Tajemniczy Ogród – recenzja
Wiek: 8+
Liczba graczy: 1-7
Czas gry: 20 – 60 minut
Wydawca: Rebel
Tematyka: ogród; przyroda
Główna mechanika: zbieranie zestawów; draft
Dla: początkujących, średnio zaawansowanych,
lubiących ładne gry
Przypomina nam: Santa Monica
BGG: Flourish
Instrukcja: Tajemniczy Ogród
Tajemniczy Ogród – dodatki
Grę przekazało nam wydawnictwo Rebel.
Opinia:
Wiktor:
Tajemniczy Ogród jest jedną z najlepiej wspomnianych przeze mnie lektur dzieciństwa, więc Rebel skusił mnie już samym tytułem. Rzeczą wysuwającą się na pierwszy plan jest śliczny wygląd planszówki. Ilustracje i tekturowe domki są barwne i zachęcające.
Zasady gry są przystępne, chociaż już format instrukcji mnie drażni (rozkładana broszurka zamiast klasycznej książeczki). Zabawa kręci się wokół zbierania zestawów symboli na kartach, które zarówno dobiera się z talii, jak i przekazuje się sąsiadom i otrzymuje od nich inne w zamian. W serii tur wykładamy łącznie 12 kart, które punktują po każdej rundzie (wyłożenie trzech kart) oraz na koniec partii. Każdy moment punktowania ma odrębne cele: te u góry kart dotyczą rund, na dole końca gry.
Wiele kart w Tajemniczym Ogrodzie odnosi się do przeciwników, czyli tutaj bezpośrednich sąsiadów. Niekiedy więc oprócz samego zbierania symboli trzeba mieć ich też więcej niż jeden, albo obaj, gracze po naszych bokach. Ważne jest więc nie tylko to co otrzymujemy od nich, ale też jakie karty oddajemy. Jeśli ktoś idzie w róże, to nie warto dokładać mu kolejnych takich symboli albo też możliwości zapunktowania za nie.
Opisywany podstawowy tryb jest przyjemny, jednak nie stanowi dużego wyzwania dla doświadczonych graczy, wyraźnie widać też wpływ losu na przebieg partii. Nie dobierając/otrzymując (to drugie to już jednak interakcja) potrzebnych symboli będziemy mieli trudniej niż ktoś, komu te dochodzą ciągle i bez przeszkód. Dlatego też cieszy mnie, że Tajemniczy Ogród zawiera też dwa moduły nieco urozmaicające rozgrywkę.
Pierwszy, niestety, cierpi na opisany wyżej problem (losowości), bo wprowadza zwierzęta punktujące na koniec partii. Na początku każdy otrzymuje dwie karty, z których jedna – wybiera się ją po zakończeniu rozgrywki – przynosi dodatkowe punkty. Kilka razy miałem takiego pecha, że nie udało mi się spełnić wymogów którejkolwiek z kart, co było irytujące.
Dużo lepiej wypada drugi moduł wprowadzający budynki dekoracyjne, który sprawia, że Tajemniczy Ogród nabiera trochę innego charakteru. Zasady pozostają nadal proste (można stawiać na kartach altanki, które punktują za wskazane symbole na polach obok), jednak głębia kombinowania zwiększa się, bo zaczyna zależeć nam nie tylko na bieżącej rundzie, ale też takim układzie kart, by na koniec zgarnąć dodatkowe punkty.
Tajemniczy Ogród umożliwia też rozegranie kilku partii z rzędu, podczas których zdobywa się punktujące kotyliony. Do gry można usiąść również w wariancie kooperacyjnym i zsumowane wyniki wszystkich porównać z tabelą z instrukcji. W tym drugim przypadku zauważalnie zmienia się wymiana kart – z oddawania najgorszych, nieprzydatnych przeciwnikowi, staramy się współpracować, by wszyscy zdobywali jak najwięcej punktów.
Wydaje mi się, że tytuł ma wyraźnie zarysowanego docelowego odbiorcę – to gracze rodzinni, lubiący ładne i spokojne tytuły, stawiające na bardzo delikatną interakcję (jak przekazywanie sobie kart w tym przypadku). Jednocześnie zabawa jest na tyle ciekawa, że grając od czasu do czasu ktoś bardziej zaawansowany nie powinien wybrzydzać. Gra ma jeden dostrzegalny mankament – system punktacji nie dla wszystkich może być od razu zrozumiały – punktowanie na koniec rundy z zagranych w niej kart, ale ze wszystkich symboli i osobne ikony punktacji końcowej mogą wymagać dodatkowego, dokładniejszego wytłumaczenia niektórym graczom.
Kasia:
Tajemniczy Ogród kusi okładką z uchylonymi i zapraszającymi drzwiami do tytułowego miejsca. Wizualnie gra prezentuje się bardzo przyjemnie, nie tylko z zewnątrz. Miękkie grafiki, pełne roślinnych i zwierzęcych motywów to coś, co mi bardzo odpowiada. Dodatkowo pudełko jest solidnie wypełnione kartonem, może nawet aż za bardzo – fikuśne, dość wysokie altanki nieraz zasłaniają to, co ważne na kartach i w sumie wystarczyłyby pewnie jakieś żetony. Dodatkowo, jako że złożenie wszystkiego zajmuje trochę czasu, warto zarezerwować sobie czas na ten cel.
Mój wewnętrzny przyrodnik bardzo się uradował widząc, że na kartach roślin znalazły się też ich łacińskie nazwy. Nie mają one znaczenia w trakcie zabawy, ale jestem pewna, że oko niejednokrotnie na nie powędruje. Mamy tu więc niewielki dodatkowy walor edukacyjny, pokazujący jednocześnie uniwersalność łaciny, bo cała zawartość (poza instrukcją) jest generalnie niezależna językowo.
Dla doświadczonego planszówkowicza zasady Tajemniczego Ogrodu to pestka. Dla mniej wprawnego też nie powinny stanowić większego problemu, a z pomocą przychodzą karty z opisanym dość dokładnie sposobem punktacji.
Bezpośrednich negatywnych oddziaływań pomiędzy graczami nie ma w Tajemniczym Ogrodzie wiele, a w zasadzie jest jedynie – stanowiące dość istotną część zabawy – oddawanie kart rywalom. Wiadomo, że rywalizując zawsze staramy się tak to wykombinować, by żaden z naszych przeciwników nie dostał czegoś co da mu dużo punktów. I choć rozkminianie tego stanowi lwią część partii, to na tym się jednak negatywna interakcja kończy – nie możemy sobie nic psuć czy podkładać świń, a cała partia ma zdecydowanie pokojowy przebieg. W wariancie kooperacyjnym jest odwrotnie – staramy się pomagać sąsiadom.
Tajemniczy Ogród to w dużej mierze taki przyjemny, nie taki znów całkiem lekki pasjansik. Zdrobnienie odnosi się jednak raczej do niezbyt długiego czasu rozgrywki, sama zabawa nie jest bynajmniej banalna. Trzeba się sporo nakombinować, by najlepiej przerobić posiadane karty na punkty. Ważne jest nie tylko umiejętne przekazywanie ich rywalom, lecz też rozważne zagrywanie w naszym ogródku i to także planując długofalowo, bo może się okazać, że najkorzystniej będzie zagrać kartę otrzymaną na początku pod sam koniec zabawy. Nie ma tu może gigantycznych emocji, ale gra wciąga i z przyjemnością buduje się ten swój mały ogródek.
Najmniej ciekawą częścią zabawy było dla mnie każdorazowo liczenie punktów, a jest go sporo szczególnie na koniec partii. Szybko na szczęście dochodzi się do wprawy i przestaje zwracać uwagę na ten element gry. Wiktor wspomniał też o losowości – czasem daje się ona nieco we znaki, szczególnie jeśli rywale uparcie oddają nam te same karty i nie udaje się dobrać nic sensownego. W grze rodzinnej mi to jednak nie przeszkadza. Jeśli partyjkę rozgrywamy w jakieś pół godziny to zaraz można rozegrać rewanż i pokazać na co nas stać.
Tajemniczy Ogród ma całkiem niezłą regrywalność sam w sobie, a w pudełku znajduje się dodatkowo parę drobnych modułów urozmaicających zabawę, co dodatkowo sprawia, że gra nie powinna się szybko znudzić.
Ocena Wiktora: 7/10
Ocena Kasi: 7/10
Gra we dwoje i skalowanie:
Wiktor:
Tajemniczy Ogród nieco inaczej działa we dwoje, do kart wymagających dwóch sąsiadów wykorzystując gracza i osobę obok. W takim wariancie wymieniamy karty tylko z jednym graczem przez co ich rotacja jest mniejsza. Testując ten tryb bardzo często przekazywaliśmy sobie w kółko te same, niechciane przez nikogo karty. Sedno zabawy pozostaje jednak bez zmian, więc i tutaj każdy skupia się na zbieraniu symboli, a zabawa jest ogólnie przyjemna.
W większym gronie możliwa jest zabawa nawet do 7 graczy, co jednak nie przekłada się jakoś negatywnie na czas rozgrywki. Wszystko dzięki temu, że zawsze gramy tylko z dwoma sąsiadami, a to, co dzieje się u innych graczy raczej niewiele nas interesuje. Owszem, z czasem karty od bardziej oddalonych osób mogą do nas dotrzeć, jednak nasze karty odnoszą się tylko do bezpośrednich przeciwników. Można narzekać, że to w sumie taka imitacja rozgrywki w większym gronie, ale mi to rozwiązanie się podoba. Pozwala na wspólną zabawę z większą liczbą znajomych, ale nie podnosi poziomu skomplikowania partii ani – jakoś wyraźnie – jej czasu. Gdy wszyscy ogarną punktację w Tajemniczy Ogród można grać praktycznie jednocześnie, a jakieś przestoje zdarzają się tylko wtedy, gdy ktoś dłużej myśli nad wyborem kart. Jest dobrze!
Kasia:
Zabawa tylko we dwoje nieco różni się regułami od tej w większym gronie, głównie dlatego, że niektóre karty, które normalnie odnosiłyby się do obu sąsiadów, teraz dotyczą rywala i nas samych. Odrobinę przesuwa to perspektywę, jednak nie na tyle, by całkiem odmienić wrażenia z gry. Mnie w parze grało się przyjemnie, choć ze względu na większą pulę i lepszy przepływ kart nieco bardziej podobały mi się liczniejsze partie (optymalnie we 3-4 osoby).
Rzadko się zdarza, by do jednej planszówki mogło usiąść aż 7 osób, a przy Tajemniczym Ogrodzie nie będzie problemem najazd gości czy większe spotkanie ze znajomymi. Warto jednak mieć na uwadze, że specyfika gry jest taka, że interesują nas niemal wyłącznie bezpośredni sąsiedzi – po prawej i po lewej stronie. Do nich bowiem odnoszą się cele związane z punktacją w trakcie gry. Większa liczba graczy może mieć jedynie znaczenie pod tym kątem, że nieco zmniejsza się szansa, że nasze karty, przekazane któremuś z rywali do nas wrócą (prawdopodobnie pójdą dalej w obieg i już ich nie zobaczymy). Nie ma co więc liczyć na bezpośrednią rywalizację z każdym przy stole. W grze rodzinnej mi to jednak nie wadziło.
Choć można do Tajemniczego Ogrodu siadać w bardzo dużym gronie, to czas zabawy się w związku z tym raczej nie wydłuża. No, chyba że trafi się nam jakiś większy myśliciel. Wszystkie działania wykonujemy jednak symultanicznie i nie ma tu czasu na nudę.
Ocena Wiktora: 6,5/10
Ocena Kasi: 7/10
Ocena:
Wiktor:
Tajemniczy Ogród nie wywoła rewolucji na rynku gier planszowych, ale na pewno znajdzie swoich miłośników. Z ładnym wyglądem w parze idzie prosta, ale nieco „inna” mechanika dokładania i wymieniania kart co sprawia, że gra może być powiewem świeżości w kolekcji mniej zaawansowanych graczy. I takim też ją polecam!
Kasia:
Siadając do Tajemniczego Ogrodu bawiłam się dobrze. To sympatyczna gra rodzinna, która pozwala trochę pokombinować, ciesząc jednocześnie przyjemnymi dla oka rysunkami oraz bardzo miłą tematyką. Jest to też jedna z nielicznych gier, które oferują możliwość zabawy w licznym, aż siedmioosobowym gronie, co dla niektórych może być ważnym argumentem „za”. Sensowna losowość i interakcja między graczami dobrze wpasowują się w poziom gry rodzinnej, a konieczność pokombinowania może zapewnić frajdę nawet bardziej zaawansowanym graczom.
Cechy:
- niewielka interakcja (zależna od wariantu kooperacyjnego/rywalizacyjnego) – przekazywanie kart
Plusy:
- piękne rysunki
- dość przystępne zasady
- można grać aż w 7 osób
- nieźle się skaluje (szczególnie w górę)
- dodatkowe moduły w pudełku zwiększają regrywalność
Minusy:
- czasem odczuwalna losowość
- sposoby punktowania mogą być niejasne dla początkujących
Grę przekazało nam wydawnictwo: