Neuroshimy Hex z BattleLorem.

W grze korzystamy z rozkazów (programując je na początku rundy, 2 zakryte, 1 jawny), które aktywujemy za pomocą kostek. Do tego dochodzą karty taktyki wybierane co rundę (pozwalające np. przerzucać kostki czy dające inne bonusy) oraz pory roku (rundy), które też wpływają na rozgrywkę wyznaczając cele. Zadaniem graczy jest zdobycie jak największej liczby punktów, otrzymywanych z kart pór roku oraz tajnego celu.

Przyznam Wam, że gdyby gra była dostępna do zakupu, to pewnie wróciłbym z nią z Pyrkonu (a i kilka innych osób pytało autora o to czy można ją nabyć). Każda z dwóch partii zajęła mi około godzinki z tłumaczeniem zasady, przy czym podczas drugiej to ja wyjaśniałem reguły koledze. Mieliśmy kilka wątpliwości w trakcie, o które musieliśmy dopytać, ale poza tym szło nam bardzo sprawnie. Gra łączy w sobie losowość (kostki), z przewidywaniem ruchów przeciwnika (programowanie rozkazów) i strategią. Autor wspominał, że ma przygotowanych też trochę rozszerzeń typu dodatkowe karty celów itd. Grę chciałby wydać poprzez jakiegoś polskiego wydawcę i mam nadzieję, że ktoś zainteresuje się tym tytułem!

Prelekcje, panele i inne punkty programu

Prelekcje i panele na Pyrkonie w programie wpisane były na 60 lub 30 minut (chociaż podobno było kilka dłuższych wyjątków), co w praktyce oznaczało 45 i jakieś 20 minut. Pozostały czas potrzebny był do ogarnięcia wychodzących i wchodzących ludzi. O ile 45 minut było całkiem okej, to te krótsze prelekcje były często po prostu za krótkie. Mam też wrażenie, że niektórzy prowadzący nie byli chyba w pełni świadomi, że nie dostaną całego pół godziny.

Jak to na konwentach bywa, musiałem zacząć od wyboru najciekawszych dla mnie atrakcji, a resztę dostosowywać do nich. Mimo że większość punktów była położona niedaleko, to jednak trzeba też odpowiednio wcześniej zająć miejsce w kolejce bez tokenów (kodów gwarantujących możliwość wejścia do sali). Finalnie udało mi się wejść na wszystkie atrakcje, na które wejść próbowałem – chociaż z kilku zrezygnowałem, by robić coś innego.

Piątek:

Jak (nie)żyć w kosmosie – prelekcja prowadzona przez Naukę po głębszym, w której już slajd startowy zapowiadał dużo suchych żartów. Było ich faktycznie niemało, zabrakło jednak trochę ciekawostek, wobec nadmiaru kwestii dość oczywistych. Nie był to najciekawszy start pyrkonowych prelekcji, chociaż prowadzący wydawali się sympatyczni.

Panel Cosplay i fotografia – rozmowa z trójką osób związanych z fotografią cosplayową (Playing With Fire, Brinnan Photography, Iku Wicked Visions) – na temat różnych kwestii związanych z tym zajęciem. Było ok, szczególnie że w zeszłym roku kupiłem aparat i uczę się go ogarniać 😉

Conan Barbarzyńcą – życie i twórczość – krótka (za krótka!) prezentacja Jacka Ducha na temat Conana i Roberta E. Howarda. Grałem w jedną sesję z Drużyny Wiewióry w tym świecie, prowadzoną właśnie przez Ducha, więc wiem co to pasja do tematu. Sporo wiedzy i ciekawostek, aż chce się zagrać ponownie w tego erpega.

Panel Building the Gods and Worlds in Cthulhu Mythos – spotkanie z Chrisem Birchem z wyd. Modiphus, Lynne Hardy (współautorką m.in. podręcznika o Berlinie do Zewu) oraz Edwardem T. Rikerem (autorem gier książkowych z serii Choose Cthulhu), na którym odpowiadali oni na pytania związane z Mitami Cthulhu, prowadzeniem sesji i ogarnianiem Przedwiecznej Grozy. Udało mi się zdobyć autograf w Berlinie (na innym punkcie z udziałem Rikera Kasi zgarnęła swój do Choose Cthulhu) 🙂

Otwarty konkurs cosplay – pokaz cosplayowy na scenie, na którym mogli wystąpić chyba wszyscy chętni. Ten punkt programu powtarzał się każdego dnia. Udało mi się zrobić kilka fotek (znajdziecie je na fanpage’u) chociaż przyszedłem późno i siedziałem dość daleko od sceny (którą uporczywie zasłaniała mi łysa głowa jakiegoś fotografa kucającego bezpośrednio przed sceną, pozdrawiam 😀 ).

Malleus Maleficarum czyli o najsłynniejszym dziele o czarach – Agnieszka Majczyna omówiła różne kwestie związane z Młotem na czarownice, od krótkiego rysu historycznego po Salem. Ciekawa prelekcja, konkretna i pełna informacji.

Poszukiwanie minifigurek LEGO – atrakcja stała w strefie wystawowej prowadzona przez LET’s GO Build. Wśród prezentowanych zestawów ukryte były niepasujące do nich figurki. Należało na kartce zaznaczyć, w którym miejscu się znajdowały, by mieć szansę na nagrodę (mnie trafiła się naklejka). Przy okazji można było dokładnie obejrzeć wszystkie prezentowane zestawy – od starszych, pamiętanych jeszcze z mojego dzieciństwa, po autorskie budowle.

Sobota:

Patrzę na plan i nie wiem co robiłem do tej 12. Zakładam więc, że szwędałem się po stoiskach, wystawach i ogólnie terenie Pyrkonu. Wbrew pozorom potrafi to zająć sporo czasu, tym bardziej, że wystawców były dziesiątki…

Naukowy pudelek vol. 2Mikołaj Fedorowicz opowiadał o życiu prywatnym naukowców. Było dość ciekawie, ale jednak za bardzo szczegółowo, a zbyt mało pudelkowo.

Wspomnienie o Terrym Pratchettcie – autorze Świata Dysku – Spotkanie z Robem Wilkinsem, autorem biografii, prowadzone przez Piotra W. Cholewę, tłumacza dzieł Pratchetta. Jak lubię słuchać Piotra, tak nie jest on chyba najlepszą osobą do prowadzenia wywiadów, bo lubi mówić 😀 Rozmowa przybrała więc formę raczej wspomnień obu panów, ale pozwoliła dowiedzieć się trochę o autorze Świata Dysku. Z Kasią kupiliśmy też książkę Roba – Terry Pratchett: Życie z przypisami – i zaraz po spotkaniu udaliśmy do się strefy autografów po komplet podpisów autora i tłumacza.

Czarne Lustro Janusza A. ZajdlaArtur Olchowy okazał się jednym z najbardziej zdyscyplinowanych prelegentów, a mówił szybko i konkretnie. Przypomniał najbardziej znane dzieła Zajdla (to ten lepszy z dwójki najbardziej znanych polskich fantastów okresu PRL) i omówił to, jak się zestarzały (spoiler: dobrze/niewiele).

Wpływ popkultury na społeczeństwo kontra wpływ społeczeństwa na popkulturę – autorka książek dla dzieci, Katarzyna Wierzbicka, która tuż przed prelekcją otrzymała nominację do nagrody Zajdla, zaprezentowała przemiany i wpływ na siebie społeczeństw oraz popkultury. Było i o braciach Grimm, i o Nemo, Harrym Potterze (a raczej Dumbledorze) czy popularnych serialach fantastycznych.

Kombat Pro Wrestling na Arenie – last, but not least! W zeszłym roku ominąłem galę KPW, w tym poszliśmy i udało nam się wejść rzutem na taśmę, zajmując miejsca na podłodze przy trybunach. Co to był za show! Pierwszy raz miałem do czynienia z wrestlingiem na żywo, bawiłem się wyśmienicie! Atmosferę tworzyli zawodnicy, ale też entuzjastycznie reagująca publiczność. Były krzyki, dopingowanie, jak i mniej kulturalne wyrażanie opinii o zawodnikach. Za rok na pewno też się wybiorę!

Niedziela:

Kiedy Licho nie śpi – o słowiańskich demonach i magicznych środkach ochrony – podczas śniadania w hotelu zobaczyłem, że dziewczyna oddaje na grupie pyrkonowej token na prelekcję (która miała masę serduszek w Konwenciku, co znaczy, że cieszyła się dużym zainteresowaniem), więc dokończyłem posiłek i poleciałem do MTP. Ledwo zdążyłem, ale udało się posłuchać Agnieszki Mieli i Moniki Maciewicz opowiadających o słowiańskich potworach i metodach radzenia sobie z nimi.

Jeden by wszystkie poprowadzić. Wykorzystywanie GENESYS RPG do prowadzenia w dowolnym uniwersum – Maciej Jesionowski z Rebela kusił darmowymi starterami (możecie je znaleźć w formie PDF na stronie wydawnictwa) do GENESYS RPG, więc się pojawiłem. I nie żałuję, bo oprócz krótkiego omówienia systemu na spotkaniu wspólnie tworzyliśmy setting do erpega. Pomysły były odjechane, więc zakończyliśmy z mechanicznymi Pokemonami w pseudo steampunkowym świecie (gdzie zamiast pary wykorzystuje się prąd z, jak to ktoś nazwał, Teslamonów). Brzmi od czapy, ale podczas prelekcji miało sens i brzmiało ciekawie!

Kosmiczne kłamstwa w służbie propagandy i dezinformacji – Aleksandra i Piotr Stanisławscy z Crazy Nauki opowiedzieli o kłamstwach dwóch kosmicznych mocarstw. Było też o teoriach spiskowych i lądowaniu na księżycu. W dobrym tempie, ciekawie i bez przynudzania!

Wampir w (pop)kulturze i jego (r)ewolucje – ostatnia prelekcja, na którą się wybraliśmy. Miłosz Hernes zaprezentował mi (sporo rozszerzoną) powtórkę z matury ustnej z j. polskiego, na której też mówiłem o wampirach. Było więc o Nosferatu, Draculi, Edwardzie czy Bladzie (odmiana dziwnie wygląda, ale wiecie o kogo chodzi – półwampira granego przez Wesleya Snipesa), ale nie zabrakło mniej sztampowych przykładów, jak chociażby Blackula czy Sharkula. Ciekawie i z humorem.

Podsumowanie

Summa summarum bawiłem się świetnie! Pyrkon, mimo dziesiątek tysięcy ludzi przewijających się przez MTP w ciągu weekendu, ma fajną atmosferę, no i masę atrakcji do zaoferowania. Hotel na przyszły rok już zarezerwowany! Wam też gorąco polecam, jeśli interesujecie się popkulturą, fantastyką czy chińskimi bajkami (żartuję! mangą i anime).

Kasia:

Swoje wejściówki na Pyrkon odbieraliśmy już we czwartek (super, że jest taka opcja) i gdyby nie to, że po drodze dopadła nas ulewa to wszystko przebiegłoby szybko i bezproblemowo. W czasie samej imprezy pogoda była już na szczęście bardzo dobra – było ciepło, ale nie przesadnie i w większość pomieszczeń dało się bez problemu funkcjonować. Ciut za ciepło było jedynie w strefie filmowo-serialowej (sale ZN, zaraz koło wejścia głównego) i w pewnym momencie na hali wystawców, kiedy słońce bardzo mocno operowało.

Większość piątku i soboty spędziliśmy na prelekcjach, jednak znaleźliśmy też czas, by przejść się po hali wystawców. Pierwszego dnia było tam stosunkowo luźno, nie było dużego tłoku. Już jednak w sobotę pojawiły się konkretne tłumy.

W stosunku do poprzedniego roku rozkład poszczególnych stref w budynkach targowych nieco się zmienił. Moim zdaniem na plus, bo przede wszystkim dzięki oddzieleniu małych wystawców (głównie rękodzielników) od tych większych (na przykład wydawnictw), zrobiło się luźniej, a jednocześnie ci pierwsi byli w stanie lepiej się zaprezentować.

Wykorzystano także pawilony 7 i 8, gdzie znalazły się między innymi sale fabularne (na antresoli hali 7) – pomysł ogólnie w porządku, jednak dość głośne atrakcje dziejące się w otwartej przestrzeni hali momentami wdzierały się do sal prelekcyjnych. [Ja tego nie doświadczyłem – W.] Dodatkowo też korytarze na antresoli były bardzo wąskie, a pyrkonowiczów zainteresowanych erpegami nie brakowało, więc czasem trzeba było się przedzierać do swojej sali. [Tego też nie doświadczyłem – W.]

W PCC, podobnie jak w ubiegłym roku, odbywało się sporo ciekawych prelekcji, pomieszczenia były duże, więc nie było większego problemu, by dostać się na upatrzony punkt programu (no chyba że przyszło się na ostatnią chwilę, a ten okazywał się akurat bardzo popularny). Za niezbyt udany uważam jednak pomysł ze Strefą Naukową zlokalizowaną na korytarzu. Odbywało się tam wiele interesujących miniwykładów czy sesji Q&A, ale warunki były dość niekomfortowe, szczególnie jeśli chodzi o brak nagłośnienia. Co przy krążących wokół uczestnikach, wchodzących i wychodzących z prelekcji sprawiało, że trzeba było się dość mocno tłoczyć przy prowadzących by dobrze słyszeć.

Jeśli chodzi o poziom prelekcji to mam ogólnie raczej dobre wrażenia. Niektórzy prelegenci byli jednak w stanie w ciągu 20 minut przekazać więcej niż inni w ciągu 45. Kilkukrotnie czułam, że temat został jedynie liźnięty, że czas prelekcji zbyt szybko dobiegł końca. A punktów trwających więcej niż godzina lekcyjna było bardzo mało. Jak dla mnie najciekawiej wypadli i zostali mi w pamięci na dłużej: Edward T. Riker – ze względu na widoczną pasję do gier paragrafowych, które tworzy oraz ekspresyjność; ekipa Crazy Nauka – ze względu na fajne flow podczas prelekcji i ciekawe przedstawienie tematu; Artur Olchowy – ze względu na zwięzłość, a jednocześnie bardzo przyjemny sposób mówienia – chętnie posłuchałabym go dłużej.

W hali 6, z gamesroomem, nie było tym razem wyznaczonej strefy prototypów. To znaczy prototypy można było tam znaleźć, ale formalnie na planie nie było takiej strefy. Nie wiem czy przez to nie trafiło tam mniej osób, ale patrząc na to jak oblegane było odwiedzone również przez nas stoisko Hex Wars, na pewno kto chciał, ten tutaj trafił. Swoją drogą Hex Wars było jedną z nielicznych gier, do których w trakcie Pyrkonu siedliśmy. Na co dzień sporo gramy, a taka impreza jest raz do roku i inne atrakcje wtedy odciągają naszą uwagę.

Hex Wars i Brzdęk Katakumby

Samo Hex Wars wywarło na mnie pozytywne wrażenie. Wygląd gry jest na razie jeszcze dość roboczy, choć już widać, że projekt może pójść w dobrym kierunku. Bardziej dopracowana jest mechanika, która na tym etapie wydaje się już właściwie gotowa do rozgrywek (gra ma fajny potencjał turniejowy). Zasady są stosunkowo proste i przystępne, więc już w trakcie pierwszej partii można skupić się na strategii. Głębi zabawie dodają tajne cele, które potrafią przeważyć szalę zwycięstwa na koniec partii, dzięki czemu nawet przy sporej przewadze jednego z graczy gra trzyma w napięciu aż do końca. Wygląda też na to, że nieźle tu wszystko policzono, bo końcowe wyniki często różnią się o ledwie parę punktów. Z ciekawością będę obserwować dalsze losy Hex Wars i mam nadzieję, że autor, Marcin Sokołowski, znajdzie wydawcę dla swojej planszówki.

W niedzielę udało mi się trochę rzutem na taśmę sprawdzić nowego Brzdęka Katakumby i stwierdziłam, że jest to idealna propozycja dla tych, którzy nie lubią tracić czasu na rozkładanie gry. Tu podziemia tworzą się nam w trakcie zabawy, co jest fajnym rozwiązaniem pod kątem technicznym (nie musimy choćby rozkładać żetonów skarbów i tajemnic), ale też niezłym twistem zmieniającym nieco rozgrywkę. Nie tylko nie wiemy dokąd trafimy wchodząc na kolejne pole, ale też może się okazać, że kafel, na którym stoimy nagle zmieni swoje położenie… Jednym słowem, jest to kolejny Brzdęk!, którym warto się zainteresować.

Nasze łupy z Pyrkonu 🙂

3 komentarze

  • M3city

    Świetna relacja, dziękuję. Zainteresował mnie jeden z łupów, tj „Lisia kuchnia”. Wyszukiwarka podpowiada, że to jednoosobowa karcianka. I takie właśnie gry bardzo mnie interesują, a na waszej stronie… no niewiele recenzji tego typu gier. A może pokusilibyście się o jakieś rekomendacje w tej dziedzinie?
    I drugie pytanie: na obrazku Pyrkon_2023_9.webp widoczna jest rozłożona gra na takich dużych heksach (samotny stolik w dolnej części zdjęcia). Co to?

    • Wiktor (Planszówki we dwoje)

      Dzięki! Co do Lisiej kuchni, to pewnie za jakiś czas albo na blogu albo na fanpage’u Kasia napisze o niej kilka słów – to prosty deck building, w którym powinno być niewiele zarządzania elementami. Co do gier solo to żadne z nas nie jest wielkim fanem grania w takie planszówki. Kiedyś rozegrałem kilka partii Osadników: Narodzin Imperium, fajnie też działał Władca Pierścieni LCG (teraz na rynku dostępna jest już chyba tylko angielska 2 edycja). Z ostatnio granch tytułów, to prawie zagrałem solo we Frostpunka, ale jednak siedliśmy do niego we dwoje, bo tam jest maaasa zarządzania wszystkim na stole. Tak więc za bardzo niestety nie pomogę w tym względzie. Na Facebooku/YT jest fanpage Tryb Solo, jego autor pewnie ma większe doświadczenie.

      Co do gry, to jest toWyprawa El Dorado – wyścig meeplami po heksach, bazujący na mechanice budowania talii. Właśnie ogarnąłem, że na blogu nie mamy recenzji tej gry, więc będzie trzeba nadrobić niedługo 😀 Bardzo fajna gierka dla 2-4 osób, wyszły do niej już dwa dodatki. Tytuł z serii tych luźniejszych, rywalizacyjnych, ale nie jakichś głupio losowych. Polecam!

      • M3City

        Cześć, bardzo dziękuję za odpowiedź, propozycje i rozszyfrowanie gry ze zdjęcia:).

        Wiem, że gry solo to jest specyficzna kategoria gier. Sam mogę zaproponować „Pod wrogim niebem” czyli walka ludzie – fale kosmitów w stylu „Dnia niepodległości”. Liznąłem niewiele gier, ale na wyczucie powiedziałbym, że jeśli gra jest pomyślana dla 2 osób z trybem solo, to tryb ten może kuleć.

        Zapowiedź recenzji El Dorado – super 🙂

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.